Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewnie zostanę nazwana roszczeniową madką, ale trudno. Jakiś czas temu zostaliśmy z…

Pewnie zostanę nazwana roszczeniową madką, ale trudno.

Jakiś czas temu zostaliśmy z mężem i córką zaproszeni na wesele. Mówię „z córką”, bo została imiennie wpisana na zaproszeniu, a jak młodzi nas zapraszali mówili, że robią wesele z dziećmi (pan młody jest najmłodszy z pewnego pokolenia, w którym większość jest już „dzieciata” i są to dzieci w różnym wieku, najwięcej poniżej trzech lat, podobnie wygląda rodzina panny młodej). Nasza córka miała wówczas dwa lata. Na weselu będą animatorki, jest odrębna sala dla dzieci, na terenie mini zoo i plac zabaw, więc możemy cały wieczór bawić się bez martwienia się o małą.

I o dziwo – rzeczywiście tak było.

Ale, żeby nie było tak kolorowo. W czasie kiedy państwo młodzi nas zapraszali zapytałam, czy jest możliwość wynajęcia pokoju, bo sala weselna jest 100 km od nas, 70 km od moich rodziców – położy się małą spać, my też odpoczniemy i dopiero potem wrócimy, a najpewniej pojedziemy do rodziców na resztę weekendu. Odpowiedzieli nam, że są pokoje, lecz właściciel ich nie wynajmie „prywatnie”, bo oni rezerwują cały lokal z częścią hotelową, ale oni nam mogą zarezerwować pokój, jak dla reszty gości weselnych, wystarczy się przypomnieć, kiedy będziemy potwierdzać przybycie. Co też zrobiłam. Rozmawiałam też z panem młodym parę dni przed weselem i przy okazji pytałam o kwestię pokoju - wszystko załatwione.

W dniu wesela po przyjeździe na salę i rosołku pomyślałam, że pójdę nas zameldować. Na spokojnie zaniesie się torbę, kocyk małej etc. Podobnie pomyślała połowa kuzynostwa i na naszym stoliku wkrótce zaczęły pojawiać się klucze z gustownymi brelokami. Przeszłam do części hotelowej, w recepcji siedziała miła pani, a obok kręcił się jakiś pan – potem się okazało, że właściciel. Przedstawiłam się i poprosiłam o kluczyk do pokoju. Tu zgrzyt – pani nas nie ma na liście. Sprawdzała wielokrotnie, także pod moim panieńskim – i to owszem, pojawiało się wiele razy, ale zawsze z imionami moich krewnych. W końcu pokazała mi listę, bo może ona czegoś nie widzi. Nadal nic. No cóż, wróciłam na salę, pogadałam z mężem i rodzicami, i ustaliliśmy, że pójdę wyjaśnić sytuację, ale nie będę zawracać młodym głowy (właśnie tańczyli pierwszy raz jako małżeństwo), a zapytam mamę pana młodego, która pełniła obowiązki gospodyni.

Odczekałam na spokojniejszy moment i zapytałam o nocleg. I okazało się, że jednak nie ma dla nas pokoju, bo oni potrzebowali dla jakiś innych gości i w sumie tak jakoś wyszło.
Ale ciocia dodała, że pokój ma moja babcia, jako osoba po osiemdziesiątce, żeby móc się położyć i odpocząć.

No super. Pokój dzielony z jeszcze jedną starszą panią. Mogliśmy położyć tam małą, ale jak babcia będzie chciała odpocząć to wypad z dzieckiem, chyba że ją położę na podłodze. Nie powiem wkurzyłam się, zagotowało się we mnie, ale nie chciałam w dniu wesela robić chryi. Stwierdziliśmy, że pobawimy się do północy, a potem do domu.

Co najlepsze – przed wyjazdem chciałam przebrać małą, żeby nie jechała w samochodzie w sukience, bo wiedziałam, że zaśnie i po prostu przełożymy ją do łóżeczka i poszłam po kluczyk do pokoju babci (za jej zgodą). Za ladą był właściciel, który musiał mnie pamiętać z poprzednich prób zameldowania się i zaczął się na mnie wydzierać, że nie wie co my kombinujemy i ile osób tam śpi, ale tu są wszędzie kamery. I nie wydał mi klucza.

Już mi się wszystkiego odechciało, wpuściła mnie do swojego kuzynka, której dzieci jeszcze ganiały i nie chciały spać.

I tylko mój mąż w drodze powrotnej pytał „To przypomnij mi, ile tam do prezentu dołożyłaś za ten pokój? Dodatkowe dwie czy trzy stówy?”.

