Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem bardzo złym najemcą, bo mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Tyle na początek.…

Jestem bardzo złym najemcą, bo mieszkam w wynajętym mieszkaniu. Tyle na początek.

Ostatnią kawalerkę musiałam bardzo szybko opuścić, bo właściciel zmarł, a dzieci rozpoczęły kłótnie o majątek, co oznaczało, że nie miałam ważnej umowy i każde z dzieci chciało mi ją przedłużyć na różnych warunkach, przy czym poinformowano o śmierci wszystkich dostawców mediów, które odcięły mi prąd i internet, bo były zapisane one na nieżyjącego właściciela. Nikomu nie spieszyło się do nowych umów, ja nie mogłam ich mieć na siebie, a więc po tygodniu bez ogrzewania i możliwości ugotowania czegokolwiek, wyprowadziłam się do przyjaciółki.

Nie chcąc narażać jej na nadmierną gościnność, szukałam czegoś co było dostępne od ręki i na co było mnie stać. Znalazłam więc kawalerkę u Grażyny.
Meble wczesne lata 2000, metraż 28 m2 - salon z aneksem i łazienka. W łazience nie działała pralka, więc poprosiłam o jej wyniesienie i kupiłam sobie własną. Aneks ma miniaturową lodówkę, płytę na gaz i piekarnik. Gaz podłączany z butli, co było znacznym minusem. Ale cena była dość okazyjna, bo całość zamykała się w 1400 zł, gdzie standardem cena za kawalerkę z opłatami wynosi około 1800 zł, a te lepsze mogą sięgać nawet 2000 zł.

Znaczący minus to fakt, że Grażyna mieszkała dwie klatki dalej, a mieszkanie mieściło się na parterze. Wtedy nie przeczuwałam problemów z tego tytułu, a o to wszystko awantura. Sytuacje zgromadzone poniżej działy się stopniowo w ciągu ostatniego półrocza.

Sytuacja 1.
W mieszkaniu nie miałam zakazu posiadania zwierząt, więc gdy moi znajomi poprosili o tygodniową opiekę nad ich mopsem, zgodziłam się im pomóc. Pies przetransportowany do mnie z klatką, miskami itd.
Na jednym ze spacerów podbiega do mnie Grażyna i zaczyna od razu krzyczeć, że ona mi na psa nie pozwoliła i mam w tej chwili go wyrzucić.
- Ale Pani Grażyno, my w umowie mamy tylko zapisy odnośnie czynszu, liczników, kaucji i okresu umowy. Nie zakazała mi Pani zwierząt, a to pies przyjaciółki i będzie u mnie do piątku.
- Na pewno to wpisałam! I ma tego psa nie być i jak zobaczę cię jeszcze z psem po piątku, to będziemy musiały poważnie porozmawiać.

Sytuacja 2.
Rachunki za wodę. Przyszła do mnie z nimi osobiście, weszła do mieszkania i zaczęła się rozglądać, jakby była u siebie.
- Meble poprzestawiałaś!
- Tak, zrobiłam małe przemeblowanie żeby zmieścić się z moimi meblami.
- To przed twoją wyprowadzką ma być wszystko tak jak było.
- Nie ma problemu.
- No i musisz mi dopłacić 400 zł za wodę.
- Jak 400 zł za wodę, skoro mieszkam tu z 5 miesięcy?
- Wyszła niedopłata 400 zł.
- Proszę mi pokazać szczegółowy rachunek. - a na rachunku niedopłata występuje przy poprzednich najemcach, a nie w okresie gdy ja zaczęłam wynajmować te mieszkanie. Pokazuję to Grażynce, a ona robi coraz bardziej zdziwione oczy.
- To przepraszam, ja nie wiedziałam, nie znam się na tych rozliczeniach! - do dziś mam wątpliwości czy było to celowe, czy nie, bo rachunek wyglądał bardzo prosto np. lipiec-saldo -200 zł.

Sytuacja 3.
Zapraszałam do siebie znajomych, jak robią to normalni ludzie. Czy to na jakiś obiad, czy herbatę - na imprezy nie miałam miejsca.
Po czym dostałam od właścicielki formalne pismo, że ona zakazuje urządzania mi imprez w mieszkaniu i przyjmowania jakichkolwiek gości, bo widziała, że ciągle ktoś w nim jest.
Nie wzięłam tego na poważnie, bo przecież po to wynajęłam kawalerkę, aby mieć swobodę w przyjmowaniu znajomych. Zignorowałam to.

