Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka lat temu znalazłem na osiedlu małego kotka, takiego jeszcze ślepego. Prawdopodobnie…

Kilka lat temu znalazłem na osiedlu małego kotka, takiego jeszcze ślepego. Prawdopodobnie porzucony przez matkę. Zabrałem go do weterynarza, a potem do domu. Karmiłem go strzykawką, a potem butelką. Dbałem o niego i regularnie odwiedzałem weterynarza, by mieć pewność, że wszystko jest ok. Kotek rósł zdrowo i usamodzielnił się. Od tamtego czasu jest u mnie.

Kobieta, z którą spotykam się od kilku miesięcy powiedziała, że może u mnie zamieszkać, ale mam się pozbyć kota, bo ona ma uczulenie. Powiedziałem, że prędzej jej się pozbędę. Ona na to nazwała mnie ciotą. Rozmowa miała miejsce podczas jazdy samochodem, więc zatrzymałem się w pierwszym możliwym miejscu i kazałem jej wysiąść. Na początku nie wierzyła, ale powtórzyłem polecenie bardziej dobitnie. Wielce obrażona wysiadła i więcej się do mnie nie odzywała.

I dobrze.

kot

by mofayar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Cut_a_phone
7 43

Kotek albo bezczelna suka bez uczuć - wybór jest oczywisty. Dobrze zrobiłeś.

Odpowiedz
avatar feline1
26 30

No cóż...raczej nie dogadalibyście się. Więc dla obu stron dobrze, że znajomość została zerwana.

Odpowiedz
avatar marcelka
9 21

może to z jej strony był jakiś durny test w stylu "ile on jest w stanie dla mnie poświęcić/czy mu zależy"... dziwi mnie, że przez kilka miesięcy spotykania się nie wyszedł między wami temat kota... bo jakby wyszedł, a jej uczulenie byłoby prawdziwe, to to też od razu by wyszło. Ale wtedy są różne sposoby, o których można pomyśleć, żeby razem zamieszkać, np. odczulanie, a nie "wywal kota"...

Odpowiedz
avatar Shi
-1 29

@marcelka: jak "od razu by wyszło"? Uczulenia nie zawsze działają jak na filmach... ja spokojnie mogłam pójść do znajomych, którzy mieli zwierzęta czy pogłaskać psa albo kota na ulicy, ale mieszkanie ze zwierzakiem dla małej mnie kończyło się kaszlem i ciągłymi infekcjami dróg oddechowych. U mnie odczulanie podziałamo, ale nie każdemu można je zrobić i nie u każdego zadziała. Ja rozumiem przywiązanie do zwierzęcia, ale zachowanie autora to gruba przesada. Przecież to oczywiste, że osoba z uczuleniem nie może mieszkać pod jednym dachem z kotkiem. I wywalenie kogoś z samochodu "gdziekolwiek", bo ma się focha jest żałosne. Nie raz mi się zdarzyło poklocic z facetem i to o rzeczy "wyższej rangi", ale nawet jeśli miałam ochotę go wywalić z samochodu to tego nie zrobiłam, bo to dziecinne i żałosne. Raspi pewnie większość rzeczy ujął lepiej niż ja, więc więcej dodawać nie będę.

Odpowiedz
avatar Shi
4 22

@marcelka: edytowanie nie chce mi działać na telefonie, więc dopiszę tyle, że wygląda na to, że facet zaproponował wprowadzenie się, na co dziewczyna normalnie odpowiedziała, że może u niego zamieszkać, ale bez kota, bo ma uczulenie (dokładny cytat: powiedziała, że może u mnie zamieszkać, ale mam się pozbyć kota, bo ona ma uczulenie). Mówienie "prędzej się ciebie pozbede niż kota" jak najbardziej zasługuje na potępienie i nie dziwię się, że dziewczyna się zdenerwowała (chociaż wyzwizka są już poniżej poziomu). Nie dlatego, że autor nie chcial "pozbyć się" pupila, ale dlatego, że ujął to tak, a nie inaczej. Wystarczyło powiedzieć "w takim razie, niestety, obecnie nie zamieszkamy razem" i tyle.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 18

@Shi: Mogła sobie darować nazywanie go "ciotą", to pokazało jej charakter.

Odpowiedz
avatar mofayar
16 26

@Shi: wyjaśniam. 1. Nie proponowałem żeby się wprowadziła, to ona wyszła z taką propozycją. Dla mnie właściwie ta relacja trwała za krótko. 2. Najpierw chciała żebym pozbył się (w domyśle wyrzucił) zwierzaka, co już niezbyt dobrze o niej świadczy. Gdy odmówiłem nazwała mnie ciotą. Już byłem pewien, że nic z tego dalej nie będzie. Kot, którego mam od ponad 6 lat, któremu uratowałem życie i który jest mi bliski znaczy dla mnie więcej niż kobieta, z którą spotykałem się kilka miesięcy i która okazała się apodyktyczną, chamską i pozbawioną ludzkich uczuć (wyrzucić kota z domu) larwą.

Odpowiedz
avatar Shi
-4 26

@mofayar: 1. Po tekście "prędzej się ciebie pozbede niż kota" gdybym była zakochana też pewnie bym Cię zwyzywała, chociaż pewnie nie od ciot (jak wcześniej pisałam, to było poniżej wszelkiej krytyki), a od chamow... taki tekst mocno wali w uczucia. Rozumiem, że ważniejszy jest zwierzak, ale odmówić można było normalnie, a nie chamskim tekścikiem. W końcu dopiero po tym tekściku Cię zwyzywała... 2. I nadal wywalenie kogoś z samochodu gdziekolwiek jest dziecinne... Co z tego, że z tego związku już nic nie będzie? Że nawet zerwaliscie? Zachowanie w stylu "a już cię nie lubię, spadaj z mojej piaskownicy i to już". Dziewczyna nie zachowała się dobrze, ale Ty jeszcze gorzej. 2,5. "powtórzyłem polecenie bardziej dobitnie" obstawiam że to polecenie brzmiało "wy**erdalaj"? Jeśli tak to na to już słów nie mam. 3. Byliście siebie warci (nawet jeśli nie kazałeś jej "wypierpapier" to oboje zachowaliscie się po chamsku) @Ohboy, już to pisałam, ale widzę że muszę powtórzyć. Postaram się to zrobić klarowniej: Potępiam wyzywanie kogokolwiek i potępiam zachowanie tej dziewczyny, szczególnie gdy chodzi o nazywanie kogoś ciotą. Jednak to, że potępiam jej zachowanie nie oznacza z automatu, że popieram autora, bo jego zachowanie było na takim samym, a nawet nizszym, poziomie. Jak najbardziej mogę potępiać ich oboje.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 8

