Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Praca na sekretariacie nie jest trudna. Nie wymaga zbyt dużej merytorycznej wiedzy.…

Praca na sekretariacie nie jest trudna. Nie wymaga zbyt dużej merytorycznej wiedzy. Do wysyłki listów ma się ubogi program poczty polskiej, do wpisywania faktur Excela, artykuły biurowe zamawia się z Makro. Telefonów niekoniecznie trzeba odbierać, bo robią to wszyscy, którzy akurat obok niego są. Na koniec miesiąca trzeba zrobić zestawienie poczty wychodzącej i wpisać zapłacone faktury. Co jakiś czas przyjdzie klient i trzeba zrobić jemu kawę.
Czy to jest duży zakres obowiązków?

Większość z was powie, że nie. I ja się z tym zgodzę, jednakże moja współpracownica uważa, że jest tego o wiele za dużo. Owszem, są takie dni, gdzie wysyłki poczty jest bardzo dużo - obsługujemy około 100 złożonych podmiotów i czasem przed Zgromadzeniem, trzeba zawiadomić wszystkich ich członków. Wtedy listów może być nawet 150, co powoduje, że dużo czasu marnuje się na drukowanie kopert, wkładanie do nich listów, a potem zaklejanie.
Wtedy zawsze mogła liczyć na moją pomoc, jednak ostatnimi czasy chyba się "zapomniała".

Niegdyś stanowisko moje [Asystentka Zarządu] było połączone ze stanowiskiem Sekretariatu. Jednak przez rozrost firmy zdecydowano się je rozdzielić i tak w lipcu zeszłego roku zatrudniono Sekretarkę [S]. Osoba, która wprowadziła Sekretarkę w jej obowiązki i wyjaśniła strukturę firmy, miała już wtedy stanowisko Asystentki Zarządu [AZ], na którym była do marca, a marcu zastąpiłam ją ja.

Poprzednia AZ uprzedziła mnie, że S. potrafi wykorzystywać ludzi. I często gdy zapoznawała mnie z obowiązkami, S. starała się ją odciągnąć, żeby popakowała z nią listy itd. AZ stwierdziła, że dała sobie wejść na głowę i częściowo przez to zmienia pracę. Ja jednak mam twardy charakter i potrafię powiedzieć NIE.

Tak sobie żyłyśmy z S. w miarę dobrych stosunkach - ja jej czasem pomogłam, czasem sama zrobiłam za nią jakąś rzecz np. wpisałam faktury, bo widziałam, że ma dużo pracy. Nawet tego nie zauważała i dopiero ją uświadamiałam, że zrobiłam coś za nią. Zawsze jej powtarzałam, że siedzę w drugim pokoju i nie widzę ile czego ma, jeśli do niej nie wejdę, ale ona ma do mnie przyjść jakby chciała pomocy - tak jak zresztą inne osoby z firmy.

Zgrzyt przyszedł kiedy poszłam na 1,5 tygodniowe L4. Mamy zasadę, że gdy jedna z nas jest na L4, bądź urlopie, druga przejmuje jej obowiązki. I tak, gdy ja wysyłałam listy zamiast S., tak ona nawet nie uruchomiła mojego maila przez co prawie przepadł nam termin rozprawy z obowiązkowym stawiennictwem.
Podobna sytuacja wystąpiła, gdy byłam na urlopie. Przejmowaliśmy nowy podmiot i trzeba było go wprowadzić do systemu. Wracam po 4 dniach odpoczynku i widzę 130 maili z tego właśnie podmiotu z danymi. Nic nie ruszone, a trzeba zaraz robić im rozliczenia.
Porozmawiałam z S. i co usłyszałam?
- Jestem zapracowana i nie mam czasu zajmować się jeszcze twoją durną skrzynką, a poza tym już wróciłaś, to możesz to zrobić.

Siadłam, ogarniałam maile do końca dnia i zostało mi ich jeszcze 20. Poinformowałam o tym Zarząd [kwestia nadgodzin] na co oni zareagowali zdziwieniem, ponieważ S. powiedziała, że wszystko ogarnia.

Od jakiegoś miesiąca S. zaczęła chodzić i mówić, że jej nie pomagam, że powinnam z nią robić listy, a nie siedzieć u siebie. Przestała nagle się odzywać, a jak się spytałam o co jej chodzi, jak typowa kobieta powiedziała, że o nic.
Nie jesteśmy w przedszkolu, aby bawić się w takie gierki. Nie chce się odzywać, niech się nie odzywa, byle swoje obowiązki wykonała prawidłowo.

Po czym kilka dni temu przychodzę do niej z pilnym listem do sądu. Mówię, że to musi wyjść dzisiaj i za potwierdzeniem odbioru.
- To pójdzie jutro, bo nie mam czasu i nikt mi nie pomaga.
- To jest sądówka, to ma to wyjść dzisiaj.
- Przyszła wielce Pani i mam jej robić to co ona każe! Żadnego listu ci nie wyślę.
- To ja mam sama iść na pocztę i go wysłać? To są twoje obowiązki, a nie moje.
- No właśnie, ty masz swoje obowiązki, ja swoje to mi się do moich nie wpier...

Byłam wściekła, widzieli to inni obecni w pokoju i znają mój charakter. Byłam o krok od zjechania jej z góry na dół, ale stwierdziłam, że mam swój pewien poziom, z którego nie chcę rezygnować. Poczekałam, zobaczyłam, że wpisała mój list na wysłane.
Następnego dnia podejmuję ostateczną próbę rozmowy przed pójściem do Szefów. Oczywiście S. nie wie o czym chce rozmawiać, bo to moje stanowisko było stworzone, żeby pomagać jej, a nie na odwrót i ona ma więcej pomocy od innych niż ode mnie, a to ja powinnam robić wysyłki. Skoro spór kompetencyjny według niej polegał na tym, że jeden z jej głównych obowiązków miałam wykonywać ja [co owszem, mam robić gdy ona jest na urlopie lub L4] poszłam do szefów i poprosiłam, aby porozmawiali z nami.

