Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do tej pory sądziłam, że takie historie to tylko w Trudnych Sprawach…

Do tej pory sądziłam, że takie historie to tylko w Trudnych Sprawach czy tam innych pierdołach.

Wczoraj odwiedziłam mamę w moim rodzinnym mieście i spotkałam kuzynkę, która chyba wracała z jakichś zakupów. Dajmy jej na imię Kasia.
Przywitałam się jak zawsze, ale widzę, że Kaśka szybko ociera łzy; ogólnie wygląda nie najlepiej. Przyznam, że w pierwszym momencie aż mi serce stanęło, bo może komuś z naszej rodziny coś się stało, a ja nic nie wiem? Od razu zapytałam o co chodzi, bo widzę, że na pewno coś jest na rzeczy.
Długo się wykręcała, że nic, że to głupota, a ostatecznie wybuchnęła płaczem tak jak stała.

Zabrałam Kaśkę na herbatę do domu mojej mamy, zadzwoniłam do wujka, że jest ze mną (dziewczyna 19 lat, ale wiem że wujek by się martwił gdyby długo nie wróciła do domu; zwłaszcza, że mieszkają w nieciekawej okolicy). No i się dowiedziałam od niej powodu owej rozpaczy.

Spotykała się kilka miesięcy z pewnym chłopakiem, powiedzmy Krystianem. Osobiście go nie znam, widziałam ich tylko razem kilka razy na mieście czy tam w sklepie.
Może część z Was pomyśli, że "eee tam, gówniara 19-letnia to tylko pewnie siano w głowie, a w tym wieku związki nie są poważne".
No MOŻE i nie są, chociaż reguły nie ma (sama narzeczonego obecnego poznałam mając 15 lat, związaliśmy się ze sobą 4 lata później). Ale raczej każdy z nas miał chociaż raz złamane serce, przeżył okres "szczenięcej miłości" więc wie co i jak ;)

O co poszło? A o rodziców. Kasia to patologia, nieodpowiednia dla Krystiana.

Krystian pochodzi z domu dość bogatego. Ojciec prawnik i tłumacz pewnego języka, matka nie pracuje, bo nie musi. Starsza siostra na studiach również prawniczych.
Moja kuzynka Kasia pochodzi z przeciętnego domu, tak samo jak ja.
Ciocia (siostra mojej mamy) zmarła młodo, zostawiła wujka z siódemką dzieci. Zawsze chcieli mieć dużą rodzinę, stać ich było na to, oboje pracowali i żyło im się bardzo dobrze. Luksusów nie było, ale biedy też nie.

Moi kuzyni i kuzynki są różni. Część poszła dalej, ukończyła z powodzeniem studia i odnosi sukcesy, a część stwierdziła, że nie nadaje się do dalszej nauki i postawiła na pracę. Część nadal jeszcze chodzi do szkoły podstawowej, ale też bierze udział w przeróżnych zajęciach dodatkowych- taniec, gra na pianinie, kółko matematyczne itp. Wujek cały czas pracuje.

Czy to nie jest prawdziwy obraz patologii?

Kasia należy do tej drugiej "grupy"- woli pracować. Szkołę zawodową skończyła, zrobiła sobie mnóstwo kursów dodatkowych, obecnie pracuje jako kosmetyczka i szkoli się w pewnym innym niezwiązanym z tym kierunku, po którym chce otworzyć własne miniprzedsiębiorstwo. W przyszłym miesiącu przeprowadzi się do własnego mieszkania. Potrafi sama sobie radzić, zajmowała się młodszym rodzeństwem, ma swoje pasje, które chce rozwijać i hobby w postaci zbieraniu części starych samochodów/motocykli.
Myślę, że jak na 19-letnią osobę jest bardzo zaradna i myśli przyszłościowo, co też jest dobre. (Dla dociekliwych- gdy stała się pełnoletnia, dostała swoją część renty po mojej cioci. Kwota nie była zawrotna, bo podzielona na siedem. Zamiast wydać, postanowiła zainwestować w siebie i przyszłość; wujek do niczego jej się nie dokłada, bo przecież Kasia zarabia na siebie i swoje potrzeby).

