Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni - niedoszli - pasażerowie samolotów. Po świętach w Polsce wracałam samolotem…

Piekielni - niedoszli - pasażerowie samolotów.
Po świętach w Polsce wracałam samolotem do UK. Na lotnisku przy mojej bramce najpierw odbywała się odprawa pasażerów innego lotu, ale również do UK. Już prawie wszyscy przeszli, aż został jeden [P]asażer, który dyskutował o czymś z Panem z [O]bsługi. Ja i inni pasażerowie mojego lotu zaczęliśmy przysłuchiwać się rozmowie, która przebiegała mniej więcej tak:

[P]: Ja już wybieram numer do mojego managera i PAN będzie mu tłumaczył dlaczego jutro się nie stawię w pracy!
[O]: Nikomu nic nie będę tłumaczył. Mówiłem panu, że możemy zejść na dół, gdzie pomogę panu przebukować bilet.
[P]: Ale ja jestem operatorem maszyny i muszę jutro być w pracy! A pan mnie nie chce wpuścić na samolot!
[O]: Ponieważ spożywał pan alkohol i nie możemy pana wpuścić.
[P]: Nie przeczę, spożywałem...
[O]: Jak już mówiłem, zapraszam na dół...
[P]: Nigdzie nie idę! Proszę mnie przepuścić! Mam bilet i dokumenty. O, tutaj!
[O]: Proszę pana, kupując bilet zgadzał się pan na warunki przewozu, które wyraźnie mówią, że pasażer pod wpływem alkoholu nie zostanie wpuszczony na pokład.
[P]: Ale ja już latałem tyle razy! Muszę być jutro w pracy! Zaraz zadzwonię do mojego managera, a pan mu się będzie tłumaczył...

I tak chyba przez 15 min. Podziwiam cierpliwość pana z obsługi. W końcu piekielny pasażer chwiejnym krokiem podszedł do innej pani z obsługi:

[O]: Pani Kierowniczko... bardzo proszę... Ja jutro muszę być w pracy, a wy mnie nie chcecie przepuścić...

Pani "Kierowniczka" była mniej cierpliwa od kolegi i zaproponowała piekielnemu pasażerowi dobrowolne zejście na dół lub wezwanie ochrony. Po kilku minutach pijany pasażer zgodził się przynajmniej odejść na bok i umożliwić odprawę mojego lotu.

Ta piekielna sytuacja od razu przypomniała mi nieco podobną, której byłam świadkiem kilka lat wcześniej.
To samo lotnisko, ta sama bramka. Na ławeczce siedział wyraźnie zdezorientowany pan z mokrą plamą na spodniach w okolicy krocza.
Panie z obsługi zgłosiły ten fakt ochronie, która podeszła do owego pasażera. Pan podniósł głowę, spojrzał nieobecnym wzrokiem, po czym zapytał:

"To by jużżż wylądowaliśśśmyyyy....?"

Do tej pory zastanawiam się, jakim cudem ten pan przeszedł niezauważony przez kontrolę osobistą i graniczną.

Zastanawiam się też co w ogóle mają w głowach ludzie pijący przed lotem. Przecież wiadomo, że w transporcie lotniczym obowiązują żelazne zasady i żadne błagania, ani straszenie "managerem" nic tu nie pomogą... A potem trzeba dopłacać do nowego biletu i tłumaczyć się w pracy ze swojej nieobecności.

lotnisko

by Nagareboshi18
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bubu2016
5 11

Ten drugi to może wcale nie wyleciał...

Odpowiedz
avatar Dominik
10 10

A są tacy ludzie. Na przykład mój Ś.P. Wujek, który kiedyś odwalił świetny numer. Była to końcówka lat 70, miał on wtedy około 30. Ze śląska się wybrał w gościnę go Gdańska. Przed wyjazdem koniecznie chciał się napić strzemiennego. Gospodarz za bardzo nie chciał, ale mu pięćdziesiątkę nalał. Wujkowi to nie wystarczyło i barze dworcowym wypił na drugą nogę a potem chyba myślał że jest pająkiem bo wypił i na inne. W tym stanie wsiadł do pociągu. Konduktor się nie potrafił z nim dogadać - brak biletu - i wezwał MO. Wujek, powołując się na szwagra w drogowce, zwyzywał ich i zagroził, że są zwolnieni. Stróże porządku w zamian zapoznali go bliżej ze swoimi gumowymi lolami i zamknęli. Skończyło się na kolegium do zapłaty i długim leczeniu obitych nerek.

Odpowiedz
avatar Grav
7 11

Ciekaw jestem ile wytankował. Swego czasu byłem służbowo w UK i mieliśmy z szefem nieco czekania na lotnisku oraz zbędne funty w kiszeni. Wywaliliśmy chyba po 6 Guinessów na twarz i nikt nam problemów z wejściem na pokład nie robił. Ot przyszli, nie bełkoczą, nie zataczają się, podali grzecznie dokumenty i w bardzo pozytywnym nastroju ruszyli z walizeczkami na pokład...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 16

@Grav: to, że śmierdzą na kilometr i chodzą do toalety co 5 minut, to już nie ich problem. Ps. często (tylko!) pijani myślą, że wcale na pijanych nie wyglądają.

Odpowiedz
avatar Grav
1 11

@miyu123: Przed lotem - faktycznie, kursowaliśmy kilka razy. Przez cały lot poszedłem do łazienki raz. Nie dramatyzujmy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 18

@Grav: i jeszcze pewnie pachniałeś fiołkami. Serio, tak Ci ciężko wytrzymać parę godzin bez alkoholu?

