Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając starą historię o psuciu sprzętu elektronicznego, oraz komentarze pod nią, przypomniałam…

Czytając starą historię o psuciu sprzętu elektronicznego, oraz komentarze pod nią, przypomniałam sobie jak o mały włos sama bym się usmażyła, w sporej mierze z własnej głupoty...

Kilka lat temu zamieniliśmy mieszkanie. W naszym obecnym domu mieszkało młode małżeństwo i babcia lokatorki. W dniu przeprowadzki, po usunięciu sterty kartonów z korytarza, zauważyłam zwisający luźno kabel, niewidoczny wcześniej zza kartonów. W czasie oglądania mieszkania, kiedy jeszcze było umeblowane, w tym miejscu stała spora szafa, a obok niej mała szafeczka, na której stał telefon stacjonarny. Zapytałam byłą lokatorkę co to za kabel, bo nie było na nim żadnej końcówki, pomagającej w identyfikacji. Kobieta mu się przyjrzała, i orzekła, że to na pewno kabel od telefonu. Uwierzyłam jej, bo raz, że widziałam telefon w pobliżu, a dwa, w końcu mieszkała tam 14 lat, więc chyba powinna wiedzieć co to za kabel... A trzeba było zapytać jej męża...

Ponieważ ten kabel nie był mi do niczego potrzebny, a wkurzało mnie, że tak zwisa na środku ściany, i nie bardzo było jak go gdzieś ukryć, postanowiłam go uciąć jak najbliżej miejsca, z którego wychodził. Dziękuję wszystkim bogom, że użyłam kombinerek z gumowanymi uchwytami, bo inaczej bym pewnie nie pisała dziś tej historii. Bo kabel oczywiście nie był kablem telefonicznym, tylko elektrycznym, pociągniętym od żyrandola, a używanym przez poprzednich lokatorów do oświetlania wnętrza szafy. Mąż kobiety obciął go w czasie demontażu oświetlenia...

Jak tylko zacisnęłam na kablu kombinerki usłyszałam huk, zobaczyłam błysk, i zgasło światło w całym mieszkaniu, bo oczywiście wywaliło korki. Nie wiem jakim cudem nie spadłam przy tym z drabiny.

Od tamtej pory wykazuję wręcz paranoiczną ostrożność przy kontakcie z elektryką, zwłaszcza wszelkiej maści kablami. I tak sobie myślę, że w sumie powinnam opieprzyć faceta od góry do dołu, bo ani w dniu przeprowadzki, ani później, nie zająknął się słowem o niezaizolowanym kablu, zwisającym luźno, którego koniec znajdował się na wysokości ok. 1,5m nad podłogą, a my wprowadzaliśmy się tam z ciekawską sześciolatką... Nawet nie chcę myśleć co by się mogło wydarzyć gdyby moja córka złapała sobie ten kabel w rękę.

Swoją drogą zostawili nam jeszcze kilka niespodzianek, jak np. nie uszczelniony brodzik, przez który zalaliśmy sąsiada z dołu, zapchaną na głucho wentylację w kuchni, zawaloną śmieciami na wysokość ok. 1,2m zabudowę rur i liczników wody, czy też plastikowe rurki doprowadzające wodę do kranu w kuchni, wychodzące bezpośrednio z podłogi, bez żadnych zaworów, zabezpieczone biurową taśmą klejącą, i jeszcze kilka innych ciekawostek, które odkrywaliśmy w miarę zadomawiania się, i pewnie jeszcze jakieś odkryjemy.

W czasie oglądania mieszkania wszystko wyglądało fajnie, a potem okazało się, że bardzo wiele rzeczy było zrobionych prowizorycznie, tak żeby działało i wyglądało, ale po bliższym przyjrzeniu się wychodziły takie kwiatki, że głowa mała. A wyglądali na zupełnie normalnych, rozsądnych ludzi...

by anulla89
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
6 10

Spawacz, syn elektryka, mająca całe życie kontakt z rozmaitymi natężeniami i napięciami prądu twierdzi co następuje: Jeśli Twoja córka chwyciłaby ten kabel, włosy stanęłyby jej dęba, ale korki powinny zadziałać, zanim stałoby się jej coś poważnego. W końcu po to są. A jeśli masz nowe bezpieczniki, to różnicówka powinna zadziałać zanim w ogóle by cokolwiek poczuła. Oczywiście prądem i tak nie należy się bawić, jeśli się na tym nie znamy. Ale obecnie instalacje są robione tak, żeby były jak najbezpieczniejsze.

