Mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych. Mamy całkiem spory ogród, w nim trawnik, piaskownicę dla dzieci. Mamy też psa, po którym zobowiązani jesteśmy sprzątać kupy i nie puszczać go bez kontroli.
Sąsiedzi są różni, niektórzy mają psy, niektórzy koty. A koty są miłe, czyściutkie i zakopują po sobie kupki, no co komu przeszkadzają takie kotki, nie?
No cóż, nie zakopują, bo mają za słabe łapy i pazury, żeby zryć trawnik. Zresztą ani z kociej kupy na trawie, ani z dziury w trawniku nikt się chyba nie cieszy. Jest jedno miejsce gdzie słodki kotek może zakopać kupkę, jak już ją zrobi: piaskownica.
I teraz ja mam sprzątać po swoim psie i pilnować, a kotek sąsiadów może walić kupy, gdzie chce i to ja mam problem, powinnam latać z łopatką po trawie i sprzątać (a cóż innego zrobić?) oraz najlepiej wymienić piaskownicę na taką z pokrywą, a potem dzień w dzień pilnować, żeby była zamykana.
Kochanemu kotkowi zdarzało się też wejść nam na wysoki taras oraz do salonu przez uchylone drzwi, a raz nawet wejść do kuchni i wyżerać psu żarcie z miski.
PS Skąd wiem, że to nie mój pies robi kupy na trawnik? Bo przyłapałam kotka na gorącym uczynku co najmniej kilka razy.
PS2 Metaforyczny 'kotek' jest w rzeczywistości 2 lub 3 kotami różnych sąsiadów. Ostatnie 2 lata był spokój, bo odkąd jednym z sąsiadów zaginął 1 z 3 kotów, przestali je wypuszczać, ale w zeszłym miesiącu ktoś inny sprawił sobie nowego kotka. Na razie jest wielkości połowy normalnego kota i widuję go u nas w ogrodzie co najmniej co drugi dzień.
Dom kot kupa
"Kochanemu kotkowi zdarzało się też wejść nam na wysoki taras oraz do salonu przez uchylone drzwi, raz nawet do kuchni i wyżerać psu żarcie z miski." Tak, kot wszedł w obce miejsce pełne nieznanych zapachów ot tak sobie, tylko po to, żeby się nażreć psim żarciem. Jak już chcesz wypisywać takie kocopoły, to chociaż się doucz trochę o tych zwierzętach, bo aż mnie czoło od facepalmów rozbolało jak to czytałem. Poza tym koty nie srają na trawnikach. Ściema. PS: Raz mi jeden sąsiad mówił, że mu dzikie koty kopią na działce nory i zjadają marchewkę. Tyle ludzie wiedzą o kotach... Prezentujesz zbliżony poziom.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2019 o 20:44
@Jaladreips: Nie srają na trawnikach chyba tylko wtedy gdy mają do dyspozycji piaskownicę, albo inny w miarę łatwy do kopania grunt.
Odpowiedz@Jaladreips: A ty jesteś pewnie znawcą kotów. Miałam kota wychodzącego 12 lat.Stołował się u mnie i szedł do domu po drugiej stronie ulicy na podwieczorek. U mnie miski kota i psa stały obok siebie. Zawsze pełne.Kot żarł psią karmę a pies kocią.Jak któremu pasowało. Moja sąsiadka ma kota i do niej notorycznie przychodzą dwa obce koty. Jeden wyleguje się na fotelach a drugi potrafi wejść do domu i posilać się z miski jej zwierzaka. Jeżeli w trawie będzie choć kawałek ziemi do wydrapania to kot się tam załatwi bo będzie mógł to zasypać. Szybciej to zrobi na trawie niż na betonie.
