Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Późnym wieczorem w Wigilię znalazłyśmy małą suczkę na pustej ulicy. Była ewidentnie…

Późnym wieczorem w Wigilię znalazłyśmy małą suczkę na pustej ulicy. Była ewidentnie przerażona, zmarznięta i (jak się niedługo potem okazało) wściekle głodna. W pierwszym odruchu naiwnej wiary we własny gatunek pomyślałam, że komuś uciekła - przeskoczyła przez ogrodzenie czy wyszarpała łebek z obroży (pyszczek miała niewiele szerszy od szyi, więc mogłoby się jej to udać). Niewiele wcześniej ktoś odpalał fajerwerki w okolicy i huk był straszny, więc uznałam, że mogła po prostu pobiec przed siebie w panice i nie móc potem znaleźć drogi do domu.

Mała pozwoliła się zawołać do naszego domu, więc postanowiłyśmy, że noc spędzi u nas, a rano spróbujemy znaleźć jakieś wyjście (zatrzymanie psa przy naszej sytuacji rodzinnej nie wchodziło w grę).

Moja wiara w ludzkość została mocno zachwiana, kiedy po nakarmieniu i godzince na ogrzanie się, próbowaliśmy przekonać Małą do wyjścia na podwórko, żeby załatwiła tam swoje potrzeby fizjologiczne. Wcześniej była bardzo towarzyska, po kilkunastu minutach od wejścia do naszego domu każdy człowiek był jej, chodziła za nami, zaczepiała, trącała noskiem, ciągle prosiła o zabawę. Kiedy tylko moja mama zawołała ją do drzwi, zaczęła uciekać pod meble, nie chciała pozwolić nikomu się dotknąć, piszczała. Wcześniej uniesiony wysoko i merdający ogon opuściła najniżej jak się dało, uszy położyła po sobie. Panika przeszła jej dopiero, kiedy drzwi zostały zamknięte.

Noc Mała spędziła w moim pokoju, na jakimś starym ręczniku rozłożonym na podłodze. Spała bardzo spokojnie... dopóki się nie ruszyłam z łóżka. Każde moje wyjście do toalety, do kuchni po szklankę wody, wstanie po chusteczkę higieniczną skutkowało jej poderwaniem się. Dreptała za mną wszędzie, jakby chciała się upewnić, że jej nie zostawię. Kładła się na swoim ręczniku, kiedy ja już leżałam i obserwowała mnie przez chwilę. Dopiero jak się upewniła, że nigdzie się już nie ruszam, kładła łebek i zamykała oczy.

Historia ma szczęśliwy finał - Mała trafiła pod opiekę weterynarza i odpowiednie instytucje zajmą się poszukiwaniem jej właściciela lub nowego domu dla niej. Odpowiednie ogłoszenia trafią do wszystkich lokalnych mediów. Weterynarz zapewnił nas, że taki mały, śliczny i niesamowicie przyjacielski szczeniak bez problemu znajdzie nowy dom, jeśli zajdzie taka potrzeba.

A ja siedzę, gapię się na miejsce, gdzie Mała leżała i myślę sobie o panice, w jaką wpadła, jak próbowaliśmy ją zabrać na zewnątrz i o tym, jak nie chciała spać, dopóki nie była pewna, że człowiek jest blisko i sobie nie pójdzie. I tak sobie myślę, że pies, który po prostu spanikował przed hałasem i pobiegł przed siebie, raczej by się tak nie zachowywał. Za rękę nikogo nie złapałam, dowodów na porzucenie nie mam.

Ale korzystając z okazji chcę przypomnieć to, co zostało już zapewne powiedziane w Internecie trzy zyliony razy, bo najwyraźniej to wciąż za mało. Jeśli rozważasz podarowanie komuś zwierzęcia w prezencie (np. świątecznym), znajdź najbliższą ścianę i uderz ją z całej siły głową. Jeśli zmieniłeś zdanie to dobrze, jeśli nie, powtórz procedurę - do skutku. Jeśli znasz kogoś, kto rozważa podarowanie komuś zwierzęcia w prezencie - przekaż mu proszę moją radę.

PS. Nasza reakcja pewnie nie była idealna z punktu widzenia jakiejś psiej behawiorystyki, a stary ręcznik i resztki kurczaka z rosołu na kolację to pewnie nie jest szczyt psich marzeń, ale to najlepsze, co potrafiliśmy zrobić, a na sprawną reakcję służb o takiej porze w taki dzień nawet nie liczyliśmy.

