Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Dlaczego moje dzieci nie dzwonią, nie odwiedzają mnie?!" Moja matka zadzwoniła do…

"Dlaczego moje dzieci nie dzwonią, nie odwiedzają mnie?!"

Moja matka zadzwoniła do mnie po długiej przerwie... Odebrałam, może coś się stało? Pod zadaniu zwyczajowych pytań "A co u was, a N. zdrowa?" zaraz zaczął się monolog. Bo ja jestem taka, śmaka, owaka. Bo powinnam być taka, taka i taka. A dziecko powinno być nauczone tego, tego i tego. I mama naprawdę nie rozumie, czemu nie dostosuję się wreszcie do jej rad. A poza tym przecież nic mi nie przeszkadza dbać o N. jak należy (czyt. tresować ją jak matka mnie), bo...

BO MAM TYLKO JEDNO DZIECKO.

Zatkało mnie, muszę przyznać i dalszego monologu słuchałam już bezwiednie, nawet nic z niego nie zapamiętałam. Po czym matka krzyknęła "A, skończmy już to!" i się rozłączyła.

A ja siedziałam i patrzyłam przed siebie, połykając łzy.

Trzy miesiące temu urodziłam i straciłam dziecko.

Minęło parę dni. Cały czas się zastanawiam, jak można coś takiego komukolwiek powiedzieć.

Chyba nie mam już matki.

Rodzina.

by singri
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 17

Bardzo Ci współczuję. A numer zablokuj

Odpowiedz
avatar digi51
18 22

Ale wiesz, takie podejście ma sporo rodziców lub dziadków jedynaków. Jedynak ma być idealny, same piątki, wzorowe zachowanie, wszechstronnie utalentowany, prestiżowe studia, idealna żona albo mąż... Bo inaczej rodzice mają poczucie, że coś tracą. Znam co najmniej dwójkę jedynaków BARDZO skrzywdzonych taką presją rodziców - do tego stopnia, że jeden z nich mając 30 lat bał się powiedzieć rodzicom, że nie dostał podwyżki, o którą KAZALI mu w pracy poprosić. Pewnie problem występuje nie tylko u jedynaków, ale wydaje mi się, że na nich wywierana jest znacznie większa presja.

Odpowiedz
avatar marcelka
13 15

@digi51: mam dokładnie takie same odczucia/obserwacje! wydaje mi się, że gdy jest więcej dzieci, oczekiwania rodziców (a zawsze jakieś oczekiwania są) bardziej się rozkładają... np. syn nie ma rodziny, ale robi karierę, za to córka ma trójkę dzieci i męża - i rodzice oczywiście woleliby, żeby ten hipotetyczny syn miał też rodzinę, a córka skończyła studia, ale w sumie spoko jest. A jedynak powinien zaliczyć wszystko - jak robi karierę, to "ale wnusiów byśmy chcieli", a jak skupia się na rodzinie, to "a co jak dzieci podrosną? tyle lat studiów, tyle wydatków, i wszystko na nic"; oczywiście to duże uproszczenie, zależy od relacji w rodzinie, ale praktycznie u każdego jedynka, jakiego znam, obserwowałam podobny schemat - duża presja ze strony rodziców i nieustanne próby sprostania jej...

Odpowiedz
avatar singri
8 12

@digi51: @marcelka: Nie jestem jedynaczką. Ale presja była. Jestem najstarsza, więc bezustannie miałam "dawać przykład".

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@singri: Mi chodziło o to, co powiedziała o Twojej córce - trzeba zadbać, bo jedynaczka, a jakby miała rodzeństwo to można mieć w 4 literach?

Odpowiedz
avatar singri
9 15

@digi51: Wiesz, to co moja matka wygaduje, jasno pokazuje że traktuje macierzyństwo jako rodzaj inwestycji - urodziła, karmi, wychowuje, a w zamian żąda pewnych zachowań. Żeby daleko nie szukać "To ja po to dwadzieścia lat córkę karmiłam, żeby teraz przyjechała i powiedziała, że nie ma dla mnie pieniędzy?!" albo o braci szczerbusa, który zginął tragicznie w wieku 18 lat: "No ale to jest tragedia, tyle lat chowasz dziecko i nic z tego nie masz."

Odpowiedz
avatar Bryanka
9 9

@digi51: Masz rację. Też tak mam, albo miałam, bo ostatnio moja mama jakby "zluzowała". Jak szykowałam się do emigracji, to usłyszałam, że mam się nie wygłupiać, bo mam prawny obowiązek płacić na rodziców jak się zestarzeją, bo ona mnie wychowała, więc moim obowiązkiem jest zostać w domu.

