Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Druga część historii o mojej kobiecie, która jest fanatyczną pracoholiczką. https://piekielni.pl/84090 W…

Druga część historii o mojej kobiecie, która jest fanatyczną pracoholiczką.

https://piekielni.pl/84090

W poprzedniej robocie spostrzegła, że pracuje za cały dział, a zarabia tyle samo co koleżanki, które nic nie robią. Poszła więc po podwyżkę, a tam powiedzieli jej, że nie dadzą, bo nie mają, a jak jej się nie podoba to może się zwolnić. No więc zwolniła się i znalazła inną pracę.

Wytłumaczyłem jej bardzo dokładnie dlaczego potraktowali ją tak, a nie inaczej. Wytłumaczyłem, że osoba, która zapiernicza za co najmniej troje, a ma płacone za jedną, siedzi za darmo po godzinach, pracuje za darmo z domu i pracuje nawet w urlop nie będzie nigdy szanowana przez pracodawcę, bo nie szanuje się sama. Wytłumaczyłem, że pracodawca widząc jej fanatyczną postawę i niewolnicze oddanie, nie doceni jej i nie nagrodzi, tylko wyciśnie z niej ile się da, a jak zacznie być zbyt wymagająca (np. żądać podwyżki) to się jej pozbędzie, a i tak będzie na tym do przodu. Zachowuje się jak niewolnica i tak też jest traktowana. Wydawało mi się, że dotarło, bo przytakiwała i mówiła, że rozumie.

Niestety, nie dotarło.

Zaczęła nową pracę. Godziny do wyboru, zależy jak przyjdzie: 9-17 albo 10-18. Możliwość pracy z domu na zasadzie tydzień w biurze, tydzień w domu. Ostrzegałem, żeby nie popełniła tego samego błędu co w poprzedniej pracy, ale wszystko jak krew w piach... Przez pierwsze dosłownie kilka dni pracowała normalnie. Potem zaczęło się siedzenie po godzinach. Teraz siedzi 9-19, a jak pytam czemu tak długo to zawsze twierdzi, że się spóźniła i musiała zostać dłużej albo coś wypadło, albo czekała na wiadomość, albo to, albo tamto, albo sramto. Zawsze coś się znajdzie, odnoszę wrażenie że okłamuje przede wszystkim samą siebie, żeby sobie usprawiedliwić dlaczego pracuje za darmo po godzinach.

Praca z domu - tu jest jeszcze gorzej. Sam pracuję z domu już od kilku lat, ale to co ona robi to przechodzi ludzkie pojęcie. Pracuje praktycznie 24/7 nie licząc snu. Komp firmowy otwarty jest od 9 rano do 2 w nocy. Jest tak pochłonięta tą pracą, że cokolwiek do niej mówię to muszę kilka razy powtarzać zanim komunikat dotrze. By się nie powtarzać, muszę najpierw wysyłać komunikat testowy z pytaniem czy mogę mówić, by na chwilę oderwała uwagę od kompa i posłuchała przez 10 sekund co do niej mówię. Zaraz po przekazaniu komunikatu jest on jednak zapominany, jakby zupełnie nie dotarł do jej świadomości.

Jakbym jej powiedział, że jest pożar w budynku i trzeba uciekać, to nie zdziwiłbym się jakby spokojnym głosem powiedziała: "Zaraz, tylko na jednego maila czekam." Jak coś ustalimy (gdy jakimś cudem na 30 sekund uda się ją oderwać od kompa firmowego), to od razu zapomina, a potem mi wmawia, że nie było żadnej rozmowy i nic nie ustalaliśmy. Jedyne chwile kiedy poświęca mi uwagę (i ogólnie czemuś innemu niż pracy) to jak jej się komputer firmowy zawiesi albo go resetuje. Tematy rozmów - 99% praca.

Nic poza pracą jej nie interesuje. Cokolwiek powiem, jakikolwiek temat rzucę, to rozmowa jest ucinana krótkim "yhy", "aha", "no" i znowu gada o pracy. Ostatnio jechaliśmy w jedno miejsce, 4 godziny jazdy. Zgadnijcie o czym mówiła przez całą drogę...

