Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak z frajera, którego nikt nie lubi stać się jeszcze większym frajerem,…

Jak z frajera, którego nikt nie lubi stać się jeszcze większym frajerem, którego tym bardziej nikt nie lubi.

Mieliśmy w ekipie takiego kolegę, który wszystkich wokół denerwował swoim wywyższaniem się, krytykowaniem wszystkich za wszystko i gadaniem, że on by to (znaczy wszystko, cokolwiek) zrobił lepiej, bajkopisarstwem (czego to on nie robił) i obgadywaniem każdego za plecami. Słowem - frajer. Tak też będę go nazywał w dalszej części tej historii.

Został więc frajer z ekipy wydalony i poddany ostracyzmowi, czyli nikt nie odbierał od niego telefonów, nikt do niego nie dzwonił, nikt go nigdzie nie zapraszał. Ja niestety musiałem spędzać z nim czas, bo pracowaliśmy razem.

Pewnego razu inny kolega z ekipy miał urodziny i robił imprezę. Niestety, na drugi dzień musiałem iść do pracy, dlatego wypiłem tylko cztery piwa i zawinąłem się wcześnie. Frajer oczywiście nie został zaproszony.

Wchodzę nazajutrz do pracy i pierwsze co widzę to kierownika, który mnie zaprasza do siebie. Wchodzę do pokoju, a ten mi daje alkomat. Dmucham bez stresu i wychodzi oczywiście 00. Błyskawiczna analiza w głowie i wszystko już wiem.

Otóż frajer, wiedząc że jest impreza i na pewno na niej będę, a jego nie zaproszono, chciał mi zrobić na złość i doniósł szefostwu, że przyjdę do pracy pijany.
Nie omieszkałem opowiedzieć o tym WSZYSTKIM w zakładzie, co do osoby (co nie było trudne, bo zakład niewielki i wszyscy się znali, kilkanaście osób), z kierownikiem włącznie, który wprawdzie potwierdzić nie mógł, ale nie próbował nawet zaprzeczać jak mu powiedziałem, że wiem kto na mnie doniósł.

Efekt - stosunek innych pracowników do frajera zmienił się z neutralnego na wysoce negatywny. Ten oczywiście twierdził, że to nieprawda, że zmyśliłem sobie, ale oczywiście nikt mu nie uwierzył, bo do tego czasu ludzie zdążyli się na nim poznać, a sytuacja ta tylko utwierdziła ich w przekonaniu kim jest - frajerem.

Nikt nie lubi złośliwych mend.

frajerstwo

by dzikidzik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar LPP
24 32

SJP - frajerem nazywamy kogoś, kto łatwo się daje oszukiwać (lub dał oszukać) lub jest nieporadny życiowo i naiwny

Odpowiedz
avatar DuncanIdaho
-2 6

@LPP może i tak jest w SJP. A w mowie potocznej to ktoś taki jak Ty. Nie miałeś się do czego doczepić frajerze?

Odpowiedz
avatar Shi
27 31

Ja tu widzę innego bajkopisarza niż "frajera".

Odpowiedz
avatar DeceiverInI
-1 5

szefostwo lubi wiec nie martw sie o niego

Odpowiedz
avatar le_szek
18 28

"Nikt nie lubi złośliwych mend" Weź to sobie do serca.

Odpowiedz
avatar Morog
7 19

Nie tylko on jak widzę jest frajerem....

Odpowiedz
avatar Jaladreips
7 7

@Pixi: oho, wojownik o swoje prawa się znalazł. Brawo geniuszu. Jesteś trzeźwy i możesz udowodnić pracodawcy, że tamten pracownik cię pomówił, a ty będziesz się pruł i odmówisz, tym samym utwierdzając pracodawcę w przekonaniu, że faktycznie jesteś pijany, bo ujmą na honorze jest dla ciebie dmuchnąć w alkomat. No geniusz. Ty pracowałeś gdzieś poza Biedronką?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2019 o 15:31

avatar Jaladreips
6 6

@Pixi: chyba nie pracowałeś, bo zachowujesz się jakbyś miał 15 lat. Jak odmówisz badania alkomatem to pracodawca wzywa policję i oni cię badają.

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
16 26

no niezłe. ostatnio były feministki, które dopadła "sprawiedliwość z góry", wcześniej randomowe baby, które uraziły twoją dumę, teraz koledzy kapusie... Jak chcesz pisać bajki to zostań pisarzem. Przynajmniej wiesz o czym będziesz pisać. Proponuję taki schemat: 1. nowo poznana osoba 2. okazuje się być zła/głupia 3. całkiem przypadkiem potrzebuje pomocy 4. ale jej nie dostaje w ramach "lekcji życia" 5. dzikdzik zwycięski! Dla ciekawskich - to jest ten sam facet który: - miał byłą, która go zdradzała a potem chciała jego pomocy, ale jej nie dostała (lekcja życia™) - miał w pracy "feministkę", której nie pasowała klimatyzacja w pracy (feminizm??), którą też dopadła sprawiedliwość w postaci szefa (lekcja życia™) - był na randce z kobietą, która nawet nie zauważyła jak ja opuścił, tak była zajęta telefonem - sąsiada, który po pożyczeniu przez niego kosiarki żądał niestworzonych rzeczy - miał kolegę "pantofla", któremu dziewczyna nie pozwalała pić i była wyjątkowo głupia - następną "feministkę" - tą od kabli, która chciała jego pomocy, ale jej nie dostała w ramach lekcji życia™ - i kolegę z tej historii, który też zaliczył lekcję życia™ to się nazywa mieć przygody! Z dwojga złego masz autorze niezły styl. Piszesz naprawdę ciekawie - poważnie pomyśl o pisaniu.

Odpowiedz
avatar Crannberry
15 23

@antyalergiczka: na mnie ten facet robi tak antypatyczne wrażenie, że najbardziej w jego historiach intryguje mnie ta część, w której on ma znajomych. Oznaczałoby to, że istnieje grupa ludzi, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli spędzają czas w jego towarzystwie...

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
9 13

@Crannberry: ale ta grupa "przyjaciół" nie może go opuścić, ponieważ została przez niego wymyślona.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@dzikidzik: ale z twoich historii nie wynika ze masz fajne życie, tylko ze ciagle z*je*anych ludzi napotykasz. No chyba ze ciebie to kręci

Odpowiedz
Udostępnij