Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio pojawiały się tu historie o rodzicach hamujących rozwijanie pasji przez swoje…

Ostatnio pojawiały się tu historie o rodzicach hamujących rozwijanie pasji przez swoje dzieci. Nie raz już chciałem opisać tu historię mojego kuzyna, Michała.

Michał od dziecka interesował się komputerami. Nie grami komputerowymi, tylko komputerami. Jak są zbudowane, co można z ich pomocą zrobić itd. itp. Ojciec Michała, a mój wujek, to z zachowania taki typowy "Janusz"- wszędzie był, wszystko widział, wszystko wie najlepiej. Ciotka mniej piekielna, ale pozostaje pod wpływem męża. Nigdy nie rozumieli pasji Michała, twierdząc, że to głupota. W liceum do klasy o profilu informatycznym poszedł podstępem - rodzicom powiedział, że nie dostał się na profile, na jakie oni nalegali, a w rzeczywistości złożył dokumenty w innej kolejności. Wujek i ciotka jednak jakoś to przeżyli, bo mimo wszystko było to jedno z 2 najlepszych liceów w naszym mieście, więc wciąż było czym się chwalić przed znajomymi.

Kiedy Michał na studia chciał iść na informatykę, to nagle okazało się, że wujek nie ma pieniędzy na studia w oddalonej o 100 km Warszawie. Na inne kierunki oczywiście pieniądze by się znalazły. Wiele osób próbowało przekonać wujka, że informatycy dobrze zarabiają, że to przyszłościowy zawód, ale jak już mówiłem, wujek wie wszystko najlepiej. "A co Ty mi tu pierdzielisz?! Na pewno ktoś zapłaci 6 tysięcy za gapienie się w komputer! U mnie w robocie to kierownik nawet połowy tego nie zarabia. W telewizji mówią? A telewizją rządzą "izraelici" i specjalnie takie głupoty podają, żeby ogłupić nasz naród." Nie było gadki.

Michał poszedł na informatykę w rodzinnym mieście, ale w domu miał istne piekło. Zaczął być traktowany niemal jak wyrzutek. Nie dostawał od rodziców prawie żadnych pieniędzy. Na swoje potrzeby, oraz na sprzęt komputerowy zarabiał sam, pracując po nocach przy załadunku żywego drobiu (ciężka praca fizyczna w niezbyt przyjemnych zapachach, delikatnie mówiąc). Na studiach poznał 3 innych kolegów, również pasjonatów, i całą czwórką brali udział w konkursach. W jednym z nich doszli bardzo wysoko (2. miejsce z tego co pamiętam). W związku z tym zgłaszały się do nich firmy, proponując im pracę od razu po studiach.
Michał skorzystał z tej szansy i po "inżynierce" przeprowadził się do Warszawy. Tam podjął pracę oraz zaocznie robił magisterkę. Miał ciężko, ponieważ musiał sam utrzymać się w stolicy i opłacić sobie czesne, a na początku nie zarabiał dużo. Jest jednak ambitny, uczył się nowych rzeczy, parł do przodu.

Teraz jest na swojej działalności (b2b), jeździ autem za ok. 100 tysięcy i właśnie wykańcza swoje mieszkanie w Wawie (oczywiście wziął na kredyt, żeby ktoś nie miał wątpliwości), bo tam widzi swoją przyszłość i nie chce pakować kolejnych pieniędzy w wynajem. A wujek? Jak ktoś go zapyta co u Michała, to pękając z dumy opowiada o jego aucie, mieszkaniu w "stolycy", ubraniach, gdzie był na wakacjach itp. Osobom, które nie znają prawdy, albo nie mają odwagi zaprzeczyć, opowiada, że to on taką drogę zawodową podpowiedział Michałowi, bo "ja zawsze wiedziałem, że te nowoczesne technologie to przyszłość. Żebym trochę młodszy był, to sam bym w to szedł!"

Trzeba się tylko cieszyć, że Michał miał tyle samozaparcia i ambicji, że nie poddał się posłusznie woli rodziców.

rodzina

by ~deleAli
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar livanir
15 15

Zawsze odnoszę wrażenie, że im rodzic bardziej przechwala się dzieckiem, tym większa szansa, że dziecku było trudno w jednej z dwóch skrajności: a)Rodzic mu nie pomagał, a wręcz utrudniał b) Rodzic ostro naciskał na dziecko nie dając mu zakosztować dzieciństwa

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 7

I znów maliny. Tylko tym razem jeszcze gorzej napisane.

Odpowiedz
avatar Morog
0 6

Ile tu już było identycznych historii....

Odpowiedz
avatar irulax
-3 3

@Morog: jak pier_dzenie przy stole. Wkurza i pierwszego i tysięcznego z kolei....

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

Ciekawe, że w Polsce ludzie mają żal do rodziców, że im nie chcą studiów opłacać (a w zasadzie nie studiów, tylko życia na studiach, bo akurat studia same w sobie są za darmo), a w USA normalnie młodzi dorośli coś zarobią, może jakieś stypendium wpadnie, podczas studiów pracują, wezmą kredyt studencki. I to jest ok, nikt nie ma żalu, a tu "ojejku, no tyle musiał się wycierpieć, bo rodzice nie chcieli mu dać pieniędzy". Oczywiście ojciec piekielny, bo jak już nie pomagał to niech teraz się nie chwali, ale że trzeba sobie na studia zarobić to raczej normalne. A co ma powiedzieć ktoś, kto nie ma żadnej uczelni w swoim mieście rodzinnym? Biedaczek skazany na zawodówkę?

Odpowiedz
avatar santiraf
0 0

@dayana: Tak właściwie to się zgadzam, szczególnie o tym co napisałaś o USA - szczera prawda. Ale w Polsce, to jest taki sposób myślenia, w skutek mentalności utworzonej przez czasy komuny. Pokolenia tym przesiąknęły i to jest ciężko wyplenić. Co konkretnie mam na myśli - myślenie że nie jest się kowalem swojego losu. Indywidualnością, jednostką. Brania odpowiedzialności za siebie, swoje życie. Od czasów szkoły dzieci często wrzucane do jednego worka, uczą się, że jest "klucz do którego trzeba się wstrzelić". Potem masz rodziców rzadko pokazujących przykład własnej zaradności/gospodarności, etyki w biznesie. Z chęci zapewnienia dzieciom lepszej przyszłości niż ich - dają na studia. Potem mamy poczucie, że za to jak nam się życie jest bardziej odpowiedzialne państwo, bo jedni dają, a inni nie dają. A polityka gospodarcza jest budowana wokół karania przedsiębiorczości - w USA nie masz składki na ZUS bez względu na to czy Twój biznes zarabia czy nie. To temat rzeka. Całe pokolenia muszą umrzeć łącznie z naszym. Może nadejdzie dzień gdy Polska znów będzie krajem wolnym. Pozostaje mieć nadzieję. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Udostępnij