Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nienawidzę moje szwagierki. Kiedyś miałyśmy z Kasią dobry kontakt. Obie zaszłyśmy w…

Nienawidzę moje szwagierki.

Kiedyś miałyśmy z Kasią dobry kontakt. Obie zaszłyśmy w ciążę w mniej więcej tym samym czasie.

Kilka miesięcy później Kasia poroniła. Jej mąż, Paweł, zadzwonił po mnie, żebym przyjechała, bo z racji mojego doświadczenia w tym temacie (miałam za sobą jedno poronienie) mogłabym jej pomóc. Kasia mi jednak na to nie pozwoliła - gdy tylko mnie zobaczyła, powiedziała, że nie chcę mnie widzieć, ponieważ ja mam nadal szansę urodzić, a ona już nie.
Zrozumiałam to - chociaż sama nie przechodziłam wielkiej traumy po moim poronieniu (ciąża miała ledwo dwa miesiące i płód był uszkodzony).
Kasia była już prawie w ostatnim trymestrze, więc postanowiłam faktycznie usunąć się w cień i dać jej dojść do siebie, bo wiedziałam, że widok mojego rosnącego brzucha mógłby być dla niej przykry.

Tak minęło kilka miesięcy - ja urodziłam zdrowego syna, mąż wysłał kilka jego zdjęć do Pawła, żeby nie dobijać Kasi. Poza tym kontakt był znikomy.

Syn miał pół roku, kiedy nadeszły święta Bożego Narodzenia. Tradycyjnie zawsze wybieraliśmy się do teściów na rodzinne świętowanie. Była to też moja pierwsza okazja po wielu miesiącach do spotkania z Kasią.
Z początku była miła, choć oschła, i nie zwracała uwagi na mojego synka. Nie miałam jej tego za złe - w końcu to na pewno nadal świeża rana.
Kiedy jednak zaczęłam odpakowywać prezenty dla syna, wstała i wykrzyczała mi w twarz, że to niesprawiedliwe i jej dziecko powinno tu siedzieć.
Przyznam, że bardzo mnie to zdenerwowało, ale finalnie jednak współczucie przeważyło i skończyło się na tym, że to ja uspokajałam męża i teściów, którzy byli bardzo poruszeni tą sytuacją.

Dzisiaj mój syn ma trzy lata, właśnie spodziewamy się kolejnego dziecka. Kasia wykorzystała tę okazję, żeby wysłać mi SMS-a z wiadomością, że w obliczu jej tragedii zachowuję się perfidnie zachodząc znowu w ciążę. To w sumie nie jest jedyny przytyk z jej strony w ostatnich latach - przez jej zachowanie rodzinne święta i spotkania właściwie nie istnieją. Teściowie co roku ze smutną miną proszą nas, żebyśmy Wigilię spędzili osobno, bo dla Kasi widok naszego syna to zbyt wiele. Gdy już się spotkamy (np. na pogrzebie), Kasia zachowuje się, jakbyśmy nie istnieli. Mój mąż, a jej brat, przestał się już do niej odzywać. Za to Paweł, po każdej kolejnej akcji Kasi, dzwoni i nas przeprasza.

Z tego co wiem, szwagierka uczęszcza na terapię, która jednak chyba nic nie daje. Ba, według słów teściowej, psycholog powiedział Kasi, że ma prawo do żałoby i zerwania kontaktów z nami, jeśli jej to przeszkadza.

Powyższe nie wystarczyło jednak, żebym ją znienawidziła.

Stało się to dopiero, kiedy na urodziny syna wysłała dla niego "prezent" - sukienkę z naszytym imieniem Kornelia. Tak miała mieć na imię jej córka.

by Sapphire
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar niemoja
30 34

Na moje wyczucie, to twoja szwagierka doskonale wie, co robi. Z całą pewnością przeżyła traumę z powodu poronienia, ale czas mijał, a ona stopniowo odkrywała, że to świetny sposób manipulowanie rodziną. Niech zgadnę, wszyscy są dla niej mili, obchodzą się z nią jak z jajkiem, ustępują jej na każdym kroku - bo jak nie, to płacz, ze ona taką tragedię przeżyła, a nikt jej nie rozumie i nie współczuje. Was pięknie z rodziny wymanewrowała i widać, że dobrze się czuje w roli królowej dramatu. Sms o ciąży nijak nie mieści się w kategoriach żałoby, a już wysłanie sukienki to czystej wody złośliwość i dowód na to, że czuje się bezkarna. Moim zdaniem, dobrze zrobiłaby jej terapia szokowa, w postaci awantury z twojej strony. Tylko nie baw się w ceregiele, bo jak gryźć - to tak, żeby bolało, i żeby nie trzeba było kuracji powtarzać. Bo jeśli tego nie ukrócisz, to wcześniej czy później jej złośliwość odczują twoje dzieci.