Przy czym wczoraj w skrzynce widzę wypowiedzenie umowy z nakazem natychmiastowej wyprowadzki, bo uporczywie nie przestrzegam regulaminu mieszkania i umowy. Poszłam więc do niej rozmówić się o pismo. Wytłumaczyłam jej, że nasza umowa nie zawiera ani regulaminu, ani nic innego poza tym co przytoczyłam Wam już wcześniej. Padł koronny argument:
- Ale to jest moje mieszkanie i ja mogę kazać w nim robić co chcę!
- Jest Pani właścicielką mieszkania, ale na mocy umowy to ja je mam i to ja mogę sobie robić tam co chcę, bo Pani za to płacę.
- Już nie masz umowy, bo ci ją powiedziałam!
- Mamy w umowie 3-miesięczny okres wypowiedzenia, a nawet jeśli mam być szczera, to jest teraz okres ochronny lokatorów i do kwietnia mnie Pani nie wyrzuci, nawet jak nie będę płaciła i imprezowała od rana do nocy! - po czym opuściłam jej lokum. Wysłałam jej mailem oficjalną odpowiedź na pismo, przytoczyłam paragrafy z Kodeksu Cywilnego dot. najmu i odniosłam się do tego, że jej zarzuty są bezpodstawne.

Oczywiście nie mam zamiaru przestać jej płacić i być dzikim lokatorem. Zgodnie z umową mam 3 miesiące aby znaleźć coś fajnego. Drodzy Piekielni, życzcie mi szczęścia!

najem

by ~Grazynawynajmu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kudlata111
8 16

@Jaladreips: Sprawdź ile mieszkań/domów sprzedawanych jest przez banki na rynku wtórnym. Powód - brak spłaty kredytu. Dziś masz prace i dobre zarobki, a jutro!? Nie mówię żeby nie ryzykować, ale trzeba myśleć.

Odpowiedz
avatar kitusiek
15 19

@Lobo86: Taka, że jak stracisz stabilność finansową (z dowolnego powodu - choroba, strata pracy), to z zakończeniem wynajmu nie będzie większego problemu - max 3 miesiące i po problemie. Z kredytem takich możliwości nie ma.

Odpowiedz
avatar kudlata111
10 16

@Lobo86: Pozwól że przytoczę przykład. Telefon na karte - masz pieniądze to dzwonisz, nie masz to przestajesz dzwonić bez konsekwencji. Telefon na dwuletnią ummowę - masz pieniądze to dzwonisz, nie masz to przestajesz dzwonić a dług rośnie. Aż przyjdzie komornik. Tak to widzę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2020 o 15:52

avatar pusia
9 9

@Jaladreips: niektórzy z różnych przyczyn nie mają zdolności kredytowej. Można mieć zarobki ale powiedzmy umowę na rok, bank raczej niechętnie udzieli kredytu mieszkaniowego bez odpowiedniego zabezpieczenia, więc póki nie ogarnie się umowy na stałe trzeba wynajmować

Odpowiedz
avatar Habiel
0 8

@kudlata111: Wszystko ma swoje plusy i minusy. Na wynajmowanym mieszkaniu nie możesz nic zmienić, a właściciele mają często problem choćby o kolor ścian (nie mówiąc już jak o całkowitej zmianie mebli itd.). Nie możesz mieć zwierząt i inne zakazy wzięte z czterech liter, jak te z historii. I obecnie ja za kawalerkę, mającą z 35 m2 płacę 1400 zł+ ee, gaz i internet. Za mieszkanie 2,3 pokojowe musiałabym płacić około 2200 zł+ opłaty, czyli prawie 3000. W takiej sytuacji już wolałabym ryzykować hipotekę, niż władować praktycznie całą wypłatę w najem. Tylko najpierw trzeba odłożyć sobie więcej gotówki na chociaż potencjalne pierwsze 10 rat i na jak największy wkład własny, aby mieć jakąś rezerwę na poszukiwanie pracy, gdyby obecną się straciło.

Odpowiedz
avatar xpert17
7 9

@Habiel: wszystko zależy od typu najmu oraz od właściciela. Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu od 20 lat, właścicielka mieszka w tej samej klatce schodowej, w moim mieszkaniu była przez te 20 lat jeden jedyny raz, poprosić o jakąś pomoc z drukarką. Połowę czynszu to stanowi opłata za c.o. (miejskie), więc gdybym chciał kupić takie samo mieszkanie, to musiałbym oszczędzać kilkadziesiąt lat (albo wziąć kredyt na kilkadziesiąt lat).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Habiel: Żeby odłożyć to też trzeba gdzieś mieszkać,bo jak przeprowadzisz się pod przysłowiowy most to pracę również stracisz. A jak zarobisz trzy tysie a połowa pójdzie na wynajem,to z czego odłożysz?

