Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na chwilę obecną mieszkam w UK, ale czasem nadejdzie człowieka ochota na…

Na chwilę obecną mieszkam w UK, ale czasem nadejdzie człowieka ochota na coś co w domu było standardem, a tutaj jest rzadkością, więc trzeba zebrać się w sobie i wesoło potruchtać do sklepu z polska żywnością. Ten najbliżej mnie jest prowadzony przez polską rodzinę, więc moje interakcje z nimi (płacenie, przywitanie i pożegnanie się itp.) przeprowadzam w języku polskim. Co ważne, jest to sklep samoobsługowy i do kasy podchodzi się tylko w ramach zapłaty lub z pytaniem - jak w normalnych delikatesach.

Tak było i tym razem, kiedy podeszłam do Pani Ekspedientki (PE) za ladą zapytać się, czy mają większą butelkę soku malinowego i razem zaczęłyśmy takowej szukać na półkach. Po znalezieniu produktu, obydwie udałyśmy się z powrotem do lady i PE skasowała sok. W tym momencie do sklepu wszedł pan (do tej pory w sklepie znajdowała się PE i ja) - ot, zwyczajnie wyglądający człowiek. PE przywitała się z Panem po angielsku i w trójkę w ciszy patrzyliśmy na mój drukujący się paragon. W tak dramatycznej chwili doznałam olśnienia, że za bardzo to nie mam w czym upragnionego soku dostarczyć do domu i spytałam, czy może PE ma do zbycia jakąś reklamówkę - po polsku. To nie spodobało się panu, który zaczął stękać i jęczeć, że znajdujemy się w kraju takim a takim w którym językiem urzędowym jest angielski, więc powinnam się nim posługiwać bo inaczej on się czuje urażony. Ja zgłupiałam, zapewniając pana, iż moje pytanie nie miało na celu go urazić ponieważ najnormalniej w świecie nie ma on z nim nic wspólnego, chyba że ma może reklamówkę na zbyciu. Panu się to najwyraźniej nie spodobało, nazwał mnie bezczelną i oznajmił, iż przeze mnie więcej to tego przybytku nie powróci, ponieważ uraziłam jego brytyjskie obywatelstwo (?) - na odchodne trzasnął drzwiami i tyle go widzieli.

Mi pozostało tylko przeprosić PE za utratę potencjalnego klienta oraz możliwe nieprzyjemności wynikające z operowania w języku polskim (zostałam na szczęście zapewniona, że ani takie rodzyneczki nie są częstymi przypadkami a i rozmowa po polsku jest w absolutnej normie), potulnie wziąć sok w reklamówce (PE miała reklamówki na sprzedaż pod ladą - chwała jej za to!) i wrócić do domu.

Rozumiem, iż Pan mógł się czuć zakłopotany tym że nie rozumie o na jaki temat prowadzona jest rozmowa koło niego (choć to było dosłownie jedno pytanie, ponieważ przez reakcję pana, PE nie zdążyła mi nawet odpowiedzieć) i faktycznie mogłam się przerzucić na angielski po wejściu kolejnej osoby do sklepu, aby nie stwarzać niekomfortowej sytuacji (mój błąd). Tylko kurczę, pytając o reklamówkę ani nie miałam złych zamiarów (tego pan mógł nie wiedzieć), a i paluszkiem swym serdelkowatym wskazywałam na sok zadając pytanie (a to pan wydaje mi się już widział).

Kto tu piekielny pozostawiam do oceny Wam, drodzy czytelnicy, ja mogę się tylko pochwalić, iż od tamtego czasu mam nowy cel w życiu - zrozumieć jak nie urażać obywatelstwa brytyjskiego - nie poszczególnej jednostki, ale całego tworu, aby w przyszłości być gotowa na polemikę z osobnikiem jak wyżej.

zagranica

by Dzieweczka_2057
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
24 24

Ciekawe, czy ten pan był w jakimkolwiek kraju bez języka angielskiego urzędowego. Bo jeśli miałby być konsekwentny, to swojej rodzimej mowy używać tam nie powinien.

Odpowiedz
avatar zielona_papuga
19 19

@toomex: o to to. Czyli idąc tokiem rozumowania "pana herbaciarza" jeśli przyjechałby dajmy na to do Krakowa to w knajpie klient przy sąsiednim (Polak) stoliku powinien zażądać, aby posługiwał się rodzimą polszczyzną :D

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
7 7

@toomex: chyba, że według niego język angielski jest na tyle międzynarodowy, że powinien obowiązywać w każdym kraju. Podobno niektórzy potrafią być urażeni faktem, że nie każdy jest w stanie tym językiem operować.