Odpowiedz
avatar Aluna
26 26

@niemoja: Dokładnie, takie zachowanie trzeba skrócić. Strata dziecka jest niewyobrażalną tragedią Ale nie może być pretekstem do krzywdzenia innych. Może syn autorki ma jeszcze przepraszać, że miał czelność się urodzić? Jedyna droga to porządna awantura przy najbliższej okazji i chyba psychotropy...

Odpowiedz
avatar Eander
18 18

@niemoja: Co więcej informacje o jej "wybrykach" przekazałbym też osobie prowadzącej jej terapie bo ewidentnie widać, że nie działa i albo należny zmienić metodę jej prowadzenia albo terapeutę.

Odpowiedz
avatar starajedza
12 24

Jest piedolnięta. Musiała być już wcześniej, tylko teraz ma przykrywkę i tyle w temacie. Na co się idiotami przejmować.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 18

Brakuje mi w tej historii jednej istotnej informacji. Od momentu "poronienia", a właściwie porodu niewczesnego (koniec drugiego trymestru), minęło już kilka ładnych lat. I co? Szwagrostwo nie starają się o kolejną ciążę? Bo zwykle jest tak, że jeśli para chce mieć dzieci, a pierwsza ciąża "nie wyszła", to ponawiają próby. Z historii nie wynika, żeby szwagierka miała jakiekolwiek problemy z zajściem w ciążę, więc sądzę, że nadal nie powinna ich mieć. Bo jakoś nie wydaje mi się, żeby po jednym "poronieniu" raptem stała się niepłodna. A nawet gdyby - zajścia w ciążę to nie wyklucza, można wdrożyć skuteczne leczenie. Mogłaby mieć, natomiast, problemy z donoszeniem ciąży. A w historii ani jednego słowa na temat niepłodności, leczenia, lub kolejnych, ewentualnych, poronień. To skąd ta trauma i zawiść u szwagierki?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
4 6

@Armagedon: być może to jest ten typ, który po jednej porażce już nigdy więcej nie próbuje?

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@FlyingLotus: Ciężko mi sobie wyobrazić, że kobieta, która chce dziecka po poronieniu zaczyna się extra zabezpieczać, aby nie zajść w kolejną ciążę. Chyba, że poronienie było tak wielką traumą, że panicznie boi się kolejnego poronienia i woli w ogóle nie zachodzić w ciążę.

Odpowiedz
avatar justangela
5 9

@Armagedon: może ta stracona ciąża była po x latach starań i kilku niższych stratach?

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

@Armagedon: "ja mam nadal szansę urodzić, a ona już nie"

Odpowiedz
avatar Balbina
8 10

Przepisane z Anonimowe.pl?

Odpowiedz
avatar Sparrow
6 8

@Balbina: Nie rozumiem za co masz minus. Historia przepisana lub ta sama autorka opowiada swoją historię na różnych portalach (też możliwe). Nie wnikam. https://anonimowe.pl/FdfB8

Odpowiedz
avatar Balbina
10 10

@Sparrow: @Sparrow: Z ciekawości spojrzałam na profil autorki. Dziś założone i od razu historia. Łącznie aktywność 3 sekundy. Więc na pewno skopiowane ale czy własną historię czy kogoś innego to nie wiemy.Tamta była parę dni temu na anonimowych.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
12 12

Ja bym na nia uwazala. Skoro tak jej odbilo to moglaby i skrzywdzic dziecko. Ja tez stracilam dziecko, w pierwszym trymestrze. U mnie to bez echa przeszlo mimo ze wszyscy wiedzieli. To po prostu czasem jest normalne. Zreszta moja Mama tez kiedys stracila ciaze. Ona do dzis mimo tych 20lat, przezywa. Ja przezywalam pol roku. Obwinialam wszystkich. Zdalam sobie sprawe ze to nie ze stresu czy chamstwa innych w stosunku do mnie. Mi pomogla wiara, niech se mowi co kto chce, gdyby nie "pogodzenie sie z wola Boga" to pewnie bylabym hmm jak moja Mama. A tak teraz mam dzieci. Tak to prawsa jak ktos chce dxieci to proboje po porazce, ja dosc szybko chcialam i ledwo te pol roku od zabiegu (lyzeczkowanie) wytrzymalam i zaszlam. Na szczescie kolejne ciaze donoszone mimo ze w domu czas spedzilam bo brzuch bolal strasznie.

