Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historii o złym NFZ było już od groma. Więc ja go dla…

Historii o złym NFZ było już od groma. Więc ja go dla odmiany pochwalę.

Otóż, podjęliśmy z Partnerem starania o dziecko. Udane, 18. tydzień. ;)

Oczywiście jestem pod opieką lekarską (przychodnia prywatna współpracująca z NFZ), wczoraj miałam robione USG. Nie do końca wszystko OK - serce i płuca za małe, płyn w klatce piersiowej, zalecono dalszą diagnostykę w ciągu dwóch tygodni. Lekarz zapisał mi nazwisko pewnego doktora, który przyjmuje prywatnie, najlepiej do niego.

Dzwonię.

Prywatnie to prywatnie, życie mojego dziecka jest warte wielokrotnie więcej niż tych 130 zł za wizytę. Trzeba jechać 50 km? I to przeboleję, Partner mnie zawiezie i będzie wspierał (pojechałabym sama, ale mnie przecież nie puści, nie teraz, gdy go potrzebuję). Wizyta o 17:30? Trudno, choć generalnie wolę rano. USG nie zrobią w ramach wizyty, trzeba się zapisywać (i jechać) osobno? Życie dziecka ważniejsze.

Ale najbliższy wolny termin jest 3 września (mamy 14 sierpnia). PRYWATNIE!!!

Miały być dwa tygodnie, to szukam dalej. Znalazłam nr telefonu do małej, miejscowej przychodni, polecanej przez "tubylców". W sumie to już się tam zapisałam, byłam raz u internisty, u pediatry i mam wizytę u endokrynologa zapisaną (w ciąży zaczęła mi świrować tarczyca), zamierzałam przejść całkiem na ich opiekę, bo podobno mają krótsze terminy, a i specjaliści są przyzwoici, pracują również w miejscowym szpitalu (byłam tam w zeszłym roku po poronieniu, złego słowa nie mogę powiedzieć).

Dzwonię, w końcu nie mam nic do stracenia.

Najbliższy wolny termin do ginekologa, mającego doświadczenie z patologią płodów, jest dostępny aż...

No niestety, dopiero 21 SIERPNIA (czyli za tydzień!), bo dziś niestety doktora nie ma (!!!).

Na NFZ.

USG mają. Zrobią od ręki.

No czy nie cyrk?

PS: A na tę prywatną możliwe, że i tak pojadę. Zobaczę, co się okaże 21.

prywatna służba zdrowia...

by singri
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar singri
5 25

@jatzo: Oh, oh, oh... Kobieta w ciąży jest gotowa zapłacić za wizytę, ale NIE MOŻE, bo przychodnia nie zadbała o zatrudnienie wystarczającej liczby lekarzy. Jak ona może się na takie coś skarżyć!

Odpowiedz
avatar szafa
0 6

@singri: No tak, bo jak jesteś w ciąży i na dodatek masz pieniądze, to lekarz ma dla Ciebie pracować 24/7? Ja nie ogarniam, jak ludziom się wydaje, że jak tylko wyciągną portfel, to nagle wszyscy mają wszystko rzucić i do nich lecieć. Lekarz widać jest bardzo znany, pewnie bardzo dobry i po prostu nie ma wizyt do niego wcześniejszych. Do mojego dentysty też prywatnie czeka się miesiąc i dłużej, bo nie jest się jedynym pacjentem.

Odpowiedz
avatar Librariana
22 24

Przy rejestracji do ginekologa na NFZ z reguły ciężarne dostają się na wizytę w ciągu max. tygodnia. A jeśli polecony lekarz jest wybitnym specjalistą, do którego wysyłają pacjentki jego koledzy po fachu, to nie ma się co dziwić, że ma takie terminy...

