1 kwietnia, w pracy brak mi jednej brygady. Dostaję krótką informację, że wylecieli za kradzież, wszyscy. Procedura w zakładzie jest taka, że każdy może zostać poproszony o otwarcie torby/plecaka przez ochronę przy wyjściu.
Monitoring sprawdzony i sprawa jest jasna; ukradli. Każdy trochę, łącznie na jakieś 1,3zł (słownie: jeden złoty i trzydzieści groszy). To nie był żart.
Z jednej strony "kradzież to kradzież". Ale z drugiej strony bądźmy ludźmi, nie robotami.
Odpowiedz@kartezjusz2009: Zobacz mój komentarz do @antyalergiczka... Ciekawe czy tak pisałbyś, gdyby to ciebie okradali? A co jeżeli produktami była ostra amunicja lub konfekcja mennicy państwowej??
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2020 o 6:41
@ja_2: na łączną kwotę 1,30 PLN... amunicja albo konfekcja mennicy? Poniosła Cię wyobraźnia :)
Odpowiedz@ja_2: 1,3 zł to nawet jeden pocisk nie jest. A wywalili całą brygadę, trochę logiki.
Odpowiedz@Michail: .22LR to mogą być nawet dwa. Ale nie sądzę by cała brygada wynosiła po jednym pocisku. To już lepiej by im było ruską metodą strzelać łupem za pomocą procy ;-)
Odpowiedz@ja_2: Gdyby mnie okradli na taką kwotę i złapałbym złodzieja, dałbym mu szansę rehabilitacji. Jeśli widziałbym jakąkolwiek poprawę (np. próbę oddania pieniędzy za skradzione złoty trzydzieści), przyjąłbym takie rozwiązanie i o sprawie zapomniał. Podobne sprawy były już w moim życiu. Na przykład kulturalne zwrócenie uwagi kasjerowi, że mi nie wydał odpowiedniej kwoty. Co do pomysłów czym był skradziony towar: myślę, że inne komentarze już to podsumowały.
Odpowiedz@Michail: sprawdź ceny zanim się wypowiesz...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2020 o 5:41
Mam jakieś dziwne wrażenie, że jedna(może wiecej) osoba z brygady chciała zrobić wszystkim żart na 1 kwietnia, ale skutki ją przerosły.
Odpowiedz@livanir: nie, nie żart. Poczucie bezkarności i bezczelność. Zakład zajmował się produkcją różnych drobnych rzeczy, więc jak niektórzy wyżej zauważają-każdy wziął towar wartości groszy. Nikt się więc nie bawił we wzywanie smerfów, po prostu wywalili wszystkich z roboty. Złodziej to złodziej.
OdpowiedzTo co wy produkujecie? Agrafki? Zapałki? Gumki recepturki? I co, wzięli po jednej czy podzielili się między sobą? "masz, potniemy tą recepturkę na 3 części, żeby było po równo" xd
Odpowiedz@antyalergiczka: Jest wiele rzeczy tanich w produkcji, ale z takich czy innych powodów drogich na rynku. Wystarczy jakiś lek typu psychotrop. Koszt produkcji pewnie w granicach złotówki, a na rynku jako półprodukt do wytworzenia narkotyku jak znalazł. Naboje do broni... Wyroby mennicy państwowej ;) (druk banknotu 200zł to kilkadziesiąt groszy) Choć oczywiście kto jest w tej historii piekielny mocno zależy od tego co wynieśli. Jeżeli wzięli po 2 cukierki krówki to pracodawca mógł (choć nie musiał) nieco łagodniej spojrzeć na sprawę. Jeżeli natomiast produkują np. leki lub ostrą amunicję...to byli pracownicy powinni się cieszyć, że skończyło się tylko dyscyplinarką...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2020 o 6:38
@ja_2: wątpię, aby autor podawał koszt produkcji tego towaru. Idę o zakład, że to wartość hurtowa lub detaliczna.
Odpowiedz@antyalergiczka: Kolega opowiadał jak tuż przed 1 września z pracy ginęły wszystkie zeszyty, długopisy, linijki, etc. Mogli właśnie nie wynosić produktu, a "materiały eksploatacyjne".
Odpowiedz@JohnDoe: Są naboje poniżej 1zł nawet w detalu, nie mówiąc o cenach producenta. Pracodawca liczy raczej w kwotach produkcji, ewentualnie sprzedaży do hurtowni, a nie w detalu. Ale faktycznie podałem specjalnie takie przykłady nieco ekstremalne, bo ludzie są bardzo ..hmm prości w myśleniu i "nie ma mowy, chamstwo, że wywalili itp." A świat i realia bywają daleko bardziej nietrywialne...
OdpowiedzW mojej firmie od dawna krąży opowieść o emerytowanej już kierowniczce jednego z działów biurowych, która we wczesnych latach 90. kazała wpisywać, ile spinaczy, pinezek i szpilek zużywa się każdego dnia na każdym stanowisku i jeżeli np. dokumenty szły do innego działu i wracały, to musiały wrócić ze wszystkimi spinaczami albo zszywkami. Jeśli ktoś nie dopilnował, żeby "oddali wszystko", to dostawał naganę z wpisem do akt za narażanie działu na straty.
OdpowiedzSołżenicyn w Archipelag Gułag pisał o kobiecie która dostała 10 lat gułagu za kradzież "dwustu metrów materiałów tekstylnych". Chodziło o dwie szpulki nici. Przy takiej wartości to IMVHO sensowniej byłoby zachować pracowników, ale z naganą w aktach i informacją że następnym razem wylot. Bo rekrutacja i szkolenie nowych będzie tysiące razy droższa niż wartość ukradzionych przedmiotów. No i znaj proporcjum, Mocium Panie!