Odpowiedz
avatar marcelka
22 22

kierując się tą logiką, żądam, żeby głusi nie wychodzili z domów. bo nie znam języka migowego, więc jak taki jeden z drugim będzie sobie migał koło mnie, to ja nie wiem o czym, może ze mnie się śmieją, a już na pewno obrażają moją polskość. w Polsce tylko po polsku! dotyczy to też wszystkich turystów i polityków, do nie do pomyślenia, że przyjeżdżają sobie taki Trump z takim Macronem czy innym Merkelem i po polsku nie przemawiają, tylko po ichniemu. Z kolei jak prezydent Polski gdzieś jedzie, to oczywiście powinien też używać tamtejszego języka... powodzenia w wizycie do Japonii :D

Odpowiedz
avatar Bryanka
15 15

Jakiś czas temu, stojąc w kolejce do kasy w polskim sklepie, usłyszałam marudzenie baby i faceta stojących za mną "Uch, czy oni nie mogą mówić NORMALNIE?!". Na szczęscie to są pojedyncze przypadki, bo sporo Anglików lubi polskie sklepy. Jednego faceta widuję dosyć często, bardzo miły dla pracownic, chyba ma polską żonę gdyż przychodzi zazwyczaj z kartką i panie pomagają mu skompletować koszyk. Jak sam stwierdził, nie do końca potrafi odczytać etykiety.

Odpowiedz
avatar Famme69
14 20

wcale bym się nie zdziwiła jakby ten "pan" też był polakiem tylko chciał pokazać swoją wyższość xD

Odpowiedz
avatar GoshC
17 17

A mnie ciekawi, czy ten pan byłby taki odważny w wyrażaniu swoich opinii w supermarkecie azjatyckim, gdzie sprzedawca czasami ledwo duka po angielsku i najlepiej jest się dogadywać na migi :-) Jak ktoś nie wierzy, że takie są to zapraszam do Bradford i w okolice :-)

Odpowiedz
avatar tessticle
3 3

@GoshC: " Jak ktoś nie wierzy, że takie są to zapraszam do Bradford i w okolice :-) " Albo niech jedzie na Southall | London | Southall Shopping Street | Desi London

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@GoshC: A to nawet w Polsce można spotkać, u mnie w mieście jest dużo Azjatów różnej maści i czasami człowiek musi się poddać, bo nie idzie się dogadać :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@tessticle: albo we wschodnim Londynie Newham :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Też mieszkam w UK w dodatku pracuje w szpitalu gdzie ludzie rozmawiaja w roznych jezykach, glownie tagalog. Tylko Anglicy maja schizy, że sie o nich rozmawia tylko dlatego, że ktoś nie mpwi po angielsku. Ja bym sie tym absolutnie nie przejmowala. Jak ide do polskiego sklepu albo mam polskiego pacjenta czy spotkam polska kolezanke w autobusie to rozmawiam po polsku i nie obchodzi mnie czy akurat podluchuje mnie Anglik.

Odpowiedz
avatar kierofca
10 10

Nie za takim brexitem głosował!

Odpowiedz
avatar kudlata111
-1 3

Taka ładna dyskusja się toczyła w innym wątku, ale komuś przeszkadzała.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

rozwalaja mnie takie sytuacje- to jak wyjezdzam za granice z kolezanka tez mam z nia rozmawiac po angielsku/niemiecku/chinsku/w sua hili? a jak wyjezdzam z wylacznie polskojezyczna mama lub babcia? jestem ciekawa czy pan wyjezdzajac gdzies za granice uzywa jezyka lokalnego (jesli nie ejst on angielskim)?

Odpowiedz
avatar Ichigo1221
4 4

Takich ludzi pełno jest w każdym kraju, a w internecie jeszcze więcej. Mnie był w stanie zaczepić niemiec na ulicy, gdy w jego kraju, rozmawiałem po polsku ze znajomym idącym obok. Dla takich ludzi zawsze mam jedną odpowiedź: " Jakbym mówił do ciebie, użyłbym angielskiego/niemieckiego/(wstaw odpowiedni język)"

Odpowiedz
Udostępnij