@Shi: pisząc wyszłoby, miałam na myśli takie potencjalne sytuacje: a) ona wie, że ma uczulenie na koty = wyszłoby przy pierwszej rozmowie, w której pojawia się jego kot b) ona nie wiedziała, że ma uczulenie na koty, ale po kilku wizytach w jego domu (z kotem) zaczęła to podejrzewać i się zbadała i okazało się, że ma uczulenie = wyszłoby przy okazji którejś wizyty, badań c) ona nie wiedziała wcześniej, że ma uczulenie, a wizyty u niego = spotkania z kotem - nie wywołały od razu objawów - ale jeśli tak, to skąd nagle w samochodzie stwierdzenie, że ma uczulenie? ale ogólnie moim zdaniem sytuacja dziwna. tu niby związek trwający kilka miesięcy, temat poważny - wspólne zamieszkanie, a tu ze strony jej jakieś dziecinnie przedstawione ultimatum, ze strony autora historii foch, na co ona nazywa go ciotą, on ją wysadza... totalny brak komunikacji, próby znalezienia rozwiązania - z obu stron...

Odpowiedz
avatar aegerita
4 8

@Shi: Nie, to nie jest "oczywiste", że osoba uczulona na koty nie może mieszkać z kotem. Dużo zależy od nasilenia objawów, organizacji przestrzeni wokół siebie, a przede wszystkim od priorytetów. Mam dwie osoby w bliskim otoczeniu, które przez wiele lat mieszkały/mieszkają ze zwierzakami, na które mają uczulenie. Piszesz, że autor zachował się gorzej, bo zakładasz sobie to czy tamto (że to on zaproponował zamieszkanie razem, że "bardziej dobitnie" = wulgarnie). Weź pod uwagę, że to kobieta pierwsza zachowała się chamsko, wymagając od faceta, żeby znęcał się nad własnym kotem. On jedynie na to chamstwo odpowiedział.

Odpowiedz
avatar krogulec
3 9

@Shi: To co ona odwaliła to był zwykły szantaż. Jego reakcja krótka i zdecydowana. Zerwał i przestał być darmową taksówką.

Odpowiedz
avatar Shi
-5 7

@aegerita: "Byliście siebie warci (nawet jeśli nie kazałeś jej "wypierpapier" to oboje zachowaliscie się po chamsku)" czytanie ze zrozumieniem się kłania. Bądź czytanie do końca. @marcelka, pewnie patrzę na to z innej perspektywy, ale się nie chwalę dookoła moimi uczuleniami i jeśli to uczulenie nie przeszkadza mi w tym, by kogoś odwiedzać to po co o nim mówić? Z niektórymi alergenami trzeba mieć styczność intensywnie i ciągle, co ma miejsce podczas mieszkania z kotem, ale podczas odwiedzenia chłopaka już nie, to po co o tym wspominać? @krogulec, może szantaż, a może zwyczajne stwierdzenie, że póki kot tam jest to nie może ona tam mieszkać? Btw jeśli kobieta wozi faceta to też jest darmową taksówką? Albo rodzic dziecko lub dziecko rodzica/brat siostrę/siostra brata/etc? Czy to tylko działa gdy facet kobietę? Gdy wybieram się gdzieś z moim partnerem to ja mam jechać samochodem, a on rowerem, bo "w imię zasad..."?

Odpowiedz
avatar krogulec
2 4

@Shi: Jeżeli spotyka się z autorem kilka miesięcy, to o uczuleniu na kota, powinna go poinformować dawno temu. I jeżeli to ona zaproponowała wspólne zamieszkanie, to był szantaż emocjonalny. Na tej samej zasadzie twierdzę, że wykorzystywała go jako darmową taksówkę.

Odpowiedz
avatar Raspi
11 35

Nic dziwnego, że się nie odzywa i by już tak pozostało. Mamy tu bardzo jednostronnie opisaną rozmowę. Jeżeli zastanawialiście się nad zamieszkaniem razem, a Twoja, była już, dziewczyna ma uczulenie na kota to jest to chyba oczywiste, że nie da się tego pogodzić, stwierdziła raczej fakt. Moja siostra ma uczulenie, parę godzin wytrzyma z kotem w jednym pomieszczeniu, ale po dniu, czy dwóch zaczyna kaszleć, z czasem coraz mocniej ją dusi. Ty za to od razu kazałeś jej spadać. Po odzywkach widać, że oboje nie mieliście szacunku do siebie nawzajem, ale wysadzenie jej na środku skrzyżowania to już stanowcze przegięcie. Nie jestem za pozbywaniem się zwierzęcia, ale życie polega na wyborach. Skoro bardziej ci zależy na kocie niż wspólnej przyszłości- ok, ale Twoje zachowanie to porażka.

Odpowiedz
avatar Driada
10 20

@Raspi a to nie tak, że on ją wywalił z samochodu po tym jak ona nazwała go ciotą? Abstrahując już od kwestii wyrzucenia z domu kota, nikt nie będzie gościa obrażał w jego własnym samochodzie. Kiedyś pracował u mnie pewien stolarz-magik, coś skiepścił w pewnym momencie i poprosiłam go grzecznie żeby przerwał pracę na tym etapie, dopóki nie przyjedzie jego szef i nie oceni szkody i od słowa do słowa gość zaczął mnie wyzywać i obrażać i też mu kazałam zabierać te schody i opuścić moje mieszkanie. Nikt nie będzie mnie obrażał w moim własnym domu. U autora analogiczna sytuacja, więc go rozumiem i w sumie popieram

Odpowiedz
avatar Shi
-4 14

@Driada: to nie jest analogiczna sytuacja. Człowiek, który ma minimum kultury dowiozlby osobę na miejsce, bo tak się wcześniej umówili. Co innego obca osoba, którą zatrudniasz i to w domu, a co innego osoba, którą jeszcze 5 minut temu ponoć kochales i jedziecie samochodem. Ja, jak najbardziej, miałam analogiczną sytuację i dowiozłam chłopa na miejsce. Dopiero na miejscu kazałam mu iść i wychędorzyć się samemu, oraz już nigdy więcej nie pokazywać mi się na oczy. To, że pasażer Cię wyzywa nie znaczy, że masz się znizac poniżej jego poziomu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2020 o 6:38

avatar niemoja
1 13

@Shi: Jeśli lubisz wysłuchiwać inwektyw pod swoim adresem, to możesz nawet wieźć gościa okrężną drogą i napawać się własną szlachetnością. Ja bym się zatrzymała, strzeliła w pysk, a potem złapała za kudły i wytargała z samochodu. Autor wybrał wyjście pośrednie - równie skuteczne. A dziewucha dostała cenną lekcję, że czasem warto trzymać język za zębami.

