Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zajmuję się weterynarią. Chciałabym opisać kilka piekielności, związanych z ogólnie pojętym zwierzętami…

Zajmuję się weterynarią.

Chciałabym opisać kilka piekielności, związanych z ogólnie pojętym zwierzętami "domowymi", które mam okazję codziennie podziwiać. A wszystko rozchodzi się o totalny brak pomyślunku, egoizm i lenistwo posiadaczy żywego inwentarza...

Podstawową kwestią, zanim zdecydujemy się na jakiekolwiek zwierzę, powinno być poszerzanie wiedzy z zakresu dobrostanu (jak powinno się je żywić, czy wymaga towarzystwa, jak wygląda kwestia jego naturalnych zachowań, których nie możemy mu zabraniać itd). Oczywiste prawda? Nie dla wszystkich, powiedziałabym wręcz, że większość posiadaczy nie ma pojęcia o tym jak zajmować się zwierzęciem poprawnie.

Pozwolę sobie wypisać z grubsza te piekielności, właśnie wg Kodeksu Dobrostanu Zwierząt. Zaniedbania dotyczące każdego punktu prowadzą zawsze do chorób i śmierci.

1. Wolność od głodu i pragnienia.

Poczynając od posiadaczy "zwykłych" kotów i psów, przez chomiki, ryby na egzotyce kończąc, mało który posiadacz zwierzęcia zdaje sobie sprawę, że żywi swoje zwierzę, nie do końca tak, jak żywione być powinno. Osobną kwestią jest to, że często opnie ekspertów są sprzeczne i ogólnodostępne źródła wiedzy (internet, książki(!)) często wprowadzają w błąd, powielając mity. Także kwestia tego, iż na temat diety wielu gatunków nie mamy wystarczającej wiedzy (głównie egzotyka, papugi, gady, płazy, naczelne etc).

Przykładowy posiadacz kota, psa, kupuje mu reklamowaną karmę marketową (wydając przy tym niemałą fortunę, bo pupil upatrzył sobie tylko karmę z puszek 85g za 4zł), w dobrej wierze. Mało kto czyta składy i zastanawia się nad tym czy jego pies faktycznie powinien jeść "zboża, ryż, 3% produktów pochodzenia zwierzęcego, składniki mineralne".
Zwierzęta nieudomowione czy po protu te mniej popularne (więc mniej się o ich diecie mówi) mają jeszcze gorzej. Standardem są papugi całe życie trzymane na ziarnie i tym co ukradną z talerza, króliki bez dostępu do siana, jedzące zboża i solanki, pazurkowce na gotowanej piersi i jabłku, bo tylko to im smakuje, gady bez suplementacji jedzące wyłącznie mącznik, czy ptaki sokolnicze dostające wyłącznie kurczaczki jednodniowe, to zaledwie ułamek niedociągnięć.

Patrząc na zwierzęta na wsi czy klatkowce w domu lub sklepach zoo, często i dostęp do czystej wody jest mrzonką. Puste, dziurawe garnki z brudną deszczówką, zaglonione poidła lub poidła niedostosowane do gatunku, bo komuś się zapomniało albo zwyczajnie "nie pomyślał".
Jako gatunek też bardzo lubimy troszczyć się o słabszych. Więc dokarmiamy na potęgę zwierzynę dziką i tą bezdomną.
Ptactwo wodne zdycha w zimę żywione chlebem, stada sikor chorują na ptasią ospę karmione od jesieni w karmnikach, których nie czyści się codziennie, schroniska dostają karmę mizernej jakości z którą nie ma później co robić, koty na osiedlach dostające resztki ze stołu muszą walczyć o nie z plagami szczurów, dziki podchodzą na osiedla zwabione resztkami, później płacą za to życiem kiedy kogoś poturbują i padnie decyzja o odstrzale. Dobrymi chęciami... jeśli robimy coś o czym nie mamy wiedzy.

