Niektóre schroniska chyba nie chcą, żeby adoptować od nich zwierzaki...
Na wstępie zaznaczę, że jesteśmy dość wybredni przy wyborze psa. Sam od małego wychowywałem się z psami i kotami. Zawsze wychowywałem psa od szczeniaka i nie mam doświadczenia z psami "z drugiej ręki", mimo to postanowiliśmy z żoną adoptować jakiegoś ze schroniska. Znalezienie odpowiedniego jest jednak problematyczne. Nie chcemy dużego ani lękliwego psa, czy agresywnego, trudnego w ułożeniu. Spodziewamy się dziecka, dlatego musimy podejść do tego poważnie. Gdyby nasz kochany, stary futrzak żył, na pewno nie byłoby problemu, bo kochał dzieci, ale teraz niestety naszego malucha nie pozna... Dodatkowo pies musi zgadzać się z kotem.
Chodzimy więc po schroniskach, oglądamy psy, wypytujemy dokładnie o każdego, który nam "wpadnie w oko", jak na razie jednak nie znaleźliśmy żadnego, większość jest agresywna, nie lubi dzieci bądź kotów. Nic nie bierzemy na siłę. Jeśli nie znajdziemy odpowiedniego psa, wolimy się wstrzymać.
Szukamy w kolejnym schronisku, aż doszliśmy do pewnego, w którym pani poinformowała nas dość... niemile, wręcz obraźliwie, że chyba nas poje..., że chcemy wziąć psa, kiedy spodziewamy się dziecka. Przecież to STRASZLIWA TRAUMA DLA PSA! I zupełny brak odpowiedzialności z naszej strony, przecież dziecko może psa przestraszyć, ciągnąć za ogon i wywoływać ciągły stres, przez co pies może chorować. dodatkowo nie damy mu 100% naszej miłości, bo będziemy ją przelewać na tego bachora, a pies będzie zaniedbany. Pani stwierdziła, że dopóki dziecko nie będzie miało co najmniej 15 lat, nie powinniśmy w ogóle myśleć o psie...
Czy ma rację, nie wiem. Jak ja się urodziłem, to w domu były dwa psy i trzy koty (stara wieś), kochałem je jak diabli i nigdy nie były dla mnie złe, wręcz przeciwnie, chętnie się bawiły i mnie lizały. Mam nawet zdjęcia z tego okresu i stare filmy na VHS. Rodzice jakoś mnie nauczyli, żeby krzywdy im nie robić.
Jednak na pewno ta kobieta nie powinna ani nas obrażać, mówiąc, że nas poje..., ani mówić o naszym dziecku "bachor", bo takiego słowa właśnie użyła...
schroniska
Sposób przekazu faktycznie piekielny. Inna sprawa, że w schroniskach fundacyjnych ludzie bywają już mocno przewrażliwieni - co w żaden sposób nie jest dziwne, bo niejeden pies, czy kot zostaje wywalony "bo urodziło się dziecko; bo pies warknął, bo alergia" itp. itd. Sytuacje, że ktoś "bierze sobie pieska" - jednocześnie spodziewając się dziecka, po czym - gdy dziecko sie pojawi, nagle okazuje się, że dla psa miejsca w domu nie ma (zwrot z adopcji, do lasu, z kanapy na łańcuch/do kojca) są na porządku dziennym. Mimo wszystko zwrot z adopcji dla psa jest jednak większą traumą, niż siedzenie w schronisku x czasu dłużej - szczególnie, że jakby na to nie patrzeć - szukacie psa, który pod względem charakteru będzie nadawał się dla większości. Weź pod uwagę, że nikt nie jest jasnowidzem i nie wie jaki tak naprawdę masz stosunek do zwierząt, oraz w jakich warunkach pies będzie. Uwierzenie "na słowo" nie wchodzi w grę, pod pojęciem "dobre warunki" niektórzy rozumieją półmetrowy łańcuch, stara beczka zamiast budy i żarcie co drugi dzień - o ile się przypomni. Przy dodatkowym pianiu o tym "jak bardzo kocham pieski". Przykładowo - odzwierciedla to stosunek mojej babci do zwierząt.
