Podzielę się z wami doświadczeniem z piekielną sytuacją w sklepie na literę C. Pełna nazwa nie brzmi za polsko.
Jako, że zbliżały się moje urodziny, dostałem między innymi elektryczną maszynkę do golenia. Dnia następnego chciałem przetestować to cudo techniki, ale coś mi nie pasowało. Po dokładnym jej obejrzeniu okazało się, że jest używana.
Towar został oddany, na punkcie obsługi było lekkie niedowierzanie, a pieniądze został oddane z łaską w gotówce. (chcieli oddać w bonie na karcie podarunkowej)
Ale niesmak pozostał.
Jakiś czas później uszkodziły mi się słuchawki. Trzeba kupić nowe, model wybrany, dokanałowe, można powiedzieć ze średnio-wyższej półki, szukamy promocji, dobrej ceny i są!
Jak się domyślacie w sklepie na literę C. Cena 10 zł taniej niż u konkurencji. Szału nie ma ale zawsze coś.
Słuchawki kupione, w domu czas na unboxing (a muszę dodać, że były zabezpieczone boxem ochronnym otwieranym przy kasie, a samo opakowanie było zabezpieczone plombą).
I pierwszy zgrzyt - po otwarciu brak kilku gumek wymiennych. Drugi to brak drucika do wiązania przewodu.
Przy wyjmowaniu z jednej gumki wypadła woskowina, druga była zalepiona, a po dokładnym obejrzeniu całe słuchawki były po prostu zalepione i brudne.
Według mnie piekielne jest podejście do klienta, bo taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, a za zmarnowany czas i paliwo nikt nie zwróci pieniędzy. Polecam przed zakupem sprawdzić każdy towar, bez względu czy jest to coś za 10 czy 50 złotych.
sklepy
50 złotyCH
OdpowiedzŻaden sklep stacjonarny nie ma obowiązku zrobić zwrotu ani wymiany towaru. To jest tylko i wyłącznie ich dobra wola, bo prawa takiego nie ma. Tak jest jedynie przy kupowaniu przez neta. Za niską ceną kryją się m.in niskiej kultury pracownicy. Chciałeś taniej? No to spodziewaj się takich właśnie epizodów. Niby piekielność, ale jednak to jak w przysłowiu" "chytry dwa razy traci".
Odpowiedz@Lobo86: zależy od regulaminu danego sklepu. Jeśli jest informacja o tym, że zwroty nie są przyjmowane to zawsze można reklamować tylko wtedy czas oczekiwania się wydłuża do, zwykle, 2 tygodni.
Odpowiedz@Lobo86 Czyli co, winę za oszustwo czy sprzedaż wadliwego towaru ponosi oszukiwany? Chyba kucyzm wszedł na nowy level, bo to nie jest pierwszy komentarz w tym stylu, jaki widzę ostatnio w internecie. Sprzedaż to rodzaj umowy - kupujący dostaje ustalony towar za ustaloną cenę. Sprzedaż wybrakowanego towaru bez poinformowania klienta o wadach czy uszkodzeniach to niewywiązanie się z umowy ze strony sprzedawcy i to, czy sprzedał te nieszczęsne słuchawki za 100 złotych, czy za 10 groszy, nie robi tu różnicy.
Odpowiedz@Driada: gwarancja, a zwrot towaru poprzez odstąpienie od umowy kupna-sprzedaży to są kompletnie inne rzeczy. @Hatsumimi: ale jak kupujesz stacjonarnie, to twoim obowiązkiem jako klienta/konsumenta jest sprawdzenie zgodności z opisem. Jeśli się coś nie zgadza - nie kupujesz, a jeśli nosi to znamiona oszustwa, to możesz powiadomić odpowiednie służby. Jeśli to zlewasz, pozostaje ci roszczenie gwarancyjne i generalnie jesteś w dupie. Tu nie ma ani januszostwa, ani kucycyzmów. Takie są podstawowe prawa i obowiązki klienta. Jest dokładnie tak, jak napisał @Fahren.
Odpowiedz@Lobo86: bzdura. Jeśli sprzedawca ukrył wadę, to jest zwykłym oszustem. Konsument nie może ponosić odpowiedzialności za coś takiego. Jeśli umowie kupna jest mowa o nowych słuchawkach, to te słuchawki mają być nowe, działające i bezpieczne dla zdrowia. Jeśli nie są, to sprzedawca ponosi odpowiedzialność.
Odpowiedz@Lobo86: jak idziesz do biedronki to otwierasz wszystkie opakowania z jedzeniem, aby sprawdzić, czy nie jest zepsute?
Odpowiedz@Fahren: ok, ale nie pójdziesz zepsutego mleka reklamować u producenta, bo podstawą reklamacji jest paragon że sklepu. Sklep jako dystrybutor przyjmuje reklamacje i kieruje do producenta. Tak czy siak bredzenie o obowiązku sprawdzenia zakupu na miejscu jako podstawa reklamacji to jakiś chory wymysł.
