Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zobaczyłem właśnie mema, z tej serii, że jedzie chłopak na rowerze, wkłada…

Zobaczyłem właśnie mema, z tej serii, że jedzie chłopak na rowerze, wkłada kij w szprychy, wywala się, i krzyczy, że to czyjaś tam wina (w tym przypadku było o taksówkarzach, którzy oszukują, są niemili, a winę za swoje niepowodzenia zwalają na kierowców Bolta). Przypomniało mi to historię pewnego sklepu w mojej okolicy, którego Właściciele to znajomi mojej mamy. Dla dalszych potrzeb historii nazwijmy ich Januszem i Grażynką. Ich problemy się zaczęły, kiedy w okolicy otworzono większy sklep, samoobsługowy. Stracili w tym momencie część klientów, jednak nadal byli w stanie się utrzymać, ponieważ wielu ludzi robiło u nich zakupy z przyzwyczajenia, czy też z powodu bliskiej odległości i mniejszych kolejek. Z czasem jednak klientów ubywało, a powodów było kilka.
1. Sprzedawanie towarów po terminie przydatności do spożycia. Najgorzej było z wędlinami, które podobno jakoś myli, czy coś. Jedna kobieta odniosła im jakąś szynkę czy kiełbasę, mówiąc wprost, że śmierdzi. Słyszałem też o przypadku, kiedy to po ich wędlinie ktoś dostał rewolucji żołądkowych.
2. Wścibstwo Grażynki. "Oo, takie duże zakupy pani robi, to pewnie córka na niedzielę przyjeżdża, co? A gdzie ona pracuje? A ile zarabia? A z tym swoim to ma chociaż ślub? A on to co robi? A za ten swój samochód to ile zapłacili? Pewno drogi?" No kobieta wszystko chciała wiedzieć, i nie umiała zrobić tego jakoś delikatnie, naokoło, jak to niektórzy robią. Była bezpardonowa i taktowna niczym udar w radzieckiej wiertarce:)
3. Za długie języki i zamiłowanie do plotek obojga, plus wcześniej wspomniane wścibstwo. Jakiś wieloletni klient w zaufaniu zwierzył się ze swoich problemów rodzinnych, a na drugi dzień wiedziało o tym pół wsi. A nawet nie tylko o tym, bo jeszcze coś tam od siebie dopowiedzieli.
Była w tej wiosce taka paczka 4-5 chłopaków w wieku 20+. Kilka razy w tygodniu się spotykali w różnych składach u jednego z nich, który w garażu miał stół do bilarda. Przed spotkaniem zachodzili bądź zajeżdżali po piwko, ewentualnie papierosy i jakieś słone przekąski. Znam ich. Nie są to chłopaki, którzy tylko patrzą skąd wziąć pare groszy na to wieczorne piwko, nie posiadający żadnych ambicji. Wszyscy pracowali, jeden z nich nawet w międzynarodowej firmie (biegle mówił po niemiecku), inny przejmował powoli firmę po rodzicach. Po prostu, normalne chłopaki, którzy lubili przebywać w swoim towarzystwie, pogadać, a przy tym wypić po 2-3 piwka, po czym grzecznie rozejść się do domów. Janusz z Grażynką zaczęli pozostałym klientom opowiadać, ile to oni piwa nie kupują, jakiego konkretnie, w jakich ilościach, który z nich dodatkowo papieroski kupuje itd. Oczywiście wkrótce chłopaki się dowiedzieli, wkurzyli się, i przestali się tam zaopatrywać. Pewnego razu jeden z nich został wysłany przez matulę po jakąś pierdołę do obiadu. Nie chciało mu się jechać po to dalej, więc przeszedł się do w/w sklepu. Grażynka od progu zaczęła jazgotać w stylu "oo jak Cię dawno nie było... A czemu z kolegami nie przychodzicie? Pokłóciliście się?". Kolega na to odparował, że teraz zaopatrują się w tym nowym markecie. Na to Grażynka się strasznie obruszyła, zaczęła narzekać, że czemu tam itd. Na to usłyszała odpowiedź w stylu "Pomijając fakt, że tam jest taniej, to na dodatek nie musimy się martwić, że na drugi dzień cała wieś będzie wiedziała ile i czego kupiliśmy i jakie to z nas nie są pijaki".
