Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz do historii 86070, ale wyszła mi nowa historia. Przypomniało…

Miał być komentarz do historii 86070, ale wyszła mi nowa historia.
Przypomniało mi się, jak sama miałam przeboje z konsulatem i widzę, że problem z umówieniem terminu jest międzynarodowy.

Placówka w Monachium. Jakieś trzy lata temu z kawałkiem musiałam potwierdzić profil zaufany, żeby złożyć wniosek online o wymianę dowodu osobistego (nowy odebrałabym przy najbliższej wizycie w Polsce). Wtedy mniej więcej wprowadzili system elektronicznej rejestracji (wcześniej jechało się po prostu do konsulatu, i po odstaniu w kolejce załatwiało sprawę).

Na głównej stronie konsulatu była informacja, że od któregoś tam dnia wizyty tylko po elektronicznym umówieniu terminu, jednak bez żadnej informacji, jak tej rejestracji dokonać. Przejrzałam całą stronę, klikając w każdy możliwy link, jednak nigdzie nie było opcji umówienia wizyty. Telefonu też nikt nie odbierał.

Wybrałam się zatem osobiście. Nie było w ogóle ludzi, więc ucieszyłam się, że załatwię sprawę od ręki. Radość była jednak przedwczesna. Pan w okienku poinformował mnie, że nic nie załatwię bez wcześniejszego umówienia terminu. Pytam się go, jak umówić ten termin, bo przejrzałam całą stronę konsulatu i nie było takiej opcji. Pan na to, że tego się nie robi na stronie konsulatu, tylko na innej stronie, adres której napisał mi na karteczce. Pytam jeszcze, dlaczego nigdzie nie ma tej informacji z adresem tej strony. Ależ jak to nie ma, przecież mi ją właśnie podał. Można przyjechać albo zadzwonić i oni podadzą adres strony. A czy skoro już tu jestem, mogę załatwić moją sprawę? Nie mogę - najpierw rejestracja. To czy mogę się teraz przez internet w telefonie zarejestrować na najbliższą możliwą godzinę i poczekać? Też nie, nie rejestrują na ten sam dzień.

No nic, wracam do domu, odpalam stronę do rejestracji, umawiam się na pasujący mi dzień. Muszę jeszcze wybrać opcję, czy jest to sprawa prawna, czy obywatelska. Na mój rozum, wymiana dowodu to zdecydowanie sprawa obywatelska, ale na wszelki wypadek wolę jeszcze skonsultować, żeby mieć pewność, że nie popełnię błędu. Dzwonię do konsulatu, tym razem odbiera jakaś pani i potwierdza moje przypuszczenia - zdecydowanie sprawa obywatelska.

Dzień wizyty w konsulacie. W środku mnóstwo ludzi umówionych na tę samą godzinę. Nadchodzi moja kolej, daję dokumenty pani w okienku i... zonk. Nic z tego, bo umówiłam się na wizytę w sprawie obywatelskiej, a przychodzę ze sprawą prawną. Ale jak to, przecież dzwoniłam, pytałam, powiedziano mi, że sprawa obywatelska. A no tak to. Ona wie, że normalnie profil zaufany i wymiana dowodu to sprawa obywatelska, ale w ich placówce jest inaczej i zalicza się do spraw prawnych. A że koleżanka powiedziała inaczej? Ona nie wie, ona nie ponosi odpowiedzialności za to, co mówią koleżanki. Do koleżanek mieć pretensje, a nie do niej. Pytam jeszcze, dlaczego nie może przyjąć mojego wniosku, skoro obydwie sprawy i tak załatwia się przy tym samym okienku u tej samej osoby. Nie może, bo takie procedury. Czyli powrót do domu, ponowna rejestracja i trzecia wizyta w konsulacie. Za trzecim razem na szczęście się udało.

A więc emigrancie, jeśli chcesz coś załatwić, to najpierw musisz wybrać się osobiście, żeby zdobyć adres strony, na której możesz umówić się na wizytę, zarejestrować się, wybrać się ponownie, odstać swoje w kolejce, jak to było przed wprowadzeniem systemu rejestracji, bo wszystkich i tak umawiają na tę samą godzinę i dopiero wtedy załatwisz swoją sprawę. Albo nie załatwisz, jeśli nie opanowałeś sztuki wróżenia z fusów i nie domyśliłeś się, pod jaką przypadkową kategorię podpada u nich twoja sprawa.