Odpowiedz
avatar tessticle
8 8

@xpert17: Troszkę krócej niż 20 lat ale też mieszkam w wynajmowanych lokalach. Plus jest taki że nie jestem uwiązany do miejsca, tak że jestem bardzo elastyczny jeśli chodzi o miejsce pracy. Dobra oferta + szybka przeprowadza = profit. Raz musiałem szybko się "ewakuować" ze względu na drastyczną zmianę sąsiadów. Jeśli chodzi o właścicieli i moje prawa na lokalu to wszystko jest kwestią umowy - na papierze! koniecznie! Oraz spis stanu mieszkania (plus ewidencja fotograficzna) Co do malowania ścian, raz żartem powiedziałem że chciałbym niebieskie ściany to właściciel odpowiedział - rób co chcesz, ale na koniec najmu ma być tak jak teraz. Czyli mam wybór.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@tessticle: odnośnie ostatniego akapitu.tak jest w Niemczech. Kiedy odbierasz mieszkanie jako lokator, na ścianach jest raufaza pomalowana na biało. Możesz sobie tam zrobić o chcesz. Położyc gładzie, tapetę, łupki, czy namalowac freski i nikogo to nie obchodzi. Tylko jak się wyprowadzasz musisz przywrócic mieszkanie do stanu pierwotnego - raufaza pomalowana na biało.

Odpowiedz
avatar xpert17
4 4

@Crannberry: właściwie dokładnie tak samo jest i w Polsce, w sytuacji kiedy wynajmujesz lokal np. biurowy albo i mieszkanie, ale jakoś normalnie, z umową i normalnym właścicielem. Piekielnie jest przeważnie dopiero gdy ktoś wynajmuje na lewo stare mieszkanie po zmarłej babci, to wtedy się pojawiają dziwne pomysły typu "zostawiam sobie klucze i będę wchodzić na kontrolę", "licznik prądu zostaje na mnie i będę raz w miesiącu przychodzić po gotówkę", "nie możecie pomalować ścian po swojemu", "ta stara szafa ma tu zostać" itp.

Odpowiedz
avatar szczur444
0 2

@kitusiek: jak to nie ma? mozesz sprobowac sprzedac mieszkanie - i czesc pojdzie na spłate a czesc ci zostanie

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@kudlata111: kredyt hipoteczny jest jednym z najbardziej bezpiecznych kredytow poza tym sa ubezpieczenia np. od utraty pracy i nikt ci mieszkania nie wylicytuje po miesiacu obsuwy :) Jaladreips ma racje, lepiej przez te 30 lat placic bankowi "na swoje" i uzyskac po tym czasie pelna wlasnosc niz ladowac komus obcemu w kieszen i nie miec pewnosci, ze nie kaze ci sie wyproadzic. i ile razy tak sie przenosic? poza tym rata, moj brat ma raty w banku 600-700 zl, mieszkanie wynajmuje za 1500+ @kitusiek, @kudlata111: ale w przypadku wynajmu to dziala tak jak mowi Lobo. mieszkac gdzies musisz, przeciez nie pojdziesz pod most. umowa kredytowa daje ci jakas tam pewnosc. a jak nie placisz to masz konsekwencje. jak stracisz stabilnosc finansowa, to bank ci zlicytuje mieszkanie i nara. albo sam sprzedajesz mieszkanie i jak masz szczescie splacasz bank i cos ci zostaje nieplacenie przy wynajmie jak sie nie ma odpowiednich klauzuli moze sie przeciagac, bo prawo chamsko stoi po stronie takich larw ale to sie i tak kiedys konczy i wynajmujacy to nie wrozki chrzestne pozwalajace ci mieszkac za darmo, oni na tobie zarabiaja, a moga na kims innym i wiekszosci to rybka, na kim jak nie placisz w banku to tez sa narzedzia do egzekwowania tego, chocby licytacja to jest kurde cos jak zwiazek na kocia lape i slub- mozesz sie z jednego wymiksowac z dnia na dzien, a drugiego troche ciezej, ale tez nikt cie nie bedzie na sile trzymal po prostu obudowanie tego papierologia daje wieksze poczucie bezpieczenstwa @tessticle: a dla mnie brak poczucia bezpieczenstwa ( czytaj, bycia uwiazana do jakiegos miejsca) jest wada, nie zaleta