2. Wolność od dyskomfortu.

Aby zapewnić zwierzęciu komfort codziennej egzystencji, musimy sprawić mu odpowiednie, możliwie najbardziej zbliżone do naturalnych, warunki.
Czy papuga w klatce nieuniemożliwiającej rozprostowanie skrzydeł (nawet tylko na noc zamykana) czuje się komfortowo?
Czy kot bez możliwości wspinaczki i drapania, zganiany z każdego blatu czuje się komfortowo? Czy pies trzymany na 3m łańcuchu przez 10h dziennie, czuje się komfortowo? Czy rybka bez schronienia, w okrągłym akwarium czuje się komfortowo? Czy szczur wynoszony na ostre słońce, gdzie ma problemy z widocznością i oczekuje ataku, czuje się komfortowo?
Nie. Więc czemu jest to społeczne akceptowalne?

3. Wolność realizacji naturalnych zachowań.

Często naturalne zachowania zwierząt są dla nas uciążliwe. Nie mając świadomości o ich behawiorze i potrzebach, zakazując czegoś co jest dla nich niezbędne w życiu, prowadzimy do frustracji a w konsekwencji do chorób lub pozbycia się ich z domu.

Kot będzie się wspinał na szafki, drapał meble?
Jeśli ci to przeszkadza, to na niego nie krzycz i nie pryskaj wodą, tylko zamontuj mu półki i drapaki.

Pies będzie szczekał na obcych przy furtce?
Nie bij go za to, tylko zainwestuj w behawiorystę i ułóż go poprawnie, zabierz do domu lub postaw kojec w spokojnym miejscu.

Lis będzie śpiewał w nocy, a jego miejsce życia będzie pachnieć bardzo intensywnie?
Zbuduj mu zewnętrzna wolierę z dala od swojej sypialni.

Papuga będzie robiła syf?
To naturalne, że większość pożywienia ląduje na ziemi, a szafki traktuje jak zabawki i je skubie.

Chomik czy mysz będzie biegała po nocy i hałasowała?
To zwierzęta nocne.

Szczur czy królik wymaga wypuszczania z klatki i może gryźć kable, tkaniny?
Zabezpiecz je poza jego zasięgiem.

Do naturalnych zachowań zaliczamy również interakcję z innymi osobnikami swojego gatunku.
Oczywiście ludzie biorąc do domu pupila, bardziej przejmują się tym żeby by oswojony, dawał się głaskać i kochał swojego człowieka, nie bacząc na to, że samotność zabija. Dosłownie i w przenośni. Samotność u zwierząt gatunków stadnych, prowadzi do wielu frustracji i wielu zaburzeń, które z kolei przekładają się na funkcjonowanie organizmu. Zwierzę samotne żyje w wiecznym stresie, spada mu odporność i organizm otwiera się na wiele rodzajów patogenów. Takie zwierzę również może się samookaleczyć, czy wykazywać zachowania agresywne w stosunku do opiekuna.

Papugi, kanarki, zeberki, świnki morskie, króliki, szczury, samice mysz, pazurkowce, większość gatunków ryb to gatunki stadne, wymagające co najmniej jednego towarzysza własnego gatunku (falista nie jest towarzyszem dla nimfy, szczur nie jest towarzystwem dla myszy, a świnka dla królika).
Piec czy kot jako gatunki udomowione i socjalne, mogą zadowolić się człowiekiem (przy czym pies powinien mieć kontakt z innym psami np. na spacerach, a kot o ile jest młody, lepiej jak zamieszka z drugim).

Zwierzęta, którym uniemożliwimy zaspokojenie tych potrzeb, stają się jeszcze bardziej "nieznośne" na skutek zaburzeń i chorób. Mało kto zastanawia się czy gatunek jaki właśnie bierze pod dach, będzie odpowiedni do wymagań.

4. Wolność od lęku i stresu.

Dziś bardzo łatwo wejść w posiadanie zwierzęcia dzikiego, nieudomowionego.
Udomowienie to proces trwający setki, tysiące lat, w czasie którym w mózgu i organizmie danego gatunku zachodzą fizyczne zmiany. Zmiany te pozwalają zwierzęciu czerpać korzyść z przebywania z człowiekiem, nie będąc jednocześnie narażonym na nieustanny strach jaki budzimy u ich dzikich krewnych. Zwierzęciem dzikim jest m.in. chomik, ryba, kameleon, papuga.

