Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z cyklu "dyscyplina pracy pokazuje, że praca nie jest dla wszystkich". Poprosił…

Z cyklu "dyscyplina pracy pokazuje, że praca nie jest dla wszystkich".

Poprosił mnie znajomy, który siedzi w sferach wyższych, abym poszefował na kuchni z okazji pewnej ważnej imprezy krawaciarzy, alias "ludzi sukcesu".
Zespół to w większości różna zbieranina wszelakich ludzi z różnych miejsc i lokali, no ale cóż.
Umawiam się, aby przyjechali się pokazać tydzień przed imprezą, abyśmy ustalili ich umiejętności i porozdzielali, co kto robi, co kto umie oraz żebym ocenił stan kuchni.
Na 35-osobowy skład, przyjechało 7. 2 osoby odebrały telefony, jedna mi powiedziała że "ona ma małe dziecko i ona nie może sobie tak na moje życzenie łazikować (mieszka w tym samym mieście)", druga zaspanym głosem (była 12) wyziewała mi do słuchawki że on jest zmęczony i pada na twarz.
Westchnąłem, porobiłem zamówienia, porozdzielałem tym, co byli zadania i umówiliśmy się na następny raz, na 2 dni przed.

Tak, zgadliście, przyszło 13.
Z cukierników nikt, mimo telefonów, próśb i gróźb. Skończyło się tym, że babeczka po hotelarstwie i 4 kucharze małych gastronomii piekli ciasta na 120 osób, reszta myła, sprzątała obiekt, który miał być gotowy na nasze przybycie. W nocy wreszcie zajęliśmy się dostawą, którą wrzuciliśmy na odwal się do chłodni, bo nie mieliśmy miejsca na nie.

Na dzień przed, dalej brak kontaktu od reszty.
W międzyczasie 14-osobowa ekipa dwoiła się i troiła przy układaniu przypraw i towaru, aby był gotowy. W międzyczasie zbiorowo(kto akurat mógł) gotowaliśmy bulion.

A gdzie zagubione duszyczki? Przyszły dopiero w dzień imprezy. Zdziwione, że drę się na nich i ustawiam na szybko.
Pełen chaos, świeżynki nie wiedzą co gdzie jest bo nie ustawiały tego z nami. Odbijają się od krzątającej się po kuchni "starej gwardii" i jedynie przeszkadzają. Przestawiam ich na takie zadania, że małpa za kilo bananów by podołała. Małpa tak, jednak oni nie.
Jeden cukiernik z bólem tyłka zaczął się sapać że "on jest od ciast, on nie będzie zupy nalewał, bo nie". Zapytany gdzie był, jak wczoraj robiliśmy kremy i przedwczoraj piekliśmy biszkopty do namaczania, stwierdził że "on się umawiał na tę imprezę, nie na przyłażenie wcześniej".
Czułem się jak kapitan tonącego okrętu.

Pożar w b_rdelu to za mało, aby określić, co się działo, ale w tym całym syfie coś mi stan osobowy się nie zgadza. Otwieram drzwi na zaplecze, a tam... królewny sobie fajki palą.
Nie wytrzymałem, to kropla która przegięła pałę goryczy. Wydarłem się. Stwierdziłem, że "jak komuś się nie podoba, to niech wyp&%!". Wyszła połowa świeżynek, w czym wszystkie co sobie na fajeczce stały.
Cudem podołaliśmy, potem do rana sprzątaliśmy, już w luźnej atmosferze-nieotwarte wino (i tak przeznaczone tylko na ten event i opłacone) otworzyliśmy, trochę ucztowaliśmy a trochę sprzątaliśmy.