Odpowiedz
avatar Lapis
9 11

Jak dla mnie to niesprawiedliwe że wyłącznie wy jesteście wyautowani z wspólnych świąt. Jeśli to faktycznie jest problem i wam jest przykro to powinno być to robione naprzemiennie, raz oni raz wy na wigilii u rodziców. No chyba że wam nie zależy, bo np. ja wolę święta we własnym domu niż się tułać po rodzinie.

Odpowiedz
avatar justangela
-3 17

Moja opinia będzie nieco inna niż wszystkie tutaj. Wszyscy równo zjeżdżają szwagierkę, a kto wie, czy ona rzeczywiście nie ma jakiejś poważnej depresji czy innej choroby. Sam fakt, że się leczy może przemawiać o tym, że naprawdę jest chora. Nie mówię, że należy ją lubić, ale na Boga, nienawiść zaraz? Z powodu koszulki? Nie pomyślałaś autorko, że ta szwagierka może mieć naprawdę poważne problemy ze zdrowiem psychicznym skoro tak reaguje, tak robi? Pomiędzy sympatią a nienawiścią jest jeszcze masa innych możliwości, które można zaoferować chorej osobie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@justangela: Nie ma powodu, dla którego autorka miałaby narażać na kontakt z kimś takim siebie i swoje dziecko. Nieważne, w jakim stanie psychicznym jest szwagierka, to nie problem autorki (która zresztą była skłonna wyciągnąć pomocną dłoń i została w nią użarta). Sorry, ale to normalne, że matka chce chronić swoje dziecko i złośliwe podarowanie komuś ubrania z imieniem MARTWEGO dziecka jest chore. To po prostu kropla, która przepełniła czarę goryczy.

Odpowiedz
avatar Eander
3 5

@justangela: Zgadzam się ze zdaniem Ohboy, a co więcej powiedziałbym że ewidentnie litowanie się i współczucie okazywane przez najbliższych szwagierce nie pomaga, więc może terapia szokowa coś przyniesie.

Odpowiedz
avatar justangela
1 7

@Ohboy: @Eander: Ale ja nie mówię, że autorka ma się z tą szwagierką spotykać. Ba, uważam, że unikanie jej (= stan taki jak jest obecnie) to zapewne najlepsze rozwiązanie. Tylko ta nienawiść, to jest dla mnie dziwne. Cholera, kobita straciła dziecko w 6 miesiącu (około) to już zaawansowana ciąża, jak by nie patrzeć. W kolejnej nie jest, więc albo teraz ma problem z zajściem, albo tamta stracona ciąża też była "cudem". Do tego leczy się u specjalisty, który prowadzi jej terapię, więc ta szwagierka też coś działa w tym kierunku, aby z traumy wyjść. Jednak ja jej współczuję, bo za tym wszystkim może kryć się większy dramat niż sądzimy. I nie sądzę, aby dawanie takich prezentów było ok. Domyślam się, że autorkę to dobiło. Jednak patrząc bardziej obiektywnym okiem (bez tych emocji autorki) można by taki "prezent" zinterpretować jako głębokie problemy u tej szwagierki, a niekoniecznie złośliwość.

Odpowiedz
avatar Eander
7 9

@justangela: Powiem w ten sposób: Będziesz mieć gdzieś że alkoholik się leczy jeśli co jakiś czas widzisz jak jedzie po pijaku pod twoim domem. Autorka starała się wyciągać dłoń i być tolerancyjną ale to nie działa. Widać że ignorowanie lub zwalanie takich zachowań na stan szwagierki nie przynosi żadnych pozytywnych efektów. Jeśli dodamy do tego, życzenie dziecku śmierci, a ja tak odebrałbym taki prezent, złość na taka osobę będzie jedynie naturalna reakcją. I zapewne za jakiś czas emocje i "nienawiść" autorki opadną ale narazie, uważam że ma pełne prawo do takiej reakcji.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 8

@Eander: trochę to inne choroby alkoholizm i to co dolega szwagierce, ale rozumiem Twój tok myślenia. Niby masz rację, z jednym wyjątkiem: szwagierka nikogo nie rozjedzie, tak jak pijak za kierownicą. Interpretacja, że życzy śmierci - Twoja, a co miała na myśli szwagierka nie wiadomo. Wydaje mi się, że trochę to nadinterpretujesz. Zaś co do historii, ok, pod wpływem emocji autorka ma prawo być wkurzona i nawet nienawidzić szwagierki - racja. Tylko gdzie tu piekielność? Jak dla mnie trochę zbyt dużo niewiadomych, żeby tak ocenić.

