Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trochę piekielnie, trochę edukacyjnie, bo czasem witki mi opadają po prostu. Chodzę…

Trochę piekielnie, trochę edukacyjnie, bo czasem witki mi opadają po prostu.

Chodzę niekiedy o kuli.
Potrzebuje jej na długie dystanse.
Chodzenie o kuli wiąże się z dwoma niedogodnościami. Same w sobie nie są one jakieś straszne. To inni ludzie czynią z tych niedogodności chodzącemu o kuli piekiełko.

Niedogodność pierwsza.
Gdy korzysta się z kuli, to ma się zajętą rękę.
Wszystkie drobne czynności, które wymagają obu rąk wymagają jednocześnie odstawienia kuli. Chcesz umyć ręce w toalecie - odstaw kulę, chcesz przejrzeć czasopismo w księgarni - odstaw kulę, chcesz wyjąć z plecaka portfel - odstaw kulę, chcesz usiąść przy stoliku w kawiarni - odstaw kulę itp.

A kula, jak to kula jest złośliwa. Staram się ją opierać tak, by stała stabilnie, ale ona i tak potrafi się przewrócić sama z siebie. Denerwuję się wtedy, bo mam problem z biodrem i schylanie się po kulę gdy moje biodro nie zgina się więcej niż 90 stopni mnie męczy. Muszę przyjąć pozycję skoczka w telemarku, by mi się to udało, no i lekko mnie to boli.

To na razie jest przykre, ale jeszcze nie piekielne. Ot, szara proza życia.
Piekielne jest to, że w 70% przypadków, kula nie przewraca się sama. Ludzie jej nie widzą i w nią włażą, kopią, potrącają. Kula spada i... człowiek, który kulę przewrócił w większości przypadków się ulatnia.
Dziś byłam w sądzie wieczystoksięgowym. Podeszłam już do stanowiska - wyciągam dokumenty z plecaka - do czego potrzebuję rąk, kulę oparłam stabilnie przy pobliskim biurku na takich antyciekawskich ściankach wokół biurka. Załatwiłam sprawę - kula leży kopnięta. Nikogo nie ma. Naprawdę nie stała nikomu na drodze, nikt z tego bocznego biurka nie korzystał.

To, że ktoś ją trącił to ja rozumiem, ale nie rozumiem ludzi, którzy to robią i tak tę kulę zostawiają. Naprawdę wierzą w cudowne uzdrowienia na każdym kroku? Wydaje mi się, że logiczne jest to, że ktoś kto musi z takiej rzeczy korzystać ma problem z chodzeniem, poruszaniem się, więc trudno mu się schylać. Zresztą: skoro Ty kopnąłeś/aś, to Ty podnosisz. Proste? Jak widać nie dla wszystkich.

Niedogodność druga.
Gdy idę z kulą potrzebuję ok. 20 cm dodatkowej przestrzeni z boku bym mogła przejść. Kuli niestety nie stawia się idealnie obok stopy tylko właśnie te 20 cm dalej, tylko tak da się utrzymać równowagę (u góry jesteśmy szersi, plus szerokość ręki).
I tutaj jest tak samo jak w przypadku pierwszym. Kopanie po kuli to po prostu moja codzienność. To jest bardzo niekomfortowe, bo gdy ktoś zrobi to akurat w momencie, gdy ciężar ciała jest na chorej nodze i kuli to tracę równowagę.

Reakcja jest najczęściej taka sama jak pisałam wyżej. Żadnego przepraszam, przecież ja tylko kulę uderzyłem/am. Jak to pani tu nie przejdzie? Ma pani tyle miejsca z boku... Albo przejdę sobie obok, a że kopnę pani kulę i leci pani na twarz? Ojoj, nie widziałem/am.

Byłam kilka miesięcy temu na dużym koncercie rockowym. Bałam się go, ale niepotrzebnie, bo nikt mnie tam nawet nie potrącił. Można więc uważać na innych.
Większość tego nie robi. Nie rozumiem. Wydaje mi się, że to nie tylko o kulę chodzi. Chodzimy sobie nawzajem po butach w autobusie, włazimy na siebie na przejściach dla pieszych. Dlaczego?

ulica

by ~brzoskwinia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
3 5

Moja ciocia chodziła o kulach parę lat (już nie żyje dlatego nie chodzi) i zawsze mnie bawiło jak szłyśmy ulicą, a ta kulą pukała kogoś przed nią i pytała czy się może przesunąć bo ona potrzebuje ciut więcej miejsca. Jak dana osoba nie reagowała to pytała bardzo głośno czy ma nią przypierdzielić. O dziwo skutkowało. Przestało mnie to bawić dopiero w tym miesiącu gdy przez wypadek sama wylądowałam o kulach bo zwichnęłam rzepkę.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
7 9

Moja siostra też porusza się o jednej kuli, nie przeszkadza to ludziom, trącać kulę nogą, wpatrywać się w siostrę, jakby trędowata była. Ale już abstrahując - to samo dzieje się w kolejce do kasy. Nie wszyscy respektują przestrzeń osobistą każdego człowieka, wjeżdżając wózkiem w... tylną cześć ciała. Co się przesunę, to znowu mam wózek w doopie. Nosz...

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 5

@starajedza: a dla mnie piekielne jest podejscie do osob o kulach. W rodzinie mam osobe z czesciowym paralizem, chodzi o kulibo jedna reka nie rusza a noge ciagnie prawie. Myslisz ze bez prosby ktos mu np miejsce zrobi? Ludzia sie wydaje ze dana osoba jest sprawna tak jak oni, koszmar. Tu o uzalanie nie chodzi. Ktos potraca to powinien przeprosic. Ktos cos przewraca to to podnosi. Nie wiem jak Ciebie mnie tak wychowano.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Ty znajdź sobie może jakieś hobby konstruktywne? Ile można kiepsko trollować?

Odpowiedz
avatar Peppone
2 2

Hm... A coś na kształt temblaka, co by luźno trzymało Twoją kulę z ręką, tak, żebyś mogła korzystać z dłoni?

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

Ja to chyba jakiś nietypowy jestem. Też kiedyś byłem zmuszony do chodzenia o kulach (dwóch) i nic z tych nieprzyjemności mnie nie spotkało. Wprost przeciwnie, wszyscy się rozstępowali, żeby zrobic mi miejsce i maksymalnie ułatwić przejście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Powtórzę się po raz setny ze Polacy nie potrafią poruszać się pieszo po mieście, przypomina to stado zbłąkanych baranów, hitem jest tez robienie kroków w tył bez obejrzenia się.

Odpowiedz
avatar Ophelie
3 3

@Pixi: To nie tylko Polacy. Hitem dla mnie jest nieumiejetnosc poruszania po schodach ruchomych. W centrach handlowych non stop zdarza sie, ze osoba przede mna, schodzi ze schodow i zatrzymuje sie tuz za nimi, bo musi sie rozejrzec gdzie teraz isc, podczas gdy ja i tlum za mna wjezdzamy jej w cztery litery.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 2

A więc tak. Chodziłem o kulach prawie 5 lat. Nie wiem czy robią jeszcze takie, ale podejrzewam, że problem leży w niewłaściwych kulach. Ja swoich nie musiałem odkładać do każdej czynności. Miały prawie zamknięty uchwyt na łokieć więc po prostu zawisały. Te nowoczesne - bałbym się ich używać. Zero wsparcia okolicy łokcia. Tak samo jak nie umiem chodzić w kulach pachowych. A w moich śmigałem szybciej niż niektórzy biegali.

Odpowiedz
Udostępnij