Oczywiście 2 dni później odzywa się znajomy. Dlaczego? "Bo skargi na ciebie były Scorpion, że jesteś tyranem, wyżywasz się na ludziach, nękasz i uprawiasz mobbing!".
Nie mam siły na puentę, dalej odsypiam imprezę.

gastronomia

by Scorpion
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
25 25

Trochę się dziwię, że dałeś się wkopać w takie bagno (czy też raczej radośnie sam się w nim utopiłeś) - musisz mieć chyba jakiś nielichy dług (faktyczny lub honorowy) u tego znajomego, skoro po tym, jak 3/4 ekipy cię olała, nie zadzwoniłeś do niego z informacją, że albo sam sobie zespół kompletujesz, albo wypisujesz się z tego interesu. W ogóle fakt, że nie przekazałeś mu, jak to wygląda i jeszcze pozwoliłeś mieć do siebie pretensje, jak dla mnie jest niepojęty. A tak z ciekawości... Te "świeżynki", które potem sobie poszły w połowie imprezy, dostały normalną wypłatę?

Odpowiedz
avatar tomatek
0 0

Scorpion znów uratował świat

Odpowiedz
avatar kierofca
5 19

Nie pracowałem nigdy w gastronomii, ale jeśli dobrze zrozumiałem to masz pretensję do ludzi że umówili się na konkretną imprezę i nie chcieli robić przez ileś innych dni? No to albo jesteś mega piekielny, albo coś żeście się słabo poumawiali.

Odpowiedz
avatar Balbina
9 11

@kierofca: @kierofca: Fakt brzmi to jak niedogadanie się ale.. Logiczne jest że nie dasz rady upiec ciasta na 120 osób w dniu imprezy. Jak się jest cukiernikiem to to nawet z czystej ciekawości trzeba się dowiedzieć czego oczekują i czy są potrzebne składniki. Wiele potraw trzeba zrobić wcześniej ze względów organizacyjnych i np takiej a nie innej ilości kuchenek. Robiłam komunię w domu.Zatrudniłam kucharza. Po zakupu przyjechał dzień wcześniej. Większość produktów zabrał do siebie do domu i tam zrobił.Np kluski,rolady. Na miejscu zrobił to co musiał-surówki,sosy żeby były świeże. Więc niestety na logikę na 120 osób nie da rady zrobić wszystkiego w jeden dzień i jeszcze do tego nie znając się.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 14

@Balbina: Gdyby ze mną ktoś się umawiał na konkretną imprezę, to bym założył, że wszystko będzie przygotowane, a ja mam pracować przy obsłudze imprezy.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 9

@Jorn: Obsługa imprezy to coś innego niż kucharzenie. Raz będąc młódką poszłam na wesele jako kelnerka. Musiałam przyjść dużo wcześniej.Okazało się że nie tylko układanie stołów,talerzy itp mnie czeka ale i obieranie warzyw,krojenie,układanie na półmiskach a na końcu mycie garów. Gastronomia rządzi się innymi prawami.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 14

@Balbina: Tylko, jeśli mieli za to zapłacone. Jeśli hajs był jak za jeden dzień pracy, to i na jeden dzień pracy przyszli.

Odpowiedz
avatar kierofca
8 8

@Balbina: Zlecona jest obsługa imprezy. Czyli przychodzi kucharz, bierze schab, smaży schabowe i gotowe. Kilka dni pracy przed imprezą to IMVHO temat do wyraźnego zaznaczenia w umowie. Wyobraź sobie że ktoś Ci zleca 'będziesz kucharzył na imprezie', a w dniu imprezy ma pretensje że nie uwędziłeś kiełbas.

Odpowiedz
avatar Balbina
11 11

@Ohboy: Jeśli... ale tego nie wiemy. Zwróć uwagę że ten zespół organizował nie opisujący historię ale ten co mu zlecił zadanie.I jego błędem było to jak napisała Meliana że nie zareagował na czas tylko próbował ratować sam sytuację.

Odpowiedz
avatar Neomica
1 9

@kierofca: Piszesz z perspektywy kelnerki a tu chodzi głównie o kucharzy. "wszystko będzie przygotowane" przez kogo niby? Gości? Czy może przez tych co mieli imprezę przygotować a się nie zjawili? Ja zrozumiałam, że ludzie zostali umówieni na orgnięcie przyjęcia, które ma się odbyć w konkretnym dniu a nie obsługę w konkretnym (jednym) dniu. Żadne przygotowania do balu na 120 osób nie zaczynają się w dniu imprezy to chyba logiczne?

