Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wyobraźcie sobie taką sytuację: policja otrzymuje zgłoszenie, że właśnie w tej chwili,…

Wyobraźcie sobie taką sytuację: policja otrzymuje zgłoszenie, że właśnie w tej chwili, na jednym z miejskich podwórek, pewien mężczyzna, znany już zresztą policji, między innymi z powodu posiadania narkotyków, siedzi sobie na schodkach, i waży, dzieli i rozkłada do woreczków conajmniej 50g marihuany, przeznaczonej na sprzedaż. Osoba zgłaszająca świetnie zna handlarza, więc policja otrzymuje jego pełne dane, włącznie z imionami rodziców, datą urodzenia, czy numerem telefonu. Osoba podaje pełny, aktualny rysopis, zawierający m.in. informację, że gość ma gips na ręce, podaje też rodzaj i kolor jego ubioru. Dodatkowo mężczyzna wypił już tego dnia kilka piw, więc jest nie do końca trzeźwy, co raczej utrudniłoby mu ewentualną ucieczkę. Poza tym swoją "pracę" z pakowaniem rozpoczął niedawno, więc spędzi w tym miejscu jeszcze trochę czasu. Osoba dzwoniąca podaje swoje dane, nr telefonu, i mówi, że jeśli będzie trzeba, to ona będzie zeznawać, a zna gościa całe swoje życie, więc dla policji byłaby świetnym źródłem informacji.

A zatem mamy handlarza narkotyków, z całym niezbędnym do tego procederu sprzętem, wystawionego jak na widelcu, wystarczy tam podjechać i go zgarnąć.

I co się dzieje w takiej sytuacji? Otóż policja owszem, podjeżdża na miejsce, owszem, "przeszukuje" delikwenta, który ze względu na porę roku (lato), ma na sobie tylko luźne szorty, koszulkę, sandały i bokserki. I nie znajduje przy nim nic! Absolutnie nic! A trzeba wam wiedzieć, że 50g marihuany zajmuje przestrzeń wielkości mniej więcej takiej jak conajmniej dwie puszki piwa, i baardzo intensywnie pachnie. Nie znaleźli nic bynajmniej nie dlatego, że nic przy sobie nie miał. Kolega będący z nim w tamtym momencie, opowiedział osobie zgłaszającej, przebieg całego zdarzenia, i okazało się, że facet na widok radiowozu wjeżdżającego w podwórze, upchnął plastikowy worek z uszami, w którym miał towar, w majtkach, a wagę, woreczki, i całą resztę przykrył wycieraczką. Funkcjonariusze podeszli, wylegitymowali obu panów, pobieżnie nawet ich "obklepali", po czym wsiedli do auta, i odjechali...

Do dziś się zastanawiam jakim cudem tego nie znaleźli...

Opisana sytuacja dotyczy mojego "drogiego" brata, na którego ja osobiście po chamsku doniosłam (co było wynikiem pewnej nieciekawej sytuacji, którą pewnie niebawem opiszę), więc w razie jakichś pytań służę, ale od razu zaznaczam, że wydarzyło się to ponad 10 lat temu, i mogę nie pamiętać dokładnie niektórych szczegółów, zwłaszcza, że to był mocno stresujący dla mnie dzień.

by anulla89
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar anulla89
10 20

@kierofca: Nie, zioło było tylko pretekstem, i jedyną dostępną w danej chwili opcją, żeby odsunąć od siebie groźbę ciężkiego pobicia. Mój drogi brat przez całe nasze wspólne życie używał mnie w charakterze worka treningowego, a rankiem opisanego dni zagroził, że "wpie.doli mi tak, że do końca krótkiego i bolesnego życia będę jeść przez rurkę", więc z braku innych perpektyw stwierdziłam, że zwisa mi luźnym kalafiorem za co go zamkną, byle nie było go w domu, kiedy do niego wrócę. Noszę się z zamiarem opisania ciągu wydarzeń tamtego dnia, ich przyczyn i skutków, ale to wyjdzie cholernie długa opowieść, więc potrzebuję trochę wolnego czasu.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-2 6

@anulla89: wspolczuje. Moj brat jest viezki w zyciu na szczescie dostalam/dostaje od niego pojedyncze razy... Niestety mieszkamu w jednym domu. On stosuje przemoc slowna. Teraz jako ze znow mu odbilo wszyscy trzymamy sie z daleka, bo sie boje i nie chce by dzieci sluchaly takiego slownictwa

