Moi sąsiedzi są chyba naprawdę jacyś upośledzeni.
Naklejki zakazujące palenia wyrobów tytoniowych na klatce schodowej są umieszczone na każdej kondygnacji.
Niestety, ale mam za sąsiadów totalnych buraków, którzy choćbyś lał i patrzył czy równo puchnie, będą robić swoje.
Prośby nic nie dają, nawet te od administracji, a kartki z prośbą o zaprzestanie palenia są demonstracyjnie zrywane przez patusa, którego opisywałam w historii o podpalonym wózku.
Poziomu głupoty dotrzymuje mu również jedna z mieszkanek pierwszego piętra, która twierdzi, iż "ona mieszka tu odkąd blok został oddany do użytku i nikt jej nie będzie pouczał".
Całe cztery kondygnacje dzień w dzień walą najtańszymi płuco*ebami. Woń uderza już od otworzenia drzwi.
Ktoś ma pomysł jak oduczyć takich zburaczałych idiotów takiego zachowania? Nie wiem dlaczego, ale po operacji zwiększyła się moja nietolerancja na takie "aromaty".
Witki mi już opadają.
Gaśnica proszkowa, do dna.
OdpowiedzPrzy odrobinie szczęścia, płuca zniszczone paleniem nie wytrzymają zetknięcia z epidemią i problem sam się rozwiąże :)
OdpowiedzKupujesz najtańszy odświeżacz powietrza i kiedy tylko zobaczysz patusa z petem od razu wyskakujesz i psikasz klatkę. Namów sąsiadów, oduczy się szybko. Oczywiście zapaszek kierujesz w jego stronę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2020 o 13:45
@wolly: A on podrapie ci samochód.
Odpowiedz@wolly Serio jesteś tak naiwna czy udajesz?
OdpowiedzNajgorsze jest właśnie to, że klatka schodowa, mimo, że wspólna - w świetle przepisów miejscem publicznym nie jest (jeśli ma domofon). I co zrobisz - prawnie - nic. Jeżeli jednak wspólnota mieszkaniowa wyda zakaz palenia i zaznaczy to na klatce, to może się uda ukrócić ten proceder.
Odpowiedz@sapphire101: jest zakaz palenia wielkimi wołami wypisany w regulaminie spółdzielni wiszącym przy drzwiach wejściowych do klatki. Byłam w administracji osiedla, zgłosiłam sytuację i pani administrator twierdzi, że przyjrzy się tym osobom.
Odpowiedz@sapphire101: u mnei wspolnota nie podejmuje zadnych dzialan w kwestii wyciagniecia konsekwencji... a straz miejska, cokolwiek jak wspolnota umyje raczki?
Odpowiedz@HermionaGranger: Więcej upierdliwości. Pismo do wspólnoty od ciebie, jednego, drugiego, trzeciego sąsiada, pismo z podpisami kilku sąsiadów.
OdpowiedzZebrać taką porządna garść kiepów z jakiegoś publicznego kosza albo poprosić palącego znajomego żeby uzbierał, i wysypać takim pod drzwi na wycieraczki. Mało kulturalny sposób ale może pomoże :)
OdpowiedzTo nie dotyczy tylko, jak piszesz 'patoli'. W budynku gdzie mamy biuro jest też prywatne liceum, to co wyrabiają ci - teraz ja napiszę 'uczniowie', przekracza wszelkie normy uznane jak powinno funkcjonować współżycie międzyludzkie. Włażą na tereny biurowców, dewastują łazienki, palą wszędzie i rzucają pety, ryczą i śmiecą. Śmietanka społeczeństwa, po prostu.
OdpowiedzA czujniki dymu na klatce? Tak żeby się darły na papierosy?
Odpowiedz@este1: Palący to oleją. Baa, obstawiam że nawet specjalnie będą tak palić, żeby alarm się włączył...
Odpowiedz@Zunrin: to dorzucić kamery i jak zapłacą ze 2 razy za przyjazd straży...
Odpowiedz@este1: Gdyby to była cała instalacja przeciwpożarowa, razem z "prysznicem", to by zadziałało, ale to by było za drogie, więc nikt tego nie zrobi na zwykłej klatce schodowej. A sam alarm raczej nie zniechęci buraków.
Odpowiedz@Zunrin: To może dodać spryskiwacze? :D
OdpowiedzSeksmisja: - Tu zdaje się nie wolno palić.
OdpowiedzFajki to pikuś :) u mnie w bramie mieszka kilku pasjonatów ziołolecznictwa, i skubani potrafią tak najarać, że cały dzień wali jak w hipisowskiej komunie... Sąsiadka mająca mieszkanie w końcu korytarza, pomiędzy trzema takimi ancymonami była kiedyś mocno chora, i bite dwa tygodnie nie ruszała się wwz ogóle z domu, a po tym czasie trochę dla jaj, a trochę z ciekawości, zrobiła sobie test na obecność THC, i ku jej olbrzymiemu zdziwieniu (kobieta nigdy w życiu nie paliła trawki) wyszedł pozytywny... Tak więc powtórzę-fajki to pikuś, za to przynajmniej nikt cię z roboty nie wyrzuci :)
OdpowiedzNie mam dobrych wiadomości, odburaczanie jest skuteczne jedynie metodą siłową. Więc jeżeli nie chcesz ryzykować osobistej konfrontacji, to pozostają jedynie ciche działania, np. kiepowanie na ich drzwiach, zaklejenie zamka w drzwiach klejem cyjanoakrylowym itp. sąsiedzkie złośliwości, w nadziei na nieprzyłapanie. Fight fire with fire.
Odpowiedz