Zwierzęta dzikie nie są pozbawione mechanizmów, które w naturze pozwalają im przetrwać. Boją się więc m.in. gwałtownych ruchów, hałasu, niektórych przedmiotów, czy innych zwierząt. Tak więc biorąc do domu z kotem np. kanarka, skazujesz go na codzienny stres.
Stres to również niemożliwość zaspokojenia potrzeb wymienionych wyżej, głód, samotność, nadmierne zainteresowanie człowieka. Moment, w którym bierzesz królika, kota na ręce i go tulisz, może być stresujący. Kiedy krzyczysz na psa za ściągnięcie kanapki z blatu 30 minut temu, jest dla niego stresujący, bo nie wie czemu przejawiasz w stosunku do niego agresję. Kiedy wkładasz papudze czy chomikowi ręce do klatki, np. zmienić wodę kiedy są w środku, jest stresujący.
Nie każdego stresu da się uniknąć, co jest normalne i naturalne, ale kiedy narażasz zwierzę na stres z twojej niewiedzy, wygodnictwa lub zachcianki, coś jest nie tak, prawda?

5. Wolność od bólu, ran i chorób.

Zazwyczaj kiedy widzimy, że nasz podopieczny czuje się źle, udajemy się do weterynarza, coraz częściej również prosimy o rade behawiorystę.
Jednak codziennie w klinice widujemy pacjentów w stanie zaniedbania lub skrajnego zaniedbania "wczoraj tego nie było".

Psy i koty są naprawdę w dobrym pod tym względem położeniu. Stosunkowo szybko widać (o ile się chce zobaczyć...) objawy chorobowe, a większość "popularnych" chorób jest uleczalna lub chociaż możemy spowolnić ich rozwój i sprawić, że zwierzę długie lata będzie cieszyło się życiem bez bólu. A mimo to wiele z nich pada, bo pomoc przyszła za późno.

Ktoś puszcza kota luzem i ten złapie nieuleczalną chorobę wirusową, która w konsekwencji skróci jego życie lub wpadnie pod samochód i będzie konać godzinami w rowie, a właściciel stwierdzi po kilku dniach "coś musiało się stać" i dopiero zacznie go szukać. Ktoś wyczuje narośl u niekastrowanej suki, czy poczuje brzydki zapach i po kilku tygodniach uda się do kliniki gdzie zamiast prostego zabiegu będziemy musieli ratować organizm zalany ropą.
Zwierzęta dzikie-nieudomowione jak ryby, papugi, gady etc długo ukrywają objawy chorobowe, są one ciężko zauważalne i tu w momencie kiedy zobaczymy np., że nimfa się puszy i odmawia pobierania pokarmu, możemy mieć dosłownie kilka godzin do jej śmierci. Co robi zazwyczaj właściciel? Wrzuca filmik do sieci, w którym pyta "czy ktoś tak miał". Nie ma przygotowanego adresu, nr telefonu do weterynarza, który zajmuje się egzotyką, tylko szuka wymówek. Bo daleko, bo drogo, bo to tylko tania papuga.

Oczywiście nigdy choroba nie przychodzi do zwierzaka "znikąd". zazwyczaj to my do niej doprowadzamy, nie zapewniając podopiecznemu optymalnych warunków! Złą dietą, stresem, czy zagrożeniami wynikającymi z naszego nierozumienia sytuacji. Kot nie sika ci na kanapę bo ci robi na złość, pies nie gryzie się po łapie "bo tak ma", papuga nie skubie się bo "idzie w lęgi"! Te zwierzęta cierpią, często z twojej winy i z tego powodu są dla ciebie utrapieniem, ale ich ból jest mniej istotny niż zapach moczu czy blizna na palcu. Bagatelizując ten objaw i nie lecząc zwierzęcia, możesz doprowadzić nawet do jego śmierci!

