Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z czasów, kiedy pracowałam w firmie produkującej opakowania. Mój pracodawca wynajął…

Historia z czasów, kiedy pracowałam w firmie produkującej opakowania. Mój pracodawca wynajął firmę sprzątającą do utrzymania czystości w całym naszym zakładzie. Piekielności? Kilka było...

Najpierw firma sprzątająca zaczęła przysyłać nam młode dziewczyny, które dorabiały sobie na studiach. Panie miały do dyspozycji szatnię, ale, nie wiedzieć czemu, wolały przebierać się w sprężarkowni. Sprężarkownia to było małe pomieszczenie, do którego wchodziło się bezpośrednio z hali produkcyjnej, w którym stała wielka, przemysłowa sprężarka. Generowała ona tak dużo ciepła, że kierownik postanowił wystawić drzwi od tego pomieszczenia - gdyby były zamknięte, to sprężarka mogłaby się przegrzać, a samo otwieranie drzwi na oścież nic nie dawało, bo zawsze znalazł się ktoś, kto te drzwi zamykał (trzymaliśmy tam też środki czystości oraz wzory naszych produktów). I mimo wystawionych drzwi, dziewczyny nadal wolały przebierać się tam niż w szatni. Tak - rozbierały się do bielizny i zakładały ciuchy, w których sprzątały. Tak - pół produkcji mogło sobie oglądać, jak to robią.

Sama technika sprzątania też nie była dla nas do końca zrozumiała - standardem było, że 4 dziewczyny "sprzątały" jeden korytarz jednocześnie. To znaczy: jedna zamiatała, druga stała na końcu korytarza z szufelką i czekała na pierwszą, trzecia stała z drugą miotłą (chyba zapasową, bo nie zamiatała w tym czasie), a czwarta czekała z wiadrem z wodą i mopem. Sprzętu było więcej, więc mogły tak się podzielić zadaniami, żeby każda miała co robić.

Dziewczęta skupiały się bardzo na tym, żeby dobrze wyglądać i niezależnie od temperatury zawsze sprzątały w krótkich spodenkach. Bardzo krótkich spodenkach - takich, które nie zakrywają całych pośladków. Niektóre nosiły także bardzo głębokie dekolty - do tego jeszcze wrócę. Dziewczyny zawsze bardzo skupiały się też na tym, żeby odpowiednio prezentować sylwetkę - wyginały się i prężyły i widać było, że czasem bardziej skupiają się na odpowiednim kącie nachylenia i wypięcia niż na samym sprzątaniu. Może by to nikomu nie przeszkadzało, gdyby nie to, że część pracowników autentycznie nie mogła się skupić na pracy, kiedy sprzątaczki wchodziły do danego pomieszczenia. Czarę goryczy przelała sytuacja, w której jedna z dziewczyn o bardzo obfitym, ale bardzo oszczędnie zakrytym biuście nachyliła się nad biurkiem kierowniczki działu handlowego, żeby podnieść jej kosz na śmieci celem wymiany worka i... biust jej "wypadł" z dekoltu.

Po interwencji kierowniczki działu handlowego firma sprzątająca zaczęła przysyłać panie w wieku przedemerytalnym.

Nowa załoga ubierała i zachowywała się przyzwoicie, sprzątała też bardzo dobrze. Ogólnie wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni i bardzo się z nowymi paniami polubiliśmy. Któregoś dnia koleżanka opowiedziała nam jednak, czego była świadkiem dzień prędzej. Jeśli jecie, to albo przestańcie czytać, albo jeść. Otóż po skończonej pracy poszła do kuchni umyć kubek. Akurat przy zlewie stała pani sprzątaczka i płukała ścierkę, którą zwykle myła blaty w kuchni (wiemy, bo do każdego zastosowania używały innych kolorów ścierek) - kiedy zorientowała się, że Marlena czeka, aż zwolni zlew, wyrwała jej kubek z ręki i mówi "Daj pani, ja umyję" i wstawiła go do zlewu. Marlena chciała się "wykłócać", że nie trzeba, że sama po sobie pozmywa, bo sprzątaczki i tak mają masę pracy, ale nie zdążyła się odezwać, a potem już nie była w stanie, bo sprzątaczka jak tylko wstawiła ten kubek do zlewu, to zdjęła swojego klapka i zaczęła go myć. W tym zlewie. Nad tym kubkiem. Przecierając tą ścierką.

