Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja szwagierka całe życie "gnoiła" mnie za sposób wychowywania dzieci… ale od…

Moja szwagierka całe życie "gnoiła" mnie za sposób wychowywania dzieci… ale od początku.

Ja w dzieciństwie bardzo często byłam pozostawiana sama sobie i to dosłownie, bo rodzice często jeździli na jakieś wyjazdy służbowe, więc mając 10 lat na spokojnie zostawałam sama w domu na dwa dni.
Nauczyło mnie to odpowiedzialności i zaradności, ale nauczyło też tego, że "nie potrzebuję" rodziców w tak dużym stopniu w swoim życiu.
Oni gdzieś tam byli, ale na innym torze. Moi rodzice też nigdy ze mną nie rozmawiali o moim życiu, planach, nie interesowali się tym, co robię.
Nie chcę się rozpisywać, ale skutek był taki, że o niczym im nie mówiłam, nie wiedzieli nic o moim życiu. Gdy zaczęłam się spotykać z moim teraźniejszym mężem, to dopiero po dwóch latach się dowiedzieli, że kogoś mam, a mojego wybranka poznali dopiero po sześciu latach naszego związku. Absurd, prawda?

Postanowiłam, że tego nie chcę, że nie chcę tak samo wychowywać moich dzieci. Dlatego gdy moje dzieci mnie potrzebowały, to byłam, porzuciłam pracę w korpo i otworzyłam własny biznes, dzięki czemu miałam elastyczny grafik.

Zawsze szczerze rozmawiałam z dziećmi i zawsze traktowałam je jak równych sobie, chciałam, by czuły, że jestem ich przyjaciółką.
Oczywiście nie popadajmy w skrajność, w domu były zasady i przede wszystkim byłam matką, ale też przyjaciółką, nie katem czy kimś, kto, tak jak moi rodzice, traktował dom i dzieci jak obowiązek.

Moja córka Majka mówi mi o wszystkim, nie osądzam jej, nie oceniam, wspieram swoimi radami, mówię jej, gdy coś mi nie "pasuje". Tak samo mój syn nie ma problemu, żeby poradzić się w sprawie seksu, wprost mi powiedział, kiedy miał zamiar pić alkohol czy palić papierosy, nie ukrywał się, dzięki czemu nie czuł, że to jakiś "zakazany owoc" i (na szczęście) jego przygoda z papierosami skończyła się na jednej paczce.

Wiem, że dla wielu to chore, a ja nie umiem tego dobrze wytłumaczyć, bo dzieci naprawdę mają postawione granice i są naprawdę zaradnymi młodymi ludźmi.

Przeciwne rozumowanie miała moja szwagierka. Całe życie opluwała mnie, że nie jestem matką, że krzywdzę dzieci, że nie powinnam się wtrącać w ich życie i pozwalać, by robiły, co chciały. Jej sposobem wychowania były kary i bicie. Jej syn Kacper był typowym zastraszonym dzieckiem i w wieku 17-stu lat wpadł w narkotyki. Szwagierka nic nie wiedziała, a ja się dowiedziałam od Majki, która nie bała się, że gdy mi to powie, to ją zleje i wyrzucę z domu.

Miałam ochotę nic nie mówić szwagierce, ale było mi szkoda młodego, więc po rozmowie z mężem postanowiliśmy pojechać do nich. Kacper już wtedy miał 18 lat, a szwagierka dostała furii, wyskoczyła do niego z rękami, zaczęła go szarpać, wyzywać od niewychowanych gó%#niarzy i sku$%synów. Nic nie powiedziałam, wstałam i z mężem wyprowadziliśmy stamtąd zapłakanego Kacpra. I więcej do domu nie wrócił.

Tamtego wieczora po dojechaniu do domu przytuliłam go, a on wyznał, że nie wie, czy kiedykolwiek ktoś go przytulał. Rozmawialiśmy z nim wraz z mężem całą noc i postanowiliśmy, że może się do nas wprowadzić, ale na naszych warunkach.

Kacper z miesiąca na miesiąc coraz bardziej się otwierał, z początku było mu ciężko, bo nie rozumiał tego, jak można dorosłym otwarcie mówić o tym, co się czuje, myśli i robi bez dostania kablem po plecach.

Dziś chłopak ma 26 lat i naprawdę poukładane w głowie, a szwagierka?
Rozpowiada, że zniszczyłam jej rodzinę, że moje bezstresowe wychowanie wpędziło jej syna w prochy (?!). Winnych widzi wszędzie, tylko nie w samej sobie. Nie mam do niej pretensji, jestem jej wdzięczna, że dzięki niej zyskałam drugiego syna.

Jednak coś w tym jest, że widzimy drzazgę w cudzym oku, nie dostrzegając belki we własnym.