Odpowiedz
avatar Eander
8 8

@justangela: Jak dla mnie zachowanie szwagierki spełnia wszystkie znamiona piekielności. Skoro przez ponad trzy lata nie była w stanie pogodzić się ze stratą choć w takim stopniu by móc funkcjonować w swoim otoczeniu i nie być dla niego toksycznym "przez jej zachowanie rodzinne święta i spotkania właściwie nie istnieją" to jak najbardziej jest dla mnie powód do nazwania jej piekielną. Od razu zaznaczę że nie mówię tu o tym, że nie może odczuwać żalu czy nawet złości widząc szczęście innych, którego "jej odmówiono". Jednak nie oznacza to, że wolno jej na takie wyskoki. To ona jako dorosła dojrzała osoba powinna przeprosić i opuścić spotkanie jeśli czuje że to dla niej za wiele, lub unikać kontaktu z autorka i jej rodziną a nie wręcz do niego dążyć wysyłając tego typu prezenty. Co do zaś różnicy o której wspomniałaś na początku. Nie leczone bądź niewłaściwie leczone zaburzenia psychiczne mogą spowodować taką samą tragedie jak pijany za kółkiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 8

@justangela: Możliwe, że szwagierka wciąż ma problemy, natomiast każdy ma swoją granicę tolerancji i wytrzymałości dla takich akcji, jak te odwalane przez szwagierkę. Przecież powiedzenie, że to jej dziecko powinno z nimi być w święta oznacza, że wg. niej byłoby sprawiedliwiej, gdyby dziecko autorki, a nie jej, umarło. To jest życzenie śmierci. I do tego jest cholernie piekielne oraz jak najbardziej tłumaczy nienawiść autorki do szwagierki. To, że ktoś ma ze sobą problemy nie oznacza, że należy akceptować złe rzeczy, które robi, albo że należy tej osobie wszystko wybaczać. Bo nasze uczucia są równie ważne, co uczucia tamtej osoby (a dla nas nawet ważniejsze). Najgorsze, co można zrobić, to dać osobie zaburzonej do zrozumienia, że może robić wszystko, co jej się podoba, bo przecież ma problemy psychiczne. Jakby wszyscy traktowali szwagierkę normalnie i wyciągali konsekwencje z jej zachowań, to miałaby większe szanse na wyzdrowienie.

Odpowiedz
avatar justangela
-3 3

@Eander: Możliwe, że masz rację. W sensie, że każdy normalny człowiek w takiej sytuacji raczej by odpuścił i zrezygnował ze spotkań z konkretnymi osobami, jeśli sprawiałyby one jakąś przykrość czy były po prostu za trudne. Z tego samego powodu właśnie też się zastanawiam czy ta szwagierka nie ma jakiś naprawdę poważnych zaburzeń lub też czy o jakiś innych, istotnych szczegółach nie wiemy (bo być może nie wie o nich nawet autorka historii) Mimo wszystko ja jednak wstrzymałabym się od wylewania pomyj i nienawiści na tą szwagierkę. Co do pijanych za kółkiem, to jednak chyba statystycznie biją oni na głowę osoby chore, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość ofiar co roku.