Odpowiedz@Iras: U nas miałby i duże podwórko do biegania (dom jednorodzinny) z dużą, ocieplaną budą (ale chyba byśmy kupili mniejszą). Kojec ogromny, częściowo zadaszony, tam właśnie jest buda. Dodatkowo w domu pod schodami jest miejsce na posłanie i miski. Wolimy domowego pupila z możliwością wychodzenia sobie na dwór. Dom jest ogrodzony. Nie wiem, czy to są idealne warunki, no ale złe chyba nie są...? Że tak to ujmę, poprzedni pies nie narzekał.
Odpowiedz@Ferian: Widzisz - tu jest ta kwestia właśnie o czym pisałam - na słowo nikt nie uwierzy. Nie znają cię - w związku z tym ni mają pewności, czy nie okaże się nagle, że pies wyląduje w kojcu na dożywocie bez wychodzenia. O tym co napisała pusia też myslałam, jednak nie wspomniałam ze względu na to, że nie napisałeś na jakim etapie ciąża - bo w momencie gdy do porodu został powiedzmy miesiąc, czy dwa - lepiej byłoby zaczekać z psem (zbyt wiele zmian, w zbyt krótkim czasie). Co do ewentualnego szczeniaka - zdarzają się w schroniskach - i to bardzo często. Jeśli to początek ciąży - to ewentualna chwilę jeszcze macie na wybranie psa. Polecam troche zaczekać - w połowie stycznia zacznie się wysyp "nieudanych prezentów". Właśnie - nieudane "prezenty" to kolejna kwestia, dlaczego w schroniskach mogą krzywo patrzeć - w okresie przedświątecznym ryzyko, że pies źle trafi jest wielokrotnie większe i niestety wszelkie zapewnienia ze strony potencjalnych właścicieli są najczęściej o kant tylka potłuc. Niektórzy "sprawianie wrażenia" opanowali wręcz do perfekcji. Aktualny czas w związku z tym jest dodatkowym elementem, który sprawia, że adopcje bywają utrudnione - zwiększona ostrożność, która i tak w wielu przypadkach okaże się zbyt mała. Jeśli chodzi ogólnie o wiek psa - na ten moment szczeniaka bym nie polecała - przyczyna dośc prosta - czas pojawienia się dziecka wypadałby w tym momencie mniej więcej na okres dojrzewania - gdy pies również wymaga zwiększonej uwagi. przy zamiarze wzięcia szczeniaka polecałabym w sumie poczekać i psa wziąć gdy dziecko już będzie i ogólnie będziecie już po krytycznym okresie połogu itp. Przy adopcji w aktualnym czasie - najlepiej by pies miał jakieś pół roku wzwyż. Pamietaj tez, że zachowanie w schronisku rzadko odzwierciedla prawdziwy charakter psa - stres robi zswoje
Odpowiedz@Iras: O, dobrze jest posłuchać tutaj rad osób bardziej doświadczonych w tej kwestii ode mnie. Ten styczeń to całkiem niezły pomysł. A tak z innej beczki, znajomi wzięli kiedyś psa ze schroniska i oddali po paru dniach. Zwykle osoby pracujące w schronisku znają mniej więcej psa i wiem, że stres itd... Ale przeglądając strony widziałem np. ostrzeżenia, że ten a ten pies wymaga doświadczonego właściciela, bywa agresywny itd. W schronisku znajomych zapewniono, że pies, którego wybrali jest uosobieniem łagodności i kocha dzieci. W domu wyszło co innego... Pierwsze kilka godzin był otępiały,a potem stał się straszliwie agresywny. Nie dało się podejść do niego nawet, poddali się po paru dniach.
