Nie sądziłem, że firmy kurierskie zatrudniają takich analfabetów...
U moich rodziców jest pies. Duży pies. Kaukaz, 82 kg. Cholernie terytorialny, dlatego obcy mają generalnie zakaz wstępu na podwórko, psa trzeba wcześniej zamknąć w kojcu. W dodatku na bramce jest stosowna tabliczka informująca.
Ale do rzeczy. Kilka dni temu zamawiałem coś kurierem. Paczki z reguły idą do domu rodziców, bo tam zawsze ma je kto odebrać. Niemniej jednak zawsze nakazuję przekazać kurierowi pakiet informacji. Po pierwsze w danym dniu, z rana, ma się ze mną skontaktować, że przesyłka będzie doręczona plus orientacyjna godzina, bo a nuż rodzicom coś wypadnie. Druga, równie ważna, o ile nie ważniejsza kwestia: kategoryczny zakaz wchodzenia na podwórko na własną rękę.
Ktoś tych dwóch rzeczy nie przekazał kurierowi. Nie zadzwonił, nie wysłał żadnej wiadomości, że paczkę wtedy przywiezie. Może nie wiedział, nie wnikam. Ale drugiej rzeczy nie rozumiem. Przyjechał pod dom, stał dobrych kilka minut, trąbił, z tego, co wiem, wielokrotnie, dzwonił domofonem, nikt nie wyszedł - więc nikogo w domu nie było. Ale był chyba służbistą, więc postanowił przeskoczyć przez płot i jednak tę paczkę przy drzwiach zostawić.
Wyobrażam sobie jego minę, gdy przywitał go pies. Na szczęście kurier nie zrobił najgłupszej rzeczy na świecie i nie zaczął uciekać, bo wtedy miałbym pewnie prokuratora na karku. Stanął w bezruchu i czekał, chyba na zbawienie, które dotarło po kilku godzinach w postaci moich rodziców. Psa zamknęli w kojcu, paczkę zabrali, kuriera puścili wolno.
Ale historia ma swój ciąg dalszy.
Dzień następny, dzwoni do mnie ktoś z firmy kurierskiej. Oskarża mnie o zamach (!) na życie i zdrowie ich kuriera.
Pytam spokojnie, czy kurier dostał wszystkie informacje, które kazałem mu przekazać? Yyy, jakie informacje...
Pytanie kolejne, czy kurier jest analfabetą i nie potrafi przeczytać tabliczki na bramce? Jakiej tabliczki? Wysłałem zdjęcie. Przepraszamy, doszło pewnie do jakiegoś nieporozumienia. Taa, nieporozumienia, które mogło sporo kosztować kuriera...
Napis na tabliczce brzmi "Wejście bez zgody właściciela grozi śmiercią lub trwałym kalectwem”.
Informacja, zeby na własną reke nie wchodzić na podwórko? To gdzie ty mieszkasz, ze cos takiego jest u was na tyle "normalne", ze az trzeba kogoś dodatkowo, specjalnie informowac o tym, ze na obcy teren sie nie wlazi.
Odpowiedz@Iras: nie umiesz czytać ze zrozumieniem? Ten pies mógł kuriera pogryźć i właściciel jeszcze by miał problemy. Takie informacje powinni kurierowi przekazywać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 września 2019 o 11:40
Nie neguję historii (bo jest w istocie piekielna), ale wyjaśnienie zachowania kuriera istnieje. Tego typu tabliczki są często wywieszane w miejscach gdzie trudno o rzeczywiste zagrożenie życia, więc ludzie zaczynają bagatelizować teksty ostrzegawcze. Jeśli masz tabliczkę z groźnym psem, a w rzeczywistości do furtki podbiega pies marki szczur, to spotykając po 100 takich sytuacjach nie myślisz, że 101 będzie inna. A tu zaskoczenie: jednak pies jest groźny. I tak jak zaznaczyłem na początku, z Waszej strony było wszystko OK, to kurier i jego firma zbagatelizowali ostrzeżenia.