Wybaczcie chaos, ale piekielności jakie sprawiamy istotom, które zobowiązujemy się wziąć pod OPIEKĘ są dla mnie dość dużą abstrakcją i wywołują u mnie spore emocje.
Na szczęście są też ludzie świadomi i odpowiedzialnie podejmujący się tego wyzwania.
Zwierzę jest przywilejem, nie obowiązkiem. Nie na każde będziesz miał warunki i nie na każde możesz sobie pozwolić...

by Kostroma
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
14 22

Obawiam się, że do ludzi, którzy tak postępują, i tak nie dotrzesz. Uznają to za jakieś nowomodne wymysły.

Odpowiedz
avatar Kostroma
2 12

@Ohboy: Powoli świadomość wśród ludzi, jak zajmować się zwierzyną, rośnie. Patrząc na karty historii serio jest coraz lepiej i ta myśl jest budująca. Nawet jeśli dzięki temu tekstowi 1 osoba zacznie się zastanawiać lub poprawi jakiś nieduzy błąd, będzie to jedna cegiełka więcej w budowie świadomości społecznej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@Kostroma: Świadomość rośnie, ale to chyba raczej wśród ludzi, którzy dopiero co nabywają zwierzęta, a nie wśród tych, którzy już je mają (i nie radzą sobie z nimi). Z papugami wciąż jest ciężko.

Odpowiedz
avatar jass
15 15

@Ohboy: Po przeczytaniu innej historii na Piekielnych przestawiłam moje koty z Puriny na karmę bezzbożową, czyli da się ;) Ludzie naprawdę często nie ze złej woli robią coś nie tak wobec swoich zwierząt, sama byłam zawsze przekonana, że Royal i Purina to świetne karmy, w końcu nawet u weterynarzy są szeroko reklamowane, więc nie przyszło mi nawet do głowy sprawdzać składów.

Odpowiedz
avatar Werulika
0 6

@jass: Karmisz suchą czy mokrą? Nie chcę być terrorystką czy coś ale dla kotów zdecydowanie lepsza jest mokra :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 5

@jass: Szczerze mówiąc bardziej, niż o rodzaju karmy, myślałam o innych zaniedbaniach wynikających z przekonania, że zwierzętom nie należy się szacunek :)

Odpowiedz
avatar jass
4 10

@Werulika: Suchą ;) Mokrą dostają tylko jako smakołyk, i zanim wspomnisz o BARFie ;) żadnego rodzaju surowego mięsa nie tkną, to typowe domowe kanapowce, nigdy nie musiały polować, a za kocięcia dostawały co najwyżej mięso gotowane, więc surowego w ogóle chyba nie rozpatrują w kategoriach jedzenia ;) Za to wbrew stereotypom dużo piją.

Odpowiedz
avatar Werulika
1 5

@jass: Dobrze że jesteś świadoma w każdym razie.

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

@jass: spróbuj z sama mokra, bardzo dobrze cenowo wychodzi macs w większych pakietach. Mogę Ci dać zniżkę na zakupy w zooplusie, gdzie to jest.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Izura: Dzięki, ale przy moich kotach mokra się po prostu nie sprawdzi - jedna to żarłok, druga niejadek, przy suchej karmie to nie jest taki problem bo nie wsunie miski na raz i obie normalnie sobie przez cały dzień podchodzą ją skubać, ale mokrą ten mały odkurzacz wsuwa błyskawicznie, a druga wyliże sam sos i trzeba je na kilka godzin odseparować żeby miała szansę w swoim tempie zjeść. Przy dawaniu mokrej raz na kilka dni to nie jest problem, ale nie wyobrażam sobie takich zabaw przy codziennej diecie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
15 15

O większości opisanych przez ciebie problemów nie miałem zielonego pojęcia. I m.in. dlatego nie mam żadnego zwierzęcia. Zdaję sobie sprawę, że to duża odpowiedzialność, wymaga dużo czasu i wiedzy. Poza tym za bardzo lubię podróżować i za każdym razem miałbym szukać kogoś, kto miałby się zająć moim zwierzątkiem?