TL;DR: Znaleziony w Wigilię pies reagował wielką paniką na każdą próbę wyprowadzenia go poza próg domu i nie chciał opuścić na krok ludzi, którzy dali mu jeść. Zwierzęta też mają uczucia, czują strach, głód, zimno, przywiązanie i stratę tak samo jak Ty, więc URWAŁ NAĆ nie porzucaj ich i nie rób z nich nieprzemyślanych prezentów!!!

by ~CzarnaKawa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar honey515
6 10

@Morog: dla tego pieska, była dobrą wróżką...

Odpowiedz
avatar Kitty24
4 6

Skąd jesteś? Wzięłabym tego pieska...

Odpowiedz
avatar Agness92
9 13

Jest jedna sytuacja kiedy szczeniak na święta jest ok. Jeśli jest to wyczekany prezent, z przygotowaniem np. dziecko przez x czasu "opiekuje" się smyczą. (Trochę mnie irytuje takie demonizowanie dawania zwierzaków akurat na święta, no bo przecież w każdą inną okazję zwierzak może się okazać nietrafionym prezentem)

Odpowiedz
avatar Shi
8 8

@Agness92: nawet jeśli dla dzieciaka będzie to nie trafiony prezent to rodzice powinni brać pod uwagę to, że sami się nim zajmą. Też nie lubię demonizowania dawania zwierzaków w prezencie (chociaż nie praktykuję). Dużo osob z mojego otoczenia dostało zwierza i bardzo się z tego powodu cieszyli, zajmowali się futrzakami do ich ostatnich, spokojnych chwil. Tylko że zwierzak to był prezent od dorosłych dla dorosłych.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 11

@krulgur: Trudno powiedzieć. Był późny wieczór, psinka mogła dostać kopa zaraz po wigilijnej kolacji, jak tylko goście poszli do domu. Z drugiej strony - psiak, faktycznie, mógł się wystraszyć huku, wyrwać z obroży i polecieć gdzieś na oślep. Tyle, że szczeniaki zwykle nie boją się strzałów. W każdym razie - nie panicznie. Być może jednak - ten się bał. A zważywszy, że był tak wściekle głodny, można domniemywać, że tułał się po ulicach już od dłuższego czasu. Może więc uciekł, lub został wyrzucony jeszcze przed świętami? Jeśli zaś piesek boi się wychodzić z domu, może to świadczyć zarówno o strachu przed hukiem, jak i obawie przed porzuceniem. To, że spał czujnie, nie jest niczym dziwnym. W nieznanym miejscu, u obcych ludzi, po prostu był ostrożny.

Odpowiedz
avatar Rudyba
4 4

Pies mojej babci tak samo reagował, przez jakies 2 tygodnie, po tym jak na spacerze dzieciaki rzuciły mu pod nogi petarde. Zwiać nie mogła, bo była na smyczy, ale od tamtej pory każdy Sylwester na lekach.

Odpowiedz
avatar popielica
2 12

Super, że nie zostawiłaś psa na ulicy, ale reszta to bzdury. Przez mój dom przewinęły się dziesiątki zwierząt, zajmuję się bezdomnymi psami od lat i już dawno nauczyłam się, że zgadywanie ich historii po zachowaniu jest bardzo mylne. Oraz, że problem porzucania zwierząt wcale nie jest tak duży, jak się wydaje, a bezdomność wynika głównie z nie pilnowania zwierząt, nie szukania ich, gdy zaginą oraz utrudniania znalezienia psa, jeśli właściciel go jednak szuka (gminy potrafią podpisywać umowy ze schroniskami oddalonymi o kilkaset kilometrów... kto, nie siedząc w temacie, o tym wie? szuka się w najbliższym schronisku). Ergo - porozwieszaj ogłoszenia. Może faktycznie to "nieudany prezent", a może jednak ktoś go szuka i tęskni.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@popielica: Wnioskowanie historii zwierzaka na podstawie jego zachowania nie jest nigdy pewnikiem, ale bez przesady, też nie bzdurą... Psie zachowania nie biorą się znikąd, miałam m.in. psa, który panicznie bał się dotykania łap - okazało się, że całe nogi miał w bliznach po przypalaniu papierosami. Tutaj twardych dowodów nie ma skąd wziąć, ale niestety porzucenie jest bardzo prawdopodobne. Nie wiem, do czyjego "wydawania się" porównujesz problem porzucania, ale jest on ogromny. Zwłaszcza w grudniu, styczniu i latem. Zwłaszcza jeśli uświadomisz sobie, że KAŻDE oddanie do schroniska własnego zwierzaka jest porzuceniem. Nie pilnowanie zwierzaka też często jest porzuceniem. Nie szukanie zaginionego również. Możesz podać gminę, która ma podpisaną umowę ze schroniskiem oddalonym o kilkaset (= co najmniej 200) kilometrów, a z pobliskim nie? Nie znam tego procederu, byłby on nadzwyczaj głupi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@aegerita: ale popielica ma rację w tym zgadywaniu historii. W taka pogodę powodzenia przy wyciąganiu mojego psa na spacer - zwłaszcza wieczorny. Taka reakcja jeszcze o nim nie świadczy. Tak samo jak czujny sen. To jest zależne bardzo mocno od rasy też. My mamy sznaucerkę, a jednym z naczelnych "praw" posiadacza sznaucera jest "już nigdy nie skorzystasz z toalety samemu". I na grupach poświęconych tej rasie wszyscy z tego pieją. Takie zachowania absolutnie nie muszą się wiązać z historią psa. Co do problemu z porzucaniem - faktycznie jest ogromny. Nie bez przyczyny mamy największe schronisko w Europie. Z tym wywożeniem w zupełnie inne rejony to akurat prawda.