Nie chodzi mi nawet o to, że tego pokoju nie było, tylko że mnie nikt nie uprzedził. Wzięłabym turystyczne łóżeczko, albo choćby poszukała jakiś hoteli w okolicy, ale nie, przecież zadzwonić to taki kłopot. A ja jeszcze naprawdę do prezentu dołożyłam dodatkowe pieniądze, no bo przecież czułam się zobowiązana, że oni ponoszą dodatkowy koszt. Najdroższa doba hotelowa w moim życiu, bo do pokoju nawet nie weszłam.

Niedługo ciotka wyprawia wesele kolejnego syna i rozmawiała kiedyś z moją mamą - oj, nie wiadomo czy my przyjedziemy, tak wcześnie wyjechaliśmy z wesela jej synka - mama jej powiedziała jak było, to już się słowem nie odezwała.

by ~pagenotfound
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Crannberry
-3 27

Uwielbiam, jak rodzice/teściowie wpier... znaczy wtrącają się młodym w organizację ślubu, bo oni przecież wiedzą lepiej i muszą pozmieniać po swojemu. Młodzi mieli dla was pokój, który szanowna mamusia za ich plecami dała komuś innemu. Ale z Twojej strony, autorko, wypominanie młodym prezentu jest bardzo nieładne. Prezent, jak nazwa wskazuje, jest prezentem na nową drogę życia, a nie wejściówką na imprezę. A już sczególnie tutaj, gdzie, jak sama piszesz, sytuacji zawiniła matka pana młodego, a nie sama para młoda.

Odpowiedz
avatar pinslip
7 9

@Crannberry: a gdzie Ty tam wyczytałaś, że zawiniła ciotka, a nie młodzi? Autorka napisała, że zapytała ciotkę, bo nie chciała przeszkadzać młodym. A swoją drogą zauważ, że autorka pisze, że ciotka za chwilę wyprawia wesele drugiemu synkowi, więc można wnioskować, że przynajmniej za część wesela ona płaci, a jak płaci to i się wtrąca.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 9

@Crannberry: 1) Nie pisze, że ciotka była winna, tego nikt nie wie 2) To był prezent + zapłata za pokój, a nie sam prezent.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

@Ohboy: 2) nie, oficjalnie to był sam prezent. Sama autorka pisze, że do prezentu dołożyła kilka stówek, by się zwróciło za pokój, co znaczy tyle, że pierwotna kwota została powiększona o koszty pokoju. Wartość prezentu się zwiększyła, ale to nadal prezent.

Odpowiedz
avatar Ophelie
1 7

@Crannberry: Od wiekow bylo tak, ze to rodzice placa ze slub dzieci, bo to okazja, zeby sie pokazac w miescie/na wsi. A jak sie placi to sie wymaga i jezeli tak bylo w tym przypadku to ich swiete prawo sie wtracac. Autorka nie wypomina prezentu ani mlodym ani rodzinie. Chciala sie dobrze zachowac dodajac cos na oplate pokoju i szczerze mowiac, po takim potraktowaniu, tez byloby mi zal tych stowek

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 8

@pinslip: @Ohboy: Wyczytałam w dwóch miejscach: Autorka rozmawiała z ciotką, która powiedziała, że "oni potrzebowali dla jakiś innych gości i w sumie tak jakoś wyszło." Z tekstu wynika, że "oni"to ciotka z wujkiem (zaimek powinien sie odnosić do ostatnio użytego rzeczownika), gdyby chodziło o młodych powinno byc to doprecyzowane. Po drugie, autorka pisze: "Rozmawiałam też z panem młodym parę dni przed weselem i przy okazji pytałam o kwestię pokoju - wszystko załatwione.", co pozwala przypuszczać, że pan młody nic o zmianie nie wiedział. Chyba że zmiana nastąpiła w ciągu niecałych 48 godzin przed weselem, w co jakoś wątpię

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Ophelie: od wieków ludzie robili różne rzeczy, które niekoniecznie muszą przystawać do obecnych standardów. No ale jeżeli nawet w jakiejś rodzinie już panuje układ, że dorośli ludzie bawią się w dom pod spódnicą mamusi i według jej wytycznych, to nawet wtedy jest różnica miedzy "wtrącać się", a "zmieniać od dawna zaklepane ustalenia za plecami głównych zainteresowanych". To drugie jest zdecydowanie mało eleganckie