Odpowiedz@Ferian: aż takie "przemiany" zdarzają się rzadko. Raczej wygląda to tak, że pies, który w schronisku bał się wszystkiego i nie wydawał z siebie głosu, okazuje sie, ze jednak poszczekać potrafi itp. - po prostu nabiera pewności siebie. Co do znajomości psów - wiele zalezy od tego jakie to schronisko - w przypadku masówki typu paluch, czy celestynów - to mimo najszczerszych chęci, psy są znane zaledwie "mniej więcej" - z uwzględnieniem tego "mniej" -zazwyczaj nawet taka prosta i wydaje się - oczywista - sprawa jak pies zareaguje na przypięcie smyczy - w masówce tak naprawdę jest to jedna wielka niewiadoma, bo generalnie zakłada się petle ze smyczy, a nie przypina karabinczyk do obrozy. W schroniskach fundacyjnych, gdzie ilość psów to raptem ułamek tego co w państwowych, sytuacja wygląda inaczej - to jaki dany pies jest, jest nie tylko znane, ale również pracuje się nad nim w miarę możliwości. Taki przykład z zycia wziety - pewien pies ze schroniska fundacyjnego. Duży - bo ważący 45kg. W panstwowym miałby przypiętą łatkę agresora, a po iluś pogryzieniach zostałby uśpiony. W fundacji jednak wygląda to inaczej - fakt, ze jest psem, z ktorym nalezy umiec sie obchodzic, jednak podstawa jest tu wiedza na temat tego na co potrafi zareagować agresją. Został skąd zabrany z łańcuchem wrośniętym w szyję - w efekcie czego szyja jest obszarem zastrzeżonym - zarzucenie pętli, zaciśniecie jej - wywołałoby po prostu agresje spodowana przejsciami. Gdy kogoś zna - da sobie przypiac smycz, chociaz moze przy tym zawarczec, gdy komus zaufa - co najwyzej się obliże , gdy osoba zaufana za długo przy szyi mu majstruje. jeszcze jedna opcja jest wzięcie psa z domu tymczasowego - z fundacji wlasnie na tymczasy trafiaja czesto np. szczeniaki - wlasnie po to by srodowisko schroniska im nie spartaczylo psychiki. Ewentualnie psy, które w schroniskowych warunkach sobie ewidentnie nie radziły, czy ze względów zdrowotnych - typu np. powypadkowy. Domy tymczasowe maja ta zalete, ze tu charakter psa jest o wiele lepiej poznany - i wiadomo jest jak sie zachowuje w warunkach domowych, a i czesto - jaki ma stosunek do kotow. Tego ostatniegow schronisku zazwyczaj czlowiek sie nie dowie bo "sprawdzanie" polega na tym, ze pies jest wprowadzany na kociarnie i jest mu pokazywany kot - zazwyczaj w transporterze. Nie każdy pies, który kotów nie toleruje zareaguje od razu atakiem, a sam stres kolejnym, innym miejscem - sprawia, ze to pokazanie jest marnym wyznacznikiem.
Odpowiedz@Iras: Jak mam znaleźć takie domy tymczasowe? Czy w schroniskach uzyskałbym informacje? W sumie tu trochę ułatwię wybór, bo nie przeszkadzałby mi pies z defektem, tj. bez łapki czy oka. Poprzedniego psa sprzedano mi naprawdę tanio (ale i bez papierów, więc kundel. Jak pisałem wcześniej, kupiłem go zanim weszło prawo o zakazie handlu) też dlatego, że musiał mieć operację na przepuklinę. Nigdy mu się jednak nie wróciła, operację zrobiliśmy, w kubraczku sobie połaził jakiś czas i wyszedł nam z tego naprawdę dobry, zdrowy i szczęśliwy pies.
Odpowiedz@Iras: Przewrażliwieni? Już kiedyś zwracałem na to uwagę - ludziom w tych fundacjach odwaliło jak dostali tę odrobinkę władzy. Niczym urzędnikom, co to zrobią wszystko, żeby pokazać, że oni tu rządzą.