Nie wiem, czy był to tylko chwilowy chaos na krótko po wprowadzeniu systemu rejestracji, czy też utrzymuje się do tej pory. Od tamtego czasu nie miałam na szczęście potrzeby korzystania z konsulatu i nie musiałam się o tym przekonywać.

konsulat

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar santiraf
5 5

Jeśli za coś takniego nikt przed nikim nie odpowiada, to tak będzie. A miałem nadzieję, że już urzędy nie pracuję jak za komuny. Sam z urzędnikami miałem rzadko do czynienia. Najczęściej chyba z tymi z urzędu skarbowego. I nie miałem problemów do tej pory.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2020 o 14:17

avatar Jorn
5 5

@santiraf: Już nie pracowały jak za komuny. Kilka lat temu komuna wróciła, to i urzędy się dostosowują.

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@Jorn: niektóre chyba nigdy nie przestały pracować jak za komuny. W USC w moim rodzinnym mieście, petent przychodzący z jakimiś dokumentami witany jest słowami "zaraz zobaczymy, na czym możemy pana uwalić". Umiejscowienie rozwodu przeprowadzonego w Niemczech zajęło mi prawie 9 miesięcy - kilka razy odrzucany był oryginał wyroku sądowego, potem, jak już sie nie było do czego przyczepić w wyroku, odrzuciły tłumaczenie przysięgłe (bo ich zdaniem tłumacz źle przetłumaczył), a na końcu odpis aktu urodzenia. Jako podstawę prawna podawały "swoje wewnęrzne przepisy, których nie wolno im ujawnić" Musiałam odbyć 9 wizyt w miesięcznych odstępach, a panie urzędniczki nawet nie kryły, że mają satysfakcję.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

Ja próbowałam umówić się do biura paszportowego w Monachium. Nie wiem czy to był jakiś błąd czy to ogólnie tak funkcjonuje, ale na stronie brak jakiegokolwiek kalendarza czy listy dostępnych terminów, tylko wylistowane dni i godziny, a po wybraniu jakiegoś wyswiezalo się tylko "termin niedostępny". Na pałę klikałam 15 min, aby trafić w dostępny termin.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@digi51: Dzisiaj weszłam z ciekawości na stronę tego E-Konsulatu, żeby zobaczyć, jak w tej chwili wygląda umówienie wizyty i, może to przez tę dzisiejszą wichurę, A może z innych względów, ale strona w ogóle nie działała, tzn. muliła przez dłuższy czas, jak się chciało wybrać konsulat w jakimś mieście, a potem wyświetlał się błąd, że strona nie istnieje. Jeśli chcesz wyrobić paszport dziecku, to na podstawie sceny, której byłam świadkiem przy mojej ostatniej wizycie w tym przybytku, radzę Ci, że jak będziesz młodemu robić zdjęcie, to musi mieć na nim koniecznie otwarte oczy i zamknięte usta. Bo nawet jak jeden pracownik powie że nie musi (dobrze niemowlętach do któregoś tam tygodnia życia podobno nie ma tego wymogu), to drugi pracownik może powiedzieć, że jego nic nie obchodzi co powiedziała koleżanka i on takiego zdjęcia nie przyjmie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2020 o 20:10

avatar pasjonatpl
1 1

Od kiedy coś takiego jest możliwe? Ja nie mam dowodu osobistego, bo stary stracił ważność, a żeby dostać nowy, to musiałbym dwa razy lecieć do Polski, żeby osobiście złożyć wniosek i żeby osobiście odebrać dowód. A że zwyczajnie zbyt rzadko latam do Polski, to mam tylko paszport, który wyrobiłem sobie w konsulacie bez żadnych problemów. Nikt mnie nie poinformował, że wniosek o dowód mogę złożyć online. Od kiedy to jest możliwe?

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@pasjonatpl: ja się o tej możliwości dowiedziałam w 2016, z tym że wprowadzono to ponoć już 4 lata wcześniej. Na początku jest trochę korowodu z założeniem profilu zaufanego, ale jak już działa, to jest to fajna sprawa, bo sporo rzeczy, które wcześniej wymagały wizyt w Polsce i biegania po urzędach, możesz zrobić online.