Odpowiedz@kartezjusz2009: Trudno się nie zgodzić, że ktoś może bagatelizować tabliczki w stylu "Zły pies" czy "Ja tu pilnuję", bo faktycznie są one często na wyrost. Napisu "Wejście grozi kalectwem" jeszcze na żywo nie widziałem i zastanowiłbym się trzy razy przed wtargnięciem. Brzmi to nawet nie jak ostrzeżenie przed zwierzęciem, a raczej przed wilczym dołem i pułapkami na niedźwiedzie :D
Odpowiedz@Mistraali: Z historii wynika, że kurier się zastanowił - stał, dzwonił, trąbił, czekał... Skoro nic nie wyskoczyło mu na spotkanie, to pewnie stwierdził, że tabliczka to kolejny pic na wodę. Swoją drogą, ciekawe... taki terytorialny pies, a nie zaalarmowało go zamieszanie przed furtką... "Blade - łowca kurierów", czy jednak historia taka trochę nie do końca prawdziwa?
Odpowiedz@Meliana: Sądząc po opisie reakcji psa - zaalarmowało. Stał i czekał, co zrobi intruz. Psy ras stróżujących nie drą ryja, tylko same "załatwiają temat" i to po cichu. Owczarki kaukaskie były wyhodowane do pilnowania obiektów wojskowych w Związku Radzieckim i pracowały bez nadzoru człowieka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2019 o 20:47
@Ata11: Tak się składa, że po sąsiedzku miałam/mam i rottweilery, i dobermany, i kaukazy, i moskiewskie stróżujące - wszystkie były tak "ciche", że przechodząc ulicą ogłuchnąć można... 4 moskiewskie mieszkają niecały kilometr ode mnie, a doskonale wiem, kiedy sąsiad ma gości, tak dyskretnie "załatwiają temat" ^^ Więc wybacz, ale nie uwierzę, że akurat w mojej okolicy trafiły się same niewychowane/nietypowe/skrzywione...
Odpowiedz@Meliana: Nie akurat w Twojej okolicy, tylko wszędzie, gdzie ludzie biorą psa i nie zapewniają mu szkolenia oraz zajęcia, pies jest skrzywiony. Trudno się dziwić, że pies, którego główną życiową rozrywką jest ujadanie na spadające liście (bo głupi człowiek wykopie psa do ogrodu, żeby zwierzak "się wybiegał" i nie przeszkadzał) jazgocze jak potłuczony. Ani dobermany, ani rottweilery jako rasa nie nadają się do samodzielnego stróżowania, bo są nastawione na ścisłą współpracę z człowiekiem, więc to porównanie nie jest trafne. A co do kaukazów i moskiewskich - owszem, zostały stworzone właśnie do tego, by nie drzeć się bez sensu, tylko przegonić lub zabić intruza. Co oznacza, że psy tych ras (zakładając, że są rasowe=rodowodowe, a nie kupione od pseudohodowcy) mają naturalne skłonności do takiego właśnie zachowania. Co NIE znaczy, że pies takiej rasy bez szkolenia będzie się zachowywał jak idealny stróż. Więc po pierwsze najpierw zobacz, jak wyszkolone zostały psy, o których piszesz, bo coś mi się wydaje, że wcale...
Odpowiedz@Meliana: nie pomyślałaś, że pies mógł przejść szkolenie dzięki, któremu nie atakuje od razu intruzów?