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@pasjonatpl: To jest właśnie odpowiedzialna postawa. Nie masz warunków, nie masz odpowiedniej wiedzy, ba - może po prostu nie lubisz zwierząt (Twoje prawo, nic w tym złego) -> nie masz zwierzaka. Bardzo słusznie, fajnie by było, gdyby więcej ludzi zdawało sobie sprawę z tej odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar Habiel
9 17

Z mojego własnego podwórka: 1. Koty i ich bezdomność, bo przecież "kot jest nieudomowiony i da sobie radę". Sąsiad znalazł kotkę z dwoma starszymi już kociętami na polnej drodze w kartonie. Kotka w stu procentach udomowiona, około półroczna, a już miała odchowane swoje dzieci. Bo po co kastrować, jak można potem wywalić problem albo go utopić. Jedno kocię zniknęło, matkę wykastrowaliśmy i też gdzieś zniknęła, a drugie kocię dostało na imię Filemon i zostało w domu rodziców po tym jak dzieci chciały się z nim bawić i połamały mu nogi, bo grały z nim (lub raczej nim, ale nikogo za rękę nie złapałam) w piłkę. Były to dzieci nauczycieli. 2. Kotki/suki nie wolno kastrować, bo "dostanie hopsia" to cyctat z ust byłej już koleżanki, która swojej kupionej za 200 zł suki owczarka długowłosego (ergo-pseudohodowla, co widać w powykrzywianych nogach i bardzo złej postawie) nie chciała wykastrować. Skończyło się operacją, bo suczka dostała zapalenia listw mlecznych. 3. Kupię zwierzę, bo jest modne. Bardzo podobają mi się dobermany i bullteriery. Wiem jednak, że są to rasy, które trzeba wybiegać i wyszaleć, a nadto trzeba być bardzo dobrym przewodnikiem stada, aby wykluczyć wszelkie agresywne zachowania, więc na razie pozostają w sferze marzeń. Nie rozumiem więc skąd tyle osób w blokach ma wielkie psy i pracując po 8h nie daje im należytego ruchu i nie zapewnia im żadnego rozwoju i doświadczeń. Pies leży cały dzień w jednym pokoju, potem szybkie siku i do spania, bo przecież trzeba rano wstać do pracy. Kot skacze na właściciela i gryzie, bo nikt nie zadba o zabawę z nim. Wina? Oczywiście zwierzęcia, a nie nasza. I owszem zdarzają się ciężkie przypadki-ja taki miałam rok temu, gdy dostałam kota po babci, który wcześniej był Panem na włościach i mógł robić wszystko. Od jedzenia z talerza (nadal próbuję go przestawić z suchej na mokrą karmę i z jedzenia ludzkiego na kocie), po skoki na blaty kuchenne, szafki i samodzielnego wypuszczania się na dwór (potrafił otwierać drzwi wejściowe, a babcia ich nigdy nie zamykała na klucz). Po roku mogę powiedzieć, że jest częściowo naprostowany. Nie lubi latać za piłkami, myszkami, ale za to uwielbia wychodzić na spacer. Gdy jednak jego nie zaliczymy, już widzę, że się frustruje, a więc idziemy na spacer po klatce schodowej i podwórku nawet gdy leje deszcz. Nad zwierzętami trzeba pracować tak samo jak nad dziećmi, a nawet bardziej, bo dzieci od pewnego wieku potrafią mówić o swoich potrzebach, a zwierzę nigdy nie przyjdzie i nie powie "halo, nudzi mi się; boli mnie brzuch". Musimy ich obserwować i należycie się nimi zajmować.

Odpowiedz
avatar niemoja
10 10

Dorzucę jeszcze jeden grzech - zbyt wczesne zabieranie młodych od matki. Ktoś chce pieska czy kotka, ale żeby był jak najmłodszy - jest wtedy taki słodki i pocieszny. No i bierze się szczenię czy kocię sześciotygodniowe, bo "umie już pić z miseczki". Zdarza się to nawet w "profesjonalnych" hodowlach. Tymczasem nie wolno oddzielać od matki młodych przed ukończeniem 12 tygodni, bo do tego czasu uczą się podstawowej socjalizacji. Uczą się zachowań gatunkowych, rozpoznawania sygnałów i mowy ciała; w zabawie szczenięta uczą się kontrolować siłę szczęk, a kocięta chowania pazurów; jednym słowem - kindersztuby. Jak się tego nie nauczą, to się później nie "dogadają" z osobnikami własnego gatunku i będziemy mieć psa niezrównoważonego, który dostaje amoku na widok innych psów i albo wszystkie atakuje, albo się ich boi. Albo kota, drapiącego i gryzącego podczas zabawy.