Odpowiedz
avatar singri
-1 15

@Librariana: Dobra, może trochę nerwowo zareagowałam... Ale ten na NFZ też sroce spod ogona nie wypadł. Tylko rozwala mnie ten kontrast: Prywatnie - jeździj nie wiadomo gdzie, USG osobno, płać za każdą wizytę i za każde badanie. I terminu nie ma, a przynajmniej nie na tyle szybko jak potrzeba (bo to nie jest moja fanaberia). Na NFZ - przychodnia pod ręką, USG na zawołanie, termin na pstryknięcie palcami, a najwyżej każą mi przejść przez jezdnię i zgłosić się na patologię ciąży, gdzie już "pacjenta" dodiagnozują i wyleczą... W ramach składek. Zazwyczaj było tak, ze jak ktoś chciał szybko, to musiał prywatnie, a tu siurpryza...

Odpowiedz
avatar Meliana
8 12

@singri: Po pierwsze - gratulacje :) Po drugie - faktycznie, mniej nerwów. Wszystkim się wydaje (i najczęściej bardzo słusznie), że prywatnie znaczy lepiej i to lepiej pod każdym względem - tymczasem prywatna praktyka lekarska, to biznes jak każdy inny, i jak się właśnie przekonałaś, wysoki poziom usług wcale nie musi być regułą. Większość lekarzy i przychodni dba o komfort i wygodę pacjentów, bo przekłada się to bezpośrednio na ich dochody. Zdarzają się jednak lekarze o takiej renomie (lub "renomie"), że ludzie ustawiliby się do nich w kolejce, choćby przyjmowali w zatęchłej suterenie bez bieżącej wody - a to rozleniwia, bo skoro nie muszą się starać, a kasa i tak się zgadza, to po co się wysilać, prawda? Nie ma się co też w tym przypadku zżymać (to znaczy, rozumiem, że to robisz, ale jest to narzekanie w stylu "tylko jedna kasa otwarta?!") na brak odpowiednio szybkich terminów, bo taki lekarz prywatnie nie ma obowiązku się przejmować tym, czy jest to czyjaś fanaberia, czy nie - jest to tylko i wyłącznie kwestia jego etyki. Może stwierdzić np. dzisiaj, że "pier**li nie robi", zamknąć praktykę i jutro wyprowadzić się na Malediwy - i nikt nie może mu tego zabronić, tak jak nie może zabronić żadnemu innemu przedsiębiorcy. Dyrektor przychodni, czy szpitala już nie ma tej swobody działalności. Na tej samej zasadzie zdarzają się przychodnie dobrze zarządzane, z logiczną organizacją, dużym kontraktem i bez problemów kadrowych, co bezpośrednio przekłada się na krótkie terminy wizyt. Najważniejsze, że jesteś pod opieką - a czy prywatnie, czy na NFZ, to chyba nie jest najistotniejsze w tej sytuacji, prawda? Życzę zdrowia :)

Odpowiedz
avatar singri
-3 7

@Meliana: A to jest w sumie zabawne... Siostra mojego partnera uważa, że prowadzenie ciąży na NFZ to proszenie się o kłopoty, ciążę tylko prywatnie!

Odpowiedz
avatar yanka
2 6

@singri: piszesz tak, jakby to była zmiana na gorsze, że w ramach NFZ jest lepiej niż prywatnie. Nie wspomnę już nawet o tym, ze swoją ,, analizę" opieki zdrowotnej opierasz tylko na jednym lekarzu przyjmującym prywatnie i jednej przychodni. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak mały wycinek opieki zdrowotnej to jest? A Ty wyskakujesz z tezami, że ,,prywatnie nie ma terminów, na NFZ są!". Zadzwoń do innego prywaciarza i zobaczysz, że termin będzie jutro, oraz do innej przychodni, gdzie jeszcze pewnie nie zapisują na kolejny rok.

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

@Meliana: "prywatnie lekarz może stwierdzić np. dzisiaj, że "pier**li nie robi", zamknąć praktykę i jutro wyprowadzić się na Malediwy". No właśnie! Sądzę, że @singri mniej więcej o to chodzi: prywatnie wcale nie koniecznie oznacza lepiej. Podważenie mitu o wspaniałości prywatnej opieki lekarskiej, dla wielu libertariańskich ortodoksów, będzie obrazą majestatu.

