Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym jak spotkanie z koleżankami może podnieść ciśnienie. Rok akademicki się…

O tym jak spotkanie z koleżankami może podnieść ciśnienie.

Rok akademicki się już rozpoczął na dobre, a więc udało mi się spotkać z moimi znajomymi. Niestety, wśród nich znalazła się, dajmy na to, Kasia, za którą nie przepadam. Jednak jesteśmy dorosłe i nie będę robiła szopki o to, że z nami pójdzie albo mówić, że jeśli idzie Kasia, to ja nie.

Rozmawiamy w sumie o niczym - jak tam wakacje, jak tam życie. Pochwaliłam się, że z początkiem wakacji dostałam awans. Wszyscy pogratulowali, lecz Kasia od razu się naburmuszyła i wyskoczyła:
- Jakim cudem ty co chwilę zmieniasz pracę, a ja nie mogę żadnej znaleźć! Pewnie za znajomości masz!
- Kasiu, jestem przyjezdna, jak mogę mieć znajomości w mieście, gdzie jestem jedną z pierwszych osób z moich okolic, które tu osiadły? To pewnie kwestia doświadczenia, CV, no i umiem się sprzedać - zaśmiałam się.
- Mam takie samo doświadczenie jak ty! - oburzyła się Kasia, na co ja parsknęłam śmiechem.

Kasia jest osobą, która do pracy się nie pali. Przez całe studia utrzymywali ją rodzice (czym się chwaliła, bo mogła imprezować, gdy ja wstawałam do pracy). Nie chodziła na praktyki, szkolenia. Tylko studia, zabawa. A nasze studia, chyba jak większość w Polsce, dawały więcej teorii, a praktyki nie uczyły prawie w ogóle.

Przez pierwsze lata miała jeszcze dla imprez towarzystwo. Potem jednak każdy z nas znalazł jakąś pracę - czy to dorywczą, czy już na stałe i Kasi towarzystwo się rozeszło. Stąd również zaczęła szukać pracy.
Z naszej dalszej rozmowy wynika, że owszem, miała zaproszenia na rozmowy, ale do miejsc takich jak sieciówka z ciuchami, restauracja pod Złotymi Łukami, a wymarzona praca biurowa się nie odzywała. Ale ona fizycznie nie będzie pracowała, bo ona jest stworzona do biura i stwierdziła, że ja o fizycznej pracy nie wiem nic, bo od początku pracuję w biurze.

Wkurzyłam się i wytłumaczyłam jej, że moja pierwsza praca to była praca w firmie, która produkuje ciastka-upał, praca na dwie zmiany, chociaż nie na cały etat.
Potem, chcąc się wyrwać z pracy fizycznej, poszłam na praktyki za które nie zapłacono mi ani grosza, ale miałam doświadczenie, dzięki któremu zaczęłam mieć pracę za trochę więcej niż najniższą krajową.

Oczywiście śmieciówki, bo po co studentowi UOP. W końcu też znalazłam pracę za 2000 zł netto. Ale również na śmieciówce i jeszcze prawie cała kwota płatna pod stołem.
Ostatni pracodawca na początek dał mi 2200 na okres próbny, potem na normalnej umowie o pracę, trochę więcej. Przy awansie zarabiam już wystarczająco, aby utrzymać się całkowicie samodzielnie i jeszcze coś odłożyć na wkład własny.

Myślicie, że zrozumiała?

Wyśmiała jeszcze to, że pracowałam za darmo albo za niskie kwoty. A ja po raz kolejny jej powiedziałam, że z zerowym doświadczeniem i bez ani dnia pracy w wieku 24 lat (jest starsza o rok) nie zarobi jej wymarzonych 3500 zł na rękę.

Stanęło na tym, że ona taką pracę znajdzie, a ja durna dawałam się wykorzystywać za doświadczenie.

praca

by ~winterlady255
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Iceman1973
13 15

Takich ludzi jak ta Kasia, jest niestety nie mało.

Odpowiedz
avatar xpert17
1 21

Trochę jednak Kasia ma paradoksalnie rację, ponieważ praca na lewo raczej nie zostawia śladów w CV takich, które mogłyby jakoś wyjątkowo urzec kolejnego pracodawcę.

