Przyszedł do mnie kiedyś dzielnicowy.
Cóż, miałem niefart być w nieodpowiednim miejscu i czasie, miał kilka pytań. Praca jak praca, przyjdzie, pogada, zapisze, co usłyszał. Tylko czemu debil musiał mi całą rodzinę stresować, wpadając "otwierać, policja!"?
Tą samą sprawą zajmował się również wydział kryminalny, jakoś potrafili po prostu zdobyć mój numer, zadzwonić i zaproponować rozmowę w cywilizowanych warunkach (to jest pół godziny przejażdżki po osiedlu zamiast pół dnia na komisariacie).
Można załatwić sprawę w normalny sposób? Cóż, nie w wydaniu tamtego buca.
A skarga poszła do wszystkich , którzy są jego przełożonymi?
Odpowiedzdzielnicowy ma obowiązek załatwiać sprawy na rejonie jeśli nie ma szczególnych przesłanek aby czynności wykonać na komendzie.
OdpowiedzTo rzeczywiście jełop, nie powinien być dzielnicowym. U mnie w mieście w takiej patologicznej okolicy dzielnicowy zawsze dawał żulom jakieś drobne albo częstował szlugami, dzięki czemu miał rozbudowaną sieć informatorów i wiedział wszystko co się dzieje.
Odpowiedz@Cut_a_phone: no dzbanek i tyle. Z ludźmi trzeba umieć rozmawiać jak się z nimi pracuje. Zapytał o coś, odpowiedziałem. To bałwan stwierdził, że to niemożliwe co na własne oczy widziałem. Jak miałem i mam do czynienia z różnymi wydziałami i jednostkami Policji, tak ten komisariat jest jedną z dwóch, o których śmiało mogę powiedzieć, że nakręcili o nic dokument. "13ty posterunek".
OdpowiedzDzielnicowy powinien podszkolić się z regulaminów, bo "otwierać, policja" to można użyć w czasie bezpośredniej interwencji - czyli albo policja ma nakaz przeszukania mieszkania, albo podejrzenie, że jest dokonywane przestępstwo. Biedakowi pomyliła się funkcja dzielnicowego z szeryfem. Jego zachowanie podpada pod nadużycie uprawnień i miałby bardzo ciepło, gdybyś złożył skargę.
OdpowiedzPytanie mam takie: szykujesz mandżur na twardą celę czy frajernie?
Odpowiedz