Jakiś czas pracowałam w handlu. Dzisiaj opiszę piekielności, które mnie spotkały przez ten czas ze strony klientów. Wiem, że pracownicy też są piekielni, ale to opiszę w innej historii.
1. Sytuacja miała miejsce przed Wigilią. W ofercie dwa rodzaje karpia. Ody dwa w promocji: jeden za 10zł, drugi za 17zł. Podeszła klientka z pytaniem, który jest tańszy. Pokazuje palcem jak krowie na rowie: filet za 17, tusza za 10zł. Sprawa załatwiona? Skądże. Po 30 minutach wraca z awanturą. Wyzywa od złodziei, grozi najpierw Biurem Obsługi Klienta, a później Policją. Co się okazało? Wzięła nie tego karpia, i teraz próbuje wmówić, że ja jej powiedziałam, że filet jest za 10zł. W chwili gdy podniosła na mnie rękę i głos, ochrona ją wyprowadziła ze sklepu. A później nieprzyjemności, bo mnie zgłosiła do BOK.
2. Od 3-ej w pracy, godzina ok. 12:30. Idę w końcu na przerwę. Niestety - kolejka. Ale już pora zjeść śniadanie. Oprócz mnie jeszcze 2 kasjerki mogą usiąść na kasę. Informuję klienta, który "poprosił" o otwarcie kasy, że ja idę na przerwę, ale za chwilkę inna kasjerka przyjdzie otworzyć kolejną kasę. A ten do mnie, że jestem nierobem, mam go obsłużyć. A poza tym ciągle siedzimy na zapleczu i pijemy kawkę, i wiecznie mamy przerwę. I nie wspomnę o słownictwie, bo stereotypowy Sebix przy nim to pryszcz.
3. Tuż po dostawie. Idę sprawdzić cenę jakiegoś owoca. Klientka twierdzi, że miał być w promocji, a brak cenówki, więc sprawdzam na kasie. Podchodzi klient z pkt2. Szybko sprawdzam - przy głównej kasie 2 osoby, więc informuję klienta, że kasa zamknięta, i zapraszam do kasy nr1, bo tam tylko 2 osoby. A ten z ryjem, że nie będzie stał w kolejce (?). Mówię, że jest tam jeden klient tylko z chlebem (1 osoba została już obsłużona). A ten:
- No oczywiście. Zapomniałem, że jesteście tu tylko dekoracją.
I w tym momencie popatrzyłam na czekające na mnie 3 palety z owocami i warzywami wysokości 180cm, które muszę rozłożyć... Faktycznie jestem dekoracją?
4. 10 minut po otwarciu sklepu. Jedna klientka (zakupy za 15zł) - płaci banknotem 200zł. Wydaję resztę - oddałam wszystkie banknoty. Kolejna po niej - podobna sytuacja. Ale nie mam już banknotów. Dzwonię na kierownika, żeby rozmienił. Niestety, w sejfie same rolki z drobnymi. z banknotów 70 albo 80zł - nie możemy trzymać utargu z dnia poprzedniego. Wszystko musi być na koniec dnia wpłacone do banku. Czyli, podsumowując, dostała te 70-80zł w banknotach, a resztę w bilonie po 2zł i 1zł. 5zł nie było. I awantura, że co ja jej daje, ona chce normalną resztę. To informuję, że o tak wczesnej porze nie mam jak inaczej wydać, że to też jest pieniądz. I się zaczęły wyzwiska. Musiała interweniować kierowniczka, i ją wypraszać ze sklepu.
Rozumiem - trochę waży tyle drobnych, ale co miałam zrobić, jak polityka firmy nie pozwala na trzymanie w sejfie ilości gotówki większej, niż jest w kasetkach, które się daje kasjerowi na wstępie?
Wciąż nie rozumiem tej niechęci klientów do drobno wydanej reszty, poza tym, że mam wyrzuty sumienia, że przez moją stówę się kasjerka wyprztyka z drobnych. Przecież te drobne się przydają, choćby po to, żeby potem uszczęśliwić nimi parę kolejnych kasjerek :D
Odpowiedz@singri: faceci którzy nie noszą torbiszcz, mają nimi rozepchane portfele lub gubią bo wypadają z kieszeni. Dla kobiety dodatkowy kilogram bilonu w torebce to żaden problem ;-) A w sprawie histeryjki, klientka zadała który tańszy. Trzeba było odpowiedzieć na pytanie,a nie udzielać nadmiarowych informacji.