Można to leczyć jakoś?

praca pracoholizm

by ~kjkjkk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
19 19

Nie można, ale trzeba! Tylko Ty sam niewiele zdziałasz. Ona sama musi chcieć. Niestety, na siłę nic z tego nie wyjdzie.

Odpowiedz
avatar starajedza
2 26

Zostawieniem takiej w piz DU. Na co Ci ona?

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
18 26

Pewnie co niektórzy zjedzą mnie za ten komentarz, ale cały opisany mechanizm odpowiadający za brak szacunku pracodawcy wobec zasuwającego jak niewolnik pracownika działa tak samo w przypadku "fajnych, normalnych facetów" skaczących wokół obiektów swoich westchnień :)

Odpowiedz
avatar potrzebujepomocy
-3 13

@Hatsumimi: To nie jest żaden mechanizm tylko skrajny idiotyzm ze strony pracodawcy lub wspomnianej kobiety. Nie interesuje mnie statystyka i reguły... Nie zamierzam się nie odzywać, udawać ze mi nie zależy, bawić w jakieś push and pull. To nie problem komunikatu a jego odbioru.

Odpowiedz
avatar krulgur
0 16

Potraktuj ją jak poprzedni szef. No chyba, że jest ona jest w lidze krajowej, a ty osiedlowej, no to się zastanów.

Odpowiedz
avatar Crannberry
19 23

Albo fanatyczny pracoholizm - sam nie rozwiążesz problemu, potrzebna będzie pomoc specjalisty. Albo druga opcja - coś nie gra w waszym związku i ona ucieka w pracę, żeby nie przebywać z Tobą (sama zachowywałam się dokładnie w ten sposób, kiedy zaczęło mi się sypać pierwsze małżeństwo - praca była ucieczką od problemów w związku)

Odpowiedz
avatar amaranta
13 13

Niech chociaż założy własną firmę, to będzie hakować dla siebie.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

@m_m_m: To wbrew pozorom nie jest takie głupie, tylko nie jako aplikacja na jej kompie (bo na służbowym nic jej nie zrobisz), a jako psucie sieci. Powodowanie dyskomfortu graniczącego z szałem, kiedy ona próbuje coś robić, a tu co chwila ją wywala z sieci (wystarczy zalogować się do rutera i black- i white-listować jej MAC), spowoduje, że albo będzie jeszcze dłużej siedzieć w biurze i zrezygnuje z HO, albo praca zacznie się jej kojarzyć z frustracją i może się opamięta.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 13

Pracoholizm, jak każdą inną chorobę psychiczną, leczy się u psychologa lub psychiatry. Jako osoba współuzależniona ty też powinieneś się leczyć, bo uzależnienia praktycznie zawsze krzywdzą rodzinę. Nie jest tak że to dotyczy tylko alkoholu i narkotyków, w przypadku każdych —izmów rodzina też powinna się zgłosić po pomoc.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 6

brakuje mi tu informacji, czy ona tyle pracuje bo myśli, że tak trzeba, nie potrafi odpuścić, boi się szefa itd. czy po prostu mega lubi swoją pracę? Bo jeśli praca jej sprawia satysfakcję, jeśli jest jej pasją, a do tego jeśli ona jest typem perfekcjonistki... to będzie ciężko to zmienić. mi to wygląda niestety tak, że coś w Waszym związku nie działa... bo to, że praca, którą lubi, ją totalnie pochłania - jestem w stanie zrozumieć. do pracy zdalnej w domu też trzeba sobie wyrobić pewien rygor, bo to często jest pułapka, zwłaszcza dla osób mających tendencję do perfekcjonizmu - "a jeszcze to, i jeszcze to..." - i tak 5 godzin później nadal pracuje... ale jeśli nie jest w stanie oderwać się od kompa, żeby np. spędzić z Tobą razem weekend na wyjeździe bez internetu... no to kiepsko to widzę. Powinniście chyba poważnie porozmawiać - ale spróbuj bez zarzutów typu "praca jest dla Ciebie ważniejsza niż ja/jesteś frajerką" - tylko okrężną drogą, zapytaj jej, co lubi w tej pracy, co jej sprawia przyjemność... i może tym sposobem jakoś do czegoś dojdziecie, jeśli ona sama będzie musiała się nad sobą i tym, co jest dla niej ważne zastanowić. Bo to, że Ty jej będziesz coś "komunikował", to raczej jak grochem o ścianę...