Odpowiedz
avatar Error505
2 4

@Shi: I tu masz rację. Ale tylko tu. Co do reszty to bazujesz na założeniach co do których ie wiesz czy są prawdziwe. Za mało danych by to jednoznacznie ocenić

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@Error505: Zakładając, że historia jest prawdziwa i sytuacja wyglądała dokładnie tak, jak przedstawiono w historii, to pod jednym względem przypomina mi to potyczki Kazia M z Isabel - trudno opowiedzieć się po którejś ze stron, gdyż obydwoje są rozkosznie siebie warci.

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@niemoja: nie szlachetność, a minimim kultury to się nazywa. Jeśli jednak ktoś lubi być agresywnym, odrażającym chamem to jego wola...

Odpowiedz
avatar niemoja
0 8

@Shi: To nie kwestia "lubienia" tylko szacunku dla samego siebie. Chrystusowe nadstawianie drugiego policzka kończy się tym, że płacze później bida "w internetach", jacy to wszyscy są toksyczni i się nad nią znęcają. BTW - nazwanie faceta ciotą to najgorsza obelga, jaka może go spotkać; bo oznacza osobnika zniewieściałego. Wszelkie ...uje, ...syny i ...tasy to przy tym mały pikuś, bo to po prostu słowa obraźliwe, ale bez realnego znaczenia - za to cię z auta nie wyrzuci.

Odpowiedz
avatar Shi
0 4

@niemoja: jakoś o tym nie biadolę w internetach. Ot, każdemu zdarzy się trafić w życiu na toksycznych ludzi... bywa. Po prostu przytaczam analogiczną sytuację, która pokazuje że można zachować się inaczej, kulturalnie. A spróbowałby ktoś mnie wyrzucić z MOJEGO samochodu ;)

Odpowiedz
avatar Michail
14 22

Jarosław, to tak było?

Odpowiedz
avatar Jablkowisnia
-2 24

Dobra decyzja i pisze to jako osoba uczulona na sierść kota

Odpowiedz
avatar Kamil2586
-3 9

@Jablkowisnia: I jako osoba uczulona na sierść kota mieszkasz z kotem pod jednym dachem?

Odpowiedz
avatar digi51
4 24

Totalnie niewiarygodna opowiastka jak dla mnie. Kapitan TOZ odkarmiający kociątko strzykawką vs. zimna suka nienawidząca kociątek (jak na sukę przystało). Tak jak napisała @Shi wyżej mogło być tak, że dziewczyna zwyczajnie zagadała temat alergii, kota, wspólnego mieszkania i lakonicznie stwierdziła, że musiałbyś się kota pozbyć. Jeżeli Ty na to proste stwierdzenie faktu odpowiadasz "Prędzej pozbędę się ciebie" to jesteś dupkiem do kwadratu. Bo dwójka dorosłych ludzi, którym na sobie zależy tak ze sobą nie rozmawia. Można temat inaczej obgadać i zastanowić się nad rozwiązaniem. Sorry, ale to brzmi tak jakby ten związek już był w miarę poważny, a Ty ją potraktowałeś jak dodatek do idealnego życia z kotkiem - nie dopasujesz się do spadaj. Kto chciałby być tak potraktowany przez partnera? I nie mówię tu, że masz się zwierzaka pozbyć, ale tekst bezczelny i chamski świadczy o Tobie, a nie o tej kobiecie. W tym momencie nazwanie Cię ciotą było jedynie odpłaceniem się pięknym za nadobne - ja bym się czekała, aż mnie wywalisz, tylko sama kazała się zatrzymać i wysiadła dając Ci po gębie na koniec tej znajomości. Tak, tak, zaraz napiszesz, że znaliście się od 3 dni, że nigdy jej nie obiecywałeś nic poza seksem, że kazała Ci w ogóle kota uśpić albo wywalić przez okno czy podobne bzdury - nigdy nie wierzę w te rozwiewanie wątpliwości jednoznacznie na korzyść autora - gdyby sytuacja byłaby tak jednoznaczna to zostałaby tak przedstawiona, wyjaśnienia w komentarzach to prawie zawsze próby wybielenia się, jak się okazuje, że nie wszyscy autorowi przyklaskują.

Odpowiedz
avatar aegerita
-3 13

@digi51: Znowu - ten bezczelny i chamski tekst był jedynie odpowiedzią na bezczelny i chamski tekst tej kobiety. Czy autor mógł grzecznie powiedzieć, że jednak mimo żądania partnerki nie zamierza znęcać się nad swoim kotem i w związku z tym ze wspólnego mieszkania, bardzo mu przykro, nic nie wyjdzie? Mógł. Nie zrobił tego, odpowiedział właśnie pięknym za nadobne, czyli potraktował ją tak, jak ona potraktowała jego. Jeśli dla Ciebie agresja fizyczna jest dorosłym rozwiązaniem konfliktu, to - wybacz - trudno mi Cię uznać za autorytet w sprawie oceniania, jak powinna ze sobą rozmawiać dwójką ludzi, którym na sobie zależy. Bicie innych nie jest rozwiązaniem...

Odpowiedz
avatar Morog
6 8

Wystarczy że dzikidzik zmieni konto a wy znów wierzycie w jego opowieści......

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@aegerita: Aha, niech Cię dobrze zrozumiem - chamstwo autora jako odpowiedź na (domniemane) chamstwo jego partnerki jest ok, ale jej chamska reakcja na jego chamstwo jest nie ok, bo...? Gdzieś na górze napisałaś, że ktoś sobie coś zakłada, żeby pasowało do teorii - robisz dokładnie to samo, zakładasz, że to co powiedziała ta kobieta było chamskie, a w przeciwieństwie do zachowania autora jest to niejednoznaczne, bo w zależności od długości związku, wcześniejszych rozmów i TONU oraz dokładnej treści tej wypowiedzi mogło być bezczelne lub zupełnie niewinne. Znęcanie się? Wiesz, że pozbycie zwierzęcia nie musi oznaczać wypi...rdalania go pod most albo wywożenia do lasu i czasem ludzie są niestety zmuszeni zwierzęta oddawać? Mój szwagier oddał psa rodzicom, bo nie dogadywał się z kotem siostry - rozumiem, że powinni ze ślubem czekać, aż któryś zwierzak zdechnie albo się rozstać? A przyłożenie komuś kto po takim tekście wywaliłby mnie jak śmiecia z samochodu to żadne rozwiązywanie konfliktu - to podziękowanie za zmarnowany czas. Ja nie uważam się za autorytet, tylko przedstawiam inny punkt widzenia na tę sprawę, Ty za to dajesz piękny pokaz hipokryzji oburzając się tą hipotetyczną przemocą fizyczną, za to przyklaskując poniżaniu i traktowaniu jak śmiecia.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 11

