Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Temat już wielokrotnie poruszany, ale sprzed chwili i trochę, nie powiem, trochę…

Temat już wielokrotnie poruszany, ale sprzed chwili i trochę, nie powiem, trochę mną zdenerwował.

Otóż mam ci ja od tygodnia psa. Opiekuję się seniorami, podopieczna nam zmarła i został pies, który miał być zabrany do schroniska. By temu zapobiec umówiłam się z pracownikiem socjalnym, że zabiorę go na kilka dni do siebie i w tym czasie poszukamy mu domu.
Pies jest sporych rozmiarów, taki mieszaniec z wilczurem, około 5-letni i zupełnie nieułożony. W domu funkcjonuje tak w miarę dobrze, ale spacery to horror: ze wszystkimi chce się witać, skacząc na człowieka całymi swoimi 20-kilogramami, szarpie się, nie reaguje na komendy, jest bardzo agresywny względem innych psów.

W piątek pracownik socjalny wraz ze służbami wszedł do domu zmarłej w celu zabrania między innymi książeczki zdrowia psa i okazało się, że sierściuch powinien mieć szczepienia wykonane 3 miesiące temu. Weterynarz umówiony na poniedziałek i chcąc nie chcąc muszę przez weekend wychodzić z nie szczepionym psem.
Trzymam go na krótkiej smyczy, nie pozwalam zbliżać się na ludzi i zwierząt, i właściwie to wypadamy tylko z pilną potrzebą na najbliższy trawnik. Do tej pory wszystko było ok., ale dzisiaj trafiłam na nią – Madkę dzielnicy.

Kobieta szła przede mną chodnikiem mając ze sobą bliźniaki, na oko 1,5, 2-letnie na trzykołowych rowerkach. Dzieci nie zwróciły nam nie uwagi, ale ona się odwraca, wskazuje palcem na psa i mówi dzieciom: "o, zobaczcie jaki ładny piesek, jak robi piesek?". Dzieciaki stają, zaczynają szczekać, a mój wariuje, jest na smyczy, ma kaganiec, ale widać, że ledwo go utrzymuję, szarpie się, wyrywa. Krzyknęłam do madki, że to nie mój pies, nie znam go na tyle by mu ufać i by zabrała dzieci, bo nie wiem czy nie zaatakuje. Matka nie przejęła się tym tylko rzuciła hasło "kto pierwszy do pieska!". Gdy dzieciaki ruszyły w moją stronę zrobiłam szybki odwrót, ciągnęłam szczekającego psa za sobą, a dzieciaki ile siła w małych nóżkach zasuwały za nami na rowerkach.

Nie wiem co by się stało, gdyby mój niezaszczepiony sierściuch dorwał któregoś malucha.
Czy to ja jestem piekielna, że nie pozwoliłam na dobrą zabawę i zabrałam psa czy też madka to kompletna idiotka niezdająca sobie sprawy z konsekwencji?

Warszawa

by Umutesi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar aegerita
-4 6

Madce należy się grzywna z art. 78 kodeksu karnego. Jeżeli w takich okolicznościach pies jakkolwiek uszkodzi dziecko, to ona i tylko ona jest temu winna. Ja bym jednak nie uciekała przed dzieciakami, tylko zatrzymała się w miejscu i przytrzymała solidnie psa, jednocześnie pozwalając mu odstraszyć dzieci, jeżeli mimo postawy psa nadal podejdą bliżej. Nie, nie dlatego, że lubię straszyć niewychowane dzieci. Po prostu niewychowanego psa o wiele łatwiej fizycznie opanować, stojąc z nim w miejscu, niż ciągnąć rzucającego się dziko zwierzaka za sobą. Wyjaśnij proszę - co to ma za znaczenie, czy pies był szczepiony, czy nie?

