Przeczytałam właśnie opowieść o piekielnym byłym chłopaku i nasunęła mi się własną opowieść.
Spotykałam się kiedyś z facetem 12 lat starszym, który początkowo wydawał mi się spełnieniem marzeń, bo nie dość że był pewny siebie, to jeszcze umiał się zachować, był czarujący, świetnie tańczył i nawet nie było czuć tej dosyć dużej różnicy między nami, Ale gdyby było tak idealnie, nie byłoby tej historii. Byliśmy ze sobą niewiele ponad pół roku i nie uważam, że były one stracone, bo bardzo wiele się dzięki niemu nauczyłam.
Uważał on, że skoro jest tyle starszy, to wie lepiej wszystko ode mnie, próbował przekonywać do swoich racji. Podczas trwania naszego związku straciłam najbliższych przyjaciół i nie mogłam mieć z nimi kontaktu, ponieważ albo mnie wykorzystują, albo w przypadku płci przeciwnej na coś liczą, albo są po prostu złymi ludźmi i mogą mieć na mnie zły wpływ. Całe szczęście że udało mi się później wszystko naprawić.
Najpierw był mój najbliższy przyjaciel, którego znam od dzieciaka. Co kilka dni się widywaliśmy, ale mojemu ex to strasznie przeszkadzało. Stwierdziłam, że okey, mogę trochę ograniczyć spotykanie się z nim, ale kontakt mieć będziemy i często do siebie dzwoniliśmy. Po jakimś czasie i to mu przeszkadzało, bo "jak to? Nie możecie żyć bez siebie, skoro tak często musicie rozmawiać?". Wyszło na to, że do przyjaciela mogłam dzwonić tylko jak ex nie było w pobliżu, a były to bardzo rzadkie sytuacje. Po tym jak rozstałam się z nim, mój przyjaciel był pierwszą osobą do której zadzwoniłam i od razu mogłam przyjechać i się z nim zobaczyć. To była dla mnie taka ogromną ulga, że nic się między nami nie zmieniło i dalej mogę na niego liczyć. Pocieszał mnie po rozstaniu i dzięki niemu nabrałam sił, by nie popełnić znowu tego błędu i nie wrócić do niego.
Druga osobą była moja przyjaciółka. Muszę tutaj zaznaczyć, że ja przy ex nie mogłam przeklinać, bo to strasznie niekobiece i faktycznie tego nie robiłam, ale jak widziałam się z kimś innym to czasami się zdarzyło. On, jak któregoś razu usłyszał naszą rozmowę to się przeraził i stwierdził, że ona należy do "patologii" i nie powinnam się z nią zadawać.
Jakiś czas później miał okazję do tego bym straciła z nią kontakt. Przyjaciółki urodziny wypadły jakoś w tygodniu, więc wiadomo, że nie robi się wtedy żadnej imprezy, bo wszyscy pracują i zaprosiła mnie na piątek byśmy mógłby razem świętować, a innych znajomych na sobotę, bo akurat tak wszystkim pasowało. Pech chciał, że w tym czasie przyjechała rodzina ex, która mieszka dosyć daleko i także on mnie zaprosił... Kazał mi wybierać, czy wolę iść na długo planowane urodziny przyjaciółki, czy przyjechać do niego i pokazać, że on jest dla mnie najważniejszy tak jak powinno być w prawdziwym związku. Nieważne, że mogłam przyjechać dnia następnego, ale oni wtedy robili grilla i chciał żebym została na cały weekend. Nie miałam wyjścia, więc wybrałam jego, za co przyjaciółka przestała się do mnie odzywać, bo najzwyczajniej w świecie było jej przykro... A później od niego tylko słyszałam, że co to za przyjaciółka, skoro o takie coś się obraża.
Inna sytuacja była jak napisał do mnie dawny znajomy z dziwną wiadomością. Napisał, że potrzebuje pomocy i z kimś porozmawiać, bo znowu się rozsypuje. Reakcja mojego ex była taka, że się wkurzył i powiedział bym nic mu nie odpisywała, ponieważ na pewno zerwał z dziewczyną i teraz u mnie poszukuje wsparcia. Nie chciał słyszeć o tym, że to może znaczyć coś innego, więc między nami temat umilkł. Ja natomiast chciałam się dowiedzieć o co chodzi, bo kilka lat wcześniej miał poważną operację na serce i pierwsze co mi przyszło na myśl, to właśnie jakieś problemy ze zdrowiem. Okazało się, że miałam rację i to w dodatku miał gorszą sytuację. Wylądował w szpitalu miesiąc po tym, jak zmarła jego mama na dokładnie tą samą sprawę.. Mogę się tylko domyślać jak było mu z tym ciężko, pomimo tego że odwiedzała go jego dziewczyna, ale nikt inny... Ja byłam dla niego dodatkowym wsparciem dzięki temu chłopak się nie załamał. Ex nie miał o tym pojęcia, bo wściekłby się, że jednak do niego napisałam chociażby.