Odpowiedz
avatar Kostroma
5 5

@niemoja: U psów/kotów chociaż nie ma mitu że zwierzę odchowane przy rodzicach się nie oswoi więc mają okazje napić się siary czy poznać inne osobniki własnego gatunku.... Papugom, tukanom zabiera się jaja do inkubacji, młode karmione są od wyklucia ze strzykawki czy sondą. Lisy, "małpki" czy inne ssaki zabierane są od matki ślepe, odkarmiane na butelce. To tyczy się wszystkich gatunków stadnych, zwierzęta te MUSZĄ nauczyć się niektórych czynności, zachowań od matek i rodziny. Za wczesne zabranie jakiegokolwiek socjalnego gatunku od rodziców wiąże się w późniejszym czasie ze wzmożoną agresją (brak wyczucia, zaburzone spostrzeganie przynależenia do gatunku itd).

Odpowiedz
avatar Iras
11 11

Coś odnosze wrażenie, że twój związek z weterynaria jest stosunkowo świeży, skoro wciąż wierzysz, że tego typu apel cokolwiek da. Problemem jest tu mentalność ludzi - typowego "wsiura", trzymającego psa na łancuchu nie obchodzi to, że nie spelnia podstawowych potrzeb psa. BA w swojej ignorancji taki bedzie jeszcze twierdził, że pies z łańcuchem wrośniętym w szyję, czy rozpadającym się guzem "ma u niego dobrze". I bedzie jezcze narzekał, ze pies chleba rozmoczonego w wodzie żreć nie chce, jeśli mu się smalcem nie poleje. Wiele osób sądzi, ze u tego typu osobników chociaż zwierzeta gospodarskie beda mialy "jako tako" bo na nich się zarabia - pudło. Jakoś na wiosnę moja siostra wpadła na pomysł, że w sumie warunki mamy, to można by kurnik założyć., żeby mieć jajka z pewnego źródła. Kurnik zrobiony zagroda pod postacia "pancernej" woliery też, nadszedl czas na zakup niosek - kupowane były na konkretnym bazarze, gdzie różne zwierzeta gospodrskie byly towarem zwierzeta poupychane w ciasnych lateczkach, bez dostepu do zarcia, czy wody - mimo upalu. Towar" pakowany był na zasadzie "ile wlezie" najczesciej do worków typu "na ziemniaki". Sposob lapania wybramych? Jakkolwiek - za szyje, skrzydło, noge. Zaś na widok tego, że preferujemy transport w czymś wygodniejszym - pod postacia kartonu chociazby, patrzyli na nas jak na kosmitów. Do sedna - kupiło sie 15 niosek, w takim wieku, że lada moment miały zacząć się nieść. Zaczęły - jak najbardziej. 14 - 15 jajek dziennie. I tu pojawia sie mentalność wsiurów pod postacia rodziny szwagra - wielkie zdziwienie i zazdrość - bo u nich z ponad 20 niosek średnia ilość jajek dziennie była na poziomie 3 -5. Skąd taka różnica? Cóż - bardzo proste - ich kury nawet wybiegu nie miały, żarcie pod postacią sypnięcia ziaren pszenicy, woda - jak się komu przypomniało, to nalali (czyli i po kilka dni bez wody potrafiy kurczaki być), do tego oczywiscie piękna kolekcja pasożytów - kazda z kur w okolicy ogona z wydziobanymi ranami. Do tesciowej siostry coś wprawdzie dotarło - tyle, że akurat ona nic do gadania nie ma. Jeden z problemów mentalnościowych jest taki, że ludzie uważają się za lepszych, "bo przecież są mądrzejsi od zwierząt". Nie dociera do nich jednak jeden szczegół - kwestia posiadania większej inteligencji sprawia, że to człowiek jest odpowiedzialny za zwierze i jego zasranym obowiazkiem jest dopasowanie warunków do potrzeb danego zwierzecia. Sek w tym, że sposób myślenia jest dokładnie odwrotny - "skoro to ja jestem "tym madrejszym" to zwierze ma sie dostosowac". Debilizm do kwadratu.