Marlena następnego dnia przyniosła sobie nowy kubek, bo starego brzydziła się mimo wyparzenia.

sprzątanie

by Anytsuj
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 25

No dobra, to ja zrobię teraz wyznanie. Czasem myję kubek od farbki plakatowej. Bez płynu do naczyń. Gąbką, którą dopiero co wytarłam zdechłą muchę z okna. Wiecie jak mi smakuje kawa zamieszana opłukaną łyżeczką, którą dopiero nakładałam kotu żarcie? Teraz, po przeczytaniu tych okropieństw, co wrażliwsi muszą sobie kupić nowe monitory, bo nawet wyparzenie obecnych nic nie da. Mam tylko trzy pytania. Używacie telefonów na kiblu? A podczas jedzenia? Gotujecie je w międzyczasie? Smacznego :D

Odpowiedz
avatar Shi
-4 8

@Candela: mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie - jeśli biorę telefon do toalety (i nie jest on na dnie torebki w tym czasie) to potem go spryskuję sprayem antybakteryjnym :D Odrzucaloby mnie gdybym tak nie zrobiła... Co do historii - bez przesady by była aż tak ohydna by odstawić jedzenie. Kubek pogotować kilka minut, zostawić w wodzie do wystygnięcia, umyć ponownie z płynem do mycia naczyń i jeśli ktoś nadal się brzydzi to spryskać sprayem antybakteryjnym i powtarzać poprzednie kroki do momentu gdy brzydzic się przestanie. Chyba że komuś nie szkoda kasy na nowy kubek to... jego sprawa.

Odpowiedz
avatar xpert17
7 9

@Shi: fobie da się leczyć, tak samo jak każdy kubek można po prostu umyć (ciepłą wodą z płynem do mycia naczyń)

Odpowiedz
avatar singri
-1 7

@starajedza: Ja zawsze robię to w kolejności: Mokrą chusteczką (albo ręcznikiem papierowym zwilżonym płynem do szyb) wycieram starannie okulary a potem telefon. Staram się pamiętać o tym przynajmniej raz dziennie. Okulary też często gęsto myję przy okazji kąpieli pod prysznicem.

Odpowiedz
avatar Neomica
17 17

@Candela: Kiedyś oglądałam program porównujący składy popularnych mielonek i karmy. Okazało się, że dobrej jakości karma dla kotów ma zdrowszy i bardziej zjadliwy skład niż większość pasztetów i konserw dla ludzi. Tak że ten... następnym razem zamiast płukać możesz śmiało oblizać.. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Neomica: Jeśli myślisz, że nie wzięłam udziału w zakładzie pt. "kto zje kocią karmę", to najwyraźniej mnie nie znasz :D PS Pachnie może apetycznie, ale w smaku ohyda, nie polecam :P Chociaż może jakby ciut doprawić...

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@xpert17: ja tam fobii nie mam. Przynajmniej psychiatra twierdzi, że mój strach przed pasożytami to nie fobia (tylko ze strachu przed nimi bym gotowała kubek...), tylko, co najwyżej, przewrażliwienie :D Trzeba przyznać, że dużo ludzi myśli, że ma fobie, a jak się pójdzie do lekarza to się okazuje, że to tylko silny strach/wstręt...

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 10

W zasadzie, sterylizacja przedmiotów codziennego użytku jest zgubna dla organizmu. Kontakt z różnymi mikrobami to taka naturalna "szczepionka", dzięki której człowiek nabiera odporności. Im częściej i więcej będziemy się "odkażać", tym częściej i więcej będziemy chorować. Po pierwsze dlatego, że zarazki też "łapią odporność" na odkażanie. Po drugie - sterylizując wszystko wokół zabijamy też mikroorganizmy, które są pożyteczne. A po trzecie, najważniejsze, rozleniwione brakiem zajęcia "wojsko naszego ciała", czyli układ odpornościowy, nie wytwarza przeciwciał. I potem byle infekcja, a człowiek, fajt - leży półprzytomny. Bakterie można jeszcze zwalczyć antybiotykiem, ale wirusy są o wiele groźniejsze. "Częste mycie skraca życie". Ten sloganik to ironia piętnująca osoby niezbyt dbające o higienę. Ale, okazuje się, można go powiedzieć całkiem bez ironii. Skóra ma nas bronić i stanowi pierwszą linię frontu w walce z zarazkami. Znajdujący się na niej pot zawiera substancje bakteriobójcze. Tak że szorując się ZBYT często - ten naturalny płaszcz ochronny niszczymy. A druga część powyższego powiedzonka brzmi "skóra się wyciera i człowiek umiera".

Odpowiedz
avatar Shi
5 5

@Armagedon: sterylizacja telefonu gdy zabiedze się go do toalety czy kubka nad którym ktoś wymył klapka to nie sterylizacja wszystkiego dookoła. Nie popadajmy od razu w skrajności. Są sytuacje gdzie dobrze, dla własnego zdrowia, coś wygotować, szczególnie gdy ma to kontakt z naszymi ustami, jedzeniem, piciem... To że człowiek sobie raz na ruski (albo raz na całe życie, bo mycie butów nad naczyniami to raczej nie jest nic codziennego) coś zdezynfekuje nie oznacza że momentalnie padnie mu układ odpornościowy. Tu nikt nie mówi o sterylizacji wszystkiego dookoła tylko o szczególnych przypadkach, więc bez przesady.

Odpowiedz
Udostępnij