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Librariana: "A jeśli polecony lekarz jest wybitnym specjalistą, do którego wysyłają pacjentki jego koledzy po fachu, to nie ma się co dziwić, że ma takie terminy..." To działa tak samo na NFZ, prawda? Jeżeli lekarz jest wybitny, to zapisują się do niego pacjentki z całego województwa, co powoduje miesięczne kolejki. Tylko dlaczego w przypadku kontraktu z NFZ to oburza, a w przypadku miesięcznych kolejek do prywatnej porady słyszy się "ale o co chodzi, w czym problem"?

Odpowiedz
avatar le_szek
1 1

@zendra: W czym problem? W tym, że kolejki "na NFZ" spowodowane są limitowaniem ilości świadczeń w miesiącu (w prywatnej praktyce/przychodni wyłącznie tym, ile lekarz jest w stanie przyjąć pacjentów). Przykładowo - lata temu (szczęśliwie już nie pracuję na NFZ) wraz z kolegą sprawdzaliśmy, ile zajęłoby nam wyrobienie miesięcznego kontraktu bez limitowania wizyt i pracy bez spiny (typu cztery zęby na wizycie). Okazało się, że po trochę ponad dwóch tygodniach wyrobiliśmy miesięczny "przydział" - więc gdybyśmy pracowali tak cały czas od stycznia, w lipcu lub sierpniu wyrobilibyśmy kontrakt na cały rok. Czy teraz rozumiesz różnicę?

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@le_szek: To chyba ty nie rozumiesz co napisałam. Odniosłam się precyzyjnie do tezy postawionej przez @Librarianę. Natomiast kwestia limitów to inne zagadnienie, które oczywiście również wpływa na generowanie kolejek, tak samo jak koncentracja pacjentów u specjalistów, którzy mają dobrą renomę. Ostatnio pomagałam mojej mamie w sprawie operacji katarakty. W jednym z renomowanych szpitali (na NFZ) kolejka jest prawie 2-letnia, najbliższe terminy w maju 2021 r. (!). Obdzwoniłam kilka województw i znalazłam w innym mieście wojewódzkim szpital specjalistyczny, z kolejką 3-miesięczną. Tylko trzeba było jechać 300 km. Kwestia renomy wpływa na kolejki dokładnie tak samo w systemie NFZ i w prywatnym i taki był sens mojej wypowiedzi. Czego nie zrozumiałeś?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2019 o 1:57

avatar le_szek
-1 1

@zendra: To Ty jednak nie rozumiesz. Renoma renomą, ale jeżeli w gabinecie prywatnym lekarz może przyjąć dziennie dajmy na to 30 pacjentek, to z powodu limitów w gabinecie z kontraktem z NFZ może przyjąć tych pacjentek 10. Więc kolejka w gabinecie z kontraktem na NFZ jest sztucznie wydłużona - gdyby nie limit, kolejka byłaby (na opisanym przykładzie bazując) 3 razy krótsza.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@le_szek: A więc jednak nie rozumiesz. Ja o jednym, ty o drugim. Wyraźnie napisałam w poprzednim poście, że istnieją DWA powody kolejek na NFZ, jeden to koncentracja pacjentek z powodu renomy lekarza, a drugi to limity. Oba powody działają rozłącznie, każdy w swoim zakresie. Odniosłam się tylko do jednego aspektu generowania kolejek: do renomy, i wskazałam, że ten aspekt działa identycznie zarówno w prywatnych usługach medycznych, jak i na NFZ. Naprawdę trzeba tłumaczyć aż tak łopatologicznie?

Odpowiedz
avatar le_szek
-1 1

@zendra: Nie działają rozłącznie. W końcu to zrozumiesz.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@le_szek: Działają rozłącznie, a @singri podała tego przykład, kolejka na wizytę prywatną jest dłuższa niż na NFZ, pomimo, że lekarza prywatnego nie obowiązują limity NFZ. Skoro nawet konkretny przykład nie potrafił się u ciebie przebić, to znaczy, że nie ma nadziei abyś to zrozumiał.