Odpowiedz
avatar Jorn
2 10

@Neomica: Logicznym jest również to, że jeśli w umowie nie zawarto wymogu przyjscia w innym terminie niż kilka godzin przed imprezą, pracownik może zakładać, że umówił sie na samą imprezę, którą przygotuje inna ekipa.

Odpowiedz
avatar Eander
5 5

@Jorn: Nie jeśli w umowie było przygotowanie imprezy. W umowie z kucharką spisaną przed moim weselem miałem: Przygotowanie przyjęcia weselnego w dniu XX-XX-XXXX i obsługa do godziny 6 dnia następnego. Kucharka oraz pomoc (plus my jako dodatkowa pomoc) zaczęliśmy przygotowania od środy, a prace skończyła w niedziele koło 8 i dla osób pracujących w gastronomi lub mających z nią coś wspólnego było to oczywistością. Kelnerki do obsługi również przyszły wcześniej w dniu imprezy aby pomóc w przygotowaniu stołów oraz zorientować się w ich rozstawieniu na sali i rozłożeniu pomieszczeń czy kolejności wydawanych dań. Każdy kto kiedykolwiek organizował pracę dla grupy osób lub brał w takiej udział, doskonale wie że aby wszystko działało sprawnie część rzeczy trzeba ustalić i przygotować wcześniej.

Odpowiedz
avatar Neomica
3 7

@Jorn: Czekaj, czekaj... czyli według twojego rozumowania dla kucharza (który podpisał umowę na przygotowanie jedzenia) oczywistym jest, że przyjdzie przygotować jedzenie w dniu imprezy na którą jedzenie przygotowała inna ekipa? Elfy i skrzaty może? Przecież w tym biznesie umowa polega na tym, że ktoś zobowiązuje się przygotować posiłek dla X liczby gości na X dzień i godzinę. I ma się z tego wywiązać. A to już jego brocha ile mu to zajmie i co za tym idzie, jak wcześnie musi zacząć. Czego tu ciągle nie rozumiesz?

Odpowiedz
avatar Jorn
1 11

@Neomica: Nie wiemy, co podpisał kucharz, bo autor "zapomniał" nas o tym poinformować. Nie wiem, czy kucharze sa jakimś oddzielnym typem człowieka, ale dla mnie oczywiste jest, że gdybym podpisał umowę na obsługę imprezy danego dnia, to danego dnia miałbym być dyspozycyjny i nie bardzo by mnie interesowało, kto wykona tę część pracy, która musi być zrobiona wcześniej. Zapewniam cię, że w trakcie imprezy też często kucharz ma co robić i niekoniecznie musi to być ten sam kucharz, który pracował przy wcześniejszym przygotowaniu.

Odpowiedz
avatar Neomica
2 6

@Jorn: A ty dalej swoje. Skąd ci się wzięła ta "obsługa imprezy"? Autor ani razu o czymś takim nie wspominał.Mowa była za to o zaopatrzeniu, sprzątaniu i przygotowywaniu sali, gotowaniu i pieczeniu dla 120 osób. Kto przy zdrowych zmysłach uważa że da sie to zrobić w dzień imprezy? Przecież to oczywiste że prace były planowane na czas dłuższy niż doba. Jaki cukiernik przychodzi w dzień w którym mają być wydawane ciasta dla ponad setki gości i dopiero zabiera się za pieczenie? Przecież to absurd. Jeszcze raz ci przypominam, że tu nie chodzi o kelnerki, które faktycznie mogą przyjść z ulicy w dzień imprezy i ją obsługiwać a o kucharzy, których praca zaczyna się kilka dni przed wyznaczonym dniem. Jezu, idź człowieku do jakiejś knajpy i zapytaj kucharza ile dni potrzebuje na przygotowanie żarcia dla 120 osób od zera.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 10