Odpowiedz
avatar madxx
4 4

@tessticle: zawsze mnie bawią komentarze, że jak już kupisz mieszkanie to jesteś uzwiązny. otóż prawda objawiona - nie musisz mieszkać w swoim mieszkaniu! przykład z życia - znajoma kupiła mieszkanie we Wrocławiu, ale dostała super ofertę w Warszawie. mieszkanie we Wrocławiu wynajmuje, a za koszt wynajmu spłaca kredyt i wynajmuje mieszkanie w Warszawie ;) poza tym można mieć dwa mieszkania - i co, jesteś uwiązany do dwóch i w obydwu musisz mieszkać? ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 7

Mam nadzieję, że uda Ci się coś znaleźć, bo wiem, jakimi idiotami i psychopatami potrafią być wynajmujący.

Odpowiedz
avatar pusia
18 18

Kiedyś wynajmowałam mieszkanie od babki, która miała zapasowe klucze i chętnie z nich korzystała. Dowiedziałam się o tym, gdy przed wyjściem z domu odkręciłam kaloryfery, żeby gdy wrócę było cieplutko, a mrozy szalały wtedy do -15. Wracam zmarznięta, a tam wszystkie okna pootwierane, ogrzewanie wyłączone (gazowe), a właścicielka dumna z siebie mi oznajmia, że przewietrzyła mi w mieszkaniu i wyłączyła piec w trosce o moje rachunki za gaz

Odpowiedz
avatar Crannberry
10 12

Nie wiem, czy jest to kwestia innej kultury i innej mentalności ludzi, czy mam po prostu ogromne szczęście. Może jedno i drugie.. Mieszkałam w wynajętym mieszkaniu w Irlandii, obecnie od prawie 10 lat w Niemczech. Wynajem mieszkania jest to normalna wymiana handlowa, gdzie wynajmujący dostarcza towar w postaci mieszkania, a najemca pieniądze. Obydwoje są równymi partnerami w transakcji i żadne na żadnego nie patrzy z góry. Zostaje podpisana umowa, której obydwie strony się trzymają, właściciel płaci podatek, a najemca zostaje zameldowany w miejscu zamieszkania. Oczywiście po obu stronach zdarzają się Janusze, ale jest to raczej wyjątek niż reguła. W Polsce mieszkałam w wynajmowanych mieszkaniach (było ich co najmniej pięć, gdyż nigdzie nie dawało się wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy) podczas studiów. Może od tego czasu coś się zmieniło, ale wówczas układ wynajmujący-najemca przypominał ten między panem folwarcznym a plebsoparobkiem, niegodnym całować swojego pana po stopach. Czegoś takiego jak umowa nie dostałam ani razu, o meldunku nawet nie wspomnę. W pakiecie miałam za to z księżyca wzięte opłaty za media (rachunków nie pokazano mi ani razu), regulaminy z „zasadami korzystania z mieszkania”, w których znajdowały się również punkty odnośnie dopuszczalnego czasu korzystania z łazienki oraz tego jak powinno wyglądać moje życie prywatne oraz najazdy właścicieli w porach typu 7 rano w niedzielę w celu kontroli, czy np. nie śpi u mnie jakiś chłopak oraz pogrzebania w moich rzeczach, do czego właściciel mieszkania zawsze czuł się uprawniony, ponieważ mieszkanie jest jego. Zgłoszenie usterek typu niedomykające się okna, skutkowało odpowiedzią „to kup nowe i se wymień” (i rzecz jasna sama za to zapłać). Dla porównania: W Irlandii właściciel mieszkania przyjeżdżał wymieniać mi przepalone żarówki, a w mieszkaniu gdzie mieszkam obecnie, kiedy np. zepsuł się piekarnik, właścicielka kazała mi kupić nowy, taki, jaki mnie się będzie podobał, bo to ja z niego będę korzystać, a ona za niego zapłaci. A do tego żeby zrekompensować mi niedogodność wynikłą z tymczasowego braku piekarnika, dała mi bon podarunkowy do restauracji wysokości 100 €. Inny świat...