Odpowiedz
avatar anulla89
3 7

@singri: Dzięki, dobrze wiedzieć :) Chociaż i tak wolałabym wiedzieć, że mam taką niespodziankę na korytarzu, zanim o mało mi serce nie stanęło kiedy huknęło jak grom :)

Odpowiedz
avatar singri
3 5

@anulla89: Tak, to lepiej wiedzieć wcześniej. Gdybyś wiedziała, wyłączyłabyś korki i nic by się nie stało...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@singri: a co się dzieje przy takim przecięciu kabla, że tak rąbnęło?

Odpowiedz
avatar singri
-1 3

@Caron: To pytanie do szczerbusa... Teraz jest w robocie :D

Odpowiedz
avatar mesing
4 4

@singri: Jeśli poprzedni lokator zostawił obcięty niezaizolowany przewód elektryczny pod napięciem, to dam sobie głowę uciąć, że czymś takim jak wyłącznik różnicowo-prądowy na pewno głowy sobie nie zaprzątał. Co do wyłącznika nadprądowego (popularnie zwanego esem) to żeby zadziałał to należy zrobić zwarcie pomiędzy przewodem fazowym a neutralnym. W przypadku, gdy dotkniesz jedynie przewodu fazowego to w najgorszym przypadku może się to skończyć śmiercią, a w najlepszym porażeniem.

Odpowiedz
avatar singri
-1 1

@mesing: Może instalacja była zakładana przez kogoś bardziej ogarniętego... W sumie to chyba nawet powinna.

Odpowiedz
avatar m_m_m
3 3

@Caron: Proste zwarcie cążkami do cięcia

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@m_m_m: ok dzięki :). Ja w kwestiach prądowych to wiem tylko jak nie podpalić pacjenta podczas defibrylacji :D

Odpowiedz
avatar yfa
1 1

@singri: to ja sprostuję od razu - jest to bzdura. Porażenie jakimkolwiek użytecznym "w gniazdku" prądem może być niebezpieczne, niezależnie od zabezpieczeń. Z tego prostego powodu, że kwestia "użyteczności" prądu oznacza zarowno jego maksymalne natężenie oraz upływ jak i czas zwłoki. W tym czasie można się chociażby przestraszyć, spaść z drabiny i skręcić kark. A wyłączniki różnicoprądowe to jest jeden z najbardziej AWARYJNYCH elementów instalacji - z tego powodu na każdym z nich jest przycisk "test", którego powinno się co miesiąc czy kwartał używać. Kto z was to robi? Podsumujmy - niesprawna różnicówka lub zwarcie sobą fazy z zerem (bez upływu), zwłoczność i maksymalny prąd standardowego "S-a" i mamy pacjenta z uszkodzonymi nerkami (rabdomioliza). A pan spawacz, syn elektryka, cwaniakuje, bo pracując fizycznie jest szansa, że nic mu się nie stałoby od normalnego złapania takich kabli w rękę. Kwestia stwardnienia skóry. Znane są przypadki takich "cwaniaków", którzy popisywali się łapiąc gołe przewody, aż któregoś dnia, gdy w końcu z pracy fizycznej zaczęli biurową i dłoniem im z czasem "wypiękniały", ich pokaz skończył się zejściem z tego świata. A w historii piekielne jest jedno - dotykanie łapskami kabli, jak się na nich nie zna. Skrajna głupota.

Odpowiedz
avatar Trepan
1 1

@singri: pozwól, że nie przyznam Ci racji. Różnicówka zadziała gdy wykryje upływ. Czyli dotknięcie czegokolwiek innego niż między zerem a fazą. Oświetlenie nie ma klasy ochronności, czyli wystarczą dwie żyły-zero i faza. Oczywiście metalowy element ma mały opór i prąd błyskawicznie wzrośnie powodując zadziałanie przeciwzwarciowego lub nadprądowego. Człowiek niestety ma większy opór, amperaż mógłby nie spowodować zadziałania zabezpieczeń i wtedy amen. Bezpieczniki potraktują delikwenta jak każdy normalny odbiornik i mogą zwyczajnie nie zadziałać. @Caron następuje zwarcie. Prąd błyskawicznie rośnie. Spawanie metodą MMA polega właśnie na podobnym zjawisku, duży prąd wydziela taką ilość ciepła, że topi metalowy pręt elektrody i obrzeże materiału spawanego. Jest to dość spora energia uwalniana natychmiast. Plus jeszcze skutki późne rażenia (chemiczne). Tak, prąd powoduje elektrolizę, zwłaszcza jednokierunkowy. Może się zdarzyć, że serducho okej, pacjent wyszedł cało, a jutro jest sztywny. Dlatego też po porażeniu należy maksymalnie dużo pić (wypłukać organizm) i doba w szpitalu na obserwacji jest mocno zalecana.

Odpowiedz
avatar japycz1
0 0

@singri nie masz pojęcia o czym piszesz. Twoje korki, czyli zabezpieczenie nadpradowe nie chroni przed porażeniem i nie ma prawa zadziałać przy porażeniu. Różnica rzędów wielkości.