Odpowiedz
avatar anulla89
3 9

@AnitaBlake: Teraz to ja współczuję Tobie, bo ja mam to już za sobą, na szczęście. Od tamtego dnia minęło dobrych kilka lat nim znów się z nim spotkałam, w tym czasie mieszkał za granicą, a ja układałam sobie życie w kraju. W tej chwili nie utrzymuję z nim stałego kontaktu, ale jak się przypadkiem spotkamy, to zawsze z nim pogadam. Na dzień dzisiejszy wręcz mu współczuję, bo z całkiem fajnego (kiedy nie pił, bił też tylko pijany) faceta stoczył się w zasadzie na samo dno, tymczasem ja ogarnęłam swoje życie, mam kochającego męża, dwie świetne córki, i lubię swoje obecne życie, i niewykluczone, że nawet jakoś bym mu pomogła się ogarnąć, gdyby tego chciał, i umiał o to poprosić, ale niestety jak narazie nie rokuje żadnych nadziei, więc trzymam się z daleka (jeśli by chciał, może bez problemu się ze mną skontaktować przez rodziców), bo dość już krwi mi napsuł, i wystarczająco przez niego wycierpiałam, i mocno się nagimnastykowałam, żeby poprostować w sobie to, co popsuł, jak np. poczucie własnej wartości. Teraz jest ok, a on, dopóki nie dostrzeże, że to z nim jest coś nie tak, i choć nie spróbuje przeprosić, i naprawić swoich błędów, to chwilowo może czuć się jedynakiem.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@AnitaBlake: przemoc slowna tez jest przemoca, wyjscia widze 2 - oskarzyc o znety art207kk po zdobyciu dowodow - jesli jestes samodzielna finansowo, wyprowadz sie

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@bazienka: chyba mam za slaba psychike jeszxze zeby dzialac prawnie. Przez cale zycie w domu byla przemoc. Nawet jak brat uderzy to ja dostaje tysiace wykladow i blagania bym go przeprosila itd. Hmm tak jakby wyprowadzilam sie xD mieszkalismy w mieszkaniu. Pare lat temu kupilismy z mezem dom na pol z moja mama... Brat byl za granica.. Coz rodzice sie rozwiedli, brat wrocil.. Gdyby byl tu Tata to by bylo inaczej.. Niestety jest w innym miescie. Brat ma fazy, ze tak powiem. Raz jest super a innym razem koszmar. Od ponad roku mowi ze jedzie za granice.. Zero pracy bo przeciez on malo zarabiac nie chce. Mama narzeka ze nie robi nic. Jednak caly czas mu kase daje i sprzata...

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@anulla89: licze ze i umnie albo brat sie wyprowadzi albo ogarnie...

Odpowiedz
avatar anulla89
0 2

@AnitaBlake: Trzymam kciuki, żeby Ci się wszystko poukładało. Mój brat też miał dwa oblicza-czasami dogadywaliśmy się świetnie, interesował się moim życiem, pomagał z różnymi nastoletnimi probemami, nieźle dogadywałam się z jego kolejnymi dziewczynami, które były rozczulone tym, że brat mówi do mnie "Kwiatuszku". Ale kiedy pił (a im był starszy, tym więcej i częściej pił), było potwornie. Nigdy nie zapomnę tego, że kiedy wracał w nocy do domu, to automatycznie się budziłam i z przyspieszonym tętnem nasłuchiwałam jego kroków, bo po nich rozpoznawałam czy jest pijany, czy nie, a jeśli tak, to jak bardzo, bo jeśli bardzo, to mogłam spać spokojnie, a jeśli jeszcze kontaktował, to trzeba było uważać... Mój tato pracował jako kierowca ciężarówki, więc często go nie było. Ale jeśli był w domu, to był mi tarczą, dlatego bardzo nie lubiłam kiedy wyjeżdżał, i nie brał mnie ze sobą (za dzieciaka zwiedziłam z nim cały kraj). A mama zawsze broniła swojego ukochanego synka. Oczywiście jeśli jego wina była bezsprzeczna, to stawała po mojej stronie, ale jeśli tylko istniały jakieś wątpliwości, to wina była moja, ewentualnie niczyja, czyt. "nic się nie stało"... A teraz sama go w sumie olała, i jeszcze tylko ten znienawidzony przez niego ojciec jeszcze się nim przejmuje...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

Nie znaleźli, bo nie chcieli znaleźć, proste.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

nastepnym razem rob filmik

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@bazienka: czemu tylko filmik? Odrazu niech pełnometrażowy dokument nakręci, najlepiej w 3 częściach. To takie proste.

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

Od tego są media i prokuratura. Pod presją muszą znaleźć kozła ofiarnego. Pies, który nie wywąchał co mu pod nos podstawili sam się zgłosił.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

Znów recykling?

Odpowiedz
Udostępnij