Odpowiedz
avatar Blekotek
-1 13

"Meble wczesne lata 2000" to straszne... ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
10 18

@Blekotek: Meble wczesne lata 2000 mają obecnie prawie 20 lat. Szczerze wątpię, że ktoś do mieszkania na wynajem wstawia dobrej jakości meble z porządnego drewna. Nie sądzę nawet, żeby szarpnął się chociaż na Ikeę. Obstawiam raczej najtańszy szajs w stylu Rollera czy innego Bodzia, które po max 7 latach zaczynają się rozpadać. Więc jak najbardziej, dwudziestoletni paździerz, trzymający się na plastelinie i gumie do żucia jest słabą opcją, zwłaszcza jeśli właściciel nie pozwoli tych mebli wynieść i wstawić własnych, które nie będą stwarzały ryzyka, że w nocy szafa przewróci mi się na głowę.

Odpowiedz
avatar Balbina
-4 18

@Crannberry: Zapewniam Cię że te 20-letnie są mocniejsze niż te nowsze nawet 2-3 letnie.Tylko są brzydsze. A i użytkowanie przez najemców sprzętów pozostawia wiele do życzenia. Kupiłam łóżko nowe z materacem,po roku użytkowania przez parę przedstawia obraz nędzy i rozpaczy. Zagłówek wyrwany tak że dziury straszą a materac zasikany i w plamach po okresie.Skubani obrócili go odwrotnie więc jak przy zdawaniu mieszkania podniosłam narzutę był bialutki. Jedni bez mojej zgody wzięli kotka więc całe mieszkanie śmierdziało a dywany nadawały się tylko do wyrzucenia a i fotele podrapane. Mój bratanek był umówiony na zdanie mieszkania i jak się stawił to ono było prawie puste bo wszystko wywiózł najemca. Było też otwarte.I szukaj wiatru w polu Niestety takie mamy przepisy że najemcy są bezkarni i nietykalni. W innych państwach jest krótka piłka i lądują na bruku jak nie płacą Mając taką wiedzę świadczący sobie nawzajem usługę najmu i wynajmu szanują się nawzajem.

Odpowiedz
avatar czolgista1990
14 16

@Balbina: zdajesz sobie sprawę, że wynajmując mieszkanie nie masz nic do gadania w kwestii zwierząt itp.? Przekazujesz część praw na najemcę na czas trwania wynajmu. Nie możesz nawet bez zapowiedzi iść i robić kontroli bo mają prawo odesłać cię z kwitkiem. A na szkody jest kaucja.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 11

@czolgista1990: A gdzie ja napisałam że odwiedzam wynajmujących? Nie robię kontroli bo wychodzę z założenia że oni tam po prostu mieszkają.Sama bym nie chciała być nachodzona i tego nie robię. Te wszystkie rzeczy które opisałam były przy zdawaniu mieszkania. A wiele wychodziło już po oddaniu kaucji(jak to łóżko) A po doświadczeniach ze zwierzętami po prostu zaznaczam że nie akceptuję.Choć sama ma dwa psy i miałam kota. Ale to mój dom. Kolega wyraził zgodę na psa.Miał dwie pary drzwi i te wewnętrzne przy zdawaniu były otwarte na ścianę.Oglądnął,zwrócił kaucję i zamknął wychodząc.Dopiero przy sprzątaniu pod następny wynajem zobaczył że są całe poharatane pazurami. Jak wszędzie są ludzie i ludziska. Są Janusze wynajmujący i są Janusze najemcy

Odpowiedz
avatar czolgista1990
2 4

@Balbina: Widzę, że nadal nie rozumiesz, że w kwestii zwierząt przy wynajmie nie masz z prawnego punktu widzenia nic do gadania ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

Cyt "Jeżeli właściciel wynajmuje mieszkanie osobom bez zwierząt i absolutnie nie zgadza się na to, by w lokalu pojawił się jakiś zwierzak, powinien podpisać stosowną umowę z wyraźnie zaznaczonym sprzeciwem wobec posiadania czworonogów. Najemca powinien zostać o tym poinformowany przed podpisaniem umowy. Zapisując w umowie najmu zastrzeżenie ograniczające prawa najemcy do trzymania zwierzęcia, nie można zapominać o sankcji za jego nieprzestrzeganie"

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@czolgista1990: jak zrobisz umowe, ze absolutnie nie zgadzasz sie na zwierzeta albo dzieci i ktos ci to podpisze, to jego problem, jaka umowe zawarl i wlasciciel jak najbardziej ma prawo wypowiedziec umowe w trybie natychmiastowym i zazadac usuniecia szkod spowodowanych przez zwierze czy dziecko, ktore sie w mieszkaniu pojawilo na dluzej bez jego zgody trzeba patrzec, co sie podpisuje