Odpowiedz
avatar japycz1
0 0

@Caron zwarcie żyły fazowej z przewodem neutralnym. Przepływ ogromnego prądu i zadziałanie zabezpieczeń nadpradowych. W wypadku ich złego doboru lub uszkodzenia, stopienie/zapalenie przewodów w tym obwodzie

Odpowiedz
avatar bzyk
0 0

@all: wiem, wiem, archeolog. Ale na naukę nigdy nie jest za późno. ;) @singri: nie do końca masz rację. Nie jest napisane jak wyglądała ta zwisająca końcówka. Jeśli naprawdę odcięta (czyli między fazą a zerem odległość 1-2mm) to jeśli by się dziecku udało "połączyć" rączką obydwie żyły, to mogłoby mocno poparzyć te "1-2mm ciała" pomiędzy, kończąc wywaleniem bezpieczników (być może). Złapanie "tylko" części fazowej mało realne. Jeśli by niedajboże ów kabel miał obrobione końcówki przygotowane do podłączenia do np. żyrandola, to złapanie samej fazy spowoduje utworzenie obwodu "do ziemi/podłogi" i tym samym dziecko mogłoby zejść na atak serca. I NIE, bezpiecznik nie musi wywalić! Opór ciała i podłogi jest na tyle duży, że spokojnie zwykłe 230V zdąży zabić. I NIE, niekoniecznie dzieciak się puści (wręcz przeciwnie: prąd powoduje skurcze mięśni, że wręcz trudno się puścić - wiem z autopsji). I tak! Jeśli instalacja w miarę nowa to powinna być różnicówka, wtedy nawet by zauważyła (chyba, że światło zgasło) ale skoro pisząc, że ucinając kombinerkami miałaś BUM, to różnicówki nie było...

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
2 6

Tak jak napisała @singri - instalacje powinny być bezpieczne. Tylko nie jestem pewny czy nic by się nie stało 6-cio latce albo osobie z wadą serca (bo w tym drugim przypadku wiem, że nawet 24 V prądu stałego mogą zrobić krzywdę). Ale na pewno piekielnym był poprzedni właściciel, który wymontowując szafkę pozostawił kabel niezabezpieczonym. Jak wprowadziłem się do nowego mieszkania, robiłem drobne przemeblowanie. Luźny kabel od lampki w łazience od razu zabezpieczyłem odpowiednią taśmą. Kosztuje to niewiele, a w razie czego (np. zamoczenia) chroni przed uszkodzeniem instalacji elektrycznej albo nawet pożarem.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 5

@kartezjusz2009: Generalnie to nie napięcie jest niebezpieczne a prąd. 24 V prądu stałego mogą zabić, a możesz nawet nie poczuć, wszystko w zależności od prądu z jakim się ma styczność. A właściciel to kompletny idiota, zostawiać niezabezpieczony przewód pod napięciem. To jest kompletny brak wyobraźni.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@GlaNiK: Zgadzam się, że prąd jest ważny przy uszkodzeniach ciała, ale nie ma prądu bez napięcia. Jedno z drugim jest ściśle powiązane (opornością R: U=R*I). Dlatego też dodałem "mogą" a nie "na pewno się stanie". Czynników jest wiele, ale nie chciałem ich wszystkich wymieniać, bo nie jest to tematem mojego komentarza. Wolałem uprościć całość do jednego zdania.

Odpowiedz
avatar xyRon
0 2

To zależy jaki rodzaj "korków" był w domu. Jeśli różnicówka, to momentalnie po złapaniu przewodu, a co za tym idzie różnicy w liczbie wypływających i wpływających elektronów powinien zostać wyłączony obwód, więc teoretycznie nic się stać nie powinno.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 1