@digi51: Jakie "domniemane"? Żądanie pozbycia się zwierzaka to zawsze chamstwo, nie ma tu pola do interpretacji czy domysłów. Bo "znajdź mu nowy, DOBRY dom", a "pozbądź się" to są dwie zupełnie różne rzeczy i inaczej się je nazywa. Nie, ludzie nie są "zmuszeni" oddawać zwierząt. Jest to wybór, często wynikający głównie z wygody i lenistwa, a czasem z okoliczności, na które wpływu nie mamy. I ja to rozumiem, zgadzam się, że czasem ma to sens. Natomiast "pozbycie się" to prawnie i moralnie znęcanie się nad zwierzęciem, jest zagrożone karą więzienia i żądanie popełnienia tego przestępstwa (już nie mówię o etyce) jest jak najbardziej chamskie. Nie oburzam się na przemoc, bo od liścia nikomu się straszna krzywda nie dzieje. Po prostu widzę Twoją agresję, a reagowanie na chamski tekst przemocą to właśnie hipokryzja. Oczywiście jeżeli Ty usprawiedliwiasz uderzenie gościa, bo źle się do Ciebie odezwał, to automatycznie zgadzasz się na to, że jeżeli sama będziesz dla kogoś nieprzyjemna, też ma prawo Cię uderzyć.

Odpowiedz
avatar digi51
1 9

@aegerita: Domniemujesz, że to było żądanie. Powiedzenie np. "No nie wiem, mogłabym u ciebie zamieszkać, ale wiesz, mam alergię, więc musiałbyś się pozbyć kota" to nie jest żądanie. To co sobie autor tam dopisuje w komentarzach nie ma dla mnie żadnej wiarygodności, więc jest bez znaczenia. "Natomiast "pozbycie się" to prawnie i moralnie znęcanie się nad zwierzęciem, jest zagrożone karą więzienia i żądanie popełnienia tego przestępstwa (już nie mówię o etyce) jest jak najbardziej chamskie." / uważasz, że oddanie zwierzaka komuś z rodziny lub przyjaciół nie podpada pod "pozbycie się"? Bo co? Bo sobie tak założyłaś, że "pozbycie się" to zabicie lub wywalenie do lasu? Widzisz moją agresję? Ok, w sumie tu powinnam skończyć z Tobą dyskusję, bo masz urojenia ;) Tu nie chodzi tylko o złe odezwanie się, ale wywalenie z samochodu gdzieś na pobocze, ale zasadniczo uważam, że zarówno kobiety jak i mężczyźni zasługują w niektórych sytuacjach na liścia - może w czyjejś opinii i ja sobie kiedyś zasłużę. Ty z kolei godzisz się na to, że facet pozbędzie się Ciebie wykopując z samochodu , jak powiesz, coś co mu się nie podoba albo się pokłócicie. Jak to się mówi - co kto lubi.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 6

@digi51: Jeśli z góry zakładasz, że to, co napisał w historii autor, to nieprawda, a domniemujesz, że kobieta wcale czegoś takiego nie powiedziała, tylko ona była grzeczna, uprzejma i empatyczna, a on do niej od razu chamski - to masz rację. Tylko wtedy tworzysz i komentujesz swoją własną historię ;-) Napisałam wyżej: "znalezienie DOBREGO domu" a "pozbycie się" to dwie zupełnie różne sprawy i inaczej się je nazywa. W historii była mowa o pozbyciu się i do tego się odniosłam. Jeżeli uważasz, że wymaganie "musiałbyś się pozbyć (kota)" nie jest w żaden sposób chamskie, to odpowiedź "prędzej bym się pozbył (Ciebie)" też nie jest chamska. Trochę konsekwencji. Albo "pozbycie się" jest określeniem z założenia pejoratywnym (według słownika jest) i wtedy w danym dialogu chamstwem wykazała się najpierw ona, albo jest określeniem neutralnym, a wtedy chamski nie był nikt. Napisałaś wyraźnie: "ja bym nie czekała, aż mnie wywalisz, tylko sama kazała się zatrzymać i wysiadła dając Ci po gębie na koniec tej znajomości". Czyli uderzyłabyś nie za wywalenie na pobocze, tylko za odzywkę. Może to nie jest agresja. Tylko co w takim razie? Brak opanowania? Wiara w moc kar cielesnych, bo ktoś "zasłużył"? Chętnie się dowiem.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 7

@aegerita: Tak jak napisałam - podziękowanie za zmarnowany czas i wyładowanie złości, jaki odniosłoby to skutek u takiego faceta byłoby mi serdecznie obojętnie, bo więcej byśmy się nie spotkali. Sądzisz, że poniżanie kogoś lekceważeniem i wykopywaniem z auta jest lepsze? Narzucasz całemu światu swoją narrację - to, że Ty pod pojęciem "pozbycie się" rozumiesz jedynie przestępstwo nie znaczy, że kobieta z historii też miała to na myśli. Nawet jeśli użyła sformułowania "pozbyć się" to nie znaczy, że nie miała na myśli znalezienia dobrego domu. Z historii nie wynika nic jednoznacznego dotyczącego wypowiedzi tej kobiety, wszystko napisane jest bardzo enigmatycznie, Ty sobie zakładasz, co Ci wygodnie i jak robię tak samo, tylko, że w Twoim mniemaniu Ty masz do tego prawo, bo popierasz autora, a ja nie, bo mam inne zdanie na temat jego zachowania. Widzisz, nie dogadamy, bo Ty zrównujesz zwierzęta z ludźmi. "Pozbyć się" w odniesieniu do człowieka jest bardziej obraźliwe, bo go uprzedmiotawia, zwierzęta domowe, choć oczywiście przedmiotami nie są, są niestety zależne od swoich właścicieli, którzy mają prawo zdecydować o pozbyciu się ich, choć moralna ocena takiego pozbycia się zależy od sytuacji. Samo "pozbyć się" w odniesieniu do zwierzęcia nie uważam za obraźliwe ani chamskie. Ja jestem zwierzolubna, od zawsze psiaki w domu i nie popieram bezmyślnego oddawania zwierząt byle gdzie i z byle powodu i pewnie nawet zdenerwowałabym się, gdyby ukochany facet chciał, abym pozbyła się psa ot tak. Ale po pierwsze tu sytuację łagodzi dobry powód (alergia), a po drugie, jeśli autorowi zależałoby na swojej partnerce, to zwyczajnie na spokojnie wytłumaczyłby jej, że oddanie kota nie wchodzi w grę i muszą poszukać innego rozwiązania, wygląda na to, że mu nie zależało, tylko po co zawraca wtedy tyłek, skoro ma szczęśliwy związek z kotem?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Morog: też na to stawiam! nawet spodziewałam się, że on tego kotka własną piersią wykarmił ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2020 o 18:13