Po wspólnym obiedzie u Krystiana, chłopak z nią zerwał jeszcze w ten sam dzień, przez SMS. Jako powód podał właśnie to, co powiedzieli mu rodzice - że Kaśka to patologia, bo nie ma mamy, bo ma dużo rodzeństwa i nie ma wykształcenia, a on takiej dziewczyny nie chce.
Spoko, jego prawo.
Ale zastanawia mnie jedno. Wiedział to wszystko od początku ich znajomości (chodzili razem do klasy kilka LAT). Dlaczego w ogóle to zaczynał? Co, nagle po obiedzie u rodziców go oświeciło? Plus to, że jego rodzice i mój wujek się znają chociażby z wywiadówek, na których wujka w większości chwalono za dokonania Kaśki.
A, sam Krystian również na studia się nie wybiera. Też chodził do zawodówki. Obecnie nie robi nic, a rodzice też nie wymagają od niego niczego.

Nienawidzę być wściekła i nic nie móc zrobić. I w sumie cieszę się, że to trwało krótko.

związki

by mabmalkin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
22 24

dzieciak z "bogatego" i - jak wynika z historii - snobistycznego domu chodzi do zawodówki? No coś trudno mi w to uwierzyć... nie tyle w kontekście bogactwa mniejszego lub większego, co raczej podejścia rodziców, jakie wynika z tej historii.. poza tym dziewczyna ma 19 lat, a już zdążyła skończyć zawodówkę (no to ok), ale skończyć też kursy - płatne i zdobyć pracę, w której zarabia jako kosmetyczka z powiedzmy rocznym czy max. dwuletnim doświadczeniem tyle, że jest w stanie utrzymać się, zapłacić za te kursy, kupić mieszkanie i jeszcze na firmę odłożyć? jak to było w pewnej reklamie... "Danusiu, nie wierzę..."

Odpowiedz
avatar mabmalkin
5 11

@marcelka: Właśnie w tym cały sęk historii- rodzice Krystiana (a przynajmniej ojciec) ma dobrą pracę. Jego matka ma wykształcenie średnie z tego co wiem i tylko takie. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego nie zwracają uwagi Krystianowi na to, że on był w zawodówce i teraz nic nie robi. Bardziej się skupiali na jego siostrze. Co do kuzynki- zaczynała jako stażystka, kursy robiła od pierwszej klasy szkoły zawodowej (początkowo BEZPŁATNE staże, później płatne). W moim rodzinnym mieście nie masz wielkiego wyboru co do pracy. Albo market, albo pobliski zakład produkcyjny, albo sklepy obuwnicze/lumpeksy, ewentualnie wszystkie dwie restauracje. Własna firma to dopiero pomysł, nigdzie nie napisałam, że już teraz ją zakłada, ale myślę, że idzie w dobrym kierunku. Mieszkania są tanie, sama renta po mamie wystarczy i jeszcze zostanie. Może Tobie się to wydaje niewiarygodne, ale jakbyś pomieszkała kilka tygodniu tutaj, to nie byłabyś zaskoczona ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2020 o 0:08

avatar bazienka
2 4

@marcelka: no jak jest niezbyt lotny to co ma zrobic? przeciez teraz egzaminy sa kogowac i sprawdzane zewnetrznie, nie wiadomo, komu dac w lape przy sprawdzaniu w celu podniesienia punktacji napisal slabo to i slabo trafil a moze po prostu mial jakies zanteresowania, nie wiem elektronika, mechanina samochodowa i rodzice potraktowali to jak zachcianke z mysla, ze studia potem skonczy? @mabmalkin: ja rozumiem, sama mieszkalam we wsi gminnej- 2 spozywczaki ( teraz podobno biedre otworzyli, nie wiem, a 15 lat tam nie mieszkam), 1 z gazetami, 1 taki sklep ze wszystkim... nawet kieyds jakas pizzeria probowala tam zaistniec poza tym poczta, urzad gminy, szkola, biblioteka, stomatolog i koniec mozliwosci zarobkowych w okolicy, nastepna opcja to miasteczko odlegle o 20 km domki niedrogie, mieszkania w bloku tanie, bo wiocha, czynsz nieduzy (za 3pokoje w domu 2rodzinnym placilismy z 300 zl)