@xyRon: Pragnę sprostować pewną informację. Zabezpieczenie różnicowo-prądowe nie zabezpiecza całkowicie przed porażeniem! Uświadomcie sobie, że ten rodzaj zabezpieczenia działa tylko jeśli przepływ prądu z przewodu fazowego jest między masą (polec PE lub przez nogi do ziemi, jeśli ma się nieodizolowany beton a nie izolatory typu drewno czy wykładzina, a tym bardziej PCV. Jeśli nie daj Boże dotkniecie przewodu neutralnego w zabezpieczonym obwodzie, nie ma różnicy, która może wyzwolić zabezpieczenie. A więc i tak Was porazi. Wtedy powinno zadziałeś zabezpieczenie nadprądowe, ale ono(standardowo w klasie B) zadziała po ok sekundzie. A to sporo. Co do samej historii. Trochę mocno podkoloryzowane. Prąd zmienny w gniazdkach należy do niskich. Samo to, że jest prądem zmiennym powoduje, że iskrzenie jest znikome, a jedyny trzask to trzask wyłącznika. I nie, przecinając razem przewód fazowy i neutralny, nawet nieizolowanymi nożyczkami są nikłe szanse na porażenie. Prawa fizyki są nieubłagane. Prąd idzie po najmniejszej linii oporu. Człowiek na końcu nożyczek jest większym opornikiem niż metal w nożyczkach. Jedyne co By Ci groziło to upadek z drabiny z wrażenia, bo pewnie coś byś poczuła zanim zadziałałby wyłącznik. A na przyszłość mam pewną radę. Jeśli przewód wystaje ze ściany to nie pyta się nikogo czy jest telefoniczny czy nie. Kupuje się próbówkę za 10 zł i dotyka każdego przewodu osobno. Jeśli kontrolka się nie zaświeci, z dużym prawdopodobieństwem jest to coś innego niż 230V. I mała uwaga na przyszłość. Przewody zasilające, w ścianach, mają zazwyczaj co najmniej 1mm2 przekroju, a normalnie 1,5mm2. Przewody telefoniczne mają maksymalnie 0,75mm2 a typowe 0,5mm2. nie trzeba mieć precyzyjnego oka żeby zobaczyć grubość kabla i izolacji, która na przewodach "wysokiego" napięcia jest zdecydowanie grubsza. I na koniec. Niezależnie od przeznaczenia przewodu, ucinanie go w sposób, jaki opisałaś, jest skrajną ignorancją. Nawet w przewodzie telefonicznym jest zasilanie. Cięcie w ten sposób może spowodować uszkodzenie na centrali która sygnał rozdziela. Tak jak cięcie kabla sieciowego między komputerami może spowodować zwarcie i spalenie elementu zasilającego. Przewody tnie się pojedynczo. A jak się nie zna, izoluje się końcówki i wzywa osobę, która ma pewną wiedzę. Tak wymądrzam się. Ale mam SEP E1 do 1kV i trochę musiałem się nauczyć, żeby mieć te uprawnienia. Włącznie z BHP, które tutaj zostało całkowicie olane. Pierwszą zasadą jest ograniczone zaufanie.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@Doombringerpl: Ależ ja wcale nie twierdzę, że nie zawiniłam :) Zachowałam się jak debil i najadłam się przez to strachu. Może i masz częściowo rację co do źródła huku, bo korki znajdowały się na ścianie niecałe 2m za moimi plecami, ale jednak rąbnęło głośniej niż kiedy je poprostu wywala, bez żadnych "fajerwerków". A próbówkę w domu mam, ale jak napisałam-jak ostatni dureń, zwyczajnie jej nie użyłam :)

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@anulla89: @Doombringerpl nie raz widziałem iskry na rozdzielnicy i S reagował z dość głośnym trzaskiem. Sam trzask to akurat efekt szybkiego przestawienia się elementu ruchomego. Iskrzenie też nie jest groźne, to tylko błysk z komory łukowej. Neonówkom natomiast nauczyłem się nie ufać, mam kilka takich niby od 30 czy 50 V ma się zaświecić, faktycznie nawet 3 wystarczy, ale wtedy mam od tego miernik. Taki zwykły, jeszcze prostszy od tych marketowych w obsłudze (stałe przewody, nie ma opcji pomylić się między pomiarem prądu i napięcia przy ich przekładaniu), kosztował jakoś nieco ponad 2 dyszki.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
0 0

@anulla89: A powiedz jak wygladaja kombinerki? czy sa nadtopione? Bo to jest zrodlo huku, raz tak moj madry kolega zrobil bylem przy tym i zespawalo prawie kombinerki z przewodem, potem w tym miejscu do ciecia zostalo wtopienie. Moze to bylo zrodlo huku

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@Zlociutki: Nie, kombinerkom nic się nie stało, wyglądają dokładnie tak samo jak wcześniej.

Odpowiedz
avatar Znerwus
0 4

Kabel od oświetlenia i telefonu różnią się grubościa, światło ma grube żyły, telefoniczny coeniutkie. Ciężko je pomylic.

Odpowiedz
avatar niepodam
2 2

@Znerwus: Jak kupiłem moje pierwsze mieszkanie odkryłem, że lampkę nad umywalką da się podłączyć kabelkiem grubości jak do lampek choinkowych. Nie wiem, jak długo to tak było ale o dziwo nie walnęło. Oczywiście wymieniłem jak najprędzej na normalny przewód.

Odpowiedz
avatar japycz1
0 0

Przewód zasilający oświetlenie to najczęściej trzy lub dwie solidne żyły (1.5mm2 przekroju). Jak można to pomylić z cieniutkim przewodem telefonicznym z żyłami grubości kilku włosów?

Odpowiedz
Udostępnij