avatar aegerita
-2 6

@digi51: Ciekawa jestem, jak się takie postępowanie tłumaczy swoim dzieciom. "Uderzenie kogoś jest w porządku, jeśli chcesz wyładować złość. To nie jest agresja, masz urojenia." Będziesz uprzejma napisać konkretnie, co sobie założyłam, bo mi wygodnie? W historii stoi, że kobieta wymagała pozbycia się kota, do tego się cały czas odnoszę. Nie mam pojęcia, co ta hipotetyczna kobieta miałaby na myśli, więc tego nie zakładam. Komentuję użyte słowa. W nosie mam też zachowanie autora - ani nie popieram, ani nie potępiam, co jest o tyle łatwe, że nie bardzo wierzę w prawdziwość historii - krytykuję jedynie traktowanie zwierząt jak przedmioty, z którymi można robić, co się chce. Porównywanie to nie zrównywanie, tak na marginesie. Dwa oddzielne słowa i bardzo różne znaczenia. I nie, nie zrównuję kota z człowiekiem (skąd ten pomysł w ogóle?), tylko zwracam uwagę na znaczenie określenia "pozbyć się". Słownik w żaden sposób nie różnicuje, że jest to neutralne w stosunku do kota, a obraźliwe w stosunku do człowieka. Rozumiem, że dla Ciebie pozbywanie się kota czy psa może być normalne i w ogóle spoko, ale dla osoby, której na zwierzaku zależy, wymaganie tego jest chamskie i obraźliwe. Jeśli już szukasz zrównywania, to zrównuję złe traktowanie ze złym traktowaniem - traktuję je zawsze jako złe, a nie, że okrucieństwo wobec człowieka jest be, a to samo okrucieństwo wobec kota już cacy, bo to tylko kot. Nie rozumiem tych podwójnych moralnych standardów.

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@Morog: gdy zobaczyłam ile to obecnie ma głosów też mi to przez myśl przeszło. Historie obok - 70 i 54, historia dzikiegodzika - jak zawsze około 200 (170 aktualnie). Że też mu się chce zakładać 100 kont i sobie plusować... Ew. skrzykuje przegrywy z wykopu by plusowali kolejną bajeczkę o złej, niedobrej kobiecie by wszyscy wiedzieli jakie to baby są niedobre XD

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@aegerita: owszem, uderzenie kogoś w pewnych okolicznościach jest ok, a urojenia masz, bo nigdy świadkiem mojej agresji nie byłaś, a twierdzisz, że ją widzisz. Jak zacznę tłumaczyć swoim dzieciom, kiedy zastasowanie agresji fizycznej jest w porządku to Ci powiem jak to się robi, nie martw się. Prosze bardzo - w kółko zakładasz, że partnerka autorka zażądała pozbycia się kota - nie wiesz, czy to było żądanie. Założyłaś, że namawiała do popełnienia przestępstwa - znalezienie kotu innego domu a nawet oddanie do schroniska może być etycznie godne potępienia, ale nie jest przestępstwem. Nawet twoje stwierdzenie, że wymagała pozbycia się kota jest założeniem - ona tylko powiedziała pod jakim warunkiem wprowadzi się do faceta. Jak powiem, że założę kożuch w lecie jak dasz mi 100zł to znaczy, że wymagam do Ciebie 100zł? Owszem, zrównujesz człowieka z kotem, bo warunkujesz obrażenie kobiety obrażeniem kota. Jak powiem, że kot zdechł to też obraźliwe? Bo powodzieć o człowieku, że zdechł to tak raczej na pewno. Widzisz, dla mnie pod pewnymi warunkami pozbycie się zwierzaka może być rozgrzeszone vide mój przykład ze szwagrem. Pisałam już, że nie popieram i nie rozgrzeszam traktowania zwierząt jak zabawek i oddawania byle komu z ble powodu. Nie doczytałaś czy udajesz, bo tak Ci wygodnie? A tak na koniec - kobieta ma alergie, facet ma kota, jeśli planują rozwój związku to temat musi zostać poruszony. Może lepiej jakby powiedziała - "nie no spoko, będę się dusić i drapać albo poczekajmy z 10 lat, aż kot zdechnie". Wtedy to by było normalne i nikogo by nie uraziło?

Odpowiedz
avatar justangela
-1 5

@digi51: Zgadzam się z Tobą w 100%, mam dokładnie takie samo zdanie. Zaś co do dyskusji z aegeritą to obawiam się, że nie ma oba najmniejszego sensu. W kilku wcześniejszych wątkach dała się poznać jako obrończyni uciśnionych zwierzątek wszelakich, zrównując je z ludźmi, a przy tak skrajnie różnym podejściu trudno o kompromis. Ja widzę różnicę w zdaniu "pozbędę się kobiety" i "pozbędę się psa", ale dla niektórych określenie drugie jest obraźliwym namawianiem do agresji, zaś pierwsze miłym sposobem rozstania się z kobietą, która nie może mieszkać z kotem, bo ma alergię :D Digi: wiem, że Ty zauważysz absurd, a zwierzoluby będę dalej się awanturować :D

Odpowiedz
avatar aegerita
2 6

@digi51: Jestem świadkiem Twojej agresji właśnie teraz, bo piszesz, że bicie kogoś dla wyładowania swojej złości jest w porządku... "powiedziała, że może u mnie zamieszkać, ale mam się pozbyć kota". "Masz to zrobić" to nie jest prośba albo podanie hipotetycznego warunkowego scenariusza, tylko wymaganie/żądanie/polecenie. Nic nie zakładam, cytuję z historii. "Oddanie" swojego kota do schroniska jest z prawnego punktu widzenia porzuceniem, a więc -> znęcaniem się, a więc -> przestępstwem. To nie ja wymyśliłam, tylko Ustawa o Ochronie Zwierząt. Nie, słowo "zdechł" w odniesieniu do kota jest potoczne, a w odniesieniu do człowieka pogardliwe. Tutaj słownik rozróżnia. Ja też, więc właśnie udowadniam, że nie zrównuję kota z człowiekiem :-) Rozumiem, że dla Ciebie pewne warunki usprawiedliwiają pozbycie się zwierzaka, już to napisałaś, a ja przyjęłam do wiadomości, czego niby nie doczytałam? Wiesz, gdyby historia była prawdziwa, to są realnie różne opcje, m.in.: a) zabić kota, b) wyrzucić kota, c) znaleźć kotu nowy dom, d) oddać kota dożywotnio do hotelu, e) być razem bez mieszkania razem, f) zamieszkać razem i żyć z objawami alergii, g) odczulić alergika. Na pewno jest więcej opcji, to tak na szybko z faktycznie stosowanych rozwiązań. Ogólnie uważam, że w związku powinno się takie rzeczy ustalać wspólnie, ale co ja tam wiem, lepiej postawić jedno ultimatum, rzucić drugim głupim tekstem, przywalić komuś w facjatę i wtedy jest "normalnie"...