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@bazienka: Akurat to jest MIASTO, ale u serio są tylko lumpeksy, dwa markety, sklepy spożywcze (tylko 2 typu z zielonym płazem, reszta to prywaciarze), wspomniany przez mnie zakład produkcyjny, a reszta to obuwnicze (też prywatne), szewc, kioski ruchu 2, restauracje dwie. Miasto rozwija się głównie dzięki turystyce (bo kopalnia, bo dużo obiektów z czasów II WŚ, bo szlaki fajne). Ale taki zwykły "szary" mieszkaniec niewiele ma do wyboru. Szkoły też są na mocno średnim poziomie, z tendencją w dół. Ja akurat jeździłam do miasta kilkadziesiąt km. dalej, ale większość tutejszych dzieciaków, w tym moja kuzynka- nie mieli wyboru. Wybrała szkołę i od początku łapała wszelkie możliwe szkolenia, staże, kursy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@mabmalkin: "Wybrała szkołę i od początku łapała wszelkie możliwe szkolenia, staże, kursy." A wszystko na polskiej prowincji, gdzie "szary mieszkaniec niewiele ma wyboru". Jasne.

Odpowiedz
avatar wonka0
0 0

@marcelka: Mój były chłopak miał podobnie. Ojciec dyrektor jakiegoś działu w dużym zakładzie, matka nauczycielka nauczania początkowego. Chłopak po zawodówce jako spawacz. Zapisał się do technikum, ale nigdy go nie skończył. Raz pracował raz nie. Wolał nieciekawe towarzystwo (picie,kradzieże) Po rozstaniu z nim, wiem że siedział. Miał dobry dom, rodzice go kochali, miał wszystko czego tylko chciał. To ja byłam z tego gorszego domu, bo bieda. Ale to ja go zawsze ciągnęłam do pracy, do szkoły. Więc nie każdy z "dobrego" domu jest po studiach.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@mabmalkin: chodzi mi o to, że jeśli mają tak snobistyczne podejście, to nawet jak ich guzik obchodzi, co robi syn, to nie przełknęliby słowa "zawodówka" przy swoich "prestiżowych" znajomych. A nawet przy testach - jeśli chłopak nie jest kompletnym idiotą - to do jakiegoś liceum da się wepchnąć. Zwłaszcza w mniejszym miasteczku, gdzie tak naprawdę biorą wszystkich jak leci. A kuzynka - tym bardziej, na tak małym rynku pracy zarobki nie są chyba oszałamiające. A z historii wynika, że o własnym biznesie dopiero myśli - czyli teraz pracuje u kogoś. Więc jakoś ciężko uwierzyć, że ktoś zatrudnił 19-latkę, nawet po kursach, i dał jej taką wypłatę, że starcza na życie, własne mieszkanie (nawet jak są u Was tanie, to jest to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych) i takie hobby; a renta po jej mamie - sama pisałaś, że dzielona na 7, więc kokosów raczej nie ma. Dla przykładu - mój znajomy (i 4 jego rodzeństwa) też dostawał rentę i wychodziło im jakieś niecałe 300 zł na głowę miesięcznie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@marcelka: "(nawet jak są u Was tanie, to jest to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych)" KILKUSET. Sprawdź ceny. Nawet w takich Suwałkach za 50m trzeba zapłacić te minimum 250tyś za coś sensownego. No chyba, że mówimy o kawalerce rzędu 20-30m lub ruinie do remontu. Ale to tak czy siak niemożliwe dla ogarnięcia dla 19stolatki z "biednego" domu.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 4

@Lobo86: mam przegląd rynku jeśli chodzi o mniejsze mieściny i jak dobrze poszukać, to można coś kupić z rynku wtórnego za powiedzmy 70-90 tysięcy. Ale to i tak o wiele za dużo jak na 19-latkę z niezbyt zamożnego domu.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@Lobo86: Na takich prowincjach jak płacisz kurs, to odbywa on się w innym mieście, nie wpadłeś na to? Kaśka jeździ do Poznania na obecny kurs, który robi. Mam Ci wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze?