Odpowiedz
avatar black_lemons
8 16

@miyu123: Dokładnie. A ty się potem męcz człowieku i siedź dwie godziny w towarzystwie kogoś od kogo jedzie jak z gorzelni, beknie sobie czasem soczyście, robi się baaardzo rozmowny albo uśnie z głową na twoim ramieniu x_x

Odpowiedz
avatar Grav
-2 6

@black_lemons: Po obiedzie i kilku piwach nikt nie jedzie jak gorzelnia, a rozmowni byliśmy - między sobą. Dramatyzujecie straszliwie. Leciałem już koło ludzi, którzy pili cały lot i miałem z tym o wiele mniejszy problem, niż z kaszojadem drącym się na cały regulator pół samolotu dalej.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@miyu123: @black_lemons: lecialam 1,5 roku temu na Majorke i pan w rownoleglym fotely wytrabil 4 malpki whiskey... nikt nie czepial sie jego ani zapachu cos sie zmienilo w przepisach i nie zauwazylam?

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
4 8

Jak to jest z tym piciem przed lotem? Nie można wcale czy nie można się schlać jak świnia? Po dwóch piwach wpuszczą czy nie? Swoją drogą logiki w tym zero, bo może przyjść patus trzeźwy, wpuszczą go, w samolocie się nawali i będzie robił dym, a może przyjść normalny człowiek lekko wstawiony i go nie wpuszczą, bo nie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

@Cut_a_phone: To drugie. Póki masz normalne odruchy i normalnie się zachowujesz, nikt nie robi problemu. Przynajmniej ja się z tym nie spotkałem. A często przed odlotem szedłem do baru na piwo, bo nie było co robić, a do odlotu zostało jeszcze sporo czasu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@Cut_a_phone: A po dwóch piwach będzie po Tobie widać/czuć, że piłeś? Jeśli nie, no to pewnie, że wpuszczą. Ale jeśli już czuć/widać, no to wiadomo, że nie. Logika jest taka, że swojego alkoholu za odprawę nie wniesiesz, więc alkohol trzeba kupować na lotnisku - drogo. Albo w samolocie - jeszcze drożej. Pewnie takie sytuacje się zdarzają, ale raczej niezbyt często. Wprawdzie podczas lotów długodystansowych alkohol jest za darmo, ale jeszcze nigdy nie byłam świadkiem awantury po alko przy 10h+ lotach. Najwyraźniej stewardzi tego pilnują.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

@Ohboy: Pilnują. Gdy widzą, że delikwent ma dość, więcej nie dostanie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@Cut_a_phone: wiele lat temu pracowałam w liniach lotniczych. Wyglada to tak. Nie może po tobie być widać że jesteś pijany. Jeśli wypiłeś pare drinków, ale idziesz prosto, nie bełkoczesz, nie gadasz głupot i najważniejsze nie jesteś agresywny, to nie ma problemu. Jeśli zachodzi podejrzenie, że możesz potencjalnie odwalić jakiś numer podczas lotu, to cię nie wpuszczą na pokład. W samolocie jest zakaz spożywania własnego alkoholu, a nad tym podawanym/ sprzedawanym na pokładzie załoga ma kontrolę. Jeśli uznają, że ci wystarczy, więcej nie dostaniesz

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@Jorn: Albo patrzą krzywym okiem po 3 małych puszkach piwa (wypitych spokojnie, a nie duszkiem)... Na tyle, że się człowiekowi odechciewa.

Odpowiedz
avatar vezdohan
-2 10

Źle tłumaczył. Powinien tak: Ale ja jestem pilotem tego samolotu i beze mnie to nikt nie poleci. To tłumaczenie szanse zwiększa radykalnie - tylko na co?

Odpowiedz
avatar Tosty_z_serem
1 1

Fascynują mnie tacy ludzie. Podoba się czy nie, ale skoro takie zasady są, to co to szkodzi przez ten jeden dzień odpuścić i nie pić. Albo chociaż wypić na tyle mało, żeby nie rzucało się to w oczy. Już nawet dla własnego spokoju. Nie znam oczywiście sytuacji. Facet mógł mieć ogólny problem z alkoholizmem albo był na jakiejś szczególnej imprezie i niechcący się tak zagalopował. Mam jednak wrażenie, że takie sytuacje wynikają często z jakiegoś ludzkiego uporu, że skoro jest zakaz to trzeba go złamać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2020 o 23:27

avatar midori
0 0

@Tosty_z_serem: myśmy z moim facetem lecąc na wakacje trafiliśmy na takiego kwiatka. Laska siedząca za nami bełkotała niemiłosiernie, a kiedy tylko samolot znalazł się w powietrzu na przemian haftowała i spała. Zastanawiam się, kto w ogóle wpuścił ją na pokład :) Potem kiedy koło niej przeszłam to smród okropny... A na sam koniec tłumaczyła się panu siedzącemu obok niej, że po prostu źle znosi latanie xD. Także chyba jednak alkoholizm, bo szkolniaczek na odwagę przeradza się w niezłą popijawę...

Odpowiedz
avatar kudlata111
0 0

Ciekawe w jakim celu na lotnisku jest sprzedawany alkoholu? W sklepach i jadłodajniach. Pewnie dla ozdoby, bo przecież nie do picia!

Odpowiedz
Udostępnij