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@marcelka: wiesz, jest różnica między lubieniem czy nawet kochaniem pracy, a pracoholizmem. Są ludzie, którzy mają poczucie, że muszą robić wszystko lepiej niż cała reszta, w tym wypadku pracować więcej żeby mieć lepsze rezultaty, czasem brakuje pochwał od szefa i kolegów, więc postanawiają robić jeszcze więcej. Mam w pracy koleżankę, która podpada pod ten tym. Zmiana zaczyna się o 17? Ona przychodzi o 15:30. Jest trochę luzu? Ona wykonuje pracę sprzątaczki, kuchni, kolejnej zmiany. Chwila przerwy i wszyscy siadają razem na kawkę? Ona będzie lata jak kot z pęcherzem i zmieniać obrusy, nakrywać, podlewać kwiatki. A znamienne jest to, że ciągle narzeka, że pracuje najwięcej, najciężej i nikt jej nie docenia.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 5

@digi51: wiem, że jest różnica między pracoholizmem a pracą dla pasji. I przykład Twojej koleżanki to akurat bez dwóch zdań pracoholizm; natomiast kobieta z historii raczej nie narzeka na pracę (a przynajmniej z historii nie wynika), to jej partner narzeka - więc wg mnie albo mega lubi swoją pracę i dlatego może nie zauważać, że przesadza, albo ucieka w pracę od związku/partnera - tak czy siak, może to zakrawa na pracoholizm, ale przyczyna jest bardziej złożona...

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@marcelka: Choćby praca była życiową pasją, to poświęcanie jej (albo nieodpłatnej pasji) całego czasu poza snem jest nienormalne i niezdrowe, a tym bardziej niefajne jeśli ma się partnera czy rodzinę, a jeśli jest ucieczką od problemów w związku to jest tym bardziej perfidne wobec drugiej osoby. Nie wyobrażam sobie zdrowego poświęcania całego wolnego czasu jednemu zajęciu, trzeba mieć jakieś odskocznie i przerwy, choćby po to, aby zachować trzeźwe spojrzenie i efektywność pracy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 5

"W poprzedniej robocie spostrzegła, że pracuje za cały dział, a zarabia tyle samo co koleżanki, które nic nie robią. Poszła więc po podwyżkę, a tam powiedzieli jej, że nie dadzą, bo nie mają, a jak jej się nie podoba to może się zwolnić." I dział im nie padł, skoro jedyna pracująca osoba się zwolniła?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

@Bryanka: Pewnie autor przesadza. Z drugiej strony, jak jej zabrakło, to może zaczęli więcej pracować. Współpracownicy bardzo nie lubią pracoholików, bo szef może zacząć wymagać od innych takiej samej wydajności i przez jednego nadgorliwca wszyscy muszą zapier...ć ponad siły.

Odpowiedz
avatar Jorn
9 9

@Bryanka: Bywa, że ludzie podobni bohaterce hostorii zaharowują się jednocześnie nie tworząc wartości dodanej dla pracodawcy. Być może koleżanki robią to, czego się od nich wymaga, a partnerka autora oprócz swoich zadań robi mnówstwo niepotrzebnych rzeczy, które tylko robią szum, a pożytecznych efektów nie przynoszą. To by, moim zdaniem, wyjaśniało, dlaczego w firmie nie próbowali jej zatrzymać - po odejściu takiej osoby dział nawet mógł pracowac lepiej. Ale to jest tylko jeden z możliwych scenariuszy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 7

@Jorn: A to jest bardzo możliwe. Mieliśmy raz na okresie próbnym dziewczynę, która znakomicie sprzątała i utrzymywała ład na swoim stanowisku, ale kompletnie nie mogła pojąć zasad kontaktu z klientem i ogólnych reguł w miejscu pracy. Bardzo pracowita osoba, ale kompletnie nie potrafiła pojąć co w danej chwili jest do zrobienia i zajmowała się rzeczami kompletnie z sufitu. Trzeba jej było podziękować, a poczuła się tym bardzo dotknięta, bo "przecież daje z siebie wszystko".

