Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie uznaję czegoś takiego jak pierwszeństwo pieszego na drodze. Nie mam samochodu,…

Nie uznaję czegoś takiego jak pierwszeństwo pieszego na drodze. Nie mam samochodu, zazwyczaj wszędzie dreptam, ale myśl, że miałabym sobie ot tak wyjść na ulicę i wymagać aby cały świat stanął, bo idę, jest dla mnie absurdalny.

Mój czas reakcji to jeden krok. Samochód nie zatrzyma się na mrugnięcie oka. Tym bardziej tramwaj czy autobus.
Nie wiem czy tylko u mnie tak silnie działa instynkt, ale nie wyjdę na ulicę jeśli nie upewnię się, że nic mnie nie trzaśnie. Pięć razy w prawo, pięć w lewo i jeszcze dla pewności znów w prawo.
Niestety i to czasami nie wystarcza jak zawiedzie zaufanie do kierowcy, i tego czy wie jak używać kierunkowskazu.

Przedwczoraj, godzina dwunasta. Wracam sobie z parku z psem. Rozglądamy się kilka razy, rejestruję, że z mojej ulicy wyjeżdżają dwa samochody. Pierwszy sygnalizuje, że skręca w lewo, drugi nie, czyli dla mnie, na logikę będzie jechał prosto. Nic nie jedzie to idziemy.
Jak się możecie domyślić, drugi kierowca wcale nie jechał prosto tylko skręcał w prawo. Prosto na mnie.
Byłam już za połową jezdni jak nagle samochód ruszył. Miałam zwolnione tempo oglądania jak w filmie. Widziałam, że jedzie i ani w tył nie uskoczę, bo pies, ani w przód, bo za daleko.
Zatrzymał się na tyle, że niemal mnie dotykał. Podnoszę wzrok na kierowcę z myślą "co on kur... robi".
Co robił? Machał na mnie ręką, żebym szybciej szła. W drugiej ręce komórka i pingle jak denka od butelki.
Przyznam dawno nie ogarnęła mnie taka furia. Chyba wszystkie przekleństwa jakie znam pod jego adresem posłałam. Może część usłyszał, bo okno miał uchylone. Tylko stanęłam na chodniku, pisk i pojechał w diabły.
Niestety coraz częściej widzę, że kierowcy nie używają kierunkowskazu. Czy to skrzyżowanie, czy to rondo, czy też zwykły zakręt.
Lata wpajania, że przed ulicą trzeba się zatrzymać, rozglądać, nosić odblaski, nie wchodzić na czerwonym świetle, uważać i po co to wszystko, jak kierowca jest bogiem i jemu wolno wszystko.

Oczywiście nie twierdzę, że piesi są święci, co to to nie. Nie raz widziałam jak niedoszły samobójca wtargnął na jezdnię, bo mu się spieszy. Prosto pod koła. Mistrzynią była babka, która wtargnęła pod pędzącą na sygnale, karetkę. Pojazd na szczęście wyhamował, ale sama miałam chęć jej nakopać w cztery litery. Nie obróciła się, zobaczyć czy wszystko ok. Ot, poszła w swoją stronę.
Nie chcę wiedzieć do czego doprowadzi nas nasz egocentryzm.

Miasto

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
1 7

loboziu to nie tylko ja wole przepuscic saochod w oddali, z 30 metrow zamiast isc na chama bo pewnie zdaze... jak mnie z kolei irytuja kierowcy wjezdzajacy na pasy jak mini przechodze... i mija mnie taki debil o max 10 cm ;/ ciekawe czy jakbym deilowi zrobila fote tak, by bylo widac rejestracje, to SM wlepilaby mu mandat?

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

Pierwszeństwo pieszego raczej ma polegać właśnie na tym, żeby samochody nie próbowały ciągle wjeżdżać ludziom w tyłki. Staram się uważnie chodzić i nie wbijam przed maskę autom, które są rozpędzone i nie mają zamiaru nawet zwolnić przed pasami. A i tak zdarzyło mi się, że kilka razy prawie mnie przejechano, raz nawet lekko puknięto, bo cudowni kierowcy przed pasami zaczęli zwalniać, a potem nagle... przycisnęli gazu. Ostatnio widziałam, jak facet próbował WYPRZEDZAĆ na pasach. Brak słów.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 9

@Ohboy: moj wykladowca od ekonomii przestepczosci nazywa te ustawe "ustawa o niesmiertelnosci pieszego" no bo to tak w sumie wychodzi jest ustawa, piesi beda czuc sie bezkarni, nawet jak dzieciak wybiegnie znienacka na ulice, albo ktos podejmie decyzje o skreceniu na pasy to hyc- bo przeciez prawo mnie chroni takze przed rozpedzonym np. tirem pewne ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@bazienka: Myślę, że tworząc ustawę założono, że ludzie trochę myślą. A potem się okazało, że część jednak nie myśli (ale dotyczy to zarówno pieszych, jak i kierowców, którzy ze względu na prowadzenie "maszynki śmierci" ;) powinni być bardziej uważni). Ale jakby tego nie było, to wszędzie musiałyby być światła, bo inaczej piesi w dużych miastach staliby na pasach... i stali...