@Neomica: Wiemy tyle: "Poprosił mnie znajomy (...), abym poszefował na kuchni z okazji pewnej ważnej imprezy" i potem jest o tym, że dostał do pomicy kilkadziesiąt osób. Kilka osób, w tym ja, stwierdziło brak informacji na temat tego, czy te osoby miały zapisane w umowie, że mają również przyjść w innych dniach przed imprezą. Milczenie autora nie tylko w oryginalnej historii, ale również po naszych komentarzach, sugeruje, że umowa opiewała na samą imprezę, nie na jej przygotowania (umowa z pomocnikami autora, nie z nim samym). W takiej sytuacji wychodzi na to, że Scorpion oczekiwał, że jego pomocnicy będą pracować za darmo, a ty uparcie twierdzisz, że oczywistym jest, że tak ma być. Otóż nie, nie jest to oczywiste, jak to juz opisała Digi51. Poza tym dochodzą jeszcze kwestie prawne dotyczące takich nieformalnych spotkań przed robotą zapisaną w umowie - np. kto będzie odpowiadał za ewentualne wypadki przy pracy w tych dniach pozaumownych.

Odpowiedz
avatar kierofca
4 6

@Neomica: piszę z perspektywy pracownika. Umawiam się na konkretny dzień, to nie tyram kilka dni wcześniej. CHYBA ŻE umówię się na pracę przez te kilka dni. W historii nic nie sugeruje że ludzie się godzili na takie warunki, a że trafiło się kilkoro z brakiem asertywności to normalne. W kolejnej historii autora jest o zmuszaniu praktykantki do mycia ziemniaków do późnej nocy. Też normalne?

Odpowiedz
avatar Sintra
13 15

Trochę za mało żeby oceniać poziom piekielności. Nic na temat tego na jakich warunkach została zatrudniona obsługa. Nic na temat tego czy te osoby zgodziły się na jakiekolwiek spotkania wstępne i czy miały za to zapłacone- gdybym ja umowila się ze będę obsługiwać imprezę w dniu X, bez żadnych dodatkowych warunków, to też na pytanie czemu mnie nie ma na spotkaniu w dniu Y, odpowiedziałabym że mam małe dziecko i nie mogę sobie łazikować na czyjeś życzenie. Fakt mieszkania w tym samym mieście nic nie ma do rzeczy, dwulatka nie zostawisz ani na godzinę, ani nawet na pół. Osoby pracujące w gastronomii często ciągną nocki, więc nie wiem czemu fakt bycia zaspanym o godz. 12:00 jest taki piekielny. A gdyby w dniu imprezy sluchała furiata który z powodu ogolnego braku organizacji zacząłby wrzeszczeć i przeklinać, raczej też bym uznała ze mi się nie podoba... też się dziwię że mimo wszystko do końca chciałeś to ciągnąć.

Odpowiedz
avatar marcelka
8 8

rozumiem, że trudności w tym, aby mimo wszystko tę imprezę przeprowadzić na określonym poziomie były piekielne, ale... coś mi się wydaje, że ktoś z tymi ludźmi nie dogadał szczegółów. Jeśli byli umówieni na jeden dzień i mieli płacone za jeden dzień, no to trudno się dziwić, że nie przybyli w podskokach kilka tygodni/dni wcześniej, żeby pracować - z ich punktu widzenia - za friko. Poza tym może w swoich codziennych pracach mieli obowiązki, inne grafiki - więc jak ktoś z nimi nie uzgodnił, że będą potrzebni w dniu imprezy oraz np. dwa dni przed imprezą plus obecność na spotkaniu organizacyjnym tydzień przed obowiązkowa, to trudno wymagać, żeby nagle rzucili wszystko i przyjechali...