Odpowiedz@Balbina: Ty chyba też nie jesteś ekspertem od kotów (psów również), skoro pozwalałas na to, żeby kot jadł psie jedzenie
Odpowiedz@Dorniana: Wiesz,pytałam się weterynarza czy coś się stanie jak jedno drugiemu podjada karmę. Nic-odpowiedział. To że pies je kocią karmę to się nie dziwił ale że kot psią to już trochę. Nie robiły tego nagminnie ale zdarzało się że kota przyuważyć jedzącego psią karmę mimo pełnej swojej miski. Nie uzurpuję sobie tytułu do eksperta żywieniowego. Opisuję to co widziałam we własnym domu,nie jestem nawiedzoną właścicielką co by w histerię wpadła bo kotek zjadł ptaszka albo psią karmę. Za to Jaladrepis jest ekspertem we wszystkich dziedzinach. Od srania kotów do stosunków damsko-męskich Więc jak będziesz miała problem to zapraszam do właściwego eksperta.
Odpowiedz@Balbina: to kiepski weterynarz. Psy są wszystkożerne, koty mięsożerne - w związku z czym kocia karma jest o wiele bogatsza w białko. Kocią karmę podaje się tylko psom bardzo wycieńczonym, żeby nabrały sił, jedzenie jej przez dłuższy czas jest bardzo niezdrowe.
Odpowiedz@popielica: cyt"Nie robiły tego nagminnie" I doczekały sędziwego wieku.
Odpowiedz@Balbina: a to ciekawe bo mój wet powiedział żeby ABSOLUTNIE nie dopuszczać do takich sytuacji. Argument "doczekały się sedziwego wieku" jest inwalidą. Pies od kociej karmy może mieć robaki. I nie chodzi o bycie oszolomem tylko o dbanie o zwierzę.
Odpowiedz@Dorniana: W kociej karmie są pasożyty rozwijające się w psie?! Jak wrócę do domu to nagadam sierściuchom że jak złapią mysz, to mają ją ładnie wypatroszyć żeby przypadkiem nie zjadły ziarenek z przewodu pokarmowego myszki ;-)
Odpowiedz@kierofca: zdajesz sobie sprawę, że większość problemów zdrowotnch u zwierząt występuje na wskutek złej diety? ;-) Pozwalanie psu na wyjadanie jest złą dietą Kot potrzebuje więcej ilości białka i tłuszczy niż psy, co może prowadzić do otyłości i problemów z wątroba. Smutne, że wiedza na temat zwierząt u większości ludzi jest zerowa i zatrzymała się na poziomie dawania psom resztek obiadu, czy puszczanie kota samopas w świat.
Odpowiedz@Dorniana: Problem zdrowotny to np zaparcie, otłuszczenie etc. Samorództwo o ile wiem zostało odstawione do lamusa ponad 100 lat temu. Skąd więc u psa robaki po jedzeniu kociej karmy?
Odpowiedz@popielica: sól to też jest bardzo istotne, psia karma może być bardziej słona pies sobie poradzi. natomiast kocia nie może być przesolona, bo koty będą miały w dłuższym okresie czasu problemy z nerkami.
OdpowiedzOczywiście, że kupić zamykaną piaskownicę, co za problem?
Odpowiedz@Bubu2016: wydać pieniądze, narobić się przy likwidowaniu starej i przesypywaniu piasku i mieć dodatkowy upierdliwy obowiązek domowy. Jupiii
Odpowiedz@Bubu2016: a jakby Ci menel przychodził srac do piaskownicy to tez byłbyś taki ugodowy?
Odpowiedz@miyu123: nigdy nie zrozumiem zwyczaju zaglądania komuś do łóżka i decydowaniu za niego ile może mieć dzieci i kiedy.Nie chcesz mieć dzieci? Jak to tak? Kto ci szklankę wody na starość poda! Jedno dziecko to za mało, stanowczo potrzebne rodzeństwo. Przy dwójce, jeżeli jest parka to zazwyczaj jest ok. Ale nie daj Boże dwóch chłopców albo dwie dziewczynki. Musisz mieć dziecko każdej płci. No a powyżej trójki to już wiadomo... patologia. A może tak zająć się swoimi sprawami?
Odpowiedz@Rakel: przed 500+ też mnie to nie obchodziło.