Odpowiedz
avatar justangela
1 1

@Ohboy: Kurczę, a ja myślę, że to jednak niekoniecznie było życzenie śmierci, ale widzę, że Wy obydwie tak to interpretujecie. Sama mam za sobą dość wysoką stratę, a ze względu na specyficzne problemy które mnie dotyczą znam też mnóstwo dziewczyn również po stratach (w zdecydowanej większości wysokich, powyżej 15-20 tygodnia). Trochę też z autopsji, trochę z opowieści koleżanek wiem jak się w takich sytuacjach reaguje. I tak, o ile u mnie stosunkowo szybko przeszliśmy to wszystko, tak wiem też, że u wielu osób okoliczności i rokowania są o wiele gorsze, a przez to trauma potrafi trwać naprawdę długo. Osobiście znam dziewczyny, które po stracie doszły do siebie dopiero jak donosiły zdrowo kolejną ciążę i wiem, że wszelkie okresy świąteczne, terminów porodów, planowane terminy porodów to była psychicznie masakra, bo zastanawiały się jak by ich życie wyglądało z tym straconym dzieckiem. Każde spotkanie rodzinne, każde pytania o kolejne starania sprawiały ból. Niestety też często widok dzieci, szczególnie tych z okresu własnego utraconego dziecka powodowały ból. Trochę mam za mało danych dotyczących szwagierki, ale mhhhh… zaryzykuję tezę, że może być to sytuacja o wiele bardziej skomplikowana i np.: szwagierka nie może mieć dzieci, albo o tą ciążę długo się starała. Tak by mi ten obraz bardziej pasował. Powiem też, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby matka, która traci dziecko życzyła śmierci innemu dziecku. Naprawdę to bardzo nieprawdopodobne wręcz. Wydaje mi się, że to co miała na myśli to to, że jej dziecko powinno też tu być. A nie zamiast dziecka autorki. Zresztą autorka napisała: "Kasia wstała i wykrzyczała mi w twarz, że to niesprawiedliwe i jej dziecko powinno tu być" Kwestia życzenia śmierci jest tu wyłącznie domysłem, dosłownie nic takiego nie zostało powiedziane. Zaś co do granic tolerancji to oczywiście, że każdy ma do nich prawo. I jak najbardziej autorka ma prawo, aby szwagierka nie odreagowywała na niej stresu czy choroby. I tak jak szwagierka ma prawo zerwać kontakt jeśli to dla niej za wiele, tak i autorka ma prawo do tego samego. Nie utrzymywanie relacji to najlepsze rozwiązanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2019 o 20:11

avatar Eander
3 3

@justangela: Naprawdę rozumiem że szwagierka może mieć poważne problemy psychiczne i że ma do tego prawo po tym co przeżyła. Jednak nie usprawiedliwia to jej zachowania. Zauważ że na początku autorka broniła szwagierki jednak jej wyskoki nie tonowały się z czasem co świadczyło by o poprawie jej stanu a wręcz przeciwnie a wysłanie chłopcu prezentu w postaci sukienki z imieniem zmarłego dziecka jest tego najlepszym przykładem. Co do pijanych to faktycznie statystycznie zabijają więcej osób niż osoby chore psychicznie (choć alkoholizm to też choroba psychiczna), ale również statystycznie większość poważnie chorych psychicznie osób jest zamknięta w zakładach, a nie chodzi po ulicach. Odniosę się też do twojej wypowiedzi do Ohboy zauważ że autorka zerwała te kontakty (lub ograniczyła je do minimum) to szwagierka do nich dąży (prezent dla synka autorki) i to właśnie takie zachowania wywołują niechęć autorki.

Odpowiedz
avatar justangela
2 2

@Eander: Wiesz, generalnie to ja myślę, że bardziej się zgadzamy niż nie zgadzamy. Czyli, że co do większości mamy zdanie to samo, a różnice to tylko detale :) Jedynie mogłabym polemizować ze stwierdzeniem, że choroba nie usprawiedliwia takiego zachowania, bo tutaj być może jakieś usprawiedliwienie dla szwagierki by się znalazło. Ba, ta sytuacja z sukienką faktycznie świadczy o pogorszeniu, więc w pewnym sensie (skoro jest z nią, aż tak źle, że takie rzeczy robi) tym bardziej przemawia za powagą choroby. Trochę paradoks, ale jednak. Tak podsumowując, to jedyne co można poradzić autorce, to aby znalazła gdzieś dobry sposób na odizolowanie się od szwagierki. Ewentualnie jak autorce przejdzie nienawiść to może spróbować jakiejś rozmowy ze szwagierką (rodzicami), tak aby tą sytuację wyjaśnić, ale wątpię w szybkie efekty. PS Zaś co do chorób psychicznych i alkoholików to pewnie mogłybyśmy na ten temat sobie popisać, ale wydaje mi się, że raczej doszłybyśmy do wspólnych wniosków ;)

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Jak dla mnie to już podchodzi pod jakąś chorobę psychiczną i trzeba do psychiatry, a nie jakiegoś głowologa, który będzie ją głaskał po główce. Ogólnie mam zresztą bardzo sceptyczne podejście do psychologów.

Odpowiedz
avatar yfa
2 2

Ludzi chorych psychicznie należy wspomagać w leczeniu albo unikać, nie wolno po prostu tolerować ich stanu. Piekielna to jest co najwyżej rodzina, która zamiast również ją izolować i w ten sposób wymuszać na niej terapię, odsuwa w cień tę zdrową część. Oczywiście powyższe dotyczy chorób toksycznych lub niebezpiecznych dla otoczenia, jak ktoś lubi sobie zakąszać gwoździe ze smalcem to jego sprawa.

Odpowiedz
Udostępnij