Odpowiedz@M3FJU: Nie ma tego nigdzie w historii, a nie lubię płynąć z domysłami i dopisywać sobie różne rzeczy w imieniu Autora. Z drugiej strony, wyszkolone psy raczej nie muszą być odprowadzane do kojca, kiedy ktoś przychodzi, tylko można je zwyczajnie odwołać - w końcu temu też służy szkolenie, by pies reagował na komendy. No i z tego co słyszałam, szkolenie obronne polega raczej na poskromieniu agresji psa, a nie na jej rozbudzaniu, żeby "wejście groziło śmiercią lub kalectwem"... "Nie wiem, nie znam się" - wyraziłam wątpliwość, bo coś mi w tej historii nie pasuje i albo jest niedopisane, albo wręcz przeciwnie, a minusy się sypią, jakbym nie wiadomo co niestosownego i obraźliwego napisała xD
Odpowiedz@Meliana: W niewiedzy ani wątpliwościach nie ma nic złego, ale jeśli nie wiesz - zapytaj zamiast stawiać tezy. "Wyszkolone psy raczej nie muszą być odprowadzane do kojca, tylko można je odwołać" - zależy, co to za szkolenie. Jeśli pies został wyszkolony do samodzielnego stróżowania, to znaczy, że ma sam podejmować decyzje, bez udziału człowieka. W takim przypadku zamknięcie w kojcu ma sens, bo jeśli pies włączy tryb "intruz -> pokonać, przepędzić, unieszkodliwić", to odwołanie niekoniecznie zadziała. "Temu też służy szkolenie, żeby pies reagował na komendy" - jak wyżej, szkolenie na samodzielnego psa stróżującego ma na celu to, żeby pies wykonywał konkretne zadanie. Oczekiwanie na komendy jest tu nie tylko niepożądane, ale wręcz szkodliwe. "Szkolenie obronne polega raczej na poskromieniu agresji psa, a nie jej rozbudzaniu" - szkolenie obronne (IPO) nie ma NIC wspólnego ze szkoleniem samodzielnego psa stróżującego. Nie polega też na poskramianie agresji, tylko jej opanowaniu i ukierunkowaniu. A przede wszystkim na ścisłej współpracy z przewodnikiem, która stróżowi nie jest potrzebna. Oczywiście masz rację, nie wiadomo, czy pies przeszedł szkolenie. Może nie było żadnego specjalistycznego treningu, tylko po prostu ludzie wiedzą, co to za rasa, i wzmacniali odpowiednie zachowania. Tak czy siak kaukaz zachował się po prostu jak kaukaz.
Odpowiedz@aegerita: Przyznam, że pogooglałam trochę i nie znalazłam żadnej oferty, która choć z grubsza nazywałaby się "szkolenie psa samodzielnie stróżującego" - żadna szkoła i żaden trener z 3 pierwszych stron wyszukiwarki nie prowadzi czegoś takiego. Szkolenie obronne (PO), szkolenia sportowe (IPO, PT), szkolenia specjalistyczne (policyjne, wojskowe, stróżowanie obiektów zamkniętych) - jak najbardziej. Na jednej stronce podrzędnej hodowli ONa znalazłam coś takiego, jak PSO - pies stróżująco-obrończy, ale szkolenia żadnego. Więc jeśli można, podlinkuj proszę, jakie szkolenie miałaś na myśli, twierdząc, że po jego zakończeniu pies stróżujący będzie bezgłośnie podchodził intruza niczym lampart, nie atakując go jednocześnie, tylko trzymając "na muszce" kilka godzin, albo nie wkręcaj mnie, wykorzystując moją ograniczoną wiedzę w temacie. Bo co prawda słyszałam o podobnej sytuacji (pies pilnujący intruza pod nieobecność właścicieli), tylko "bohaterem" był emerytowany policyjny owczarek niemiecki. Domyślam się jednak, że jego szkolenie nie miało nic wspólnego z "samodzielnym stróżowaniem", a i jego zachowanie (zatrzymanie sprawcy do momentu pojawienia się przewodnika) w tych okolicznościach zbytnio nie dziwi. O samej rasie znalazłam mieszane informacje - z jednej strony przestrogi, że psy atakują obcych cicho i bez ostrzeżenia, a z drugiej, że ze względu na silny instynkt terytorialny mogą być szczekliwe i głośne. Osobiście, wszystkie znane mi egzemplarze kaukazów (lub psów w typie, rodowodów nie sprawdzałam) należały do drugiej grupy, stąd moje niedowierzanie, że pies nawet nie wyszedł zobaczyć co się dzieje (nie mówiąc już w ogóle o próbie odstraszenia), tylko zaczajony czekał, aż kurier wejdzie i zacznie dobijać się do drzwi. Biorąc pod uwagę, że rasa ta powstała głównie do obrony stad przed wilkami, to nie przymierzając tak, jakby pies czekał, aż wilk zacznie mu dusić owcę, a dopiero potem reagował - a to chyba nie do końca o to w stróżowaniu chodzi. Podsumowując - może się nie znam, może się mylę, ale jak dla mnie, to całość trochę się kupy nie trzyma. Mam nadzieję, że autor się ustosunkuje, bo w dywagacjach posunęliśmy się już absurdalnie daleko, biorąc pod uwagę, że w historii nie ma wzmianki ani o jakimkolwiek (choćby domowo-amatorskim) szkoleniu psa, ani o tym czy jest rasowy, czy tylko "kaukazowaty", ani czy jest to jego stałe modus-operandi, czy tylko "dzięki Bogu, że tym razem tylko tak..."
