Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak dobrze mieć sąsiada... Za młodu mieszkałam z rodzicami w bloku, na…

Jak dobrze mieć sąsiada...

Za młodu mieszkałam z rodzicami w bloku, na typowym osiedlu - przeżytku z poprzedniego systemu.
Blok był jednoklatkowy, czteropiętrowy, było w nim 20 mieszkań.

Ja z rodzicami mieszkałam pod numerem 3, na tak zwanym "wysokim parterze".
Bezpośrednio nad nami mieszkała rodzina lekarska, pani doktor stomatolog, jej mąż i bodajże dwóch dorosłych synów.

Większych problemów z nimi nie było, poza jednym: mieli bardzo mało sympatyczny zwyczaj trzepać wycieraczki, dywaniki i chodniczki przez balkon, przez co nasze kwiaty, a czasami i pranie wyglądały mało elegancko. Niestety, za rękę nikt ich nigdy nie złapał, więc tylko czasem trzeba było robić pranie po raz drugi...

Na nieszczęście dla sąsiadów pewnego pięknego i słonecznego dnia mój ojciec postanowił poopalać się na balkonie. Rozstawił leżak, rozebrał się do gatek i zapadł w drzemkę na słoneczku, z której to został wybudzony opadającym deszczem śmieci i okruchów.

Takiej wiązanki jaką puścił naszej dystyngowanej pani doktor to nie powstydziłby się przysłowiowy szewc czy inny marynarz... Nie chcę kłamać, ale chyba zawarte też w niej były różne groźby karalne dotyczące np wyrywania nóg z przyległych do nich części ciała. A że tatuś znany był jako nerwus i choleryk to podziałało.

Nastał błogosławiony spokój... Znów można było bez obaw wywiesić pranie... Kwiaty na balkonie odżyły...

Idylla trwała kilkanaście lat, ale jak wiadomo, nikt nie jest nieśmiertelny, i jednej późnej jesieni tacie się zmarło...
Wiosną następnego roku wyszłam sobie rano na balkon rozkoszować się kawą i śniadaniem na słoneczku i nagle słyszę z góry dźwięk trzepania chodniczka, a do mojej świeżo zaparzonej kawy sypią się okruszki...

Niestety, nie mam charakteru tatusia i nie potrafię urządzać awantur, zwiałam więc tylko z balkonu, podziwiając sąsiadów, że tyle lat chciało im się czekać na powrót do starych zwyczajów...

by GoshC
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MyCha
10 10

Z drugiej strony ja zawsze się dziwię, że wiele osób w milczeniu znosi tego typu zachowania sąsiadów zamiast przejść się do nich i zwyczajnie poprosić o zmianę zwyczajów. Bez darcia mordy, wyjaśnić jasno sprawę to i to i to w twoim zachowaniu mi przeszkadza. Czy możesz przestać to robić? Dopiero jak to zawiedzie powinno się wyciągać poważniejszą artylerię.

Odpowiedz
avatar GoshC
4 6

@MyCha: tylko że to nic nie dawało. "My? Ależ my nic takiego nie robimy". Raz zobaczyłam sąsiada trzepiącego dywanik przez balkon jak wracałam ulicą, zwróciłam mu uwagę i usłyszałam "ja nic nie trzepię". Z dywanikiem w ręku.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@GoshC: To zalecam rozpalenie grilla, jak będą mieli otwarte okna albo drzwi balkonowe. Ewentualnie zacząć słuchać muzyki, której nie zdzierżą. Kiedyś z kumplami mieliśmy repertuar "na nieproszonych gości". Nikogo nie wypraszaliśmy, tylko to puszczaliśmy. Nue dawali rady.

Odpowiedz
avatar GoshC
1 3

@pasjonatpl: to było dawno temu. Ojciec nie żyje od dwudziestu lat, ja wyjechałam z Polski, a co za tym idzie, wyprowadziłam się z mieszkania lat temu 15... Nawet nie wiem, czy sąsiadka jeszcze tam mieszka, albo czy też, jeszcze żyje.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@GoshC: Doskonale cię rozumiem. Mam sąsiada, który regularnie rozjeżdża swoim samochodem publiczny trawnik położony naprzeciw naszych domów (to znaczy, nie tylko on rozjeżdża, ale on ma w tym zdecydowanie największy udział). Gdy zwróciliśmy mu uwagę powiedział, że to nie on, a było to w momencie, kiedy wysiadał z samochodu kilkanaście sekund po buksowaniu kołami w miejscu, gdzie chwilę wcześniej była trawa. I co mu zrobisz? Napisałem do urzędu gminy wniosek o zakaz postoju w tym miejscu, żeby można było podjechac z zakupami pod dom, ale parkować na wyznaczonych miejscach 70 m obok, ale pozostał bez odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar yfa
2 2

@Jorn: parkowanie w strefie zamieszkania dozwolone jest wyłącznie w wyznaczonych miejscach. Dzwonisz na straż miejską, sąsiad ma bardzo drogie miejsce parkingowe. Uwaga: straż przyjeżdżając do takiego zgłoszenia wystawi mandaty wszystkim parkującym na trawce. Radzę się zatem zastanowić, czy faktycznie bronisz dobrostanu całego trawnika, czy tylko tego konkretnego miejsca, bo np. masz je pod oknem. W przeciwnym wypadku może się okazać, że na wniosek lokatorów trzeba będzie z trawnika wykroić miejsca parkingowe i wtedy będziesz oglądać w najlepszym wypadku ażurową płytę.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@yfa: To nie jest strefa zamieszkania - w ogóle nie dzieje się to w Polsce, znaku o strefie zamieszkania jeszcze w tym kraju nie widziałem (u nas żadnego znaku nie ma, więc wychodzi na to, że ta chodniko-jezdnia jest droga publiczną, w moim piśmie do urzędu postulowałem postawienie znaków zakazu postoju, żeby można było na chwilę podjechać, a potem odstawić samochód do garażu lub na odległą o kilkadziesiąt metrów ulicę z miejscami parkingowymi), podobnie jak straży miejskiej, więc pozostaje policja. A raczej pozostawałaby, gdyby nie fakt, że oni zwykle nie parkują na trawniku, lecz sobie na nim zawracają lub skracają sobie przez ten trawnik drogę. A także gdyby nie drugi fakt, że on sam jest policjantem, więc najwyżej dostałby upomnienie.

Odpowiedz
avatar yfa
5 5

Kawę z farfoclami wylewasz sąsiadom na wycieraczce. Zaczynasz zostawiać im tam śmieci, na początku w workach, do wyniesienia, później w naderwanych workach, na koniec bez worków. Oczywiście tylko jeżeli normalna rozmowa lub lekki wpiernicz, jak to sugerował ojciec, nie pomagają. Do każdego człowieka dotrze w końcu JAKIŚ język (tj. metoda wymiany myśli i opinii). O ile nie jest to jakaś patologia, która może eskalować do pełnowymiarowego obijania mord, albo np. celowego zalania mieszkania, to jest szansa na zatrzymanie procesu "wymiany zdań" na odpowiednio nieszkodliwym poziomie.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

i dalej bedziesz ubezwlasnowolniona na wlasnym balkonie? no brawo

Odpowiedz
avatar GoshC
0 0

@bazienka: nie będę. Już tam na szczęście nie mieszkam. A z asertywnością to dawniej krucho u mnie bywało... Trochę się poprawiło, ale jak mówię - to już nie mój problem...

Odpowiedz
Udostępnij