Odpowiedz@Ferian: często bywa w ogłoszeniach, że pies przebywa w DT - zazwyczaj podlegaja one pod fundacje. I tez - wazna kwestia - bywają też imitacje domów tymczasowych - odróżnić od normalnego jest je łatwo, ze względu na prostą sprawę - żądają rzekomego zwrotu za zabiegi/szczepienia. Żadna szanująca się fundacja, czy schronisko nie będzie żadało kasy
OdpowiedzNa pewno pani nie powinna w ten sposób mówić, ale.. resztę dopowiedział komentarz wyżej, że faktycznie takich sytuacji jest mnóstwo, gdy ludzie oddają zwierzęta gdy pojawi się dziecko. Inna sprawa, że sama zastanowiłabym się czy w takiej sytuacji branie zwierzaka ze schroniska to dobry pomysł. Jak najbardziej popieram wychowywanie dzieci ze zwierzętami, sama mam dwa koty i niemowlę. ale taki pies w mniejszym lub większym stopniu jakąś traumę ma i samo przyjście do nowego domu, jest sytuacją stresową. Będzie potrzebował czasu na odnalezienie się w nowym otoczeniu, po czym sytuacja znowu się zmieni, gdy w domu pojawi się nowy człowiek, któremu, nie ma się co oszukiwać, przynajmniej przez pierwszy okres poświęcicie 90% uwagi. Jak taki piesek się zachowa, nie wiem, ale wydaję mi się, że ryzyko niepowodzenia w socjalizacji jest wysokie, a w takiej sytuacji lepiej nie ryzykować. Może lepszym rozwiązaniem będzie szczeniak, który będzie rósł z waszym dzieckiem :) Powodzenia w każdym razie życzę
Odpowiedz@pusia: Myśleliśmy nad szczeniakiem, w schroniskach też się zdarzają szczeniaki. Nie chcę jednak kupować, wolałbym kundla. Pytaliśmy też po znajomych, aktualnie nikt nie posiada. Ciąży dopiero początek, w sumie jeszcze się nawet za bardzo nie chwaliliśmy po znajomych, także spokojnie jeszcze sporo czasu przed nami. No i strasznie pusto w domu odkąd nie ma już z nami naszego pupila.
Odpowiedz@Ferian: ja bym chyba kupila. Wciaz czytam zle opinie o schroniskach. U mnie akurat byl zakaz zwierzat w domu.. Ja sie zastanawiac nad psem/kotem/krolikiem itd bede dopiero gdy dzieci beda w szkole bo starsza jest mocno alergiczna i wole miec wszystkie testy porobione najpierw
Odpowiedz@AnitaBlake: Z hodowlami za dobrych doświadczeń też nie mam... Poza tym rasowe bardziej chorują. Nie podoba mi się też męczenie niektórych psów i robienie rasy na siłę (np. buldogi, którym np. oczy wypadają... No ale są taaaakieee ładneee...) Wszystkie psy jakie miałem to były kundle. No, poza jednym, ale rodowodu nie miał, więc nadal kundel.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2019 o 15:26
@Ferian: kupić, za równowartość szczepień można też kundla.
Odpowiedz@Lapis: nie, prawo zabrania kupowania kundli. Psy rasowe nie tyle chorują częściej co niektóre rasy maja predyspozycje do jakichś chorób. Fajnie wiedzieć co bardziej kontrolować i na co zwrócić uwage
Odpowiedz@Izura: Kupowania i owszem, wzięcia za darmo już nie. Mojego kupiłem zanim jeszcze weszło to prawo.
Odpowiedz@Izura: dobra, 'kupic' oddając właścicielowi równowartość dotychczas wykonanych szczepień. Teraz jest wystarczająco jasno?
Odpowiedz@Izura: poza tym prawnie każdy pies bez rodowodu jest kundlem, co nie przeszkadza nikomu sprzedawać piesków w typie rasy, ale bez papierów.
Odpowiedz@Izura: Prawo nie zabrania kupowania kundli. "Prawo" zmusiło rozmnażaczy do zarejestrowania się w KRS. I tak mając psa niewiadomego pochodzenia, z grubsza podobnego np do yorka, rejestrujesz się w organizacji "miłośników psów do 2,35 kg" (ale z KRS) i "hodujesz" (=roznażasz) yorkopodobne kundelki, z rodowodem, po jedyne 950 zł/szt. Ale za to "z wagą gwarantowaną do 1,25 kg... Psy rasowe nie chorują częściej. W przypadku RASY można dla niej określić predyspozycje do chorób. Jak w przypadku "prawdziwych kundelków" określić predyspozycje? "Rude, długowłose, po Miśku od wujka" mają skłonność do alergii? "Kundelki z Piekiełka Górnego" mają skłonność do wad serca? Żyję z psami bardzo długo, psów mam zawsze kilka. I jeżdżąc do weta spotykam co najmniej (jak nie więcej) kundelków, psów w "typie rasy" niż psów rasowych. Co do "pani ze schroniska". Jakiekolwiek obawy o los zwierząt nie usprawiedliwiają chamstwa. Bo pomijając wszystko inne - działa na niekorzyść zwierząt.