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

na moje to ona ma jakis deficyt, ktory potrzebuje w ten sposob zapelnic moze byc emocjonalny, moze byc kwestia poczucia wlasnej wartosci i udowadniania jej, moze byc kwestia kontroli, moze byc cos z dziecinstwa moze byc z waszego zwiazku psycholog/psychiatra

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 3

Z rok bezrobocia by się przydał. Nagle okazuje się, że poza pracą jest też jakieś życie, które ucieka. :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 2

@eulaliapstryk: Rok to dosyć długo i można mieć potem problem ze znalezieniem nowej pracy. 3-4 miesiące moga wystarczyć. Szans na rynku pracy taka przerwa nie przekreśla, a zapewnia cudowny reset

Odpowiedz
avatar Alien
-1 5

Ze mnie też się śmiali, że pracoholiczka, a w 3-4 miesiące na bezrobociu depresja omal nie zeżarła mnie żywcem. Pod koniec praktycznie nie wstawałam z łóżka, bo bez pracy nie widziałam sensu żeby w ogóle żyć... także uważam to za BARDZO zły pomysł.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

@Alien: Jeśli 3-4 miesiące na bezrobociu doprowadzają cię do takiego stanu, to to tylko *potwierdza* że jesteś pracoholiczką i powinnaś iść się leczyć, dla dobra swojego i swojej rodziny. Próby wyjścia z nałogu bez pomocy specjalisty są trudne i powodują pogorszenie nastroju, to nic zaskakującego.

Odpowiedz
avatar j3sion
-1 5

Niekoniecznie pracoholizm, może po prostu ma taką umiejętność skupienia się na celu który sobie wyznaczyła. Dużo niedopowiedzeń jest. Rozumiem że jak pracuje w domu to nie gotuje? Je też przy komputerze? Jak długo szukała pracy? Co robiła pomiędzy? Jeśli praca jest jej całym życiem to pozostaje poszukać innej lub starać się wyleczyć przypadłość. Zakładam że nie macie dzieci i zwierzaków. Może sprawcie sobie jakiegoś jeśli macie warunki. Będzie musiała z nim wyjść lub wrócić na czas z pracy. Raczej wątpię że sama pójdzie do psychologa. Czeka cię pewnie wojna wraz z groźbami rozstania.

Odpowiedz
avatar Alien
2 4

A co, jak kobieta to od razu musi gotować?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

@Alien: Nie, jak nie zużywa czasu na dojazdy bo pracuje w domu, a druga osoba w związku musi dojeżdżać, to musi gotować bo tak jest zwyczajnie fair. Ma więcej czasu = więcej oporządza w domu. A jak zamiast tego ucieka w nałogi to to nie jest uczciwe wobec partnera.

Odpowiedz
avatar marius
4 4

@Alien: Nie! Jak człowiek chce jeść, to sobie musi ugotować. Jak chce mieć czyste ciuchy, to musi sobie uprać. Itd.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
-2 2

Tak ucieczka do innego miejsca, i urwaniem kontaktów

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

Zgadzam się, że dziewczyna ma problem i warto tu coś zadziałać. Natomiast też z innej beczki. Zapewniam, ze są pracodawcy i szefowie, którym również takie zachowania nie odpowiadają i im zapobiegają.

Odpowiedz
avatar Alien
2 4

"Wytłumaczyłem, że pracodawca widząc jej fanatyczną postawę i niewolnicze oddanie, nie doceni jej i nie nagrodzi, tylko wyciśnie z niej ile się da, a jak zacznie być zbyt wymagająca (np. żądać podwyżki) to się jej pozbędzie, a i tak będzie na tym do przodu." - to jest najbardziej piekielne w tej historii... Bo tak nie powinno być. Co się stało z tymi sloganami, że "ciężka praca popłaca" i tak dalej, którymi karmiono nas od dzieciństwa? Dlaczego kogoś to dziwi, że niektórzy biorą to sobie mocno do serca...?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 3

@Alien: Slogany o ciężkiej pracy itp to era komunizmu, który skończył się pustkami na półkach i milicją strzelającą do protestujących, oraz czasy dzikiego kapitalizmu, na którym dorobili się ewidentnie nie ci, którzy tak ciężko pracowali. Osób które nie są w stanie z tego wyciągnąć żadnych wniosków nawet mi nie za bardzo żal.