Odpowiedz
avatar mabmalkin
0 2

@marcelka: W moim mieście są niektóre kawalerki do remontu nawet za 20 tysiaków i mniej.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@mabmalkin: spoko spoko znam takie miasteczka, mieszkalam i w Ustce i w Lebie, poza sezonem zycie zamiera :)

Odpowiedz
avatar blantowa
0 0

@Lobo86: Ja chodzilam do technikum w duzej wsi i dzieki wysilkowi dyrekcji kursow bylo sporo do zrobienia. szkola aplikowala do wszystkich programow unijnych jakich sie dalo, czesc kursow byla darmowa, czesc za drobna ( w porownaniu do wartosci kursu) oplata. Owszem, mozliwosci jest nie wiele, bo nie ma miejsc pracy jak juz skonczysz szkole, ale odkad pamietam kursow, stazow i prac interwencyjnych u nas bylo pod dostatkiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 18

Już bardziej nawymyślać się nie dało. 19 lat, zawodówka, komercyjne kursy w liczbie mnogiej i własne mieszkanie + hobby w postaci zbierania części starych pojazdów. I na wszystko zarobiła jako kosmetyczna wspierana rentą. Pewnie - i powiększone frytki do tego.

Odpowiedz
avatar Zunrin
-2 6

@Lobo86: Nie zapominajmy o coli.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
-5 11

@Lobo86: A, jeszcze jedna sprawa. Hobby to nie jest żaden priorytet. Akurat mam hobby podobne do kuzynki, plus jeszcze lubię zbierać płyty winylowe. Twój argument odnośnie tego jest nieco z tylnej części ciała, bo wiadomo, że jak mam mało pieniędzy, to wolę je przeznaczyć na ważniejsze rzeczy. A jak coś zostanie, to kupię tę płytę. Bo lubię. Bo zbieram. Jednak nie jest to najważniejsze. Kaśka wychodzi dokładnie z tego samego założenia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2020 o 2:00

avatar konto usunięte
4 12

@mabmalkin: nie róbmy sobie jaj. W małej mieścinie nie zrobisz takich kursów (dodatkowe koszty wyjazdu), ani nie będziesz mieć takiej ilości klientów (czy cen), żeby zarobić takie pieniądze. Nie wiem czy w pierwszy rok zwróciłyby się koszty kursów w takich warunkach, a piszesz o własnym mieszkaniu i innych cudach na kiju.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 7

@mabmalkin: hobby jest rozumiane raczej jako coś stałego, ciągłego - a za tym idą stałe wydatki, w przypadku części do zabytkowych aut - są to wydatki niemałe. a jeśli zdarzyło jej się kupić raz czy dwa, bo jej się podobają, a miała jakąś wolną gotówkę, to ciężko to nazwać hobby. dla przykładu - jeśli będę miała wolne środki i kupię sobie kieckę od Armaniego, to jeszcze nie znaczy, że moim hobby jest kolekcjonowanie ubrań od znanych projektantów...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 4

@Lobo86 dodaj jeszcze 1/7 z renciny. Ile to może być? Dodatkowa stówa co najwyżej

Odpowiedz
avatar misiafaraona
4 6

@Lobo86 też nie wierzę w historyjkę. To znaczy wierzę, ale jednocześnie wiem, że mocno podkoloryzowana