Odpowiedz
avatar le_szek
-1 1

@zendra: Działają łącznie. Gdyby nie było limitów do lekarza na NFZ, w ogóle nie byłoby do niego kolejki, skoro w tej chwili są tak krótkie terminy.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

@le_szek: Piszę już kolejny raz z rzędu, że długie kolejki do prywatnych lekarzy są dowodem na działanie rozłączne obu czynników, a ty dalej swoje, dalej o NFZ. Z logiki matematycznej miałeś w szkole pałę, prawda? To nawet zaczyna być zabawne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 20

No ale o co chodzi? Prywatna praktyka na to do siebie ze, lekarz pracuje kiedy chce i ile chce. Nie ma obowiązku nikogo przyjmować bo „pilne”

Odpowiedz
avatar SirCastic
12 20

Usługodawca przedstawił koszt, zakres, miejsce i termin interesującej cię usługi, pasuje - wykupujesz, nie pasuje - szukasz dalej. O co tu się pieklić?

Odpowiedz
avatar annabel
15 19

I co jest w historii piekielnego? Ze nieodplatnie dostalas termin tak wczesnie? To raczej na wspanialych napisac, nie? No i jak sie tworza takie kolejki? Przyszla mama idzie na NFZ na wizyte, pozniej na taka sama u prywatnego lekarza, pozniej moze jeszcze dla pewnosci u innego. Rozumiem, ze chcesz sie upewnic, ale jesli kazda mama bedzie powtarzac tak wizyty, to przeciez normalne, ze sie robia kolejki.

Odpowiedz
avatar singri
-4 10

@annabel: No, niezupełnie. Jeśli lekarz z NFZ odmówi zdiagnozowania i leczenia mojego dziecka, to pojadę na tę prywatną. Jeśli jednak się podejmie, prywatną odwołam, mogę to zrobić do 2 września, choć wiadomo że zadzwonię najszybciej jak się da.

Odpowiedz
avatar justangela
7 11

Nie wiem co w tej historii piekielnego. U dobrych specjalistów terminy na wizyty prywatne chyba zawsze są długie. Farta miałaś, że załapałaś się w terminie na NFZ i to powinna być historia na "antypiekielnych". Że fart, że się udało i że można. Bo że prywatne wizyty mają długie terminy to ani nowość, ani piekielność.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

@singri, co z maluchem?

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@Ascara: PW

Odpowiedz
avatar Librariana
5 7

@OlaBar: kiedyś wiek ciąży podawało się w miesiącach, obecnie zarówno lekarze, jak i wszelkiego rodzaju literatura fachowa posługuje się tygodniami. Serio tak trudno idzie ci dzielenie przez 4?

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

No faktycznie dziwne. Lekarz robi drugiemu reklamę. Osoby w planowanej ciąży stać na wydatek rzędu 100-300 zł na badania. Skąd te kolejki? Już nie mówiąc o tym, że gdziekolwiek jak jest poruszany temat ginekologa to wiele kobiet przyznaje, że chodzi prywatnie. Tak więc kolejki tam są takie, albo i dłuższe niż na NFZ.

Odpowiedz
avatar Vampi
-1 3

To portal juz tak nisko upadl ze na glowna daje historie ktora ma 22 plusow i prawie setke minusów? Serio?

Odpowiedz
avatar singri
0 2

@Vampi: Też mnie to zastanawia. Jeśli admin przepuścił z sympatii dla mnie... Podejrzewam, że po prostu administracji się historia spodobała. Ale serio, ocena powala. Gdzie te czasy, gdy na główną trzeba było sobie ZASŁUŻYĆ?! I tak, źle mi, że to MOJA historia jest na głównej. Bo ma słabe oceny i zbyt ciekawa nie jest. Z perspektywy czasu - sama bym ją zminusowała. Czasem tak bywa, że patrzy się na swoje dzieło i się człowiek zastanawia, jak mógł takiego gniota napisać. Jestem na tym portalu... A będzie chyba z 10 lat? Może więcej. Pamiętam takie gwiazdy jak zaszczurzony/Michu, Werbena, SecuritySoldier, Dove, Jacobs... TO były piekielne historie. W dodatku w komentarzach nie było tej złośliwości, tego jadu. To była wtedy prawdziwa społeczność osób wspierających się nawzajem, a nie zbiorowisko trolli i hejterów.

Odpowiedz
avatar le_szek
0 0

@singri: "A będzie chyba z 10 lat?" 8 :)

Odpowiedz
Udostępnij