Odpowiedz@Ferian: ja tam nie nastawiam sie na rasowego (to fakt iz choruja, znajomi maja i to jedna wielka studnia bez dna). Natomiast przeczytalam nizej iz tylko rasowe mozna kupic (?). Nie wiedzialam. Wciaz sa ogloszenia w internecie ze ktos ma cos do sprzedania.. Doswiadczenia poki co nie mam, jednak nastawiam sue w przyszlosci na jakiegos zwierza
Odpowiedz@AnitaBlake: No chorują na pewno, bo mniejsze zróżnicowanie genów, a co za tym idzie odporność spada. No nie można, tylko rasowe można sprzedać, nierasowe można oddać za darmo.
OdpowiedzNie wątpię, że jesteś osobą odpowiedzialną i świadomą, z czym wiąże się posiadanie psa i masz warunki. Zachowanie pracownicy schroniska bardzo chamskie. Tylko, że oni też mają podstawy do bycia ostrożnym w wydawaniu psów osobom z małymi dziećmi lub tym bardziej spodziewającym się dzieci. Większość to pewnie, tak jak Ty, ludzie normalni i odpowiedzialni, ale zdarzają się też idioci, którzy traktują psa jak pluszaka, który dopełnia obrazka idealnej rodziny albo właśnie zabawkę, a nie przyjaciela dla dziecka. Tym bardziej osoby spodziewające się pierwszego dziecka nie zawsze mają pojęcia z czym wiąże się posiadanie psa i jednoczesne zajmowanie się niemowlakiem. Pies to zwierzę, ale też potrzebuje uwagi, czułości, odczuwa dobre i złe emocje, np. smutek czy zazdrość, a wiele osób zapomina o tym, bo wiadomo, że dziecko jest ważniejsze. A powrót z adopcji to ogromna trauma. Co gorsza, niektórzy nie mają nawet jaj, aby psa odesłać, tylko wywożą do lasu albo pozorują nieszczęśliwe wypadki. Mam nawet w kręgu znajomych parę, która bezskutecznie starała się o dziecko i jako substytut adoptowali psa. Jak tylko kobieta zaszła w ciążę zaczęli dla psa szukać nowego domu. Ok, może to nie tak złe, jak oddanie do schroniska czy wywózka na odludzie, ale pies ich pokochał, a oni go oddali, bo pojawiło się "coś lepszego". Ale też zgodzę się, że niektóre schroniska i fundacje mają wymagania z kosmosu. Obserwuję kilka profili fundacji i schronisk na fb i czasem jak czytam o wymaganiach do adopcji to aż serce boli, bo ten pies czeka miesiącami czy latami na dom, ale się nie doczeka, bo wymagania są niemal takie jak do adopcji dziecka. A przecież jest tyle osób, które chętnie dałyby kundelkowi domek, ale metraż za mały, dziecko w domu, inne zwierzę w domu, osoba za stara, za młoda, za duże miasto, brak windy...
Odpowiedz@digi51: Powiem tak... Złotej miski mieć nie będzie pedicure co tydzień też nie, do psiej restauracji chodzić z nim nie mam zamiaru (są takie?), ale na pewno u mnie byłoby 100 razy szczęśliwszy niż w schronisku... Mam już naszykowane nowe posłanie, miski używane, ale wymyte. Buda używana, ale wyprzątnięta, zabawki i używane i nowe, ciepły kąt pod stołem i koło kanapy. U nas psy to zawsze były i będą członkowie rodziny. Wspólne spacery, oglądanie TV, grillowanie (dobra, pies nie griluje, ale towarzyszy), drzemki na kanapie (razem z kotem), zabawy... No chyba takie normalne rzeczy? Nie wiem jak to w inny domach wygląda.