Odpowiedz
avatar Ophelie
1 5

@Crannberry: Malo elegancka byla cala ta sytuacja, ale wzgledem autorki. Ale na dobra sprawe nie wiesz kto zmienil, ani czy mlodzi o tym wiedzieli, czy nie. No nie wiem, czy oplacenie wesela przez rodzicow mozna nazwac "bawieniem sie w dom pod spodnica mamusi" - nie mnie to oceniac. Jesli rodzice i mlodzi nie widza w tym problemu to ja tym bardziej. Ale jesli rodzice oplacili cala impreze to maja prawo ja organizowac. Lacznie z zapraszaniem swoich pociotkow i wybieraniem muzyki. Jesli sie nie podoba, wystarczy zaoszczedzic i samemu oplacic.

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 6

@Ophelie: oczywiście, kto komu za co płaci i co komu wybiera jest sprawą między parą młodą a ich sponsorami (pisze "sponsorami", gdyż to moga być rodzice, dziadkowie czy ktokolwiek inny). Tylko że potem niestety dochodzi do takich sytuacji jak opisana w historii, że para młoda ustali jedną rzecz, a rodzice coś innego (najgorzej już jak każdy wtrąca swoje trzy grosze ustalając coś za plecami innych i nic nikomu nie mówiąc) i zrobi się bałagan, w wyniku którego cierpią goście.

Odpowiedz
avatar yfa
3 3

@Pattwor: to teraz sobie wyobraź, że dajesz prezent zaraz po ślubie, a państwo młodzi w tym momencie oznajmiają wszystkim: wesela nie będzie, dziękujemy za przybycie i do widzenia. Oczywiste jest dla mnie, że wartość prezentu dopasowuje się do kosztów, jakie mogą ponieść młodzi - inaczej daję na samym ślubie, inaczej na weselu, a inaczej jeszcze, gdy mam zapewniony nocleg i transport. "Formalnie" jest to prezent, bo: 1. na wesele nie sprzedaje się biletow, 2. niektóre koszty to fanaberie młodych (jak kogoś stać, to niech szaleje), 3. wartość prezentu zależy od sytuacji materialnej obdarowującego oraz jego bliskości (te całe "obowiązki chrzestnych"). Co nie zmienia w żaden sposób faktu, że jeżeli jest gościa stać, to w dobrym tonie jest dać taki prezent, aby młodzi nie dopłacali do naszej zabawy (liczonej w cenach standardowych, bo za fanaberie to niech sobie dopłacą). Tak, impreza jest organizowana przez nich, ale nasz prezent to właśnie wzięcie na siebie kosztów. Osobiście brak umówionego noclegu potraktowałbym dokładnie tak samo, jak odwołanie wesela - jako narażenie mnie na dodatkowe koszty oraz stresy (np. niepotrzebnego załatwiania opieki dla dziecka).

Odpowiedz
avatar dzialkis
-1 3

@Crannberry: Oho, temat patologii życia codziennego ci się znudził i ładujesz się w wesela?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 25

"Pewnie zostanę nazwana roszczeniową madką, ale trudno." Póki co ja tam nazywam Cię niepotrzebnymi wstępami :P Sama sytuacja piekielna, więc po co takie czarnowidztwo?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
14 16

Ja to bym poszla do mlodych. Co oni na to. Masakra. Nieważne kogo rodzina czy znajomi. Jak tak można...

Odpowiedz
avatar BiAnQ
10 16

Jakichś innych gości!!! Jakichś innych hoteli!!! Nie jakiś!!! Jakiś to jest gość, hotel. Odmień to poprawnie...

Odpowiedz
avatar Balam
-3 15

„To przypomnij mi, ile tam do prezentu dołożyłaś za ten pokój? Dodatkowe dwie czy trzy stówy?” Upomniałabym się o te pieniądze i G by mnie obchodziło co kto o mnie myśli. Zapłaciłaś za pokój hotelowy, którego nie dostałaś i jeszcze zostałaś potraktowana tak a nie inaczej.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 6

@Balam: przecież masz rację, nie wiem czemu cię minusują

Odpowiedz
avatar BlackDragon321
5 9

@Balam: Ale przecież ona nie zapłaciła za żaden pokój. Dołożyła pieniędzy do ustalonej wcześniej kwoty prezentu co nijak nie jest równoznaczne z "zapłaceniem za pokój". Gdyby nie dołożyła nic to by można stwierdzić, że nic takiego się nie stało, skoro nic nie zapłaciła?

Odpowiedz
Udostępnij