Odpowiedz
avatar Habiel
7 9

@digi51: Jestem jedynaczką i nigdy rodzice nie zmuszali mnie do niczego, bo to jest moje życie i ja będę ponosiła odpowiedzialność za swoje decyzje. Jedyna presja to było na to, żebym zapewniła sobie dobrą przyszłość, bo gdy ich zabraknie, to nikt mi nie pomoże. A cóż, moi rodzice są już rodzicami starszymi-mama urodziła mnie mając prawie 37 lat i mieli do mojego wychowania zupełnie inne podejście. Poświęcali mi dużo uwagi, ale też uczulali, że to co będę chciała osiągnąć, zależy w głównej mierze ode mnie i stawiali na moją dużą autonomię i samodzielność. Niektórzy się dziwią, gdy mówię im, że jestem jedynaczką, bo podobno żadnych cech jedynaka nie mam :D U innych jedynaków widzę dużą niesamodzielność. To rodzice mówią im co mają robić, co jest dla mnie chore. Miałam w pracy osobę, która skończyła 32 lata, a była całkowicie niesamodzielna. Nawet rachunków nie potrafiła opłacić, a obiady gotowała jej mama. Wydaje mi się, że też rodzice wybrali tej osobie i pracę i studia, bo kompletnie sobie z nimi nie radziła i nie miała żadnego talentu w tej dziedzinie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
6 8

@Habiel: jak ja ci tego zazdroszczę... Tez jestem jedynaczką, z tym ze mam bardzo młodych rodziców (20 lat różnicy) i mnie próbowano wychowywać w ten drugi sposób (spełnianie ambicji rodziców, bezwzględne podporzadkowanie i słuchanie na każdym kroku jak to nie jestem wystarczająco dobra i na niczym się nie znam). To potrafi zryć banię. Z wyborem szkoły, studiów czy decyzją czmychnięciem na koniec Europy po ich ukończeniu udało mi się postawić na swoim, ale było to okupione awanturami.

Odpowiedz
avatar GoshC
11 11

@singri: dziewczyny Ci tutaj dobrze radzą. Odetnij się. Ja się nie odcięłam, dałam sobą manipulować nawet będąc w Anglii i straciłam pół życia. Dopiero od kilku lat zaczęłam żyć, jeździć na wczasy gdzieś indziej, a nie do Polski (bo jak to, starej matki nie odwiedzisz, mi nie wiadomo ile czasu jeszcze zostało...). Dopiero teraz znalazłam czas na związek i na coś dla siebie i robię to co mi sprawia przyjemność, a nie oczekuję akceptacji. Nie czekaj tak długo. Żyj już. Sama. Akceptacja rodziców nie jest Ci do szczęścia potrzebna, a wręcz może przeszkodzić Ci to szczęście osiągnąć.

Odpowiedz
avatar ewel123456
5 5

@GoshC powiedz jak to zrobiłaś gdzie znalazłaś inspirację? ja od 12 lat nie mieszkam z rodzicami a boję się im powiedzieć np że chcę się przeprowadzić bo obawiam się że nie zaakceptują mojego wyboru. wiem że jest to chore. ale jak nie skonsultuje z nimi jakiejś ważnej decyzji lub oni mojej decyzji nie akceptują to mam straszne wyrzuty sumienia

Odpowiedz
avatar GoshC
6 6

@ewel123456: dobry zbieg okoliczności. W Radomiu szalejące bezrobocie, a Polska akurat wstąpiła do Unii... A do wyzwolenia się spod wpływu mamy, to niestety, potrafiła wzbudzić we mnie poczucie winy aż do swojej śmierci pięć lat temu. W zasadzie nie miałam własnego życia, bo z depresją i wmówionym niskim poczuciem wartości nie próbowałam nawet myśleć o związkach i własnych potrzebach.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Habiel: Dzięki ci za ten komentarz. Przypomniał mi, że mam opłacić rachunki:)

Odpowiedz
avatar LunaOP
9 15

Ciągle jak widzę twoje historie to akcje z matką. Nie możesz po prostu odciąć się od tej toksycznej, chorej psychicznie *urwy?

Odpowiedz
avatar singri
1 15

@LunaOP: Nie jest to takie proste. Potrafi mieć swoje dobre momenty. A ja potrafię zapamiętywać te dobre, a te złe staram się zapominać. Jak mi to wychodzi, widać na załączonym obrazku...

Odpowiedz
avatar Losthil
7 7

@singri: Znam to. Mam zupełnie tak samo ze swoją rodzicielką.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 14

@singri: klasyczny cykl przemocy "momenty" nie sa wart tego, jaka jest przez wiekszosc czasu przepracuj to z psychologiem i serio odetnij sie od niej calkowicie, bo babsko wyraznie ci szkodzi i wiem co mowie, mam takiego ojca, on raczej nie miewa "momentow", ale toksyczny jest w podobnym stopniu od 14 lat sie nie odzywam do dziada i mi lzej

Odpowiedz
avatar niemoja
13 13

@singri: Zachowujesz się jak żona alkoholika, która trwa w związku bo "są chwile, kiedy nie pije i nie bije". Twierdząc, że "zapominasz złe momenty" - próbujesz okłamać samą siebie, bo doskonale je pamiętasz, ale ciągle czekasz, aż zrównoważą je "dobre momenty". Tyle, że to nie nastąpi, dopóki sama sobie nie pomożesz. W przeciwieństwie do pozostałych, nie radzę ci, żebyś zerwała stosunki z matką; zrywaj tylko rozmowę, jeśli coś ci nie pasuje, albo zmierza w niewłaściwym kierunku. Rób to co ona: "skończmy to" i odkładasz słuchawkę. Parę razy spróbuje zadzwonić z pretensjami, ale w końcu zacznie myśleć PRZED rozmową. Inaczej nigdy się nie zmieni, bo nie widzi takiej potrzeby - i tak słuchasz, co ma do powiedzenia.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