Powiedziałam im, że jak mogę to jej pomagam. Ale kilka razy jej odmówiłam - szczególnie gdy chciała zrzucić na mnie bardzo dużą wysyłkę. Za to ona cały czas mówiła o tym, że się nie wyrabia, że od nikogo nie ma wsparcia, że nikt nie uważa jej za ważną.
Szefowie jasno postawili sprawę - to ja jestem jej kierownikiem, a nie ona moim, więc ja mogę jej pomóc, tak jak wszyscy inni, ale nie będę za nią wykonywała obowiązków.

by ~wspolpracownicywojownicy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 30

W pierwszym akapicie masz 4 błędy , w drugim też, w kolejnych 3nastepne. Masz problem z odmianą

Odpowiedz
avatar Habiel
5 7

@iks: Ja raczej spotykam się z tendencją odwrotną- Młodzi ogarniają swoje obowiązki i koniec, a starzy biorą ich na siebie za dużo, bo wypłata o 100 zł większą, a potem mają problem z ich wykonaniem.

Odpowiedz
avatar Limek
-1 5

@maat_: dziękuję za ten komentarz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 9

@maat_: W pierwszym akapicie nie 4 lecz 5. Dalej nie chce mi się czytać. Mam kij w dupie chyba dłuższy niż Ty :)

Odpowiedz
avatar ocelota
0 14

Młode, głupie, roszczeniowe, zwolnić bez ceregieli. Natomiast tytulatura - wow. Asystentka Zarządu) Zarządu z dużej litery koniecznie), to kierownik dla sekretarki. "Sama byłam sekretarką, teraz jestem asystentką, to mam w uj ważnych, merytorycznych obowiązków." To znaczy jakich obowiązków? Teraz zapewne będzie litania super kwiecistych zdań określających okno otworem widokowym, a kopiuj wklej z looknięciem do ustawy - bardzo poważnym projektowaniem uchwał. Czyż nie?

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
4 4

Tak się zastanawiam... Drukowanie koper to taka skomplikowana praca? Jeśli tylko ma się odpowiednią drukarkę i MS Office, to używa się korespondencji seryjnej i 150 koper ma się w kilka minut. Dane do wysyłki przygotowujesz raz na klienta, więc i to nie powinno być problemem.

Odpowiedz
avatar ocelota
3 3

@kartezjusz2009: Drukowanie kopert z programu Poczty Polskiej jest bardzo szybkie, jednak nie można scalić własnej bazy z bazą poczty. Ułatwieniem jest autouzupełnianie.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 1

@ocelota: Może gdzieś mi umknęło, że drukowanie kopert jest przez program PP. Nie znam go dokładnie, ale może tak być jak mówisz. Ale co do scalenia - prawdopodobnie nie da się scalić baz danych, ale można wykorzystać jedną w drugiej. Odpowiednio napisany program mógłby wpisywać za nas wszystkie dane i pozostawiłby tylko do sprawdzenia czy dane są wpisane poprawnie. Oczywiście wiem, że wiedzy i doświadczenia jak to zrobić nie spodziewam się po sekretarce, asystentce zarządu, ani nawet samego zarządu, ale przy odrobinie wysiłku można byłoby coś wspomagającego znaleźć wśród programistów. :) Aż mnie ciekawi, czy ktoś rozwiązał już ten problem? :)

Odpowiedz
avatar Samoyed
6 8

Taka z ciebie asystentka jak z niej sekretarka. Prawdziwe asystentki i sektetarki to sa wazne osoby w firmach, a nie pracownicy w rodzaju przynies, podaj, pozamiataj, do ktorych, jak sama stwierdzials, nie trzeba miec zadnych kwalifikacji. Co to za maniera nadawac wszystkim tytuly, lacznie z osobami, ktore kiedys nosily miana pomocy biurowych? Praca NA sekretariacie? Nie jestem faszysta jezykowym, ale czy asystentka czegokolwiek nie powinna sie umiec, w pierwszej kolejnosci, bezblednie poslugiwac jezykiem ojczystym, a nie jego raczej prymitywna wariacja?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2019 o 10:58

avatar ocelota
3 7

@Samoyed: prawda? Bardzo razi pyszałkowatość. Sekretarka to byle co bez kwalifikacji, za to ja, asystentka, kwalifikacji mam mnóstwo i to ja tu rządzę.

Odpowiedz
avatar orka
0 0

Dziewczyna jest straszna, ale spójrz na nią z drugiej strony. Zrobiliście z niej popychło "nie czuje się ważna", sama twierdzisz, że nie musi mieć żadnych kompetencji, a potrzebna jest do tego, co wykonać może dziecko. Abstrahując od kwalifikacji miękkich, porównaj teraz swoje doświadczenie i wykształcenie z jej. Może macie podobne?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

komunikuj sie z nia mailowo, bedziesz miala podkladke na wydanie polecenia, a jak baba durna to sie podlozy i odmowi= wtedy masz z czym isc do szefostwa i unikasz durnych podszczypywan

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bazienka: Miałem napisać to samo, ale mnie ubiegłaś. Jednego dnia mail z poleceniem, jak go nie wykona to na drugi dzień mail "Proszę mi wytłumaczyć dlaczego..." do niej i szefowi do wiadomości.

Odpowiedz
Udostępnij