OdpowiedzNie rozumiem osób, które piszą "zachowanie kobiety że schroniska było piekielne, ALE..." - tu nie ma żadnego "ale". Taką osobą zniechęca ludzi do schronisk i dużo bardziej szkodzi niż pomogą zwierzętom. Pewnie sprawy należy spokojnie i GRZECZNIE wytłumaczyć, jeśli przyszły właściciel podchodzi do czegoś nieodpowiedzialne, ale jeśli ktoś jest w pracy, to nie ma prawa robić takich scen.
Odpowiedz@i16: Autor zdaje się nie wiedzieć, skąd niechęć schronisk do rodzin z dziećmi, stąd tyle komentarzy z "ale", bo ta niechęć jest zrozumiała. Ponad 20 lat wzięli z schroniska sukę, była nas wtedy 4 dzieciaków w domu. Gdyby nie to, że i tak tłukliśmy się między sobą, a moi rodzice są nie tyle zwierzolubni, co zwierzofanatyczni, to suka wróciłaby z adopcji, bo miły i przyjazny szczeniaczek okazał się cholernie dominujący w stosunku do ludzi i innych psów. Słuchał tylko rodziców, nas podgryzał i uderzał łapami "z miłości", a spacery przez pierwszy rok były koszmarem. Wyobraź sobie, że taki pies trafia do domu z jednym, małym, wychuchanym i wydmuchanym przez rodziców dzieciaczkiem, w którym rodzice nie mają doświadczenia z pracy z psem. Stąd ta ostrożność do oddawania psów rodzinom z dziećmi. Nawet moja znajoma, wolontariuszka w jednej z fundacji, powiedziała, że 80% powrotów z adopcji to powroty od rodzin z dziećmi, najczęściej właśnie ze względu na dzieci. Bardzo często słyszała: "No wie pani, my byśmy go zatrzymali i wychowali, ale boimy się o dzieci..."
Odpowiedz@digi51: To, że mogą [czy nawet mają] mieć podstawy do braku zaufania do potencjalnych "nabywców" nie daje im prawa do bycia nawet nieuprzejmym, nie wspominając o zwykłym chamstwie, którego nic nie tłumaczy. I nie obchodzi ich wcale to, że swoim zachowaniem zachęcają ludzi do nabycia psa czy kota z innych źródeł, wręcz nawet zachęcają do korzystania z nielegalnych hodowli - człowiek zniechęcony do schroniska poszuka w internecie i z dużym prawdopodobieństwem trafi na nielegalną hodowlę.
Odpowiedz@katem: nie wydaje mi się, abym gdziekolwiek napisała, że cokolwiek usprawiedliwia chamstwa tej baby, tylko odniosłam, może błędne, wrażenie, że autor nie rozumie uprzednia do rodzin z dziećmi - a to akurat jest zrozumiałe. Poza tym umówmy się, nikt poważny i świadomy nie kupuje z pseudohodowli, więc żadna strata, że taka osoba nie adoptuje psa. To najczęściej ludzie, którzy wcale nie chcą przyjaciela, a zabawkę do chwale ka się znajomym, ale szkoda kasy na sprawdzoną hodowlę.
Odpowiedz@digi51: Wg mnie z historii wcale nie wynika, że autor nie rozumie nadmiernej ostrożności - jemu po prostu nie podoba się zachowanie pani ze schroniska. Nie wiem, na jakiej podstawie tak myślisz. I powtórzę - NIC nie usprawiedliwia chamstwa.
OdpowiedzTez sie spotkalem z taka 'urzedniczka'. Szukalismy psa dla mojego dziadka, psa mial w domu całe życie, poprzedni zmarl jakis rok wczesniej, niedawno zmarla tez babcia i chcial miec kompana chociaz. Dziadek 70 lat, w pelni samodzielny, chodzi czesto na spaxery więc normalne z psiakiem raźniej. Powiedzieliśmy ze moze byc kazdy, nawet starszy czy schorowany, nawet zeby kilka ostatnich lat spędził w domu a nie budzie, aby nie byl z tych najwiekszych rozmiarow, bo jednak mieszkanie. Pojechalem z dziadkiem do schroniska, oferowalem nawet ze moge podpisac umowe adopcyjna razem z dziadkiem, moga mnie tez sprawdzać, jakby cokolwiek sie stalo zaopiekuje sie psem, w sumie tez zastanawialem sie nad przygarnieciem jakiegos. Co uslyszelismy? Ze nie ma opcji, chyba durni jestesmy dziadek jest za stary, nie ma nawet rozmowy... Dziadkowi przykro sie zrobilo bardzo az odechcialo mu sie jeździć do innych schronisk, psa nie ma. Mi szczeka opadła, szkoda dziadka i starszego psiaka ktory ostatnie lata zycia spedzi w klatce, bo kilkuletnich zwierzakow malo kto chce.