OdpowiedzPłacenie za zakupy warte 15 zł banknotem 200 złotowym to standard u rozmieniaczy pieniędzy. Na takich jest prosty sposób: zacząć wydawać resztę maksymalnie drobnymi monetami. Od razu znajdzie taki jeden z drugim drobne do zapłaty. A tak z innej beczki. Zadziwia mnie fenomen ludzi, którzy wybierają pieniądze z bankomatu umieszczonego w sklepie, aby za chwilę zapłacić tą gotówką w kasie tego sklepu. A tłumaczenie typu bo na bazarku też czasami robię zakupy do mnie nie przemawia. Nawet tam coraz częściej sprzedawcy dysponują terminalami płatniczymi.
Odpowiedz@mesing: Czasami zdarza mi się robić oczy Kota ze Shreka i mówić błagalnym tonem "Potrzebuję rozmienić, ma pani wydać?", ale robię to tylko wtedy, gdy mam jakąś alternatywę - coś na karcie, albo drobniejsze. I znam jeden typ kasjera, który prawie zawsze ma wydać i nigdy nie przeszkadza mu nawet dwusetka z samego rana - nazywa się kasa samoobsługowa w Tesco :D
Odpowiedz@singri: Kasy samoobsługowe mają jedną poważną wadę. Nie da się zrobić awantury. Mam wrażenie, że niektórzy tylko po to przychodzą. To jest pomysł na biznes. Dodać na takich kasach przycisk "awantura: 1zł/min". wysuwa się mikrofon, który nagrywa. Taki klient mógłby od razu zacząć od opieprzu czemu tak drogo bo w Tmobile mają taniej. ;)
OdpowiedzCzasami myślę ,że powinna być dla każdego obowiązkowa praca w handlu.Np 2 miesiące.Wystarczyłoby żeby mieć trochę empatii dla osób stojących po drugiej stronie.
Odpowiedz@Balbina: obowiązkowe na każdych wakacjach , przez 3 ostatnie lata szkoły średniej.
OdpowiedzNie wiem, dlaczego ludzie są tacy okropni dla sprzedawców. No nie rozumiem tego ani trochę. Wczoraj byłam świadkiem, jak jeden debil darł ryja na kasjera, chociaż nie stało się absolutnie nic, co mogłoby to uzasadnić. Szkoda, że byłam przy kasie obok i zanim mnie skasowano, to tamten klient już odszedł, bo chciałam mu coś powiedzieć, skoro kasjer nie może :/
Odpowiedz@Ohboy: bo jak konar nie płonie,ma się męża poniżającego w domu, szefa/szefową która odreagowuje swoje problemy na pracownikach . Brak poczucia własnej wartości etc. To kasjer jest łatwym celem, który w dodatku "musi" być spolegliwy. Co dla mnie jest paranoją, bo jeśli ktoś obraża to albo powinna być wzywana policja, albo kasjer powinien móc ustawić debila.
Odpowiedz@Ohboy: Sorry. Chciałam plus. @Ohboy Marzyło mi się pracując przy kasie móc się odezwać
Odpowiedz"Od 3ciej w pracy, godzina ok. 12:30. Idę wkońcu na przerwę." To już 9,5h w pracy. Jaką masz normę dzienną?
Odpowiedz@JohnDoe: Wtedy miałam dokładnie 11h 30min pracy. Normalnie pracowałam po 8.5h, ale wtedy to było przed jakimś świętem, i z kierowniczką przyszłam na 3cią, żeby przed otwarciem sklepu wyłożyć warzywa/owoce i nabiał. Przy klientach niestety trwa to dłużej, a kasa się musi zgadzać... A tak ogólnie to miesięcznie etat był robiony, bez nadgodzin :)
Odpowiedz@Calineczka32: Wyzysk jak w mojej
OdpowiedzCo do reszty. Miałam prawie identyko sytuację. Tylko nie mieliśmy ochrony, kierowniczka miała w dupie i w końcu poprosiłam kogoś innego, aby gdzieś poszedł i to rozmienił
Odpowiedz