Odpowiedz@miyu123: a skąd wiesz że wszystkie są moje skoro wiesz też tak pilnie studiując komentarze że zajmuję górne piętro, a z dolnej kuchni nie korzystam? Piaskownicę i otoczenie spryskalam brosem na psy i koty, a kota jak go ostatnio widziałam poszczulam naszym 14letnim ogarem.
Odpowiedz@Bubu2016: żaden. Moje dziecko taką miało i nie jest to jakiś kosmiczny wydatek ani dużo roboty.
OdpowiedzOgrodzenie uszczelnić, górą puścić lekkiego pastucha elektrycznego i problem zniknie.
OdpowiedzPolecam taką narzutę na piaskownicę przypinaną szpilkami podobnymi do namiotowych. Tanie i wichura nie daje rady zerwać. Wodoodporne (chociaż niestety nie oddychające). Nie będę wklejał linka bo na allegro łatwo znaleźć.
OdpowiedzZ moje perspektywy równie dobrze możesz mi radzić żebym zlikwidowala piaskownicę i chodziła z dziećmi na placyki (co i tak robię). To jest upierdliwe i musiałabym to robić ze 2-3 razy dziennie. Poza tym lubię ptaki, w tym roku (większość wakacji nie było kota) mieliśmy conajmniej 3 gniazda. Co poradzisz mi na ten problem?
Odpowiedz@Lapis: Wyprowadzic sie? Cale osiedle ma sie dostosowac bo Ty lubisz ptaki a nie lubisz kotow?
Odpowiedz@Ophelie: ma się wyprowadzić bo sąsiedzi maja zakute łby i nie opiekują się swoimi zwierzętami we właściwy sposób?
Odpowiedz@Pixi: No jesli komus brakuje ptakow, bo sasiad ma kota to tak, mozna sie wyprowadzic i nie szukac problemow. Ewentualnie mozna tez sobie kupic ptaszka w zoologicznym ale wtedy bedzie sie trzeba nim opiekowac i z kolei sasiedzi beda sie skarzyc, bo jest to "kolejny, uciazliwy obowiazek"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2019 o 13:15
@Ophelie: można też w odpowiedzi na zakute łby kotolubów wywalać zepsute mięso na kompost i mieć nadzieję że jak parę razy kotek wróci ze sraczką to przestanie być wypuszczany.
Odpowiedz@Lapis: walnij się w głowę! zamiast uszczelnić ogrodzenie, przykryć piaskownice, to wolisz truć zwierzęta? czyli ja np. mogłabym rzucić cegłówką w Twojego dzieciaka lub psa, gdyby np. za głośno się bawili?
Odpowiedz@Ophelie: możesz sobie kpić ale te wspaniałe kotki wychodzące dla zabawy zabijają pisklęta i podlotki, również zagrożonych gatunków. A co jeśli autor kupi sobie psa który nie lubi kotów? Jak dojdzie do tragedii to kogo obwiniać?
Odpowiedz@miyu123: To właściciel odpowiada za zwierze. AFAIK nie istnieje zakaz kompostowania mięsa. A skoro właściciel nie upilnował to pretensje do kociarza.
Odpowiedz@kierofca: super pomysł! lepiej otruć koty, zasmrodzić i zarobaczyć połowę osiedla, niż kupić pokrowiec na piaskownice. wierząc w karmę to pierwszą ofiarą byłby pies autorki.
Odpowiedz@miyu123: jak masz na zbyciu jakieś 20-50 tys na oko to chętnie przyjmę na poczet uszczelniania płotu. Niestety ciężko mi oszacować cenę za mb takiego super szczelnego ogrodzenia, ale działkę mamy ponad 1000m2,wiec płot jest dluuugi. Nasz pies nie lata luzem nawet po ogrodzie i jest za mały żeby się wdrapać na nasze 20letnie złogi kompostu. Dalmatynce sąsiadów zdarzyło się stamtąd coś zjeść.