Odpowiedz
avatar dzialkis
1 1

@Blekotek: Noż kurna... potrzebny Ludwik XVI

Odpowiedz
avatar Lithium
1 1

Nie mam jak do Ciebie napisać z telefonu.am nadzieję, że czytasz komentarze. Zgodnie z prawem nie musisz niczego szukać na już, bo wypowiedzenie nie ma mocy prawnej. Aby wypowiedzieć Ci umowę najmu, musiałoby dochodzić do konkretnych sytuacji opisanych w ustawie. Ponieważ jednak jesteś zwyczajnym lokatorem, który w żaden sposób nie spełnia kryteriów wypowiedzenia zawartych w ustawie o ochronie praw lokatorów, możesz spokojnie tam mieszkać. Wiadomym jest, że atmosfera nie będzie cudowna, ale Ty możesz zawsze na spokojnie czegoś poszukać, a Grażyna nic z tym nie może zrobić.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

pierwsza najwazniejsza zasada wynajmu- absolutnie nie mieszkac z walscicielem,s zczegolnie jesli to stara baba, ani w jego bezposrednim sasiedztwie druga zasada- po wprowadzeniu montujemy swoj zamek, by wynajmujacy nie mogl nas nachodzic bez zapowiedz i sobie myszkowac po mieszkaniu; pryz wyprowadzce montujemy z powrotem zamek, ktory zastalismy

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 3

@bazienka: A co w wypadku jak lokator wyjeżdża a podczas jego nieobecności następuje np awaria pionu kanalizacyjnego? Spółdzielnia zawiadamia właściciela lokalu on stoi jak głupek przed drzwiami i nie może wejść. I liczy straty w swoim mieszkaniu i sąsiadów na dole? Wyłamuje drzwi i kogo obciąża kosztami? Jak ma stare to pal licho koszt nowych ok 1000 zł to lokator jeszcze uniesie z kaucji.A jak ma wypasione? A póżniej waruje pod mieszkaniem aż lokator nie wróci żeby ktoś mu z rzeczy z mieszkania nie zajumał?

Odpowiedz
avatar UBywatel
3 3

@Balbina: czytam i czytam oraz obserwuję głosowania i dochodzę do wniosku, że na piekielnych są głównie najemcy którzy maja tylko same prawa nawet do nie płacenia czynszu jak jest okres ochronny.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@UBywatel: Mam takie samo wrażenie.Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.To prawda mam dochód z wynajmu ale czasami mam serdecznie dość. Rozumiem że każdy patrzy na swoją stronę ale trochę obiektywizmu. To my jesteśmy na straconej pozycji od strony prawa. I to my jesteśmy tymi krwiożerczymi Januszami biznesu. Tylko ja na to ciężko pracowałam,w nocy po towar a pózniej stanie za ladą.Dziecko widywałam rano jak dawałam do żłobka i wieczorem jak kładłam spać.A moja koleżanka w tym czasie imprezowała a dziś płacze że nie ma na chlebek. Za darmo nikt tych mieszkań na wynajem nam nie dał.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Balbina: to sie mieszkanie ubezpiecza na takie wypadki i tyle ewentualnie jesli dochodzi taka informacja od sasiadow, dzwoni do wynajmujacego i informuje o koniecznosci wezwania slusarza, bo wypadek a nie pakujesz sie kiedy chcesz ja takich wlascicieli mialam wynajmujac pokoj, podziekuje

Odpowiedz
avatar jaszczur190
2 2

Pomyślałaś może o tym, by w Urzędzie Skarbowym sprawdzić, czy Grażyna odprowadza podatek za wynajem mieszkania? Oczywiście nie namawiam Cię do złego.... ;) Należy mieć na uwadze dobro systemu finansowego i być praworządnym :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@jaszczur190: aj tam do zlego, toz to praworzadna troska obywatela o interes panstwa :)

Odpowiedz
avatar broneq
0 0

Witaj, Dałem łapkę w dół, tylko z jednego powodu. Też wynajmuję mieszkanie i mam znakomitych lokatorów od kilku lat. Nie miałem zapisu o zwierzętach, ale i tak byli na tyle uprzejmi, że zapytali czy nie będziemy z Żoną mieli nic przeciwko temu, żeby zaadoptowali psa ze schroniska. Mieliśmy wątpliwości, ale zgodziliśmy się i jest ok. Nie mniej jednak ja bym ZAWSZE zapytał i tego samego oczekiwał od najmującego (i to nie tylko o psa, ale też o każde inne zwierze (może poza rybkami).

Odpowiedz
Udostępnij