OdpowiedzTo co oni ukradli? Po kilka gwoździ, czy śrubek? Czy po butelce wody mineralnej?
OdpowiedzMusieli od dluzszego czasu czyms podpadac i w koncu miarka sie przebrala - ale nadal uwazam ze zostalo wywaleni z hukiem jako przyklad dla innych
OdpowiedzWidzę, że u nas komuna wiecznie żywa a to co zakładowe to wspólne :) Rozumiem z historii, że to zakład produkcyjny i w większości takich zakładów kradzież czegokolwiek to zwolnienie dyscyplinarne, moim zdanie kwota tu nie ma absolutnie żadnego znaczenia. W mojej poprzedniej pracy można było wylecieć za kradzież choćby jednej rzeczy, która była tam produkowana o wartości 80 groszy (choć na rynku kosztowała dużo więcej). Wiadomo, że firmie by nie ubyłoby zysków z powodu jednej osoby, ale jakby się zaczęło przyzwolenie na takie praktyki to każdy by wynosił sobie po jednej rzeczy codziennie, bo można.
Odpowiedz@helgenn: dokładnie. Skoro można trochę to czemu nie można trochę więcej. Skoro można więcej, to może jeszcze dla kolegi, sąsiada, brata i na bazarek kilka? Mam kupować żuka z plandeką, żeby podjechać czy sami dostarczycie? Poprzedni ustrój (słusznie miniony) konkretnie pogiął ludziom dekle.
Odpowiedz6 osob po 1,3 to ok.10zł. W tydzien 70zł, w miesiac 280zl. W rok ponad 3000, a inne brygady?
Odpowiedz@jasiu_z_wsi: Łącznie, Jasiu, łącznie. Czyli podziel przez 6. I jeszcze pomyśl o kosztach przestoju produkcji, zatrudnieniu i szkoleniu nowych.
Odpowiedz@Error505: czli jak rozumie mozna krasc byle nieduzo?
Odpowiedz@jasiu_z_wsi: Oczywiście, że nie można. Tyle, że kara musi być adekwatna do winy. Ja na pierwszy ogień zabrał premię i dał najniższą z katalogu kar czyli oficjalne upomnienie ustne. A tak to frma straciłe grube pieniądze. No ale ukarała surowo kradzież 1,30PLN
OdpowiedzCzyli małe kradzieże są ok, a duże już nie? Gdyby ktoś codziennie do Ciebie przychodził i kradł ci np po 1 sztućcu to miałbyś do niego zaufanie i dalej go zapraszał? W tym kraju jest jakieś dziwne przyzwolenie na przywłaszczanie sobie cudzej własności.
OdpowiedzKradzież to kradzież, czy na małą, czy dużą skalę. Wynoszenie towaru z zakładu produkcyjnego jest ewidentne, ale jak należy traktować sytuacje, gdzie pracownik biurowy na koniec dnia odruchowo wrzuci długopis do torebki albo wydrukuje jednostronicowy prywatny dokument na służbowej drukarce? Też groszowe sprawy, a jednak mienie firmy.
Odpowiedz@Crannberry: Długopis? Nijak, ot roztargnienie pod warunkiem ze długopis wróci do biura. A z drukarką no to się można kłócić ale ja nie pochwalam
Odpowiedz@Aqaqq: Też nie pochwalam, uważam, że jest to dopuszczalne tylko w sytuacji naprawdę podbramkowej - brak możliwości wydrukowania gdzie indziej (bo np. trzeba zdążyć do urzędu), dokument naprawdę jednostronicowy i raz, góra dwa razy...
Odpowiedzjak już parę osób napisało, kradzież to kradzież, koniec i kropka.
OdpowiedzKurde, dziwne że mnie jeszcze z pracy nie wyrzucili. A wyniosłam już ze 3 długopisy, dwie kartki a4 i dwa kawałki ciasta.
Odpowiedzlepiej jesc mala lyzeczka, a dlugo nie wiesz, czy to byl ich pierwszy raz i ile do tej pory wyniesli
OdpowiedzŻadna firma, która nie dąży do upadłości, nie zwalnia pracowników za 1,30 zł (nawet na głowę), bo jak już inni zauważyli koszty wymiany kadry są o rzędy wielkości większe. Nawet za kradzież, bo nie ma gwarancji, że następna ekipa kraść nie będzie (a raz złapany może się już opamiętać). Wniosek stąd taki, że albo mieli na sumieniu coś większego, ale brak było dowodów na dyscyplinarkę i szukano tylko pretekstu, albo trzeba było redukować zatrudnienie - i szukano pretekstu, żeby nie wypłacać odpraw itp. Historia napisana słabo, bo od kwietnia trochę czasu minęło i nie wiemy, czy w ich miejsce faktycznie musieli robić rekrutację, nie wiemy też, co takiego ukradli. Do wszystkich, którzy twierdzą, że "kradzież to kradzież" - czy umycie prywatnego jabłka pod firmowym kranem to jest kradzież? Czy podłączenie prywatnego telefonu do firmowego prądu w biurze jest kradzieżą? Dlatego ważne jest, co produkowali - bo istnieje, nawet prawnie uregulowane, coś takiego jak drobne sprawy życia codziennego; jeśli farmaceutyki, to zdecydowanie kradzież, ale jeżeli każdy wziął sobie po cukierku, to można mieć pewne wątpliwości.
Odpowiedz