Odpowiedz
avatar Deavah
1 1

Ten sam problem mialam w konsulacie w Manchesterze, jak tylko pojawiły się terminy to już były pozajmowane. Udalo mi sie bez problemu umówić w Edynburgu i zaznaczyć że chce wysyłkę ze względu na odległość zamieszkania. Kolejka nie była wielka, może raptem 7 osób

Odpowiedz
avatar trawiasty
2 2

To taki nostalgiczny podarunek od konsula dla tamtejszej Polonii :) Wszystko po to, żebyście tam, za granicą, nie zapomnieli o polskiej specyfice. O tym naszym niepowtarzalnym i uroczym aż do bólu zacięciu do uprzykrzania życia wszystkim dookoła :D A w kolejce to i zintegrować się można, i powspominać, dlaczego człowiek wybrał wyjazd z kraju tego pięknego... Ku chwale...!!!

Odpowiedz
avatar yfa
1 1

Chyba musisz mieć coś w sobie, że pozwalasz sobą tak pomiatać w urzędach. Byłem świadkiem takiej scenki w wydziale architektury. Czekam sobie na panią inspektor, bo akurat w terenie była i miała wrócić za pół godziny - oczywiście nie na zewnątrz, bo wypchnąć się jej koleżankom bym nie pozwolił, tylko w samym referacie czekam (taki duży hol z obsługą i gabinety). I sobie obserwuję - siedzą ze 3 panienki i pierdupierdu, co tam one w sklepie widziały na promocji i jakieśtam babskie pogaduchy, ktorych nie powtórzę, bo nie rozumiem. No i obserwuję petentów odsyłanych jeden po drugim: "pan tu nie ma kreseczki", "pan to odda komuś innemu", "pan przyjdzie za miesiąc" itp. sprawy - ludzie normalnie jak na filmach, z czapką miętą w dłoniach i stałym ukłonem w stronę URZĘDNIKA. Widziałem też ich podejście, gdy przychodzą profesjonaliści, tj. np. projektanci albo po prostu ludzie, którzy nie mają na twarzy wyrazu błagalnego i dziękczynnego zarazem - obsługa od razu. I wiecie co? Gdy mówię, że jest błąd w papierach, to poprawiają mi go od razu. Gdy mówię, że minęło 30 dni i dzisiaj przyszedłem odebrać dokumenty, a nie zostać odesłanym, a one twierdzą, że mają 65 dni - to natychmiastowa wizyta w gabinecie obok, u kierownika referatu, przynosi skutek i dokumenty mam gotowe w ciągu kwadransa. Gdy pani kierownik referatu w skarbowym twierdzi, że podatek jest źle policzony, to proponuję jej podrzucenie kilku tysięcy dokumentów do gabinetu, to sobie podliczy kalkulatorem, niech tylko zrobi na nie miejsce - i nagle się okazuje, że jednak może jest policzony dobrze, a tylko "im system takie rzeczy wypisuje". Gdy nadzór nie chce przyjąć mojego zawiadomienia, to proszę o pokwitowanie "odmowy przyjęcia dokumentu", informując że jak nie to i tak dostaną je na skrzynkę podawczą - nagle się okazuje, że kierownik jednak siedzi w swoim gabinecie i jednak można moje zawiadomienie przyjąć (oczywiście "w drodze wyjątku", żeby to jednak na łaskę zabrzmiało). Komunistyczna mentalność nie siedzi w urzędach za biurkami, tylko w głowach petentów, którzy sobie na to pozwalają.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@yfa: Wiesz, ja też umiem walczyć o swoje i jak trzeba pokłócić się w urzędzie. Czasami się uda, a czasami zetkniesz się z takim betonem, że jedyne co działa to przyjście z adwokatem (na co jeśli sprawa nie jest super pilna szkoda kasy), bo próby wyegzekwowania swoich praw przez zwykłego Kowalskiego kończy się wezwaniem ochrony. Niemieckie urzędniczki też miewają humory, ale z nimi jest jakoś łatwiej. Wystarczy w żołnierskich słowach przypomnieć za czyje pieniądze tam siedzą. Ech... brakuje mi Irlandii, gdzie z konsulem byłam na „panie Grzesiu” i wszystko można było załatwić ponad głowami pań z okienka...

Odpowiedz
avatar lotos5
1 1

Nie martw się. W Irlandii zdjęcie do dowodu dla ambasady musi być zrobione u ich zaprzyjaźnionego fotografa :)

Odpowiedz
avatar LunaOP
0 0

Firma z jabuszkiem? Oglądając kanał Louisa Rossmanna to raczej nie chciałbym dla nich pracować.

Odpowiedz
Udostępnij