Odpowiedz
avatar popielica
0 0

@aegerita: trochę późno, ale odpowiem. Tutaj lista gmin, które mają podpisane umowy ze schroniskiem w Radysach - praktycznie pół Polski: https://www.facebook.com/jolanta.fech/posts/2997616866949162 Tak samo działa schronisko w Wojtyszkach. Niepilnowanie psa nie jest porzuceniem. To po prostu niepilnowanie. Porzucenie zakłada celowość. Pracowałam w schronisku przez kilka miesięcy i nie przypominam sobie żadnego przypadku oddania/podrzucenia psa przez właścicieli. W przypadku psów odłowionych, więkoszość należy do wieśniaków, których psy łażą luzem i którzy ich nie szukają, jak przepadną, bo biorą sobie nowego.

Odpowiedz
avatar Crook
2 2

Od dwóch tygodni mamy psiego maluszka w domu (jako drugi pies). Po 3 dniach u nas sunia była już zaszczepiona na psie choroby i zaczipowana. Nawet jeśli jakoś by uciekła z ogrodu (mało prawdopodobne), to każdy weterynarz po 15 sekundach sprawdzania będzie miał mój nr telefonu. KAŻDY odpowiedzialny opiekun psa powinien psa zaczipować u weterynarza, a w schronisku można to zrobić bez opłat.

Odpowiedz
avatar maciek_pyp
1 3

Nawiazując od ostatniego akapitu przed PS, wiem że jest to powtarzane zylion razy, aby nie dawać zwierząt jako prezent, ale ja uważam, że to w cale nie jest takim głupim pomysłem. Wszystko zależy od tego, komu się daje. Przykład z życia, przyjaciółka kupiła psa swojej mamie na urodziny, która dwa miesiące wcześniej straciła swojego. Prezent mega udany, bo z tego co wiem to mama zachwycona i dba o psa tak że lepiej się nie da. Kolejny przykład, znajomy dostał od nas psa, bo też jego zdechł jakoś niedawno, więc prezent również udany, mimo że zwierzę. Mi osobiście marzy się jakiś egzotyk, legwan bądź jakiś wąż i rozpowiadałem o tym rodzinie. Niestety pod choinką znalazłem skarpetki i butelkę wina, a mega bym się ucieszył z takiego „legusia”. Ważne by dać osobie odpowiedzialnej, która lubi zwierzęta, wtedy to będzie świetny prezent i wcale nie trzeba walić głową w ścianę.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
2 4

@maciek_pyp: Przede wszystkim ważne, żeby taki prezent był uzgodniony i przemyślany. Dawanie psa komuś, komu pies zdechł bez uzgodnienia też może się skończyć niefajnie, bo np. mama się postarzała i już nie ma siły na spacery z psem, a znajomy co prawda chce dalej psa, ale upatrzył sobie konkretną rasę. To po prostu zobowiązanie i lepiej, jak psa sobie wybierze i kupi przyszły właściciel, a nie ktoś trzeci. A Ty dorośnij i kup sobie sam legwana, jak tego chcesz, bo to też nie jest zwierzę, które się da trzymać z powodu kaprysu, tylko trzeba mieć do tego odpowiedni sprzęt i odpowiednie warunki. Raczej obdarowywujący takim prezentem nie nauczy się, czego taki legwan potrzebuje do życia i jak mu stworzyć optymalne warunku.

Odpowiedz
Udostępnij