Odpowiedz
avatar digi51
4 12

Organizacja leżała i kwiczała, a ty masz pretensje do szeregowych pracowników, że nie poświęcają wolnego czasu na ratowanie jakiejś dziadowskiej imprezy. Wątpię, aby ktokolwiek umawiał się z tymi ludźmi na pracę kilka dni przed imprezą, a nawet jeśli to precyzuje się, kiedy i ile godzin, a nie, że przychodzi jaki rycerzyk patelni i wymyśla sobie, kiedy kto ma przyjść na pracy. @ Wszyscy wyżej twierdzący, że ekipa kuchenna powinna być przygotowana na pracę na kilka dni przed imprezą - nope, wcale nie jest to takie oczywiste. Moi szefowie kilka razy do roku obsługują imprezy w zaprzyjaźnionej firmie, obsługuje je znajomi kucharze. Obsługują w ten konkretny dzień. Przychodzą rano, mają już przygotowane wszystko tak, że wystarczy postawić na gazie, wrzucić na patelnię czy wsadzić do piekarnika. Przygotowują to sami szefowie dzień wcześniej, a w dniu imprezy robią serwis. Autor sam wrzucił drugą historię o dziadach z gastronomii wykorzystujących pracowników, ale tu wielkie oburzenie, że ludzie nie przychodzą do pracy w inne dni niż ustalone na życzenie jakiegoś janusza.

Odpowiedz
avatar Neomica
-1 7

@digi51: " Moi szefowie kilka razy do roku obsługują imprezy w zaprzyjaźnionej firmie, obsługuje je znajomi kucharze. Obsługują w ten konkretny dzień. Przychodzą rano, mają już przygotowane wszystko tak, że wystarczy postawić na gazie, wrzucić na patelnię czy wsadzić do piekarnika." Nie porównuj jakichś przyjacielsko-kumpelskich układów do konkretnego zlecenia dla obcych ludzi! Myślisz, że wszyscy zleceniodawcy mają zaprzyjaźnionych "szefów" którzy obierają ziemniaki i rozbijają mięso i jeszcze wynajmują kucharzy by w dzień imprezy położyli kotleta na patelni? Bo twoi szefowie mają taki układ z kimś? Uczestniczyłam w kilku organizowanych imprezach i NIGDY nie było tak, że kucharz i człowiek od ciast przychodzili do roboty dopiero w dzień imprezy dla 120 osób. To jest fizycznie nie możliwe żeby się wyrobić.

Odpowiedz
avatar Eander
3 3

@digi51: Wybacz ale pierwsze słyszę żeby kucharz nie przygotowywał półproduktów. Nawet w restauracjach z tego co się orientuje praca zaczyna się sporo przed godzina otwarcia właśnie z tego powodu. Jednak nie mówię że tak być nie może, tylko zauważam ja na miejscu kucharza wolałbym nie odpowiadać za czyjeś błędy.

Odpowiedz
avatar digi51
3 7

@Neomica: to, że czegoś nie widziałaś nie znaczy, że się nie zdarza. Nawet jeśli to rozwiązanie rzadkie to prędzej w to uwierzę, niz w to, że 80% ekipy z kuchnii olało, mimo umowy, swoją pracę i postanowiło przyjść na Jana w dniu imprezy. Żeby to jedna dwie, trzy... Ale dwadzieścia kilka? No chyba coś tu jest nie tak. Już abstrahując od tego, co to za impreza, że jedzenie dla 120 osób przygotowuje poand 30 osób? Wychodzi po 1 kucharzu/pomocy kuchennej na 3-4 gości. Jakieś królewskie wesele? I tym 35 osobom organizator miał zapłacić za co najmniej 3 dni pracy? No to gdyby wszystko było tak jak autor to przedstawia, to ten jego kolega prędzej by do interesu dołożył niż na nim zarobił. Autor bajkopisarz za bardzo wczul się w rolę Gordona Ramseya, każe się ludziom "pokazywać", drze papę I wypi...la ludzi z kuchni. Jak się zbiera 30 osób, każda z innej bajki to terminy się ustala trochę wcześniej niż tydzień przed imprezą, a nie ma się pretensje, że ludzie mający pracę na cały etat nie są na gwizdniecie z powodu jakieś jednorazowej fuchy.

Odpowiedz
avatar DeceiverInI
4 8

a mieli z ate przedpremierowe spotkania miec zaplacone? to jak nie to sie neid ziwie tez bym za daro nie szedl

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

trzeba bylo z nimi umowe o dzielo popodpisywac z wyszczegolnieniem ile ktorego dnia ma kazdy byc

Odpowiedz
avatar krogulec
2 2

Fajny szef, który widząc że nie pojawia mu się większość składu, to nic z tym nie robi

Odpowiedz
Udostępnij