Inną rzeczą, która mnie do niego zniechęciła, był fakt, że skoro jesteśmy razem, to nie mogę pojechać bez niego do babci(sic!) na weekend, bo powinnam jechać z nim. Natomiast on na wycieczkę z pracy już mógł jechać, bo musiał załatwiać ważne sprawy... Mógł robić wszystko co chciał, ale ja już nie. Byłam tak ograniczona, że jak tylko się rozstaliśmy, to jakby kamień spadł mi z serca i wiedziałam czego się u innych wystrzegać. Na szczęście udało mi się trafić na kochanego wariata, któremu na mnie zależy i już niedługo będzie z nami nasze maleństwo. Teraz to jest szczęście :D
P.S. "Patologiczna" przyjaciółka na szczęście po długim czasie mi wybaczyła i teraz w dodatku jest częścią mojej rodziny.
Patologiczna przyjaciółka jest jakoś spokrewniona z mężem czy może ją adoptowaliście? :)
Odpowiedz@xyRon: Mogła wyjść za jej brata jeszcze :P Albo kuzyna?
Odpowiedz@Koralik: Też racja. :)
Odpowiedz@xyRon: To siostra męża. :)
OdpowiedzNemka, a w drzwiach to Ty się mieściłaś? Bo ja miałam baardzo podobne sytuacje ze swoim byłym i okazało się, że rogi miałam stąd dotąd i trochę w prawo ;)
Odpowiedz@BlackCat: Ja miałam podobnego typa, ale do dzisiaj nie wiem, czy mnie zdradzał... Możliwe ;p Pół roku i wywaliłam go ze swojego życia.
Odpowiedz@Carima: Ja z tamtym byłam prawie 3 lata, zanim go kopnęłam. Ale to był bardzo toksyczny związek.
OdpowiedzMiło przeczytać historię z happy endem. Powodzenia!
OdpowiedzCzyli krótko mówiąc byłaś z gościem z zaburzeniem narcystycznym.
OdpowiedzMiałam prawie identyczną sytuację, tylko mnie mocno rodzina buntowała. A chłopak po prostu miał meeeeeeega, w sensie MEGA kompleksy i uważał, że jak spuści mnie na 5 minut z oka to mu rogi doprawię. Już nie wspominając o tym, że jak zjeżdżaliśmy ze studiów do domów, to mimo, że mieszkaliśmy razem musieliśmy się spotkać i ja MUSIAŁAM złożyć wizytę jego rodzicom, bo swoich to przecież widuję co tydzień... na skype.
OdpowiedzBłędy sprawiają, że ciężko się czyta tę historię.
Odpowiedz@doktorek: Nie tylko błędy. Ta historia w ogóle jest słaba.
OdpowiedzMiał facet rację. Jak kobieta ma takiego "przyjaciela" to na 99% przyprawiają facetowi rogi. Kobiety trzeba pilnować i trzymać krótko, zwłaszcza jak ma takich "kolegów". PS: Autorko, jakby twój były będąc z tobą w związku regularnie się spotykał z innymi kobietami to też by ci się to nie podobało. Nie oszukuj się, twierdząc, że nie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2019 o 13:59
@Schwanz: trzymać krótko, max dwa lata.
Odpowiedz@Schwanz: będąc teraz w związku jakoś nie ma problemu z tym że przyjaźnie się z osobą płci przeciwnej, a w dodatku chłopaki się polubili. Zazdrość występuje bardzo często , ale trzeba mieć jednocześnie zaufanie do partnera.
OdpowiedzPomijając wszystkie inne historie - to akurat w kwestii "przyjaciółki"miał rację. Jakim zj3bem trzeba być, albo jak słabo z ta przyjaźnią, jeśli lasia się obraziła o to, ze nie poszłaś na jej urodziny. To ile wy miałyście lat? po siedem? Bo dorośli ludzie rozumieją, ze czasem sa inne zobowiązania. Ba, ze czasem człowiek po prostu jest przemęczony. Ale po twoim stylu pisania obstawiam, że więcej jak 18 lat to ty nie masz. Jeśli masz - powinnaś zawrócić do podstawówki i pobyć tam troszkę.
Odpowiedz@cassis: A ile ty masz lat? Bo dorośli raczej nie piszą o kimś "lasia"
Odpowiedz@LPP: biorąc pod uwagę, że młodzież używa określenia "psiapsi" albo "bff" to strzelaj że między 30 a 40 :-) "Lasia" to określenie pejoratywne z języka potocznego. Nie każdy próbuje wyjść na mądrzejszego niz jest omijając język potoczny, ale jednocześnie mordując składnię i ciągi logiczne.
Odpowiedz@cassis: cassis to zle, ze bylo jej przykro, bo autorka w ostatniej chwili zrezygnowala z planowanych od dawna urodzin ( kt sa raz w roku) na rzecz odwiedzin, o ktore jej chlop nie zapytal, nie uprzedzil by mogla dostosowac plany z przyjaciolka? moim zdaniem autorka wygadala sie mimochodem o planach a typ zaprosil ich zlosliwie akurat wtedy bo to by postawic autorke w niekomfortowej sytuacji i sprawdzic jej "lojalnosc"- jakby poszla do tej dziewczyny pewnie mialaby wypominane x czasu
Odpowiedz@bazienka: dokładnie tak to było. Chciał sprawdzić kto jest dla mnie ważniejszy i sam mi o tym powiedział.. A skoro spotkać się z jego rodzina mogłam następnego dnia to po co ta cała afera skoro dobrze wiedział jak bardzo zależy mi na spędzenie tego wieczoru z nią.? Byle bym tylko zrobiła tak jak on chce.
OdpowiedzTeż kiedyś spotykałam się z takim typem. Najbardziej stracony czas w moim życiu.
Odpowiedz