Odpowiedz
avatar kitiko
3 3

Odpowiem Ci, jako ktoś dokładnie taki sam jak Twoja panna. Zostaw w spokoju. Wtedy ona będzie musiała podjąć decyzję, ale ostrzegam - szansa, że wybierze Ciebie nad pracą jest praktycznie żadna. Ponadto z tej historii wynika, że ona nie jest nawet na etapie, w którym widzi, że coś jest nie tak. A to jest ten krótszy, znacznie prostszy etap niż kolejny - kiedy widzisz, że przeginasz, chcesz coś z tym zrobić, ale nic z tego, pomaga na krótki czas (z każdą próbą coraz krótszy) a potem powrót. Ja szczerze powiem, że nic z obecnych, znanych mi rzeczy nie byłoby mnie w stanie z tego wyciągnąć tak po prostu. No bo co, sądzisz, że pewnego dnia, takiego samego jak wszystkie inne, dotrą do niej Twoje argumenty? Jedynie coś/ktoś całkiem nowy, albo ktoś z kim nie miałem kontaktu od długiego czasu mógłby tu pomóc, taki powiew świeżości. I to tylko na etapie drugim, o którym piszę powyżej, w pierwszym nie ma żadnych szans. Na etapie drugim szukasz czegokolwiek co może cię z tego wyciągnąć (tonący chwyta się brzytwy) - jakbyś wtedy włożył w to cały swój power to byś jej na stałe wybił pracę z głowy. Chęci z jej strony + zaangażowanie z Twojej + dobry timing = win. Teraz nie masz ani jej chęci, ani timingu. A co do Twoich argumentów z obu historii: -'nie dociera do niej, że takich ludzi jak ona, którzy zasuwają za darmo i za innych, nikt nie docenia, nie szanuje i nie płaci więcej' - nie wiem jakie są jej obowiązki, ale z wyjątkiem kilku zawodów raczej nie zasuwa za darmo. Sam wiem po sobie, robienie na lajcie swoich obowiązków 8h dziennie w pracy nie dałoby mi wiedzy jaką mam teraz. To dziwne błędy, przypadki, których inni nawet nie chcieli dotknąć, często rozwiązywane późno w pracy/w weekend pomogły mi zdobyć wiedzę wartą znacznie więcej pieniądze. Samo-doskonalenie nigdy nie idzie na darmo. -'nie weźmie wolnego, mimo że urlopu ma kilkadziesiąt dni, bo nie, ponieważ nie i nie' - pamiętasz jak w szkole opuściłeś 1 matmę, wracasz dzień później i nie wiesz co tu się odwala? :) -'wytłumaczyłem, że pracodawca widząc jej fanatyczną postawę i niewolnicze oddanie, nie doceni jej i nie nagrodzi, tylko wyciśnie z niej ile się da, a jak zacznie być zbyt wymagająca (np. żądać podwyżki) to się jej pozbędzie, a i tak będzie na tym do przodu' - w korpo to tak nie działa. Masz kierownika, którego kompletnie nie interesuje czy korpo jest na Tobie do przodu finansowo itp. Go tylko interesuje czy jego zespół na Tobie zyskuje i czy jego życie jest łatwiejsze dzięki Tobie. Wnosisz value a Twój kierownik to ktoś z głową na karku - będziesz miał dobrze. Faktycznie wnosisz tyle value co kilka innych osób razem wziętych - na pewno będziesz miał dobrze, jeśli dodatkowo masz kierownika, który sobie zdaje z tego sprawę i potrafi walczyć ze swoimi przełożonymi (zdarzają się tacy, to nie jest tak, że w korpo wszyscy są bez duszy) - będziesz miał mega dobrze.

Odpowiedz
Udostępnij