Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia trochę piekielna, trochę absurdalna. Lata temu, za dzieciaka, śpiewałam w chórku…

Historia trochę piekielna, trochę absurdalna.

Lata temu, za dzieciaka, śpiewałam w chórku w młodzieżowym domu kultury. Czterogłosowym, więc nie byle co. Prowadził go dyrygent z umiejętnościami muzycznymi, za to nie miał za bardzo podejścia pedagogicznego. W każdym głosie upatrzył sobie po jednym koźle ofiarnym, na który zwalał wszystkie fałszowania i niedociągnięcia. Takim kozłem w alcie byłam ja. Gimnazjalistka, trochę zahukana, ale uwielbiająca śpiewać. Gość potrafił wbić szpilę, oj potrafił, co gorsza pod płaszczykiem dobrych rad, uśmiechu i życzliwości. Myślałam, że tak musi być, że faktycznie źle śpiewam, ale nie opuszczałam żadnej próby, dużo ćwiczyłam w domu.

Chór jednak powoli się rozpadał. Próbując go ratować, wyrzucił z niego wszystkie "kozły", jak wcześniej pod pozorem dobra. Udało mu się tak nas omotać, że byliśmy przekonani, że ma rację. Co ważne, każdego z nas uważał za nieudaczników życiowych, którzy nie poradzą sobie w dorosłości - tego dowiedziałam się od koleżanek (okazało się, że lubił sobie poplotkować o tych, co opuścili chór).

Minęło parę lat. Dostałam się na medycynę, a jak to na tych studiach, co roku praktyki. Po 3. roku jest to interna, ze względu na moje zainteresowanie neonatologią wybrałam ten oddział. Pacjentką była żona i dziecko tego dyrygenta - bardzo charakterystyczne, rzadkie nazwisko, jego też spotkałam na oddziale. Facet uznał, że nadal jestem niedorajdą, która może zaszkodzić jego bliskim (powiedział to głośno w mojej obecności), ignorował mnie. Doszło nawet do tak absurdalnych sytuacji, jak mówienie czegoś do mnie przez pielęgniarkę albo salową. Żona zachowywała się tak samo. Na dodatek zażądał (nie poprosił) lekarkę, która była moim opiekunem o to, żebym nie zajmowała się nimi - pacjent ma prawo do tego. A nie wykonywałam żadnych inwazyjnych zabiegów.

Pobyli w szpitalu parę dni, na szczęście noworodek był zdrowy i szybko zostali wypisani. Zostałam chwilową sławą oddziału, a rodzinka wpisana na nieoficjalną czarną listę "na nich uważać", bo wobec reszty personelu, zwłaszcza średniego i niższego, byli bardzo niemili. Tylko się zastanawiam: po co takie zachowanie?

szpital praktyki

by ~Leke
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 14

@StrachNaWroble: i jeszcze ten prlowski podział na wyższy, średni i niższy personel medyczny :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Caron: Dokładnie, dodam że nie każdy chce by na nim uczył się student. Moje dziecko było 3 tygodnie na neonatologii, studentki pielęgniarstwa mi nie przeszkadzały i dawała zakładać sobie po dwa wenlflony, pobierać krew itd. Ale jednej nie, robiła na mnie zle wrazenie. I takie moje święte prawo. Student to jeszcze nie zawodowiec

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@maat_: ale co do tego studenci mają? o_0 W dawnych czasach personelem wyższym nazywano lekarzy, średnim pielęgniarki, a niższym salowe. Teraz mamy po prostu personel medyczny - czyli ludzi z wykształceniem medycznym różnego rodzaju (lekarze, pielęgniarze, fizjoterapeuci, ratownicy...) i personel pomocniczy - sekretarki medyczne, personel firmy sprzątającej.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 6

@maat_: studenci tez na kims musza sie nauczyc, a plastikowe zyly maja sie nijak do prawdziwych a potem narzekanie, ze lekarz czy pielegniarka partacz, bo nie mial jak sie nauczyc jeszcze zeby ta kobieta cos zle zrobila, zle wbila igle, narobila siniakow itp., ale "robila na mnie zle wrazenie"? no doprawdy, bardzo merytoryczny argument...

Odpowiedz
avatar santiraf
10 10

Źli ludzie bardzo często nie wiedzą, że są źli. Takie zachowanie sprawia, że czują się lepsi od innych. Dopóty, dopóki nikt (kto ma nad nimi władzę/autorytet) im nie zwróci uwagi, nie bedą widzieli w tym zachowaniu nic złego. Przez chwilę Twoja historia sprawiła, że pomyślałem sobie o filmie "Whiplash". Tyle, że tam facet swoim męczeniem ludzi w jego mniemaniu sprawiał, że mobilizowali się na granice swoich możliwości lub te granice przebijali chąc stać się lepsi. Tytaj to jednak zwykłe chamstwo. Przynajmniej tak wynika z historii.

Odpowiedz
avatar Tolek
3 3

A gdzie się podział ordynator oddziału.. Nie wiedział czy nie chciał reagować?

Odpowiedz
avatar dayana
-3 7

Zakładam, że to nie był prywatny szpital. W publicznym można powiedzieć komuś co się sądzi o jego zachowaniu, bo i tak nie wyleci się za to z pracy. Nie straci się też pacjentów, bo przecież i tak nie mają wyboru, hehe. Tak więc ktoś, kto stanowił dla nich autorytet powinien zareagować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@dayana: A właśnie w prywatnej placówce w której pracowałam, jak się przychodziło do szefa powiedzieć, że rodzina pacjenta (rzadziej on sam) ma jakieś uwagi z kosmosu, to pierwsze co szef odpowiadał brzmiało: "a niech spie...a". Bo właśnie w publicznych ludzi przyzwyczajono do tego, że wszystko co wymyślą jest rozpatrywane na poważnie. Nie ma, w prywacie szef pochylał się tylko nad uzasadnionymi żalami, w publicznych częściej się niestety słowo pacjenta za pewnik bierze z marszu i to pracownik się tłumaczy.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

jak to po co? by leczyc kompleksy zdrowy emocjonalnie czlowiek nie ma potrzeby wyzywac i gnoic innych

Odpowiedz
avatar Ina89
5 7

Od razu zaznaczam, że nie piszę tego złośliwie. Wnioskijąc po wpisie, jesteś albo studentką, albo młodą lekarką. Pamiętaj na przyszłość, że nie ma personelu wyższego, średniego i niższego. Jesteśmy personelem medycznym, równoprawnymi członkami zespołu terapeutycznego i musimy współdziałać dla dobra pacjenta. Pozdrawiam, mgr pielęgniarstwa.

Odpowiedz
avatar lolcialolcia
3 3

Buc bucem pozostanie. I do jasnej anielki, nie ma czegoś takiego jak średni czy niższy personel medyczny!!!! Jeśli jest się w połowie studiów medycznych, to warto wiedzieć, że istnieje coś takiego jak zespół terapeutyczny. A Panie salowe, kuchenkowe, sanitariusze etc. to personel pomocniczy. Student to nie dyplomowany lekarz!

Odpowiedz
Udostępnij