Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak chamska obsługa może na dobre zniechęcić klienta do całej…

O tym, jak chamska obsługa może na dobre zniechęcić klienta do całej marki.

Lotnisko w Bristolu, UK. Kilka lat temu. Czekałem na samolot i zgłodniałem. W zasięgu wzroku był pewien bar szybkiej obsługi sieci, która zasłynęła między innymi z tego, że pracownicy wsadzali penisy w bułki, robili zdjęcia i chwalili się w internecie.

Pomyślałem sobie, że to przecież pojedynczy wybryk i że szansa, że tutaj też tak robią jest mała. No to podchodzę, patrzę co jest w "menu" i nic mi to nie mówi. Za ladą zblazowany na maxa koleś, który wygląda, jakby był tu za karę. No ale witam się kulturalnie i pytam, czy może mi coś polecić.

Buc na to tylko odburknął:
- Wrrrr, nie wiem, wybierz coś po prostu!
- No właśnie nie wiem, co, bo nigdy tu nie byłem i chciałbym się do…

Nie dał mi dokończyć:
- A co mnie to obchodzi?! Po prostu coś wybierz!
No to dostosowałem się do poziomu:
- A to się p***dol! - warknąłem i wzmocniłem przekaz pokazując środkowy palec, po czym się odwróciłem i poszedłem.

Od tamtego czasu ta "restauracja" kojarzy mi się już nie tylko z wackiem w bułce, ale też z ch**ową obsługą.

gastronomia obsługa

by Jaladreips
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pusia
16 16

Nie znoszę jak w menu mają nazwy własne typu "super kanapka, domyśl się z czym" i nie mają nawet zdjęcia albo rozpiski co to właściwie jest.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@pusia: albo wymyslaja jakies nazwy nie mowiace kompletnie nic o zawartosci typu "kanapka zbojecka"

Odpowiedz
avatar dayana
4 8

Można było zapytać z czym jest kanapka X, a nie co pan poleci. Nie na zasadzie "a ten chlebek to dobry?" - każdemu smakuje co innego. A co jak mi smakuje, a taki klient przyjdzie z pretensjami, że polecam mu coś paskudnego? A co jak mi nic nie smakuje i polecam iść gdzieś zjeść coś lepszego? A za takie rekomendacje wylatuje się z pracy. Mało kto pracuje w fast foodach dlatego, że uwielbia ich menu. Oczywiście nie bronię obsługi, ale też polecam nie zadawać głupich pytań. Chyba, że to pytanie miało być "brytyjskie" i zamiast "Dzień dobry, poproszę kanapkę z szynką, bekonem i małą ilością warzyw" miało być "Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że mogę dziś zostać obsłużony. Macie państwo bardzo szerokie menu. Niestety, ale nazwy mi nic nie mówią, więc czy mógłbym zadać jedno krótkie pytanie? Chciałbym zdać się na pana świetny gust kulinarny i zapytać co pan poleca, jeżeli chcę zjeść kanapkę z szynką, bekonem, serem i niedużą ilością warzyw? Bardzo dziękuję za pomoc".

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@dayana: pan polecii ma jeszcze jedno niebezpieczenstwo,zazwyczaj "polecaja" to, co nie schodzi albo konczy sie termin pamietam j pracowalam w pewnej reatauracji w nieistniejacej juz galerii w Gdyni, tej z Multikinem owczesnie managerka w ramach czyszczenia lodowki znalazla mrozone ryby z terminem waznosci, kt uplynal 2 lata temu- szybciutenko kelnerzy zaczeli polecac rybke

Odpowiedz
avatar Mantigua
5 5

Facet powinien być uprzejmiejszy, ale... Też nie cierpię klientów, którzy proszą o polecenie czegoś bez podania jakichkolwiek szczegółów. Polecić coś w ciemno mogę komuś, kogo dobrze znam i znam gust tej osoby. Ewentualnie można jeszcze jakoś wskazać czego szukasz, na przykład: "Lubię kanapki, w których jest dużo mięsa i nie ma pomidora, czy może mi pan coś polecić?" I wtedy jest o czym rozmawiać. A tak, to jakiej odpowiedzi się spodziewałeś? Pracownik miał zaproponować coś, co jem najbardziej smakuje, czy jak ?

Odpowiedz
avatar joannastrzelec
2 2

Żaden rozsądny sprzedawca nie poleci niczego. Żeby się nie narazić na gadki typu "Bo pan/pani mi poleciła". Można opisać wady i zalety, ale to wszystko.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

Szczerze mówiąc nie rozumiem oburzenia na pytanie "co Pan poleca?" Swego czasu pracowałam na stoisku z całkiem niezłymi wędlinami i kiełbasami. Nie było jakiegoś mega wyboru, ale wędlin zawsze były minimum 3-4 rodzaje, w lepszych dniach maksymalnie do 7-8, zależy jak tam się wędzarnia wyrobiła, kiełbas zawsze ok. 8-10 (zabijcie mnie-nie pamiętam dokładnie). Nie macie pojęcia ile razy w ciągu dnia słyszałam tekst "a co pani poleca?" i zawsze coś polecałam, z tym, że na zasadzie "jeśli woli Pan to, to polecam tamto, a jeśli śmo, to powinno Panu smakować owamto, itd." Czasem ludzie brali pierwszą lepszą rzecz, ale zazwyczaj przy odrobinie dobrej woli, i po kilku pytaniach pomocniczych udawało się z nich wyciągnąć co by im pasowało. Miałam jeszcze broń na zupełnie niezdecydowanych, mogłam im dać spróbować plaster wędliny, czy kawałeczek kiełbasy-w knajpie niestety zwykle nie ma takiej możliwości, ale i tak odpowiedź na takie pytanie nie powinna przekraczać kompetencji rozgarniętego pracownika, który wie co sprzedaje. I owszem, może i wymaga to odrobiny wysiłku, ale właśnie po to stoi tam ten człowiek, bo inaczej wystarczyłyby ekrany do zamawiania jak w McDonald's. Może nawet byłyby lepsze, niż taki zblazowany gość, bo można by do produktów dodać dokładny opis... :( edit: Żeby było zabawniej nigdy, serio nigdy nie zdarzyło mi się żeby ktoś wrócił z pretensjami, a dość często wracali do mnie zadowoleni klienci, nie raz z tekstem "bo pani mi tak dobrze doradziła, wszystkim w domu smakowało", i bardzo często oprócz kupna już wypróbowanych rzeczy, prosili żeby im jeszcze coś polecić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2019 o 23:37

Udostępnij