Odpowiedz
avatar mabmalkin
-1 5

@misiafaraona: Kwoty z renty dokładnie Ci nie powiem, ale możesz mieć pewność, że nie jest to kilka stówek. Ani nawet tysiąc czy trzy, tylko więcej. Jak wyżej wspomniałam, Kaśka kursy robi w innych miastach i nigdy problemu nie było z ukończeniem i opłacenie ich, więc byłabym wdzięczna za nie zaglądanie w portfel innym, bo nie jest to sedno historii. A co części- ma ich jakieś dwa regały o długości około 2,5m. Myślę, że to ZAKRAWA o hobby. Paragony i wyciąg z konta bankowego też chcecie? :D

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 7

@Lobo86: robie 3 kierunek studiow, zrobilam 2 komercyjne kursy ze srodkow UE, da sie ( chocby przez PUP lub firmy, ktore w zasadzie zyja dzieki kursom z UE), tylko trzeba szukac okazji i mozliwosci renta zalezy od zarobkow, wiec nie zawsze jest to marny tysiak, moj kolega mial 1500 na siebie, a mial rodzenstwo. jesli stac ich bylo na utrzymanie 7 dzieci, to zarabiali lepiej niz dobrze

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

@mabmalkin: no i po raz kolejny: renta kuzynki wynosi wg Ciebie "ani nawet tysiąc czy trzy, tylko więcej". Ok, załóżmy więc, że jest to 5 tysięcy. 5 tysięcy x 7 dzieci = 35 tysięcy. No to chyba wiemy, po kim kuzynka odziedziczyła zaradność - skoro jej mama była w stanie urodzić 7 dzieci, wychowywać je - nawet przy założeniu żłobków, niań, pomocy kogoś z rodziny jednak pogodzenie pracy z rodzeniem/wychowywaniem 7 dzieci wg mnie jest wręcz nierealne, a mimo to i mimo młodego wieku, w którym zmarła, miała prawo do świadczenia w wysokości ponad 30 tysięcy złotych?

Odpowiedz
avatar blantowa
1 3

@marcelka: swiadczenie moze pochodzic z prywatnego ubezpieczenia.