Odpowiedz
avatar aegerita
1 5

@justangela: Przynajmniej nie dałam się poznać jako osoba, która nie wie, że żywy, ruszający się, oddychający pies potrzebuje jedzenia, żeby dalej żyć ;-), bo Ty uważałaś, że w potrzebach psa jedzenie (a także wychowanie czy zabawa) nie występuje. Tak, jestem zła i straszna, bo uważam, że psa trzeba karmić i wychowywać, i nie można go wyrzucić jak niepotrzebny przedmiot, jak Ty zapowiadałaś, że byś zrobiła z czystym sumieniem. Ja nawet nie chcę zrozumieć, dlaczego niektórym ludziom tak przeszkadza, że ktoś lubi zwierzęta. Jakąś satysfakcję by Ci sprawiło, gdybym każdego napotkanego psa kopała do nieprzytomności, a kota podpalała?... Nie, nie chcę wiedzieć.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 4

@aegerita: w zasadzie ta odpowiedź nie do ciebie, bo Ty i tak nue zakumasz. Ale gdyby ktoś z czytających uwierzył w jakiś fragment twojego bełkotu z o

Odpowiedz
avatar justangela
-2 4

@aegerita w zasadzie ta odpowiedź nie do ciebie. Ale gdyby ktoś inny uwierzył w jakiś fragment twojego bełkotu z ostatniej wypowiedzi prostuję: tak, pozbyłabym się zwierzęcia (=znalazła mu nowy dom) w przypadku gdyby którykolwiek z domowników miał na niego alergię i zrobiłabym to z czystym sumieniem, bo zdrowie i życie ludzi jest dla mnie najważniejsze. Jak widać, dla niektórych, z tego powodu jestem zrównana z psychopatą torturującym zwierzęta. Nie wiem czy się śmiać czy płakać nad głupotą takich ludzi...

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@aegerita: Tak samo jesteś świadkiem mojej agresji, jak autor usłyszał, że kobieta mu się każe pozbyć kota - w swojej głowie. To, co jest podane w historii to nawet nie cytat, a to co zrozumiał histeryczny autor, a nawet gdyby padły słowa o pozbywaniu się kota, to jest to warunek, a nie żądanie. Manipulujesz z pełną świadomością. Napisałam, że dopuszczam rozgrzeszenie oddania zwierzaka w pewnych okolicznościach, Ty piszesz, że uważam to za normalne. Twierdzisz, że oddanie zwierzaka do schroniska jest przestępstwem, dobrze wiedząc, że w tym wypadku NIE JEST, bo pojawia się właśnie problem alergii. Aha, i to nie jest zapis w ustawie, a interpretacja sądu - mylisz pojęcia. I na tym kończę dyskusję, bo kiedy nie mam zwyczaju dyskutować z ludźmi, którzy jako argumentów używają wymyślonych przez siebie faktów.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 3

@justangela: Teraz piszesz co innego, wtedy pisałaś co innego. Nie wiem, dlaczego zrównujesz się z psychopatą, ja tego nigdy nie powiedziałam i nawet nie zasugerowałam. Owszem, gdybyś miała psa i "opiekowała się" nim według potrzeb, które wyliczyłaś (czyli jedzenia niet, wychowania i zabawy też), to byłabyś piekielna i okrutna, ale skoro zwierzaka nie masz, to co to komu szkodzi, że nie umiesz/nie chcesz się zająć? Widzisz, na tym właśnie polega różnica między nami, przez którą nie możemy się dogadać. Masz inne spojrzenie na świat niż ja - i dopóki nikogo swoim postępowaniem nie krzywdzisz, serdecznie mi to zwisa, mogę dyskutować normalnie, mając odmienne zdanie. Ja nikogo swoimi poglądami nie krzywdzę - a Ty mnie atakujesz i obrażasz, nazywasz moje priorytety "niewłaściwymi"... Zarzucasz mi, że ludzie są dla mnie nieważni, ale to Ty nie potrafisz odnieść się z szacunkiem do drugiego człowieka tylko dlatego, że się z nim nie zgadzasz.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@digi51: Może się mylę z agresją, może mamy inne definicje agresji. Ale jak nazwiesz bicie kogoś w celu wyładowania swojej złości? Jeżeli padło to dokładnie w formie opisanej w historii, to semantycznie jest to wymaganie/żądanie. Być może ujęła to inaczej, niż było napisane, w formie warunku. Wtedy - masz rację - nie mamy do czynienia z żądaniem. Tylko co zmienia warunek? Nadal jest to bezczelne i chamskie. No ale zaraz, w tych pewnych okolicznościach uważasz pozbycie się (lub oddanie) za normalne, tak? Tylko to napisałam... Przecież nie twierdzę, że za normalne uważasz wyrzucenie psa czy kota z byle powodu. Napisałaś, że tego nie popierasz, a ja nie mam powodu, by Ci nie wierzyć. Radzę jednak przeczytać ustawę. Oddanie do schroniska jest porzuceniem zwierzęcia, bo zwierzęta w schronisku są z definicji bezdomne (z powodu ucieczki, zaginięcia, a najczęściej - porzucenia). A porzucenie jest przestępstwem. Takie mamy prawo. Powód porzucenia nie gra tu żadnej roli, bo są inne rozwiązania.

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@aegerita: w tym momencie już zwyczajnie kłamiesz i popisujesz się niewiedzą, a do tego nie rozumiesz języka polskiego.

Odpowiedz
avatar TakNaSzybko
-2 4

@aegerita: jeśli nie rozumiesz, że "pozbyć się" może mieć różne znaczenia to wytłumaczę ci to łopatologicznie... Ostatnio też zażądałam od mojego faceta, że którym mieszkam od dawna (!) pozbycia się kota. I to zażądałam wielkim głosem, żeby zrobić miejsce na innego kota, przeze mnie wybranego. O dziwo mój chłop mnie z domu nie wywalił, nie spotkały mnie też większe konsekwencje niż pomarudzenie 15 minut. Oboje jesteśmy dorośli i wiemy, że "pozbądź się kota" oznacza w naszym wypadku "wysaw w końcu ogłoszenia, że mamy rasowego kociaka z naszej hodowli na sprzedaż". Po prostu został przeze mnie użyty skrót myślowy, doskonale przez partnera zrozumiany. Tak samo jak rozumiany jest fakt, że chłopak będzie z nami mieszkał tak długo, aż JA uznam nowy dom na idealny. O ile hodowla oficjalnie do partnera należy i w papiery mu się nie pcham, o tyle z racji doświadczenia to ja dzieciarnię niańczyłam... Po prostu ukochana rasa partnera nie jest do końca moją ukochaną rasą, a miałam od dawien dawna obiecane, że to ja wybieram kolejnego kota (z naszych maluchów lub nie - moja decyzja).