Odpowiedz@Meliana: Nie znajdziesz takiego szkolenia w internecie - prowadzenie tego typu kursu przez trenera byłoby bez sensu, bo: 1. Bardzo mało psów nadaje się do tej pracy (mowa o ułamku procenta) i jednocześnie bardzo mało ludzi takiego psa potrzebuje, więc zapotrzebowanie na kurs byłoby znikome. 2. Te psy, które się do tego nadają, zazwyczaj mają tak silny popęd do stróżowania, że nie wymagają profesjonalnego szkolenia w tym kierunku, tylko normalnego szkolenia domowego (socjalizacja, podstawowe posłuszeństwo), ewentualnie wzmacniania pożądanych zachowań. 3. Nie da się nauczyć samodzielności na kursie. Szkolenie samodzielnego psa stróżującego to nie zapisanie się z nim do szkoły i uczęszczanie na zajęcia, tylko (warunek konieczny) wzięcie psa, który ma odpowiednie skłonności i odruchy, a następnie wychowanie go jak normalnego psa i nie przeszkadzanie w tym, co robi najlepiej. Tutaj: http://www.piesporadnik.pl/title,pid,45,oid,47,cid,87.html w dziale "Charakter, usposobienie" jest bardzo trafny opis zachowania typowego dla kaukazów, włącznie z informacją, że intruza na swoim terenie atakuje cicho i bez uprzedzenia. Również wielu hodowców na swoich stronach pisze, że kaukazów zwykle w ogóle nie trzeba szkolić w kierunku stróżowania, bo to mają już wgrane jako podstawowy program, i szkolić trzeba je po prostu jako psy towarzyszące. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek znający tę rasę określił ją jaką szczęśliwą. Może to informacje od pseudohodowców, którym łatwiej sprzedać jazgotliwe psy, jeśli przedstawią to jako cechę typową rasy? Bo chyba przyznasz, że "atakuje cicho i bez ostrzeżenia" stoi w sprzeczności z "jest szczekliwy i głośny". Wiesz, że kaukazy zostały stworzone do obrony stad przed drapieżnikami, m.in. wilkami. Tu właśnie leży wytłumaczenie cichego ataku. Te psy pracowały same, nie miały za zadanie "zawołać" człowieka ani pełnić funkcji alarmu (bo alarm też przecież przed niczym nie broni, tylko zawiadamia), więc szczekanie na wilka byłoby bez sensu. Wilk nie boi się dźwięku szczekania. Szczekanie służyłoby tylko zawiadomieniu wilka z daleka, że jest tu pies, i tak ostrzeżony wilk ucieknie, ale wkrótce wróci. Wilk zaatakowany znienacka zastanowi się dwa razy, zanim znów spróbuje szczęścia, a wilk zabity nie wróci nigdy. Widzisz więc, że od strony skuteczności działania, kaukaz nie miał odstraszyć intruza, tylko go przepłoszyć lub unieszkodliwić, a w tym szczekanie tylko przeszkadza. Cichy atak jest dużo skuteczniejszy - gwarantuję, że kurier oszczekany zza płotu w ciągu tygodnia zapomniałby o sytuacji, a kurier trzymany kilka godzin na baczność przez potencjalnie śmiertelnie groźnego psa zapamięta na długo, żeby przez ten płot nie skakać. A, porównanie z wilkiem duszącym owcę nie jest trafione; byłoby, gdyby pies pozwolił kurierowi wejść do domu i coś sobie zabrać. Natomiast z historii wynika, że zachował się jak idealny stróż. Trąbienie za płotem, dzwonienie domofonem - nie zareagował, bo to się działo poza jego terenem, choć prawdopodobnie obserwował. Na wtargnięcie zareagował, ale z właściwym dla dobrego stróża opanowaniem nie zeżarł intruza, tylko zatrzymał do wyjaśnienia.