Odpowiedz@piwekundead: To poszukajcie w fundacjach zamiast w schronisku. Widocznie kiepsko akurat trafiliście. Na fb jest mnóstwo fundacji ogłaszających zarówno kundelki, jak i psy danych ras (przykładowo Labradory w potrzebie, Stowarzyszenie Dogi Adopcje). Jest też grupa z mnóstwem ogłoszeń każdego dnia, każdej maści psów - Psy rasowe i niczyje do adopcji. Jeśli w umowie zapiszecie, że w razie niedyspozycji dziadka, Ty zajmiesz się psem, myślę, że adopcja jak najbardziej powinna być możliwa.
OdpowiedzPolecam schronisko w Bydgoszczy - nawet jeśli są tam psiaki z problemami, to zajmuje się nimi grupa prowadzona przez behawiorystę - szkoleniowca, dzięki czemu wiele z niech wychodzi z lękliwości i tym podobnych a nawet jest nauczone paru podstawowych komend.
OdpowiedzPracownica schroniska - chamstwo, ale racja. Wy - nieodpowiedzialność. Chyba że to już kolejne dziecko i wiecie, jak to jest? Bo jeśli nie wychowywaliście jeszcze samodzielnie dziecka, czyli nie macie pojęcia, w jakim stanie będzie matka (zawsze może się skończyć cesarką i problemami z poruszaniem się przez jakiś czas) i jak bardzo będzie trzeba się angażować, ile rzeczy w życiu zmienić, ile miejsca to dziecko zabierze itp. to dobieranie sobie dodatkowego obowiązku można nazwać jedynie głupotą. Chyba że macie $$$ na nianię i kamerdynera oraz parę dodatkowych pokoi i lokal dla sprzątaczki (a gdyby tak dziecku alergia na futro się przydażyła), ale wtedy nie biadoliłbyś o psie. Husarz się znalazł, weźmiemy sobie zwierzątko a potem jakoś to będzie. No chyba że nie będzie, wtedy psa wywalimy na podwórko, czasem nawet przypomnimy sobie o nakarmieniu go, a do weta sam pójdzie, jak my nie znajdziemy czasu. Poczekajcie na dziecko i wtedy ocenicie swoje siły. Ale szykuj się od razu, że mama będzie miała psa w głębokim poważaniu na początku. A później w jeszcze głębszym. Wiem, ile mnie kosztowało bronienie kota przed dziećmi, bo gdy mi się to nie udawało, to kot czasem bronił się sam (z wiadomym skutkiem), czasem znikał gdzieś w jakimś starym kartonie pod szafką za biurkiem i wychodził tylko na żarło. I czasem człowiek też ma ochotę się tak zaszyć. Ale pewnie wiecie lepiej - proponuję wziąć sobie psa i jeszcze kupić nową furę na kredyt, który będziecie spłacać z nadgodzin.
Odpowiedz@yfa: Wiesz, znajdź temu biednemu kotu jakiś dom, każdy widzę że będzie lepszy. Jak dzieciak się zneca nad kotem to się reaguje a nie czeka na huk wie co.
Odpowiedz1. napisz skarge na pania do kierownictwa schroniska lub podmiotu odpowiedzialnego 2. napisz na spotted, portalach lokalnych, oficjalnej stronie schroniska cytat z tego, co uslyszales od przemilej pracownicy, z przeklenstwami 3. jesli sa jakies niezalezne opinie- napisz tam rowniez
OdpowiedzJak tam Fer, zacząłęś się w końcu myć? :3
Odpowiedz