Odpowiedz
avatar Grav
5 11

Mogę sobie wyobrazić, że po prostu ma alergię na kota (a taka alergia potrafi się manifestować od nieprzyjemnej wysypki po poważne duszności), ale to się mówi z góry, że "kurcze, Ty masz kota, ja mam alergię, fajnie nam razem, ale zamieszkać się tak nie da", a nie "masz się pozbyć kota". A jeśli alergii nie ma, to tym bardziej krzyżyk na drogę i kotwica w plecy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 15

Alergii na kota nie da się zaleczyć, bo dzięki rządom PiS ostatnia firma która sprowadzała do Polski szczepionki odczulające poddała się i wycofała z naszego rynku. Nie da się żyć cały czas na tabletkach na alergię, bo to się może skończyć trwałą astmą, a w skrajnych przypadkach zgonem. Jeśli kobieta naprawdę miała poważne uczulenie na koty, to stwierdzenie "kot albo ja" jest niczym więcej jak stwierdzeniem faktu życia. Pojechałeś chamskim tekstem w stronę osoby po prostu chorej. Jak jakaś ciota nie radząca sobie z uczuciami, czy coś.

Odpowiedz
avatar niemoja
-4 14

@bloodcarver: "Prędzej pozbędę się ciebie niż kota" to nic więcej, jak stwierdzenie faktu życia; całkiem taktowny sposób wykręcenia się od nachalnej propozycji wspólnego zamieszkania. Równie dobrze mógł powiedzieć: idź w diabły ze swoją alergią, po co mi chora baba?

Odpowiedz
avatar digi51
-2 10

@niemoja: "idź w diabły ze swoją alergią, po co mi chora baba" - czyżbyś słyszała ten tekst od wszystkich swoich byłych, po tym jak zaczęłaś im wyłuszczać swoje mądrości?

Odpowiedz
avatar niemoja
-4 8

@digi51: A co, masz jakiś problem z akceptacją, że stan zdrowia potencjalnych partnerów MA wpływ na decyzję o związku? Niestety, to tylko w bajkach jest tak, że "byle do ślubu", a potem już żyją długo i szczęśliwie. Życie rządzi się własnymi prawami, a alergia to uciążliwa przypadłość. Ale komentarze są bardzo ciekawe pod względem socjologicznym: głosy męskie - dziewczyna za dużo wymaga, niech spada; głosy żeńskie - dziewczyna MA PRAWO wymagać, facet ma OBOWIĄZEK wykonać (wszystko, rzecz jasna, w imię miłości). Dorzucę jeszcze jedną mądrość: "W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@digi51: ohoho wjazdy personalne jak za kazdym razem gdy panience cos nie pasuje w wypowiedzi oponenta? slabo

Odpowiedz
avatar Morog
7 9

Nowe konto dzikiegodzika

Odpowiedz
avatar potrzebujepomocy
-5 5

Takie są kobiety... Chociaż po prawdzie lepsze one niż koty... Ja jestem psiarzem.

Odpowiedz
avatar Ata11
4 6

Fajna bajeczka na dobranoc. Faktycznie "zalatuje dzikimdzikiem". Super chłoptaś uratował koteczka, ma na jego punkcie ... cokolwiek. I nie mówi o nim "kobiecie, z którą kilka miesięcy jest w związku". Koteczek dopiero się "objawia" jak chcą zamieszkać razem. Nasz chłoptaś koteczka kocha, a babę z buta, bo baby to podłe są... No i przecież "on niewinny, bo UNA zaczęła pierwsza". Skąd my znamy takie bajki?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2020 o 22:53

avatar Kamil2586
5 9

Jakie są fakty. 1. On mieszka z kotem. 2. Ona ma uczulenie na koty Jeżeli mają mieszkać razem to nie da się tego pogodzić. No tak po prostu. Jeżeli więc chce być z kobietą to musi wybrać zwierzę czy człowiek. Co do wyzwisk to sam autor przyznaje, że powiedział że prędzej pozbędzie się partnerki niż kota. Co nie było miłe. Nie mamy informacji natomiast w jaki sposób to powiedział i jakich wulgaryzmów sam użył.

Odpowiedz
avatar Ata11
7 9

@Kamil2586: Fakty są takie: 1. mam 5 psów i 2 koty. W domu. 2. spotykam się z kimś. Na którym spotkaniu mówię mu o moim zoo? Po dłuższym czasie, jak jedziemy samochodem? To niby gdzie i jak przez te "kilka miesięcy" się widywaliśmy? Dlatego sądzę, że to bajeczka z cyklu "dobry chłopczyk i zła baba". Oraz "jaki byłem dzielny i jak tej francy dokopałem". U dorosłych ludzi powinno wyglądać to tak, gdyby to była prawda: 1. on ma kota 2. ona ma uczulenie. Zaczynają się spotykać, problem kota i uczulenia wynika po kilku spotkaniach. Kot dla niego jest ważny, wiec o nim mówi. Ona wie o uczuleniu - próbują problem rozwiązać (odczulanie, zastanowienie się nad częściową izolacją kota od niej - np. kot nie wchodzi do sypialni). Ona nie wie o uczuleniu - próbują rozwiązać problem, który się pojawił (jak wyżej). Jeśli problem "kota i uczulenia" jest rozwiązany pomyślnie, to "żyją długo i szczęśliwie". Jeśli nie z przykrością, no bo przecież "coś dla siebie znaczyli", (aby nie pisać, że się kochali), się rozstają. No chyba, że jednak "miłość lepsza od kota", to wtedy RAZEM szukają kotu dobrego domu. Dowartościowywanie się na Piekielnych jest piekielne...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2020 o 9:03

