Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niewiele rzeczy denerwuje mnie aż tak, jak "macacze" owoców i warzyw w…

Niewiele rzeczy denerwuje mnie aż tak, jak "macacze" owoców i warzyw w sklepach, ponieważ bardzo nie lubię marnowania żywności. Kilka razy już mi się zdarzyło, że kupiłam pomidory czy brzoskwinie, które po 1-3 dniach miały ślady pleśni w kształcie czyjegoś kciuka. Dlatego jeśli już muszę zrobić zakupy w sklepie, gdzie takie praktyki są "dozwolone" (czyli każdym, gdzie owoców i warzyw nie podaje sprzedawca, a wybierają je sobie ludzie sami), staram się brać te ze spodu lub z dolnych skrzynek.

Podchodzę do stoiska, jakaś kobieta po sześćdziesiątce (oceniając na oko) maca co drugą brzoskwinię, kręci nosem, odkłada na miejsce, po czym przesuwa się do skrzynki obok i wybiera cebulę.

Wzięłam sobie woreczek, podniosłam trochę skrzynkę z brzoskwiniami i z dolnej wrzuciłam do niego cztery sztuki. Na to piekielna kobieta przerywa oglądanie cebuli i zagaduje:
- A to te od spodu są dojrzałe?
- Nie, żadne nie są dojrzałe. Do tego sklepu w ogóle nie przywożą całkiem dojrzałych owoców czy pomidorów, boby się szybko psuły. Kupuje się niedojrzałe, wystarczy że poleżą 2-3 dni w domu i są dobre. A biorę te ze spodu, bo z wierzchu ludzie macają, ściskają palcami i już parę razy mi się zdarzało wyrzucać, bo zapleśniały w tym miejscu, gdzie ktoś je przedtem pomacał.
- Aha, no tak.

Pani spuściła lekko głowę, a ja poczułam satysfakcję, że przynajmniej jedną "nawróciłam" na właściwą drogę i może zmniejszy się ilość marnowanej żywności dzięki temu. Satysfakcja była krótka, bo jak tylko pani skończyła wybierać cebulę, zabrała się za macanie... nektarynek.

Pracownik sklepu udawał, że nie widzi, więc ja też odpuściłam.

sklep

by Spektatorka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
4 6

Też tego nie lubię. Zakupy robimy w pobliskim miasteczku i zauważyliśmy, że tamtejszy Lidl ma tzw. sezonową falę "macantów", składającą się głównie z Bułgarów i Rumunów pracujących na okolicznych farmach. Macanie warzyw i owoców jeszcze względnie przeżyję i też wybiorę te ze spodu, ale na widok miętolenia pieczywa, zbiera mi się na wymioty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

Trzeba było głośno powiedzieć: "Proszę pani, towar macany należy do macanta" i wsadzić jej te brzoskwinie do koszyka.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@PaniMasztalska: i zawolac ochroniarza by towarzyszyl jej w drodze do kasy, by wymusic kupno owocow, ktore pomacala owoce to jeszcze, na upartego mozna umyc, ale takie np. bulki? ktore baby macaja palcami uslinionymi od otwierania woreczka? bleee

Odpowiedz
avatar Agatorek
13 17

Przyznaję się bez bicia, że macam (ale delikatnie :D) mandarynki (po dotyku jestem w stanie poznać prawie na pewno, czy będą się dobrze obierać i czy nie są popsute, a na pierwszy rzut oka tego nie widać) i śliwki (nie lubię, jak są miękkie). Pójdę prosto do piekła ;).

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 7

@Agatorek: Też macam. Wprawdzie macam tak, że nie zostawiam absolutnie żadnych śladów, ale autorka pewnie i tak by dostała spazmów.