Odpowiedz@kartezjusz2009: no ok, ale po co on tam w ogole lazl? nie ma wlascicieli, to nie ma, zostawia sieawizo, czy ponawia probe doreczenia pozniej, opcjonalnie kontaktuje sie na nr telefonu zostawilby te paczke gdyby nie bylo psa i co? doreczona? a gdyby ja ktos stamtad ukradl widzac, ze cos stoi pod drzwiami i nikt tego nie zabiera? byloby ok? 100% wina kuriera
OdpowiedzTaka tabliczka nie jest ostrzeżeniem z punktu widzenia prawa. Kaukazy są na "Wykazie ras psów uznawanych za agresywne". Czyli powinna być tabliczka "Uwaga pies rasy agresywnej" + "Uwaga zły pies". Pojawiło się tyle "dowcipnych" tabliczek, że ludzie nauczyli się je lekceważyć. Co nie zmienia faktu, że firma kurierska "dała ciała". Dobrze, że kurier był kumaty, bo rodzice mieliby przechlapane i byliby ciągani po sądach. Wcale bym się nie zdziwiła (bo były takie wyroki), że gdyby pies jednak zaatakował, to oni by ponieśli konsekwencje. Po pies był źle zabezpieczony, skoro kurier dał radę przeskoczyć płot. Chore prawo, ale prawo.
Odpowiedz@Ata11: Szczerze mówiąc myślę, że ja w takiej sytuacji też prędzej zignorowałabym taką tabliczkę uznając ją za dowcip albo sposób na odstraszenie akwizytorów niż tabliczkę o złym psie. A w wielu firmach kurierskich niestety kontakt przed dostawą nie jest standardem, a dodatkowe informacje podawane przy zamawianiu kuriera nie są tak naprawdę nigdzie przekazywane. Także zawsze należy mieć to na uwadze.
Odpowiedz@Ata11: skoro kurier przeskoczyl plot, znalazl sie na obcej posesji, gdzie pies bezkarnie mogl go sobie pogryzc, bo takie przeskoczenie posesji podchodzi juz pod kategorie wlamania. Pies ma prawo biegac po posesji wlasciciela, pewnie po to tam byl. Ostrzegawcza tablica nie powinna byc ignorowana, wiec kuriera nie zwalnia to z odpowiedzialnosci. Typ moglby byc psotawiony przed sadem, ze przekroczyl swoje kompetencje i wbrew prawu wdarl sie na prywatny teren. To nie pies przeskoczyl plot, tylko ten kurier, wiec to jest zupelnie inna sytuacja od tego, co czytalas w prasie. A powiem, ze mielismy owczarka podhalanskiego, ktory pilnowal torby mojego ojca. Ktos zlekcewazyl psa w kagancu i zlapal za te torbe. Pies rzucil sie na typa i tak paskudnie go poturbowal tym kagancem, ze gosc stracil nie tylko zeba ale i kawalek wargi. Policja spisala tylko protokul, z ktorego nie wynikala wina wlasciciela psa a tego, ktory probowal dokonac kradziezy. Na tym dla mojego ojca sprawa sie zakonczyla.
Odpowiedz"a nóż, a widelec" ROTFL
Odpowiedz@Bubu2016: Teraz został sam "nóż"... xD
OdpowiedzTabliczka "uwaga, groźny pies" "wejście grozi śmiercią lub kalectwem" Uwaga, pies luzem, nie alarmuje o obecności" a i tak zwierzak i rodzice podniosą konsekwencje.. Polskie prawo jest kalekie, więc zainwestowałbym w ogrodzenie, którego przekroczenie jest naruszeniem własności.
OdpowiedzKurier moim zdaniem powinien dzwonić, ale to nie ich obowiązek. Z ignorowaniem psa to już w pełni jego wina.