Odpowiedz@Lapis: jak Cię nie stać na uszczelnianie płotu, to tylko zainwestuj w jakieś nakrycie piaskownicy. odnośnie reszty powiem wprost: kobieto lecz się! jeżeli Ty nie widzisz nic złego w chęci krzywdzenia 2 najbliższych człowiekowi zwierząt, bo raz na jakiś czas coś po sobie zostawią. rozumiem, że Twoi ptasi przyjaciele są bardziej wychowani i sra... tylko w ptasich toaletach.
OdpowiedzJa go nie krzywdzę, ja korzystam ze swojego ogrodu. Resztek z obiadów nie wywalalam na kompost przez ostatnie 2-3 lata, bo zrobiliśmy sobie własną kuchnię na górze, ale pomijając ten okres to odkąd tam zamieszkalismy resztki z obiadu lądowały na kompoście, bo było to bardziej po Bożemu niż spuścić w kiblu. I ja nie rozumiem co ma kochanie kota do puszczania go luzem na ulicę, mój ojciec kiedyś wyciągnął zimą jedno truchło spod maski. Zawsze jak wsiadasz do swojego auta otwierasz maskę, żeby sprawdzić czy nie ma tam kota? I dlaczego to że psy zostawiają ok sobie na ulicy jest fuj i trzeba po nich sprzątać, ale już po kotach jest ok? Bo w blokach nie wychodzą, a w domkach jedyną osobą która w to wdepnie jest właściciel ogródka i jego rodzina?
Odpowiedz@Lapis: Przypuszczam, że wątpię, żeby kot ruszył nieświeże mięso :) Zdarzało mi się testować przyniesioną ze sklepu rybę na własnych kotach. Nie bałam się, że się strują, bo jak miały jakieś podejrzenia co do świeżości, to podnosiły ogon i z poczuciem urażonej dumy oddalały się na szafę albo zgoła lufcikiem na podwórko :)
Odpowiedz@Lapis: ludziom takim, jak Ty przeszkadza wszystko. Moja mama mieszka na małym osiedlu blokowisk. Były tam ze dwa kotki i kilku mieszkańców trochę je dokarmiało. Trwało to kilka lat, aż nagle jeden otruty, a drugi skatowany. Działki ogródkowe: tu bywało trochę więcej kotków, bo ludzie podrzucali. Historia podobna. Na litość: nie musisz karmić, ale nie krzywdź. Ja nie lubię ptaków, ale nie strzelam do każdego, który przeleci mi nad głową. Tu, gdzie mieszkam, jest mnóstwo dzikich królików. Pewnie też nie korzystają z miejskiej toalety, ale jakoś ich istnienie mnie nie boli.
Odpowiedz@Pixi: Ja nie kpie z zabitych ptakow, tylko z szukania problemow. Nie sadzisz, ze to normalne posiadac psa, kota czy papuzki nierozlaczki? Ale mowienia, ze sasiedzi sa zli bo nie widuje ptakow przed domem, juz nie uwazam za normalne. Problem z sasiadami i ich kotami w opowiesci jest, tylko podaliscie juz wszyscy tyle rozwiazan a na kazde autorka odpowiada ze to zbyt uciazliwy obowiazek.. to co mozna zrobic?
Odpowiedz@Lapis: No generalnie tak, powinnas sprawdzac samochod przed ruszeniem, szczegolnie zima. Pod samochodem, albo na kolach, kotom jest zwyczajnie cieplej i czesto sie tam chowaja. Ale zerknac od czasu do czasu pod samochod to tez zbyt uciazliwy obowiazek jak sadze.
Odpowiedz@Ophelie: to normalne posiadać zwierze i trzymać je U SIEBIE na posesji. Niech autor sobie kupi rottweilera i wpuści do sąsiada
Odpowiedz@miyu123: Lepiej pilnować koty. Ale to nie dociera do kociarzy, to cały świat ma się dostosować, wyprowadzić, zabezpieczać etc.
Odpowiedz@Ophelie: Zerkanie pod samochód nie jest wcale takie łatwe. Zwłaszcza jak jest mokro i błoto. Natomiast zwykle wystarczy poklepać maskę i koty zwieją.