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 0

@bazienka: Zadam głupie pytanie. Czy wy w ogóle przeczytaliście ustawę? Bo zdaje się, że nie. Po pierwsze: auta mają OBOWIĄZEK zwalniać przed przejściem, dla mnie nic nowego, bo zawsze tak robię, wiele razy uniknąłem dzięki temu ludzi na pasach wyskakujących zza dużego auta, które stoi częściowo na pasach. Po drugie. Pieszy ma mieć pierwszeństwo kiedy jego stopa zacznie iść na pasy i jak już jest na tych pasach. Jednak nakłada też OBOWIĄZEK zachowania szczególnej ostrożności przed przejściem. Oznacza to ni mniej ni więcej, że w razie potrącenia, zostanie zweryfikowane, czy kierowca zwolnił, czy ustąpił pierwszeństwa pieszemu jeśli już był na pasach lub właśnie się na nie ładował, ale sprawdzone też będzie czy pieszy upewnił się czy może wejść. Oczywiście będziemy mieli dwie skrajności, jak w przypadku suwaka, gdzie jedni nadal szeryfują, a drudzy uważają, że suwak daje im pierwszeństwo na zanikającym pasie, niezależnie od prędkości i sytuacji na drodze. W tym wypadku jedni będą uważali się za nieśmiertelnych, a drudzy będą stać przed przejściem i czekać na "frajera". Sam miałem kilka razy okazję zatrzymać się przed przejściem, bo stała przed nim osoba. Za mną sznur pojazdów. A pieszy nic. W większości przypadków orientowali się, jak auta za mną trąbiły i odchodzili. Mistrzem była dziewczyna stojąca na krawędzi przejścia z nosem w komórce, która wielce się oburzyła, kiedy po 10 sekundach stania zatrąbiłem i pokazałem, żeby łaskawie ruszyła swoje 4 litery na drugą stronę. Nie przeszła i nadal z nosem w komórce stała na krawędzi.

Odpowiedz
avatar krolJulian
3 5

Mam wrażenie, że część ludzi kompletnie nie zauważa innych użytkowników drogi (i to dotyczy każdej grupy). Klapki na oczach i lecimy, a o konsekwencjach nikt nie pomyśli. Ostatnio szłam z facetem przez przejście dla pieszych, oczywiście na zielonym świetle - 4 pasy do przejścia, ruchliwa ulica. Byliśmy już w połowie, jak przed nosem przejechał nam samochód skręcający z innej ulicy w lewo (tam nie ma akurat sygnalizatora kierunkowego, więc powinien ustąpić wszystkim po kolei). Dwa kroki dalej i byśmy byli idealnie na torze jazdy. Kierowca nawet nie zwolnił, prawdopodobnie nie widział, że prawie kogoś potrącił...

Odpowiedz
avatar Monomotapa
-2 6

Skoro po tym zdarzeniu nadal podtrzymujesz opinię ze wstępu, to syndrom sztokholmski siedzi w tobie mocno.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

"Pięć razy w lewo, pięć razy w prawo". Uważaj bo kark sobie skręcisz tym machaniem.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 2

Uh, niestety i mi się to przytrafiło. Chciałam przejść przez pasy, które były praktycznie na zakręcie. Z lewej widział dość szybko nadjeżdżający samochód, oczywiście bez kierunkowskazu. Dla mnie było logiczne, że nie będzie skręcać tylko pojedzie prosto, więc weszłam na jezdnię. Wjechał przede mnie z piskiem opon... A numer z karetką to widziałam moja mama. Tylko tu się dobrze nie skończyło. Nadjeżdżała karetka, ale było zielone. Piesi stoją, samochody robią miejsce a jakiś koleś (ok 25 lat) włazi sobie na jezdnię ot tak. Nie miał ani słuchawek ani kaptura i ponoć stał i czekał na tym przejściu na zielone, więc doskonale wiedział co się dzieje. A on mimo to sobie wlazł na tę drogę jak święta krowa no i ambulans w niego wjechał. Miał szczęście, że karetka była na tyle daleko, żeby kierowca karetki mógł zareagować i potrącenie nie zagroziło życiu, w przeciwnym razie by chyba faceta zabili.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
0 0

10 lat temu było to samo prawo i jakoś nie było więcej wypadków niż teraz. Szukanie igły w stogu siana.

Odpowiedz
Udostępnij