Odpowiedz
avatar justangela
19 25

Widzisz, a mi nigdy nie spleśniał owoc w kształcie czyjegoś palca po macaniu, za to wielokrotnie zdarzyło mi się kupić owoce, które się psuły np w wyniku złego przechowywania (bo wcześniej były przemrożone). Albo takie które na pierwszy rzut oka wyglądają ok, ale okazuje się, że jednak są zepsute i widać to dopiero po dokładnym obejrzeniu (np pleśń w malinach w środku, podobnie borówka amerykańska). Dlatego ja tam sobie owoce dokładnie oglądam. Nie zgniatam, nie naciskam mocno, ale biorę nieraz do ręki, bo nie mam ochoty wywalać kasy na towar drugiej czy piątej świeżości, tylko dla zasady: "macane = kupione".

Odpowiedz
avatar voodoochild
18 20

Hmmm... To właśnie się dowiedziałam, że nieświadomie mogę być dla kogoś piekielna. Zawsze macam owoce, których stopień dojrzałości jest skorelowany ze stopniem miękkości - czyli np. kiwi czy właśnie nektarynki i brzoskwinie. No bo jak to inaczej sprawdzić i wziąć akurat takie, jakie się lubi i na dany moment potrzebuje? Nie widać tego, jak np. po bananach czy winogronach. Strasznie za to irytują mnie macacze pieczywa i nie raz zwracałam takim uwagę. Różnicę natomiast widzę zasadniczą: owoce i warzywa myję przed jedzeniem, a bułki czy chleb już nie za bardzo. I może coś w tym jest, bo przy stoiskach z pieczywem są foliowe rękawiczki dla macantów (inna broszka czy macant raczy z niej skorzystać), a przy owocach już nie. Pleśń od dotyku? Serio? A jak sama weźmiesz owoc do ręki kupując go, to już Ci nie zapleśnieje? A jeśli był uszkodzony od nadmiernego macania, to gdybyś go obejrzała i pomacała przed wrzuceniem do koszyka, to byś to zauważyła ;)

Odpowiedz
avatar Shi
9 9

@voodoochild: przyznam, że ja też nie kupię owoców bez ich obejrzenia wcześniej. Nie ściskam, bo wiem które gatunki jabłek są miękkie, ale obejrzeć trzeba - czy nie obite, czy nie uszkodzone, czy nie pleśnieją albo by znaleźć naklejkę (nie raz w skrzynce z napisem "szampion" leżały idaredy... a to zupełnie inne jabłka w smaku czy miękkości). Kupowanie towaru bez oglądania czy jest ok to jak gra na loterii. Obecnie nawet margaryny trzeba otwierać (w sensie wieczko, a nie sreberko) by sprawdzić czy właśnie nikt sreberka nie ruszył i sobie paluchem nie przejechał by spróbować (mam nauczkę odkąd nieświadomie taką margarynę kupiłam, a i na piekielnych były historie o ludziach którzy MUSZĄ spróbować towar przed kupnem. Fuj).

Odpowiedz
avatar yuzuki_87
-3 5

Heh, jak za komuny: 'towar macany należy do macanta' :D

Odpowiedz
avatar Iras
16 18

Plesniowy odcisk palca? oO To gdzie ty mieszkasz, że macie jakąś taką dziwnie agresywną pleśń, która atakuje warzywa tylko dlatego, że zostały dotknięte. A tak serio - jeśli pleśń pojawia się w miejscu nacisku, mimo braku uszkodzenia skórki - to radze ci omijać sklep szerokim łukiem, bo coś takiego nie bierze się od "macantów" tylko od fatalnego przechowywania. Warzywa i owoce maja to do soebie, ze w trakcie transportu obrywaja nie raz i nie dwa - w poronwaniu do czego, nawet mocniejsze pomacanie tak naprawde nie ma wiekszego znaczenia. Przy czym odnosze wrazenie, ze to pojawianie sie plesni - to kwestia tego jak ty przechowujesz. Przykladowo - pomidory w lodowce (ideal dla hodowli grzyba)

Odpowiedz
avatar livanir
5 9

A potem przychodzisz w domu i masz pleśń na owocach, bo ich nie obejrzałaś, albo chcąc kupić niedojrzałe awokado z nadzieją, że na niedzielny obiad będzie już dojrzałe, kupujesz takie dojrzałe, bo w końcu już zmacałaś.... Doradzam umyć warzywa i osuszyć. Tym magicznym sposobem warzywa leżą u mnie wiecej niż 3 dni, a biorę te z góry.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
5 7

Cóż, też jestem "macaczem". Nie umiem "na oko" stwierdzić, czy kiwi, awokado, brzoskwinia, nektarynka są dojrzałe...