Odpowiedz
avatar MyCha
11 23

@xpert17: Ale na pewno zostawia i tak lepsze ślady niż siedzenie na tyłku w domu. Z resztą chyba nigdy nie zrozumiem ludzi którym się wydaje, że żyją w utopii. Całe życie będą twierdzić, że coś powinno działać tak, a nie inaczej i walić głową w mur aż im się głowa rozwali, a nawet dłużej. Bo tak być powinno zamiast się rozejrzeć, dostosować do zastanej sytuacji i robić swoje. Zaś o zmiany można agitować w weekendy.

Odpowiedz
avatar Face15372
16 20

@xpert17: "Śmieciówka" to legalna umowa i jak najbardziej liczy się do doświadczenia.

Odpowiedz
avatar Habiel
12 16

@xpert17: To, że miała płacone pod stołem, nijak wpływa na jej doświadczenie. Pewnie na umowie miała jakieś śmieszne grosze, a reszta do pełnej kwoty była płatna do ręki. Nie musi o tym mówić przecież na żadnej rozmowie, a nie przeszkodzi to w opowiedzeniu o umiejętnościach.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
10 10

@xpert17: Oczywiście wypłacanie kwot "pod stołem" jest niezgodne z prawem, ale nie wpływa na to co można napisać w CV, bo tam nie piszę się kwoty zarobków.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@xpert17: mogla zostawic jakies umiejetnosci praktyczne, ktorych na studach bylo malo- a to juz mozna sprawdzic poza tymmogla byc zatrudniona na smieciowce chocby na 50 godzin miesiecznie, a pracowac 2 czy 3 razy tyle i dostawac pensje za przepracowane realnie godziny tylko z pominieciem podatkow

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 18

No trochę dałaś się wykorzystywać, taka prawda i nie ma się co na nią obrażaćć. Dobrze, że koniec końców wyszłaś na prostą.

Odpowiedz
avatar Moloch
6 10

Twoja koleżanka była jak najbardziej piekielna. Kiedy ona się leniła Ty pracowałaś nad sobą, zdobywałaś doświadczenie i dzięki temu jesteś w dobrej pozycji do robienia kariery. Sam pracowałem w wyuczonym zawodzie za pół darmo, dlatego rozumiem przez co przechodziłaś. Jednak z drugiej strony też myślę, że w dzisiejszych czasach nie powinniśmy pozwalać się wykorzystywać pracując całkiem za darmo. Możliwe, że to koleżanka miała na myśli, nie sam fakt złych warunków pracy. Mimo wszystko moje szczere gratulacje i życzę sukcesów.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 17

Ale dawałaś się wykorzystywać i to był akurat fakt. Znam kilka osób, które od razu dostały te 3500 na rękę bez doświadczenia i znajomości, więc to nie do końca niemożliwe, ale ból tyłka Kasi o to, że zapracowałaś na swój sukces jest zabawny.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 8

Paradoksalnie może mieć rację. Ja też w trakcie studiów nie pracowałem poza dorywczymi zajęciami w wakacje, których potem do CV i tak nie wpisywałem, bo nijak się nie miały do profilu moich studiów i rodzaju pracy, jakiej szukałem. Prawdziwej pracy zacząłem szukać na ostatnim semestrze studiów i akurat te pół roku zajęło mi jej znalezienie – w ostatni piątek maja uzyskałem ostatnie zaliczenie, a w poniedziałek poszedłem do mojej pierwszej stałej pracy (magisterkę obroniłem później). Na umowę o pracę (z okresem próbnym oczywiście), bez znajomości. I była to praca w wyuczonym zawodzie. A o pracę było wtedy znacznie trudniej niż teraz, więc nadal nie rozumiem tego mitu, jakoby tylko praca podczas studiów, za to nieważne jaka, pozwalała na jakąkolwiek karierę w późniejszym życiu. Z moich kolegów i koleżanek około połowy poszła moim tokiem postępowania, reszta pracowała już podczas studiów. W obu grupach było mniej więcej tyle samo osób, które w późniejszym życiu osiągnęły większe lub mniejsze sukcesy, oraz takich, którzy zatrzymali się na etapie biurowej mrówki tłukącej przez osiem (lub więcej) godzin dziennie te same trzy operacje księgowe, czy inne równie „wymagające” czynności.