Odpowiedzszkoda, że kurier nie wezwał policji, właściciel by dostał piękny mandat, pies KAŻDY pies ma być zabezpieczony nawet na własnej posesji, jeśli nie jest w domu to w kojcu jeśli nie w kojcu furtka powinna być zamknięta. Zaraz poleci na mnie hejt, ale cóż zrobić, że tak jest? Właściciel sam jest bezmyślny i nie za mądry, tabliczka ma być jako ostrzeżenie, ale pies ma być ZABEZPIECZONY nawet na własnej posesji
Odpowiedz@kijek: No ale gdzie tam jest napisane, że furtka była otwarta? Może jeszcze we własnym mieszkaniu mam uwiązać psa na łańcuchu i mu kaganiec założyć, bo może akurat włamywacz, gdy się włamie, zostanie pogryziony?
OdpowiedzPrzekaż rodzicom, że jak kiedyś ktoś otworzy furtkę celowo i psisko wyleci na zewnątrz to weźmiesz im kredyt na mandacik
OdpowiedzKurier pewnie był nieznającym polskiego Ukraińcem ;)
OdpowiedzGeneralnie, trochę musicie przemyśleć sprawę. Niech jedno straci przetomność, drugie reanimuje, pies na podwórku, pogotowie pod furtką czeka na animal patrol...
Odpowiedzzrób ten napis również cyrylica po Ukraińsku - serio ja nie wiem jak, ale firmy kurierskie zatrudniają Ukraińców, co samo w sobie nie jest piekielne. Jedak kiedy nie sprawdzają ich znajomości alfabetu łacińskiego, to przestaje być śmieszne, taki kurier jest nieskuteczny bez GPS, nie przeczyta in rozróżni kilkunastu firm pod jednym adresem, a co gorsza nie przeczyta i nie zrozumie takich ostrzeżeń.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: zapewne masz racje, bo kto jak kto, ale wschodni obywatele wiedza, jak reagowac, kiedy stanie sie twarza w "twarz" z takim psem
Odpowiedz"Wejście bez zgody właściciela grozi śmiercią lub trwałym kalectwem" - brzmi trochę jak tabliczka powieszona dla żartu (będzie wzięty za przekoloryzowany i zbagatelizowany). Nie lepiej napisać prosto i zrozumiale "uwaga, zły pies"?
Odpowiedz"Ale był chyba służbistą, więc postanowił przeskoczyć przez płot i jednak tę paczkę przy drzwiach zostawić." Nie, nie był służbistą, a wręcz przeciwnie. Kurier ma obowiązek dostarczyć paczkę do rąk własnych adresata. Nie powinien zostawiać jej pod drzwiami ani u sąsiadów. Jeśli nikogo nie zastał, to powinien to odnotować w systemie i spróbować dostarczyć paczkę dnia następnego. Ale, że kurierzy nie zarabiają na doręczeniu jednej paczki zbyt wiele, to zawsze im się spieszy i nie lubią przekładania terminu dostawy. Podejrzewam, że widząc, że posesja jest ogrodzona, a bramka zamknięta, wywnioskował, że ryzyko, że ktoś paczkę ukradnie jest nikłe i dlatego przeskoczył ogrodzenie i chciał paczkę zostawić pod drzwiami. Na dobrą sprawę, to Ty mógłbyś złożyć skargę na kuriera, że chciał zostawić paczkę i odjechać. Uważam, że gdyby kurierzy byli rozliczani za liczbę doręczonych przesyłek ORAZ za dopełnianie formalności (podpis odbiorcy, potwierdzenie, że paczka została sprawdzona pod kątem uszkodzeń przy dostawie itp.), to jakość usług kurierskich znacznie by wzrosła. Pracuję w magazynie i tylko kurierzy dostarczający przesyłki paletowe proszą o pokwitowanie odbioru- ci od drobnicy machają ręką i na pytanie o podpis mówią, że nie trzeba. A jak sprawdzamy po numerze listu, to jako odbiorca widnieje gość, który jest np na urlopie albo ma danego dnia drugą zmianę, ale po prostu kurierowi przyszło do głowy jego nazwisko. Równie dobrze mógłby nam danej paczki nie zostawić.
OdpowiedzTeż miałam taką tabliczkę. Ale mój Rex nieznacznie przekraczał 90 kg....
Odpowiedz