Odpowiedz
avatar Zunrin
4 4

@mabmalkin: Wiesz, ta historia jest tak ładna, że aż za bardzo. Bo po prostu się nie spina. Owszem, jakoś możemy sobie od biedy wyobrazić 19-latkę po zawodówce, opiekującą się rodzeństwem, ze zrobionymi różnymi kursami, o wielu zainteresowaniach i nietypowym hobby. To jeszcze jakoś powiedzmy da się ogarnąć. Tylko że w tym momencie to już od strony finansowej się nie klei. Bo renta z zarobkami kosmetyczki może i by starczyła na opłacenie kursów i na zbieranie tych części (jakby były w cenie złomu). Ale żeby dodatkowo odłożyć na własne mieszkanie (nawet żeby miało być tanie bo do remontu) i jeszcze mieć jakąś rezerwę na start własnego interesu, to już zdecydowanie niemożliwe. Brakuje po prostu wyjaśnienia skąd w tak młodym wieku tyle zarobionych pieniędzy. Bo niestety zaglądanie w portfel (przeciwko czemu protestujesz) rozkłada tę historyjkę na łopatki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@mabmalkin: Mnie by interesowało coś innego. Możesz powiedzieć, którym z kolei dzieckiem była twoja kuzynka? Oraz, jak dawno zmarła twoja ciotka i ile lat sobie wtedy liczyła? Bo jeśli, jak twierdzisz, umarła MŁODO, to kiedy zdążyła urodzić tę siódemkę dzieci? W dodatku pracując zawodowo i dobrze zarabiając? A, konkretnie, kto jej te dzieci chował? Interesuje mnie również, gdzie wujostwo pracowali tak dobrze zarabiając, skoro sama piszesz, że na tym waszym zadupiu możliwości zarobkowe są bardzo ograniczone. A jeszcze te 20 lat temu, kiedy szalało bezrobocie - pewnie były żadne. Dojeżdżali codziennie do Wrocławia? Ona w nieustającej ciąży, lub w połogu, lub karmiąca? Wiesz, licząc nawet dziecko co dwa lata (bo nie wierzę w "co rok prorok") - to jest czternaście lat intensywnego rozrodu. Powiedzmy, pierwsze dziecko rodziła mając 20 lat, ostatnie - mając 34. Niedługo potem zmarła. KIEDY, zatem, zdążyła wykształcić się, znaleźć dobrą, ETATOWĄ pracę (będąc w ciąży???), awansować i zacząć dobrze zarabiać? Nawet, jeśliby przyjąć, że nie brała zwolnień lekarskich ani "na ciążę", ani na chore dzieci. Zaś, co do tej renty... "Renta po ojcu lub matce przysługuje dzieciom, których rodzice pobierali świadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to znaczy, mieli przyznane prawo do emerytury lub pobierali rentę, w wyniku całkowitej niezdolności do pracy zarobkowej. (...) Dzieci – według Ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych – mają prawo do pobierania renty po rodzicach w kilku przedziałach wiekowych: -Do 16. roku życia -Do ukończenia nauki, ale nie dłużej niż do 25. roku życia -Bez względu na wiek, w przypadku całkowitej niezdolności dziecka do pracy. Wysokość renty rodzinnej jest ściśle uzależniona od wysokości świadczenia, jakie pobierał rodzic. Odpowiednie proporcje reguluje ustawa – jeśli osoba zmarła pozostawiła jedno dziecko z prawem do tego typu świadczenia, otrzyma ono 85% emerytury lub renty. Jeśli dzieci jest dwoje – kwota ta wzrasta do 90% (i jest dzielona na dwie równe części), jeśli troje i więcej – do 95% (dzielona na tyle równych części, ile jest dzieci)." Świadczenie jest wypłacane co miesiąc i musiałoby to oznaczać, że twoja ciotka przed śmiercią utrzymywała się z renty, co oczywiście jest prawdopodobne, ponieważ mogła cierpieć na chorobę wykluczającą pracę. Niemniej, zachodzę w głowę, co miałaś na myśli pisząc "...gdy stała się pełnoletnia, dostała swoją część renty po mojej cioci."?

Odpowiedz
avatar mabmalkin
3 5

@Armagedon: A proszę bardzo. Kuzynka jest trzecim dzieckiem. Ciocia zmarła w wieku 36 lat, jak dla mnie to młoda osoba, bo ani to wiek "średni", ani osoba starsza. Jedno z dzieci jest z poprzedniego związku wujka, więc biologicznie nie jest dzieckiem cioci. Ciocia miała firmę po swoim ojcu, a moim dziadku, którą zarządzała. Nie pytaj mnie, dlaczego tylko ona otrzymała tę firmę, bo nie mam pojęcia. Po prostu otrzymała i już. Nie wymagało to od niej wstawania o 5 i wracania do domu o 22, nie musiała tam siedzieć codziennie. Dzieci były w żłobku/przedszkolu/szkole, w razie utrudnień lub wyjazdów gdy wujek był w pracy, dziećmi zajmowała się albo moja mama, babcia lub wynajęta niania. Tak, na takiej prowincji też są nianie i opiekunki do dzieci. Jeszcze niedługo przed śmiercią cioci w firmie zaczęły się problemy, a po śmierci cioci po prostu splajtowała. Nie chcę Ci mówić jaka to firma, czym się zajmowała i dlaczego upadła. Mam nadzieję, że jesteś w stanie to zrozumieć. Wujek wówczas codziennie jeździł do Czech do pracy, ale nie powiem Ci czym się zajmował, bo moim zdaniem to nie jest istotne dla historii. Ważne, że były pieniądze. Stać ich było na wyjazd raz w roku na wakacje przykładowo do Chorwacji czy Bułgarii razem ze wszystkimi dziećmi. W tym czasie firmę cioci nadzorował ktoś inny, ale nie pytaj mnie kto, bo to było kilkanaście lat temu i wybacz, że jako młody bachor się tym nie interesowałam. ;) Sam sobie teraz wylicz, że dzieci nie przychodziły na świat co rok lub nawet co dwa lata. I jeszcze wracając do pracy- wyżej opisałam warunki, które są TERAZ. Jeszcze 20-30 lat temu moje miasto tętniło życiem, była tu kopalnia, każdy miał jakieś zatrudnienie i nie było wcale ciężko znaleźć pracę. Co do renty- nie wiem czy dobrze to nazwałam, nie znam się. Ciocia nie chorowała przewlekle, zginęła śmiercią tragiczną i była ubezpieczona na dużą kwotę. Wiem tylko tyle, że Kasia z chwilą osiągnięcia pełnoletności, dostała swoją część pieniędzy i reszta dzieci również dostanie je dopiero wtedy. Więc nie rzucaj mi kruczkami prawnymi, bo napisałam tylko to, co wiem, a spotykając się z Kasią jakoś mam z nią inne tematy do rozmowy niż to, skąd ma pieniądze i ile dostała od kogo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2020 o 2:27