Odpowiedz
avatar Kostroma
3 3

@Iras: W środowisku obracam się już kilka lat, niektórzy twierdzą wręcz że przejawiam oznaki wyplenia zawodowego. A ten tekst nie ma zmienić świata.... ;) PS kupując kury ze średnich warunków (nawet jeśli to tylko kwestia braku wody w upał) dajesz przyzwolenie, a wręcz nagradzasz znęcanie się nad zwierzętami.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 3

W świetle informacji, które zostały tu przedstawione, nie jestem idealnym właścicielem. Mam dwa koty, oraz pozostałość po hodowli nimf, która zaczęła się w 1992 roku. Pozostałość bo ze względu na zmianę warunków mieszkaniowych, zmuszeni byliśmy oddać część papug, a nam pozostały głownie kaleki, które radzą sobie całkiem nieźle od ponad 10 lat, oraz starsze. W sumie 5 sztuk, kiedyś potrafiło być z młodymi ponad 40. Czy mają źle? Nie wiem, ale kondycję mogę ocenić po ilości przeżytych lat. Pierwsza papuga, kupiona w 1992 roku w wieku 2 lat odeszła od nas pod koniec 2013 roku. Najstarsza papuga z naszego chowu, urodzona w 2000 roku, nadal żyje i choć ma problemy zdrowotne, to z ułatwieniami w klatce, radzi sobie nieźle. Koty zostały nauczone, żeby nie zbliżać się do klatek, a papugi zdążyły się już przyzwyczaić, że czasem koty nie słuchają. I choć reagują na obecność kota w pobliżu, to nie panikują. Po prostu odsuwają się od krat i obserwują. Kot zazwyczaj traci zainteresowanie po 2 minutach. Jak zaczyna kombinować to zazwyczaj zostaje przekonany do zmiany miejsca i obiektu zainteresowania. A z obserwacji widzę, że koty, im bardziej im się zabrania, tym bardziej zrobią to, czego im się zabrania. A więc często nie reagujemy, a koty same tracą zainteresowanie. Tak więc koty potrafią leżeć na stole w kuchni, jeśli akurat my coś tam robimy, jeden zwłaszcza uwielbia kłaść się na świeżo zdezynfekowanym stole. Ledwo się wytrze i wysuszy blat, a kot już jest. Takie kocie zwłoki trochę utrudniają robienie obiadu...

Odpowiedz
avatar Morog
-4 8

Sekta atakuje na piekielnych :D

Odpowiedz
avatar Izura
4 6

Mam kota, zanim go wzięłam (takie proste, popularne zwierzę) zainteresowałam się co w sumie tak na prawdę to je, co powinno mieć w domu. I jestem swirem i bym się lepiej o dziecko postarala, bo kto to widział jakieś puszki zamawiać, do tego pewnie słabe bo nie reklamują jak wiskasa(bydle zre macsa i wilf od freedom). Ze miska powinna być jakaś inna niż do zupy? Wymyslanie! Za to kto go widzi to się dziwi, czemu mój taki ładny a ich jakieś takie anemiczne, mimo że wiskaski i purinki jedzą.