4. Oszukiwanie. Trafiło się dziecko, jakiś pijaczek, czy też starsza osoba- w wielu przypadkach zostali oszukani na reszcie. Kiedyś jedno dziecko okazało się na tyle rozumne i dobre z matematyki, że zwróciło uwagę, że otrzymało o 2 złote za mało reszty, to zostało zrugane, że przecież Janusz czy Grażynka wiedzą lepiej. Dopiero jak rezolutna mamusia wpadła do sklepu i narobiła zamieszania, to grzecznie oddali te 2 złote, ale nawet na zwykłe "przepraszam" się nie wysilili.
Jak ktoś robił większe zakupy, to często miał doliczone do paragonu coś, czego nie brał. Po jakimś czasie sprawa się wydała i ludzie zaczęli od razu przy ladzie sprawdzać paragony. Jak znaleźli jakąś dodatkową pozycję, to był uśmiech numer pięć "ojej, coś mi się pomerdało, już oddaje pieniążki"
W końcu odstraszyli od swojego sklepu tylu klientów, że musieli się już zamknąć, ponieważ znaleźli się poniżej progu rentowności. A czyja to wina? Oczywiście Tuska, nawiązując do innej serii memów :) A tak na prawdę, to Janusz z Grażynką winą za swoje bankructwo obarczali wspomniany wcześniej market oraz ludzi z okolicy którzy "wolą pójść do tych oszustów i wyzyskiwaczy, bo mają złotówkę taniej, niż dać zarobić swoim". Właśnie- jest to o tyle zabawne, że co do wyzyskiwania, to oni już jedną noga stali na sali sądowej. Kiedyś Grażynka poważnie połamała nogę, i na czas dopóki nie wróciła do sprawności zatrudnili do sklepu ekspedientkę, taką panią Danusię, osobę typu "przepraszam że żyję, to się więcej nie powtórzy". Myśleli, że taką pierdołę, to łatwo przekręcą na kasę, lecz okazało się, że pani Danusia nie jest do końca pierdołą i umiała zapytać gdzie trzeba. W Momencie kiedy roztaczała się nad nimi wizja kontroli z Inspekcji Pracy itd. z wielką łaską wypłacili pani Danusi zaległe pieniądze, przy czym oczywiście nie omieszkali rozpowiedzieć po okolicy jak to Danusia nic nie robiła, opierdzielała się, a w dodatku ginęły pieniądze i towar. Tutaj do akcji wkroczył syn pani Danusi, który wpadł z awanturą do sklepu i powiedział, że jak jeszcze raz coś takiego będą opowiadać, to poda ich do sądu o zniesławienie.
Natomiast co do marketu, to od początku istnienia, czyli pewnie ok. 4 lat, pracują tam te same panie. Jedna z nich to znajoma mojej cioci, która opowiadała jej, że rewelacji może nie ma, ale ogólnie atmosfera jest w porządku, a pierwszego każdego miesiąca wypłata jest na koncie.
Tak więc jakby ktoś z Was miał sklep to pamiętajcie- oszukujcie, plotkujcie, sprzedawajcie stary towar, a w razie niepowodzenia winą obarczajcie wszystkich wokół, tylko nie siebie.

sklep

by ~tony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jaladreips
2 6

No i dobrze tak mendom, aż mi się nóż w kieszeni otwierał jak to czytałem. A za próbę oszukania pracownika i pomówienia powinni odsiadywać wyroki co najmniej 5 lat.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2019 o 17:56

avatar tatapsychopata
6 6

Jakbym czytał o sklepie u mnie na wsi, od kilku lat już nieistniejącym... Słowo klucz: nieistniejący.

Odpowiedz
avatar poziomkowePomelo
3 3

Mój wujek prowadzi firmę budowlaną. Ostatnio żalił się nam, że ludzie są dziś tacy bezczelni, bo nie chcą pracować u niego na czarno za 5zl za godzinę. XD

Odpowiedz
Udostępnij