@niemoja: asertywnosc to powinna byc minimum w ich stosunkach akcje typu - " nie zycze sobie bys mnie obrazala" ( i czerwona sluchawka) - " dzwonisz po to, by sie na mnie pozywywac?" - " to MOJE zycie i bede zyc tak, jak JA chce, jak ci sie nie podoba, to nie dzwon" i takie tam asertywnie i konfrontujaco

Odpowiedz
avatar GoshC
14 14

Spoko. Moja była rozczarowana nawet tym, że nie lubiłam tych samych programów telewizyjnych co ona (no bo jak można nie lubić "Tańca z Gwiazdami"! Itp) Nie mówiąc o tym, że nie poszłam na prawo, nie wyszłam bogato za mąż, nie miałam perfekcyjnej figury i nie urodziłam jej gromadki wnuków... Ale z tego,że radziłam sobie sama w obcym kraju i jeszcze jej pomagałam, to już dumna być nie mogła. Wszystkie moje zainteresowania były głupie, spędzanie wolnego czasu w kinie i na czytaniu też, muzyka metalowa fuj, a tak w ogóle, powinnam cały czas szukać lepszej pracy, żeby móc jej więcej pomagać. Czasem po rozmowie telefonicznej też miałam ochotę zmienić numer.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

Maat_ bardzo dobrze radzi. Zablokuj w cholerę. Wiem, co mówię. Sama zablokowałam numery wszystkich z mojej strony - mamy i dwóch sióstr. Ile można tolerować wieczne, wylewające się,(dosłownie) rozczarowanie sobą zarówno jako córką jak i siostrą. Od 1,5 roku nie mam sióstr, które nigdy nie zachowywały się jak siostry i matki, która nigdy nią nie była. Jest ciężko a zarazem lżej. Nie muszę już wysłuchiwać jaka to ja nie jestem, a jaka powinnam być. Jak mam wychowywać dzieci, gdzie chodzić, jak traktować męża (i jego rodzinę). Co robić, a czego nie. A w końcu i tak usłyszeć, że i tak jestem beznadziejna. Trzeba po prostu kiedyś w życiu nauczyć się mówić "nie, dziękuję. Postoję"

Odpowiedz
avatar bazienka
6 10

ja ci od kilkunastu historii powtarzam- po cholere ty w ogole z nia gadasz? zablokuj cholere na telefonie i mediach spolecznosciowych i spokoj, po co ci toksyczny czlowiek? ps. strasznie ci wspolczuje i przytulam

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
5 7

A ja raz usłyszałam od mojej siostry "Dobrze, że babcia teraz zmarła, bo jakby zobaczyła co robisz, to dostałaby zawału i miałabyś ją na sumieniu"... A rozeszło się o to, że nie wierzę w boga i nie mam ślubu z moim partnerem, a mamy dziecko. Kochana rodzinka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

To podpada pod jakieś zaburzenia psychiki. Masz toksyczną relację z matką, mimo to, że wiesz czym się skończy rozmowa z nią, dalej z nią rozmawiasz byle tylko później obnażyć swoje cierpienie nieznanym ludziom w internecie. Idź z tym może do psychologa.

Odpowiedz
avatar Rudaa
5 5

@Maks to normalne że córka pragnie wsparcia i kontaktu z matką. W końcu to matka. To nie córka jest problemem a matka jest toksyczna

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@Maks: oczywiscie, wytresowanie w dziecinstwie, mechanizmy przemocowe i wpsoluzaleznieniowe, oczywiscie, ze to toksyczne

Odpowiedz
avatar Rudaa
3 5

Toksyczna matka. Polecam książkę matki które nie potrafią kochać swoich córek. Też mam taką matkę. Ograniczam kontakt. Rozmawiamy o pogodzie. Niestety ona nigdy nie zrozumie że coś robi źle

Odpowiedz
avatar niemoja
-1 1

@Rudaa: I nie zrozumie, dopóki jej tego nie powiesz. Jak powiesz, to też nie od razu zrozumie, ale prędzej czy później coś do niej dotrze. Dopóki będziesz siedzieć naburmuszona, z odętą miną, cierpiąca cierpiąca traumę niekochania - nic się nie zmieni.

Odpowiedz
avatar Wizardess
2 4

Bardzo, bardzo Ci wspólczuję. Mało osób rozumie ból po stracie dziecka. Nic nie jest już takie samo po takich przeżyciach.

Odpowiedz
avatar minus25
0 0

Chyba już dość masz kontaktów z tą toksyczną osobą.

Odpowiedz
Udostępnij