avatar niemoja
-3 3

@Ata11: Tu nie chodzi o dowartościowanie się, to raczej sprawdzenie "różnych reakcji w różnej sytuacji". Kotek, własną piersią wykarmiony, wyszedł trochę za słodko - lepszy byłby pies ze schroniska. Nie zmienia to jednak zasadniczej fabuły, z której wynika: 1/facet ma "coś" (piesek, kotek, posąg Lenina - cokolwiek); 2/ facet od kilku miesięcy spotyka się z babką; 3/ babka proponuje mu, że się do niego wprowadzi, pod warunkiem, że pozbędzie się "tego czegoś"; 4/ facet odmawia spełnienia żądań - i za to jest hejtowany. "Kobieta [...] powiedziała, że może u mnie zamieszkać, ale mam się pozbyć kota, bo ona ma uczulenie." Gdzie tu jest mowa, że to ON zaproponował wspólne mieszkanie, albo że w ogóle miał na to ochotę? Jest pewna różnica pomiędzy spotykaniem się, a wspólnym zamieszkaniem - jej błąd, bo myślała, że już go zdobyła i może stawiać warunki. A że przefajnowała, to i zebrała co sama zasiała. I tu dochodzimy do sedna... gdyby mu NA NIEJ zależało, to by się jej tak łatwo nie pozbył. Kot jest tu tylko przykładem, jak można zafiksować ludzi na nieistotnym szczególe: gdyby odmówił wyrzucenia posągu Lenina - nie zebrałby ani połowy tego hejtu.

Odpowiedz
avatar justangela
2 6

@niemoja: Ale facet nie tyle jest hejtowany za to, że nie chciał się pozbyć kotka, tylko za to w jaki sposób odniósł się do swojej kobiety (z którą przecież, jakby nie patrzeć, od kilku miesięcy się spotykał). Wybacz, ale tekst "prędzej się ciebie pozbędę" to naprawdę szczyt chamstwa. Reszta tutaj nie ma żadnego znaczenia. Nieważne czy on to proponował czy ona. Tak jak również jest nieistotne, że ona (prawdopodobnie) traktowała tą relację bardziej poważnie niż on (o ile cała sytuacja nie była lakonicznym stwierdzeniem w luźnej rozmowie). Stawianie warunków, jak i ustalanie zasad to absolutnie normalna rzecz w związku, więc to też nieistotne. Żadna z tych rzeczy to nie powód, by do osoby z którą się przebywa w jakiejś relacji mówić takie chamskie teksty.

Odpowiedz
avatar niemoja
1 3

@justangela: "Prędzej się pozbędę ciebie, niż...." to ja od własnej matki ze sto razy wysłuchiwałam; to się nazywa asertywność wypowiedzi: coś jak "wolę się zabić niż wyjść w tej starej kiecce". Przy okazji, "kilka miesięcy spotykania" nie daje statusu "swojej" kobiety, ani prawa do stawiania żądań. To częsty błąd kobiet, zwłaszcza młodych, że przeceniają znaczenie usług łóżkowych; dla niej to był "poważny" związek, a dla niego spotkania bez zobowiązań. Niemiło zostać odrzuconą, ale szantaż emocjonalny to najgłupsza rzecz pod słońcem. Na co liczyła - że po nazwaniu ciotą, facet zmieni zdanie i zacznie jej szykować półki w szafie?

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@niemoja: Wiesz, myślę, że "groźby" matki pod adresem dziecka to zdecydowanie lżejszy kaliber niż taki sam teks w stosunku do partnera. Raczej bym tego nie traktowała w tych samych kategoriach. Zaś co do reszty to nie nam to oceniać, jak również w zasadzie nie ma to większego znaczenia. Kilka miesięcy spotykania, to jednak jakaś relacja i hasło "pozbędę się ciebie" to wyjątkowa chamówa i nic tego nie zmieni. Tak, nawet jeśli ta dziewczyna była dla autora tylko panienką na jakiś czas (a nie poważnym związkiem) to nadal on jest zwykłym chamem.

Odpowiedz
avatar niemoja
-2 2

@justangela: Nie ma znaczenia, czy to groźby matki do dziecka czy partnerów - kaliber odpowiedzi jest dokładnie taki sam, jak kaliber żądania. Jeśli więc proponuję: "może pozbądź się tego rupiecia" i słyszę: "prędzej pozbędę się ciebie", to nie ma powodu do gniewu. Zatem jak ta kobieta rozumiała "pozbycie się" kota, że tak ją rozwścieczyło vice versa? Na moje wyczucie nie było to "znajdźmy mu miły domek".

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

@niemoja: pokrętna Twoja logika i w zasadzie kompletnie bym tego tak nie interpretowała.

Odpowiedz
avatar xwikix0
-1 1

aż się musiałam zalogować na stare konto...

Odpowiedz
avatar minus25
3 3

Trochę to dziwne że niby dorośli ludzie komunikują się na poziomie dzieci w podstawówce.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

i bardzo dobrze postapiles, tak samo bym zrobila :) zeby nie bylo- nie lubie psow, nie wytrzymam z psem pod jednym dachem, wiec nigdy w zyciu nie zwiazalabym sie z kims, kto ma psa a juz na pewno nie kazalabym mu sie tego psa pozbywac

Odpowiedz
avatar frickle
0 0

Brawo. Pozbyć to się można syarej torebki a nie żywego stworzenia za które się ponosi odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar Livka90
0 0

To ma moim zdaniem dwie strony medalu- z jednej strony dziewczyna mogła to powiedzieć delikatniej, że ma uczulenie i musicie kota np. oddać w dobre ręce jeśli macie zamieszkać razem, a z drugiej strony autor też nie wykazał żadnej troski o jej zdrowie i próby rozwiązania problemu, tylko postawił jej ultimatum swojego rodzaju, że albo wprowadza się do niego i znosi alergię, albo to koniec. Oboje mogli to rozwiązać inaczej bo w grę wchodziły rózne rozwiązania od alergologa po zaangazowanie się dziewczyny w znalezieniu kotu domu, zabrakło dobrej woli i zrozumienia z obu stron. Dziewczyna mogła się też wkurzyć, kiedy wyczuła, że jej zdrowie dla autorka nic nie znaczy, sama jestem alergiczką i wiem, że bagatelizowanie tego może nawet doprowadzić do astmy, która zostaje już na zawsze

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 marca 2020 o 17:09

avatar Andu
0 0

Miała uczulenie - nie rozumiecie co to znaczy - nie rozumiecie co to znaczy alergia. Dam wam przykład - wyobraźcie sobie oparzenie które macie cały czas i które nie odpuszcza. Swędzące rany które od drapania jeszcze bardziej swędzą i uczucie potrzeby podrapania się chodźby nożem... Na serio ta kobieta miała się poświęcić i cierpieć mieszkając tam. A co do autora, to z kotem raczej nie będzie miał dzieci, kot mu nie ugotuje, nie upierze, nie będzie wspierał w trudnych momentach - nie odwiedzi w szpitalu w chorobie. Także ten - minus.

Odpowiedz
Udostępnij