Odpowiedz
avatar Morog
-1 9

Kasia jest dużo ładniejsza od ciebie? Zgadłem?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

jak/jesli znajdzie, to pogadacie a kto utrzymuje teraz tego pasozyta? nadal rodzice?

Odpowiedz
avatar nemo333
0 2

No i niestety koleżanka może mieć rację. Jak ekipa rządząca spełni swoje obietnice z płacą minimalną to te 3500 dostanie wszędzie gdzie tylko złoży CV. Co z tego że za chleb zapłaci 15 zł, przynajmniej nie będzie za darmo pracować :)

Odpowiedz
avatar 8viridian
6 10

Potępiasz koleżankę że nie chce pracować za małe pieniądze, ale nie wstydzisz się że pracowałaś na czarno, kasa pod stołem, i tak naprawdę niezgodnie z przepisami, z pominięciem podatków itp. Ciekawe, że domniemane "lenistwo" jest w Twoich oczach strasznym przewinieniem godnym obśmiania, a Twoje łamanie prawa - nie.

Odpowiedz
avatar 8viridian
3 7

Kolejna sprawa to taka, że leniwi ludzie jak najbardziej są sami sobie winni, i nie ma się co nad tym rozwodzić. Ale nie pojmuję kultywowania filozofii że trzeba się urobić po łokcie, tyrać, harować, bo TRZEBA. Wymienione przez Ciebie zajęcia za śmieciowe stawki i w nieperspektywicznych miejscach są dowodem tylko na to, że nie udało Ci się ogarnąć niczego lepszego i żyć jak człowiek, tylko trzeba było TYRAĆ. Poradziłaś sobie jak się dało i super, że mogłaś, ale nie uważam żeby to (filozofia zapracowania się za śmieszne pieniądze) było czymś, co należy stawiać za wzór i komukolwiek polecać.

Odpowiedz
avatar Trepan
-2 4

Znajdzie, spokojnie. Tyle, że praca w paskudnych warunkach, w nocy, praca fizyczna. Mimo to kobiet w tym fachu nie zabraknie bo w okolicy nie zarobi nigdzie indziej "trójki". Samo doświadczenie; rozumiem, że nauka kosztuje, ale robić za darmo? Nie, nie, nie. Freiarbeiter, skrótowo Freier-frajer. Praca też kosztuje, a jeść trzeba.

Odpowiedz
avatar voytek
1 1

jak jest ładna to zawsze może bogato wyjść za mąż... a po za tym jeśli ma bogatych rodziców to mieszkać z nimi aż do ich odejścia a później odziedziczyć majątek! praca nie jest jedynym sposobem na życie ;)

Odpowiedz
avatar Spektatorka
2 2

Pracuję na kierowniczym stanowisku, biorę też udział w rekrutacjach. W 9 na 10 przypadków bardziej sprawdzają się ludzie, którzy już gdzieś wcześniej pracowali, choćby nie w zawodzie. Są nauczeni tzw. umiejętności miękkich, potrafią się lepiej przystosować do pracy w zespole i dogadać, są mniej roszczeniowi (mam tu na myśli oczywiście tylko durne roszczenia typu: 28 osób chce mieć włączoną klimę, jedna nie, bo jej zimno, ale swetra nie założy, "bo to nie Syberia", biurka też nie zmieni, bo nowe za blisko drzwi/schodów/plecami do przejścia, więc siedzi blisko wylotu klimatyzacji w cienkiej bluzce i marudzi, że wszyscy są przeciwko niej) i bardziej potrafią docenić dobre warunki pracy. Ale zdarzało mi się zatrudniać kogoś z zerowym doświadczeniem, tuż po szkole i być w pełni zadowoloną.Zasadniczo jednak, jeśli dwie osoby mają podobne kompetencje, wykształcenie i zrobią podobne wrażenie na rozmowie, wybieramy tę, która ma jakieś doświadczenie, nawet nie w zawodzie. Od tej reguły jest jeden wyjątek - jeśli ktoś ma w CV kilka prac, każda po kilka tygodni czy miesięcy i nie potrafi sensownie umotywować powodu zmiany, to nie zatrudniamy, bo jest prawdopodobne, że taka osoba od nas też po miesiącu czy dwóch odejdzie i szkolenie jej to strata czasu.

Odpowiedz
Udostępnij