Odpowiedz
avatar Zmijcia
1 1

Mam 5 kotów. Lilo, Stich, Mamrotka, Dola, Mobius. Jedzą tylko karmy wysokomięsne, bezzbożowe lub takie z niewielką ilością zbóż. Suche, bo niestety przy naszym trybie pracy karmy mokre odpadają, bo nie ma nas czasem przez cały dzień, a mokrego się na zapas nie nałoży. Do tego 2-3 razy w tygodniu mięso (wołowina lub kurze serduszka które uwielbiają). Wodę mają cały czas dostępną, na razie ze zwykłych misek ale szykujemy się do zakupu fontanny. Mają w domu 3 drapaki + jeden z nich połączony deską owiniętą sznurkiem z wiszącą szafką, na której mają dodatkowe legowisko. Drapią meble? A niech drapią, to tylko meble a nie dzieła sztuki, można je wymienić. Włażą na stół? A żeby tylko na stół właziły... Podbiły też biurko, lodówkę (zdarza im się wleźć do środka jak czegoś szukamy), prysznic (na prysznicu, pod sufitem), pralkę (w środku), szafki w komodzie i doniczki z kwiatkami. Moje akurat są wychodzące, ponieważ mieszkamy w spokojnej okolicy, daleko od ulic, wokół las. Mogą spokojnie polować, wszystkie wysterylizowane, regularnie odrobaczane, szczepione. Zadbane i wychuchane. Jak tylko któreś kilka razy kichnie albo mu mocniej oczka ropieją od razu kierunek weterynarz. Chyba mają u nas bydlaki dobrze.

Odpowiedz
avatar Kostroma
5 5

@Zmijcia: Fajnie że jesteś świadomym z grubsza opiekunem. Jednak wypuszczanie kotów samopas, nawet na "spokojnym" osiedlu kończy sie dla środowiska i zazwyczaj samego kota, tragicznie. Kot polując dziesiątkuje rodzime gatunki, narażony jest na spożycie zwierzęcia chorego na wściekliznę, trutki i pasożytów na które standardowe tabletki nie działają (bo nie robisz badania kału poprzedzającego odrobaczenie zakładam, to błąd). Koty są tez narażone na zamknięci gdzieś, ataki dzikich zwierząt np lisów czy tych udomowionych psów, innych kotów które z kolei przenoszą nieuleczalne choroby wirusowe. Kot domowy powinien siedzieć w domu, gdzie nie czyni szkody środowisku i sobie. https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2351989418303196

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Ludzie innymi ludźmi się wcale nie przejmują, a co dopiero wymagać pomyślenia o zwierzętach... a już powiedzenie komuś, że nie jesz mięsa, bo ci żal męczonych w hodowlach świń czy kurczaków, to już taka totalna abstrakcja, jakbyś co najmniej powiedział, że kosmici cię porwali i wykorzystali analnie ;)

Odpowiedz
avatar Nikusia1
3 3

Bardzo ważny temat. Ja mam dwie świnki morskie, obie z adopcji, obie kupione "dla dziecka". I ok, kupowanie dzieciom zwierząt jest super, ja sama mam świnki od 7 roku życia, tylko większość rodziców nie ma pojęcia, że o taką świnkę trzeba dbać. Jeden z moich prosiaków był trzymany w malutkiej klatce, bez wybiegów, w pokoju, w którym domownicy tylko spali, sam, a to przecież zwierzęta stadne. Jak go przywiozłam to był tak dziki, że nie można było przejść niedaleko klatki, by go nie spłoszyć. Oczywiście zwierzak oddany, bo dziecku się znudził, ale może w tym wypadku to i lepiej.

Odpowiedz
avatar matyyi
0 0

Widzę że znasz się na rzeczy, a własnie ostatnio stałem się posiadaczem kota i chciałbym Cię poprosić o kilka porad. Kot wcześniej opiekowała się babcia niestety już za bardzo nie może także teraz ja muszę się nim zając. Kot myślę że karmiony jest odpowiednio, kiedyś babcia karmiła go tanimi karmami teraz dostaje odpowiednio karme mokrą z dużą ilością miesa z puszki oraz suchą zawsze ma miskę wody dostał nowe zabawki, drapak zawsze w kuwecie ma wysprzątane a jednak nie daje się pogłaskać i po prostu ucieka chowa się powoli zaczyna wychodzić jednak od tygodnia (czyli okresu od kiedy go mam) nie daje się pogłaskać. Mimo iż oczywiście daje mu się oswoić i nie każe mu mnie kochać ale obsikwanie stołu albo dywanów potrafi być denerwujące. Co robić w takiej sytuacji? Dodam że różne feromony oraz specyfiki na nie sikanie średnio działają.

Odpowiedz
Udostępnij