Odpowiedz
avatar nyktimene
11 11

@aegerita: Z nieszczepionym psem jest trochę tak, jak z jazdą pod wpływem alkoholu. Jeśli nastąpi wypadek, policja nie wnika w to, kto był jego przyczyną - czy Ty, nie zachowując odpowiedniej kontroli nad zwierzęciem, czy durna matka pozwalając dzieciom na zabawę z obcym psem. Pies idzie na kwarantannę w kierunku wścieklizny, dziecko na zastrzyki z surowicy, a opiekun psa do sądu za narażenie życia dziecka. Wirus wścieklizny przenosi się (między innymi) przez kontakt ze śliną psa. Ugryzienie nie jest konieczne, teoretycznie wystarczy, żeby chory pies oślinił zraniona rękę dziecka. Surowica przeciw wściekliźnie nie daje pełnego zabezpieczenia przed jej rozwojem, a choroba kończy się w 99,5% śmiercią. Rozumiem więc, dlaczego Umutesi zależy na tym, żeby żadna postronna osoba nie miała z psem kontaktu do czasu szczepienia.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@aegerita: Art. 78. KK Podstawy formalne stosowania warunkowego przedterminowego zwolnienia § 1. Skazanego można warunkowo zwolnić po odbyciu co najmniej połowy kary. § 2. Skazanego określonego w art. 64 recydywa podstawowa i wielokrotna § 1 można warunkowo zwolnić po odbyciu dwóch trzecich kary, natomiast określonego w art. 64 recydywa podstawowa i wielokrotna § 2 po odbyciu trzech czwartych kary. § 3. Skazanego na karę 25 lat pozbawienia wolności można warunkowo zwolnić po odbyciu 15 lat kary, natomiast skazanego na karę dożywotniego pozbawienia wolności po odbyciu 25 lat kary. Nie bardzo widzę związek z opisana sytuacją.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@Jorn: Kodeksu wykroczeń - mój błąd, pisałam w pośpiechu i wyszło bez sensu. Dobra lekcja, żeby zamiast przywoływać przepis po prostu go zacytować, więc: "Art. 78. Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne,podlega karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany."

Odpowiedz
avatar aegerita
2 6

@nyktimene: W historii jest mowa o szczepieniach w liczbie mnogiej, a nie o pojedynczym (też zresztą bezsensownym co roku) szczepieniu przeciwko wściekliźnie. Możesz wskazać w przepisach, gdzie jest wyszczególnione, że w przypadku "spóźnionego" szczepienia winnym jakiegokolwiek zdarzenia jest opiekun psa? Bo owszem, policja bywa niedouczona, ale bezpodstawnego mandatu należy w ogóle nie przyjmować, a do sądu trafia matka za sprowokowanie psa i za narażenie swoich dzieci. Przypominam, że prawo polskie trochę się zmieniło w kwestii podejścia do zwierząt, dlatego wreszcie można legalnie spuścić psa bez kagańca ze smyczy.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@aegerita: A to zupełnie insza inszość. Teraz, to i ja się czegoś dowiedziałem.

Odpowiedz
avatar Iras
1 1

@aegerita: szczepienie na wściekliznę jest obowiązkkowe co roku, ze względu na to, ze to choroba zwalczana z urzędu. Wszelkie inne szczepienia nie mają dla zdrowia ludzi nawet cienia znaczenia - nie są zoonozami - wykonuje się je dla bezpieczeństwa samych zwierząt (przykładowo parwowiroza - śmiertelność przy leczeniu jakieś 80%, bez leczenia, albo bez surowicy z gotowymi przciecialami - 100%, zakaźność w przypadku nieszczepionych szczeniakow - jakies 98% - a wystarczy kontakt z miejscem, gdzie ktoś, kto miał kontakt przeszedł sie dwa miesiace wczesniej, dotyczy wszystkich psowatych). A ogólnie - co by było gdyby nieszczeiony ugryzł? To samo co w przypadku szczepionego - obeserwacja. Jesli chodzi o mandat - pies na smyczy i w kagancu = odpowiednio zabezpieczony - mandat więc dla madki za drażnienie, za brak szczepienia mandatu by tu nie było, bo jesli pies był u autorki raptem pare dni - to oficjalnie wciąż nie jest jej. I tu w sumie są dwie opcje - zależne tak naprawde od tych, którym by to zgłoszono - standardowo obserwacja wyglada tak, ze co kilka dni idzie sie do weterynarza, zeby trzasnal stempelek, ze pies zdrowy, w przypadku pogryzienia przez bezdomnego - obserwacja w schornisku - pod wzgledem proceduralnym - nic by sie tu nie zmienilo, bo skoro nieszczepiony - to i tak kwarantanna w schronisku by go czekała.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 3

@Iras: Wiem, że szczepienie przeciwko wściekliźnie jest (w Polsce) obowiązkowe co roku. Co nie zmienia faktu, że powtarzane co roku jest bezsensowne i szkodliwe dla zdrowia psa. Bezsensowne, bo odporność po szczepieniu utrzymuje się przez wiele lat - co łatwo sprawdzić, wykonując badania krwi na przeciwciała - a szkodliwe, bo istnieje ryzyko powikłań, negatywnych reakcji organizmu włącznie ze śmiercią, mięsaków i innych zagrożeń. Inne szczepienia powtarza się wyłącznie w trosce o kieszeń weterynarza, a nie o zdrowie zwierzaka, bo - jak wyżej - odporność nabyta po pierwszym szczepieniu utrzymuje się przez lata. Badania posiewowe to potwierdzają. Zresztą taki parwowirus jest śmiertelnie niebezpieczny dla szczeniaka, ale dla dorosłego, zdrowego psa już nie bardzo.

Odpowiedz
Udostępnij