Odpowiedz
avatar Michail
8 12

Po to warzywa i owoce są wyłożone aby można stwierdzić w jakim są stanie, czy wymagają poleżenia, czy nie sa już przejrzałe. W życiu nie widziałem aby się robiła pleśń od odcisku palca. Avocado hass bez macania nie ma szans kupić.

Odpowiedz
avatar poziomkowePomelo
6 8

Nie wyobrażam sobie kupić Avokado bez pomacania albo jabłek bez powąchania. Też mnie wkurza, gdy ludzie rzucają jedzeniem albo wbijają pazury, ale bez przesady,jak ktoś podnosi i odkłada delikatnie, to nic tym owocom nie jest, a każdy w domu przeciez myje. Najbardziej wkurza to, jak ludzie walają bananami na wszystkie strony i grzebią w nich jak dziki w obierkach. Powinni przeceniać pootwierane i obite Banany, zamiast tego wyrzucają.

Odpowiedz
avatar yfa
1 1

@poziomkowePomelo: "a każdy w domu przeciez myje" - myślę, że tym zdaniem wprowadziłeś w osłupienie rzesze czytelników.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
8 8

Nie lubię macania pieczywa, ale warzyw lub owoców? Przecież to się myje i niekiedy obiera za skórki lub nawet gotuje. Nie przypuszczałam, że jestem dla kogoś piekielna, bo przed zakupem pomidorka, pomacam go i pooglądam, czy nie obity. Pracownik sklepu oraz klientka pewnie wychodzili z podobnego założenia co ja...

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Czyli nie lubisz wyrzucania żywności, ale przegrzebujesz cały kosz w poszukiwaniu niezmacanych owoców i warzyw? W ten sposób też się przyczyniasz do wyrzucania żywności, tylko że nie robisz tego ty, tylko market ;). Ja nie lubię wyrzucać żywności, dlatego biorę owoce i warzywa jak leci i jakoś mi się nie zdarzyło, żeby jakiś owoc popleśniał w dwa dni, bo zmacany.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
0 0

@szafa: Czyli lepiej żebym kupiła owoc, który w dwa dni mi się popsuje, bo sklep wtedy nie straci? I nie przegrzebuję nic, tylko podnoszę skrzynkę i biorę owoce z wierzchu, z tej od spodu. Cieszę się, że Ci się to nie zdarzyło. Może miałam pecha, może robiłam zakupy w niewłaściwym sklepie na osiedlu zamieszkanym przez emerytów. Nie robię zakupów codziennie, biorę od razu większy zapas na 3-4 dni i nie znoszę niczego wyrzucać. Odkąd sięgam po owoce ze spodniej skrzynki, nie muszę tego robić :).

Odpowiedz
avatar Spektatorka
0 0

Kochani, jest różnica między obejrzeniem pomidora a wciśnięciem w niego kciuka. Tak samo jak między delikatnym sprawdzeniem stopnia dojrzałości a uciśnięciem jabłka tak, że brązowieje, jakby spadło z wysokiej gałęzi. Owoce i warzywa przechowuję na kuchennym blacie, leżą luzem w koszykach. I tak, myję je przed jedzeniem. Nie wiem, czym innym można wytłumaczyć fakt, że z pięciu kupionych brzoskwiń z tej samej skrzynki na dwóch pojawiły się ślady zepsucia z boku owocu w owalnym kształcie wielkości mniej więcej odbicia kciuka. Tak samo w przypadku pomidorów. Chyba nie jest dla nikogo tajemnicą, że obite jabłko zaczyna się psuć od miejsca obicia. Tak samo pomidor czy brzoskwinia zaczynają się psuć w miejscu, gdzie nastąpiło mechaniczne uszkodzenie czyimś zbyt mocno wciśniętym kciukiem.

Odpowiedz
Udostępnij