Swego czasu pewna gimnazjalistka poprosiła mnie, jako starszą koleżankę o przysługę. Chciała, żebym przyszła do jej klasy i opowiedziała o swoim, wówczas świeżo wyuczonym zawodzie (w ramach akcji typu "ścieżki kariery"). Dodała, że nauczyciele w jej szkole bardzo zachęcają do organizowania takich spotkań.
Pomyślałam, że to dobry pomysł. Młoda skonsultowała sprawę z wychowawczynią i ustaliła ze mną termin tak, żebym odwiedziła ich podczas godziny wychowawczej.
Przemyślałam, o czym warto opowiedzieć nastolatkom. Przygotowałam atrakcyjną wypowiedź, uwzględniającą dialog z uczniami. Wyszedł mi plan na około pół godziny a pozostały czas zostawiłam na ewentualne pytania. Dodam jeszcze, że do szkoły Młodej miałam ponad godzinę drogi, więc zarezerwowałam sobie na spotkanie sporą część dnia.
W umówionym dniu szykuję się już do wyjścia, kiedy dzwoni Młoda.
- Przepraszam cię, ale nie wiem czy będziesz mogła poprowadzić to spotkanie. Wychowawczyni jest chora i w ramach zastępstwa mamy mieć fizykę.
- I teraz to mówią? Przecież to spotkanie było umówione dawno temu.
- No właśnie usiłuję wyjaśnić. Poczekaj jeszcze, spróbuję coś zrobić.
- Ok, ale mam autobus za 10 minut. Jeśli nim nie pojadę to będę u was spóźniona.
- Bardzo cię za to przepraszam. Zrobię co w mojej mocy, pa.
Po dwudziestu minutach i kilku SMS-ach, dostaję telefon od Młodej. Nabiegała się po szkole, nagadała. Jakoś wytłumaczyła nauczycielom, że nie wypada odwoływać w ostatniej chwili spotkania, na które ktoś bezinteresownie poświęca swój czas. No dobrze. Pani od fizyki się zgodziła, mogę przyjechać.
Biegnę na kolejny autobus. Wchodzę do klasy, w której jeden chłopiec rozwiązuje właśnie zadanie przy tablicy.
- Dzień dobry pani. Przyszłam poprowadzić umówione spotkanie w ramach ścieżek kariery.
Nie spodziewałam się wielkich hołdów ale nie zaszkodziłoby zwykłe "Dzień dobry, dziękujemy, że pani przyszła". Zamiast tego słyszę zniecierpliwienie w głosie:
- A ile to będzie trwało? Bo chciałbym z nimi potem dokończyć te zadania.
- Znaczy się... No mogę spróbować trochę skrócić wypowiedź. (Owszem, należało zareagować inaczej ale po prostu zbaraniałam.)
- Dopsz, proszę....
Poprowadziłam do końca lekcji i tak już skróconą wypowiedź - tyle ile zdążyłam, żeby nie zabierać dzieciakom przerwy. Klasa posłuchała, zgłaszała się chętnie. Myślę, że się podobało.
Żebyście tylko słyszeli tłumaczenie Młodej, która później mnie przepraszała, "Bo to miła pani, tylko przyszła tak nagle na to zastępstwo. Może nie wyczuła sytuacji czy coś... "
Eee? A co nauczycielka miała powiedzieć? Trwała lekcja, więc jej pytanie było najzupełniej naturalne.
Odpowiedz@Bubu2016: Rozumiałabym to, gdybym nieoczekiwanie przyszła na planową lekcję fizyki. Ale pogadanka była zaplanowana na godzinę wychowawczą. Szkoła ponoć zachęcała do takich działań. W ostatniej chwili stwierdzono, że jednak zmieniają plany a ja mam jak najszybciej skończyć i nie przeszkadzać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2019 o 22:26
@Tosty_z_serem: Spróbuj spojrzeć na to tak: jesteś nauczycielką fizyki, masz zastępstwo w tej klasie, uczennica Cię prosi, żebyś pozwoliła jej znajomej poprowadzić umówione wcześniej zajęcia, zgadzasz się, ale po dzwonku nikt się nie zjawia, zaczynasz więc lekcję, przerabiasz zadania i po jakimś czasie prelegentka jednak się pojawia... Jaka jest naturalna reakcja? Oczywiście pytanie o czas trwania prelekcji, bo chciałabyś dokończyć zadania. Moim zdaniem przesadzasz.
Odpowiedz@Tosty_z_serem: Nota bene - czy pamięć płata mi figle, czy zmodyfikowałaś tekst? Czy w pierwotnej wersji nie było czegoś o "złym wychowaniu"?
Odpowiedz@Bubu2016: Jeżeli lekcja wychowawcza jest w planie, to powinna być przeprowadzona jako lekcja wychowawcza. Proste.
Odpowiedz@Bryanka: Żartujesz, prawda? Zastępstwo obsadza się nauczycielem, który akurat jest dostępny. Dobrze, jeśli w ogóle uczy w danej klasie.
Odpowiedz@Bubu2016: Nie, nie żartuję gdyż nie przypominam sobie sytuacji, że na zastępstwie za np. WOS, ktoś nam robił Fizykę. Nauczyciel na zastępstwie zwykle z grubsza wiedział jaki miał być temat i albo czytaliśmy dany rozdział z podręcznika, albo była to luźna rozmowa na dany temat.
Odpowiedz@Bryanka: ja taką sytuację miałem dziesiątki razy
Odpowiedz@VAGINEER: Ja też. Generalnie w razie zastępstwa nauczyciel albo faktycznie próbował przeprowadzić te zajęcia, które miały być planowo, albo jeśli uczył klasę innego przedmiotu zamiast planowanej przeprowadzał lekcję własnego przedmiotu, albo pozwalał zająć się czym chcemy i tylko pilnował porządku. Plus mówimy o godzinie wychowawczej, niby jak przypadkowy nauczyciel ma być na bieżąco ze sprawami nieswojej klasy?
Odpowiedzczekaj, to co robiła dyrekcja szkoły w tym czasie? powinni przecież poinformować nauczycieli co i jak ma się odbyć? Przecież to nie tak, że weszłaś nagle do przypadkowej szkoły i stwierdziłaś, że poprowadzisz zajęcia, to musiało być wcześniej ustalone...
Odpowiedz@antyalergiczka: Teraz dziwię się sobie, że po prostu nie zadzwoniłam do dyrekcji, żeby wyjaśnić co się dzieje. Podejrzewam, że wiedziała o tym tylko wychowawczyni a pani zastępująca uznała, że jej lekcja jest ważniejsza.
Odpowiedz