Stolica

by ~Amnestia06
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
20 26

"jej sposobem wychowania były kary i bicie" - czyli przez 18 lat wiedziałaś, że wobec dzieciaka jest stosowana przemoc, ale nic nie zrobiłaś? choćby nawet właśnie rozmowy/wzięcia Kacpra na lody/do kina/na weekend - nawet pod pretekstem, żeby kuzyni spędzili czas ze sobą? a potem, gdy chłopak już miał problemy z narkotykami pojawiłaś się niczym rycerz na białym koniu i przygarnęłaś z dnia na dzień dorosłego praktycznie człowieka, narkomana do własnego domu? to ostatnie akurat godne pochwały, ale coś mało prawdopodobne...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 7

@marcelka: Na dodatek ta toksyczna i apodyktyczna matka pozwoliła niepełnoletniemu synowi zamieszkać u cioci, której ona ponoć nienawidzi. Nie nachodziła ich, nie zadzwoniła, nie dzwoniła. Nigdzie nie zgłosiła.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@pasjonatpl: "Kacper już wtedy miał 18 lat" jesli mial skonczone 18 to nie mial zadnego obowiazku mieszkac z rodzicami a matka nieszczegolnie widze sie garnela do pomocy dziecku gdzie w tym wszystkim byl ojciec chlopca? i narkoman tak od reki rzucil prochy tylko dlatego, ze byl przytulany i z nim rozmawiano? co z fizycznym glodem? no i serio autorka powinna byla zglosic przemoc duzo wczesniej

Odpowiedz
avatar Raveneks
9 11

Zatrzymałem się przy wulgaryzmach jakich użyła wobec syna. Naprawdę nazwała go sk****synem? Etymologia to "pol. z + k**wa + syn; por. ku**a twoja mać" czyli jedyne co powiedziała, to że sama jest k**wą, która nie umiała go wychować. Zaciekawiło mnie to bo, albo przekaz jest niezbyt dokładny, albo szwagierka dokonała samozaorania.

Odpowiedz
avatar Meliana
22 24

@Raveneks: Akurat z moich obserwacji wynika, że osoby używające podobnego słownictwa wobec swoich dzieci, z reguły elokwencją nie grzeszą i płynąc na fali wyzwisk często, zupełnie niezamierzenie, obrażają same siebie - nie, żeby nie było to trafne podsumowanie własnych dokonań, szkoda tylko, że całkowicie nie zdają sobie z tego sprawy. Inna rzecz, że w historię nie wierzę. "Ciotka" przez 18 lat wiedziała, jak Kacper jest traktowany, ale olewała to, żeby nagle doznać olśnienia i przygarnąć dorosłego już narkomana pod swój dach, po raz pierwszy okazując mu wsparcie, przytulając i rozmawiając jak z człowiekiem? Och, rzewne to jak "Przeminęło z wiatrem"... A taki narkoman chowany przez toksyczną matkę, u "nowych rodziców" natychmiast zgrzeczniał, dostosował się i nie miał żadnych wyskoków, z wdzięcznością przyjmując nowe zasady za swoje... No, no, a tutaj mi czołg jedzie. Jakby to tak działało, to domy dziecka nie byłyby pełne nastolatków, nierzadko "oddawanych" z powrotem z domów adopcyjnych. Ot, bajka na dobranoc i tyle.

Odpowiedz
avatar Crannberry
25 27

@Meliana: i ten narkoman po jednym przytuleniu przestał ćpać. Niepotrzebne są żadne terapie, odwyki i takie tam. Wystarczy przytulić i każde uzależnienie zniknie od ręki

Odpowiedz
avatar Balbina
16 16

@Meliana: Jasne.Syn mojej kuzynki wpadł w biorące towarzystwo i to co odstawiał po braniu raczej do płaczu nie było podobne. A był to bardzo inteligentny młody człowiek. Żeby go odseparować od kumpli z podwórka poprosiła żeby u mnie zamieszkał.Miałam lwa w klatce,potrafił chodzić po pokoju wte i spowrotem przez parę godzin bo nie miał co brać. Kopać meble i drzwi.Każdy sprzeciw budził w nim agresję. Mieszkał u mnie pół roku ale dopiero chodzenie na terapię pomogło. Niestety moje"przytulenie"nic nie pomogło. Widocznie nie mam daru autorki.

Odpowiedz
avatar singri
6 8

@Raveneks: @Meliana: Osobiście znam rodzinę, gdzie matka jest osobą krewką, ale kochającą swoją rodzinę. Zdarzyło jej się kiedyś w nerwach nazwać syna "sk...synem", a gdy zaczął się śmiać nagle ostygła i uświadomiła sobie co powiedziała. Ta opowieść obiegła dziesięć razy grono znajomych, bo mamusia wszystkim naokoło opowiadała jaka to była "mądra" i jak "dogadała" synowi. Na szczęście i ona, i syn, i wszyscy wiedzieli, że tej obelgi nie należy traktować poważnie. Z "Przeminęło z wiatrem" natomiast ta historia ma jeszcze jedną wspólną cechę - jest fikcją...

Odpowiedz
avatar Monomotapa
25 27

Powietrze pachnie jak malinowa mamba

Odpowiedz
avatar Stileto88
12 12

@Monomotapa: nikt nie przeklina, nikt nie mowi karamba

Odpowiedz
avatar Milk
0 0

Podoba mi się ta historia.

Odpowiedz
Udostępnij