Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tematem mojej historii są ulubione przez wszystkich wesela i oczywiście "rodzina". Aby…

Tematem mojej historii są ulubione przez wszystkich wesela i oczywiście "rodzina". Aby troszeczkę wprowadzić w temat, trochę o mnie i rodzinie.

Mam starszego brata, jest osobą gadatliwą i szybką łapiącą kontakt z innymi, natomiast ja za młodu byłem uważany przez rodzinę za tego gorszego (bardziej chodziło o to, że nie lubiłem robić pod publikę). Obaj z bratem skończyliśmy studia, jednakże on studiował blisko domu (tzn. około 100 km), ja natomiast postanowiłem uda się trochę dalej (około 600 km). Ogólnie mieliśmy szczęście i znaleźliśmy prace w zawodzie, znaleźliśmy drugie połówki. Tylko różnica była taka, że o mojej mało kto wiedział, natomiast mój brat ostro się tym chwalił.

Teraz meritum - brat miał wesele około rok przed moim. Sama impreza była bardzo duża i tym samym droga. Wynikało to z tego, że rodzice obu stron dali kasę i oni zapraszali, więc były osoby, które zarówno ja, jak i brat widzieliśmy drugi raz w życiu. I tutaj dodam ważną rzecz, która później miała duży wpływ na przebieg przygotowań do mojego wesela - brat dostał ode mnie jako prezent mój samochód, było to ustalone przed weselem i faktycznie tylko on i jego przyszła żona o tym wiedzieli. Od razu zaznaczam, że to nie był nie wiadomo jaki samochód.

Teraz powędrujmy trochę bliżej mojego wesela - wraz z narzeczoną ustaliśmy, że nie robimy dużej imprezy tylko weselny obiad z najbliższą rodziną.
Wszystko było pięknie, do czasu. Około 3 miesiące przed weselem nagle dalsza rodzina zaczęła do mnie dzwonić i pisać na fb. Ogólnie dowiedzieli się o weselu i chcieli się wprosić, no przecież taki dobry kontakt mamy (najlepsze było jak mylili mnie z bratem ;)) Jak się okazało, brat pochwalił się wszystkim - że dostał ode mnie auto oraz tym, że jak był kiedyś u mnie, to porobił mnóstwo zdjęć, np. mojego domu, samochodów (nie mam aktualnie własnego auta, tylko służbowe, a z uwagi na stanowisko, mogę używać go wyjazdów prywatnych, ale także mam je bardzo często wymieniane), brat trafił na moment, że miałem kilka dni nowsze auto niemieckiej marki, a następne dni najnowsze auto koreańców.

Szczerze, byłem w szoku, że ludzie potrafią być tacy perfidni, oprócz chęci wproszenia się na wesele (na szczęście rodzice i brat nie powiedzieli gdzie jest), miałem 10 próśb o pożyczkę, prośby o udostępnienie auta (głównie chodziło o ten niemieckiej marki), kilka osób chciał aby został chrzestnym ich dzieci itd.

Najlepsze jednak nastąpiło po weselu. Zadzwonił do mnie kuzyn (najlepsze, że na numer służbowy, bo prywatnego nie mógł dostać ;), że jest w mojej miejscowości i chciałby się spotkać. Jako, że nie miałem czasu i chęci z nim gadać - powiedziałem, iż nie ma mnie teraz w domu. Dostałem następującą odpowiedź, abym podał adres, bo oni nie mają gdzie nocować, a pewnie moja żona jest domu, bo jak ja tyle zarabiam, to ona na pewno nie pracuje - jakie było ich zdziwienie, jak się dowiedzieli, że jednak pracuje i nikt ich jednak nie ugości. Oczywiście obraza majestatu itd.
Później tata przekazał mi, że kuzyn chciał pożyczyć kasę na ślub córki (oczywiście kasa jako prezent, bagatela 50 tys.).

Kochana rodzina.

by ~Nowicjusz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
13 17

Nie Ty pierwszy i pewnie nie ostatni, który musi użerać się z tego typu "rodziną". Czytując piekielnych zauważyłem ciekawą zależność. Im dalsza rodzina i rzadziej widuję się daną część rodziny tym bardziej roszczeniowi. Co ciekawe takie osobniki są święcie przekonane, że im się należy, bo Ty masz lepiej od nich, a często nie widzą ile pracy w to człowiek wkłada. Najbardziej rozwaliło mnie chęć pożyczenia służbowego samochodu, pewnie nikt ubytku paliwa nie zauważy. Ciekawe co by było gdyby mieli stłuczkę lub wypadek, nawet nie z ich winy.

Odpowiedz
avatar Gozdzik
8 8

@maat_: dlaczego zmyślona? Proszę podaj swój powód :)

Odpowiedz
avatar Mavra
7 7

@maat_: no to czekam na dowód

Odpowiedz
avatar Wodazmusku
6 10

Sam ją napisał z innego konta ;)

Odpowiedz
avatar doktorek
-4 22

Tekst roi się od błędów, dlatego ciężko się to czyta. W tego typu historiach, zawsze mnie zastanawia, gdzie tkwi piekielność. Może i jest tak jak twierdzi autor i rodzina jest roszczeniowa. Czasami jednak mam wrażenie, że niektórzy każdą próbę kontaktu, czy tworzenia rodzinnych powiązań, z góry odbierają jako chęć naciągnięcia na coś. Z jednej strony narzekają, że kontakt mieli raz, czy dwa w życiu, ale każdą próbę kontaktu odrzucają i wszędzie doszukują się złych intencji. Kuzyn chce takiego odwiedzić, a on zaraz zastanawia się dlaczego. A taka osoba nie dopuszcza myśli, że może to być spowodowane czymś innym niż interesownością. Nie wiem, czy autor należy do takich osób, ale sposób wypowiedzi i podkreślanie niektórych rzeczy, skłania mnie do myśli, że może to być wysoce prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar Ohboy
15 15

@doktorek: No mnie na przykład takich rzeczy nauczyło doświadczenie, nie tylko moje, ale przede wszystkim mojej mamy. Jej rodzeństwo odzywa się tylko wtedy, gdy czegoś chce. Schemat zawsze ten sam: zaczynają od niby normalnej rozmowy, a po chwili pada pytanie o kasę lub przysługę. Ich dzieci zachowują się tak samo, więc ja już telefonów od nich nie odbieram.

Odpowiedz
avatar hulakula
8 8

@doktorek: hm, w historii masz argument: rodzinka była w mieście autora: nie zaproponowała spotkania na kawę, cokolwiek, tylko od razu wymyśliła sobie nocleg u nich. gdyby to była sytuacja losowa, w stylu, że przejeżdżali, w okolicy zespuło im się auto cokolwiek, to zakładam, że autor by o tym wspomniał.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@doktorek: np. w tym, ze rodzinka miala gleboko w dup.skach autora i nagle jak okazalo sie, ze "bogaty" to stali sie bezczelni?

Odpowiedz
avatar Michail
7 11

Mam wrażenie, że ludzie robią kopiuj-wklej opowieści o rodzinie, która chce kasy od kogoś kto ją ma. Bo się dobrze na piekielnych sprzedaje.

Odpowiedz
avatar niemoja
3 5

@Michail: Po prostu, takich historii jest dużo, ze względu na media społecznościowe. Przed epoką "fejsbuczków" wieści nie roznosiły się tak szybko. A roszczeniowcy byli zawsze, wystarczy wspomnieć, co się działo, gdy w latach 80-tych ktoś kupił auto: od razu pojawiała się plejada amatorów bezpłatnego wożenia.

Odpowiedz
Udostępnij