Odpowiedz@digi51: Dokładnie i jest to tylko wymysł. Jak się przychodzi z produktem, który był używany przez kogoś innego (a nie miał być), albo jest zepsuty, to to jest reklamacja, a nie zwrot, i jak najbardziej sprzedawca za to odpowiada.
OdpowiedzLudzie! O czym wy mówicie? Przecież ta historia to jedna wielka ściema. ŻADEN sklep stacjonarny nie przyjmie zwrotu towaru z wyraźnymi śladami używalności. Koniec i kropka. A NAWET gdyby sprzedawca wykazał max dobrej woli i towar przyjął (wyłącznie na podstawie paragonu bądź faktury) - potrąciłby sobie odpowiedni procent pierwotnej wartości towaru. Choć, jeśli chodzi o golarkę, lub słuchawki - to jest właściwie niemożliwe. Bo to tak, jak by ktoś chciał zwrócić używaną szczoteczkę do zębów, albo brudny biustonosz - twierdząc, że takie dostał oryginalnie zapakowane. Fajnie by było coś kupić, poużywać, upieprzyć, rozmyślić się - i zanieść do sklepu twierdząc, że takie upieprzone się już kupiło.
Odpowiedz@digi51: Po jednej wprawdzie, za to solidnej wtopie z zakupieniem wytwornej lux marmolady w Biedronce, zepsutej tak, że kolonie pleśni już wszczynały wojny o niepodległość - w zasadzie nie otwieram, ale sprawdzam wszystkie wieczka i zakrętki, czy aby na pewno się nie ruszają. :D
Odpowiedz@Armagedon: To, że nie powinno tak być nie oznacza, że się nie zdarza.
Odpowiedz@Fahren: nie prawda, odpowiada zawsze druga strona umowy, a nią jest sklep. Polecam lekturę KC, zanim się zacznie publicznie pisać bzdury.
Odpowiedz@Lobo86: a o rękojmi to ty słyszałeś kiedyś?
Odpowiedz@yfa: ale wiesz, ze rękojmia to sposób składania reklamacji? Te są dwa: albo rękojmia (dotyczy sprzedawcy) albo gwarancja (dotyczy producenta). Nie ma natomiast prawa, które gwarantuje odstąpienie od umowy w przypadku zakupu bezpośrednio w sklepie stacjonarnym na zasadzie "bo tak". A to chodzi autorowi. Owszem, na mocy rękojmi można domagać się odstąpienia od umowy wraz ze zwrotem pełnej kwoty, ale w tym wypadku jest to nie do udowodnienia, bo pudełko miało plomby producenta i zabezpieczenie sprzedawcy. Także jedyne co zostaje zgodnie z litera prawa, to żądanie gwarancyjne do producenta.
Odpowiedz@Armagedon: Jak rzadko się zgadzam z Armagedonem, tak tu ma absolutną rację. Jaka gwarancja? Jakie uszkodzenie towaru? Przychodzi klient i twierdzi, że towar był używany. I tyle. Reszta to dobra wola sklepu, czy uwierzy klientowi, żeby go zachować na przyszłe zakupy czy stwierdzi, że klient sam wypróbował, upiep8zył i mu się odwidziało. Tak że wbrew pozorom historia stawia sklep raczej w pozytywnym świetle, bo oznacza, że możesz wziąć sobie dowolny sprzęt, poużywać go i później oddać bez problemu.
OdpowiedzGolarka to produkt higieniczny niepodlegający zwrotowi jeśli została zdjęta oryginalna pieczęć producenta i jeśli sklep sprzedał używaną jako nową, świadomie naraził Cię na utratę zdrowia i życia (np. gdybyś był cukrzykiem i zaciął się "zabakteriowaną" przez kogoś innego maszynką i dostał poważnego zakażenia z komplikacjami, mogłoby się to skończyć tragicznie, można też się zarazić jakimś syfem typu opryszczka, czy inne). Przy drugim takim przypadku można stwierdzić, że to działanie celowe sklepu i należy to zgłosić, mogłeś zrobić zdjęcia tych brudnych rzeczy, żeby mieć dowód. Jeśli zrobią im kontrolę i wyjdą podobne kwiatki to zapłacą straszne kary.
OdpowiedzA co to za sklep na C ? Niestety, nie kojarzę, a wygląda na to, że należy się go wystrzegać.
Odpowiedz@katem: Carrefour?
Odpowiedzjestem zaskoczona, ze tak bez zenady przyjeli od ciebie zwrot nie wmawiajac ci, ze to ty uswiniles te przedmioty pewnie ktos zwrocil w zwiazku z jakas wada i zamiast wpisac to w straty odlozyli na polke :/
OdpowiedzHm, mało przyjemna sytuacja, ale sklep w sumie postąpił ok, bo generalnie uwierzyli ci na słowo, że to nie ty użyłeś tej golarki i jednak stwierdziłeś, że nie sory. Ale nie mogłam się powstrzymać, by złośliwie nie pomyśleć "niby niesmak pozostał, ale jak tylko pojawiła się możliwość przyoszczędzenia 10 złotych, to wyparował" ;)
Odpowiedz