avatar mabmalkin
3 3

@Zunrin: Napisałam tylko to, co wiem. Nie wiem czy pieniądze po mamie przeznaczyła na mieszkanie, nie wiem ile dokładnie ich było. Zresztą, patrz na moją odpowiedź do @Armagedon. Wiem na pewno, że mieszkanie kupiła w tamtym roku i mój tato je remontował (ma firmę budowlaną) osobiście, nie biorąc praktycznie żadnych pieniędzy. Wiem tylko tyle, co napisałam i nie będę się spierać z resztą "internetów". Czy Ty przy herbatce z bratem/siostrą/kuzynką rozmawiasz o tym ile zarabia i skąd ma pieniądze na np. nowe auto?

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 1

@mabmalkin: I teraz już się to w miarę spina. Dziękuję bardzo za wyjaśnienie.

Odpowiedz
avatar niemoja
1 1

@mabmalkin: I teraz wyjaśniła się kwestia kasy na mieszkanie: to nie renta po matce tylko wypłata z polisy ubezpieczeniowej - to zupełnie inny rząd wielkości. Sprawa z chłopakiem jest stosunkowo prosta: chce żyć dobrze z rodzicami - musi ich słuchać. A że do specjalnie bystrych nie należy - łatwo mu wmówią, że to ON chce tego, co oni chcą. A oni chcą dla synusia odpowiedniej żony - pożądana jedynaczka, z zamożnej rodziny, najlepiej z wyższym wykształceniem, żeby doceniła skarb intelektu, jaki jej się trafia. A że skończył tylko zawodówkę? Cóż, jest młody i zdolny; mógłby skończyć nawet Oksford, ale chwilowo cierpliwości mu zabrakło.

Odpowiedz
avatar digi51
7 11

Taka kuzynka to skarb - wypłacz się na jej ramieniu, to opisze w necie twoje życie prywatne.

Odpowiedz
avatar mabmalkin
-2 8

@digi51: Nawet plusa dała ;)

Odpowiedz
avatar Lukrecja_B
1 1

Pierwsze co mi przyszło do głowy, że to jednak ktoś z rodzinki dorwał mu się do telefonu. Pamietam taką siostrę kolegi, też tacy dulscy (sami wykształcenie zawodowe, ale stała za nimi kasa, a wykształcony chłopak zakochał się w dziewczynie z rodziny biedniejszej i po zawodówce). Ale jeżeli nie ma tam jakiejś intrygi, to dziewczyna skakać powinna a nie płakać, nie ma nic gorszego niż chłop bez jaj, szczególnie przy takiej zaradnej babeczce. PS. Ten mój kolega w tym samym wieku postawił się kochanej rodzince, po 20 latach nadal razem, dzieciaki i pełnia szczęścia.

Odpowiedz
Udostępnij