OdpowiedzZgadzam się z tym, że koty nie powinny być puszczane samopas tak samo jak psy. Żadne zwierze, mające realnego opiekuna (bo nad bezdomnymi nie da się tak zapanować) powinno być na smyczy, bądź np. w wolterierze. Jednak, jeśli masz sąsiadów, którzy ignorują podstawy bezpieczeństwa swojego zwierza i wypuszczają je luzem, a te robią kuwetę z piaskownicy- zabezpieczyłabym ją. Wystarczy zwykła folia, przyczepiona czymś z każdej strony lub, jeśli chcesz ogrodzić cały teren można zrobić płot, przez który kot nie przejdzie np. z obracającą się górą deską lub wygięty. Bo niestety argumentu jako "to mój teren nie będę kupować zabezpieczeni na piaskownice/przebudowywać jej" w kontekście ochrony własnych dzieci przed zarazkami, jest przedkładaniem finansów nad potomków bez myślenia za innych, a czasem trzeba.
OdpowiedzProponuję pistolet ASG. Taki nie za mocny, żeby kota nie skrzywdzić, ale żeby się nauczył że wchodzenie na wasz teren boli. Ew klatki-pułapki i grzecznie informować właścicieli, że kotka owszem, oddasz, ale najpierw mają pozbierać kupy z trawnika i przesiać piasek w piaskownicy, bo sobie nie życzysz. Ewentualnie faktycznie, ogrodzenie poprawić tak by nie dało się dołem ani między sztachetami przejść, a na górze kolce, tłuczone szkło, pastuch elektryczny itp. Kot głupi nie jest, raczej się na kolce sam nie nabije, po prostu nie wejdzie.
Odpowiedz@bloodcarver: proponuję się wytarzać w tłuczonym szkle, zawiązać pastucha elekt. na szyję i strzelić sobie w łeb z pistoletu.
Odpowiedz@bloodcarver: racja, tylko to powinni zrobić właściciele kota. Są takie urządzenia w połączeniu z obrozą rażącą prądem żeby zwierzak nie uciekał z ogródka właściciela.
Odpowiedz@bloodcarver: Żywołapka działa na konkretnego kota raz, max trzy. Później się uczą żeby nie wchodzić do żywołapki. Sprawdzone. Kolce na kota nie zadziałają, nawet te bardzo długie do odstraszania gołębi. Jedną z budek lęgowych wyposażyłem w takowe na daszku i niestety koty dają radę jakoś je ignorować. Szkło nie, mimo wszystko szkoda zwierzaka. Pastuch krzywdy nie zrobi, a nauka będzie.
OdpowiedzEj, serio plandeka na piaskownicę to taki problem? Moi rodzice mają dom i duży teren. I piaskownicę. I koty sąsiadów. Dużo kotów. I jakoś plandeka na piaskownicy dla bratanicy nie była problemem. Jak bratanica była młodsza, to ktoś z nią siedział i po zabawie piaskownicę się zasłaniało, a teraz, jak jest starsza, potrafi zrobić to sama. Moim zdaniem sztuczny problem
Odpowiedz@BlackCat: wolno biegające koty to JEST problem
Odpowiedz@BlackCat: Może jeśli plandeka będzie naciągnięta to się sprawdzi. U mnie jak sobie (((&@$#* sierściuchy zrobiły kibel w piasku budowlanym to przykryłem plandeką tkaną. Nie zniechęciło ich to zostawiania pamiątek po myszkach, dość szybko ją też potargały :(
Odpowiedz@BlackCat: u nas w domu jest 3 dzieci w wieku 3,2 i 1.5. Mam lepsze rzeczy do ogarniania niż plandekę. Poza tym moje dzieci wlatuja do piaskownicy jak idziemy na spacer, bo wypuszczam je na dwór żeby w spokoju zawiązać buty i poszukać kluczy, więc musiałabym ją nakładać przed spacerem, po spacerze i po poobiedzie /drzemce.
Odpowiedz@BlackCat: tak, to jest problem bo autor może sobie nie życzyć cudzych kotów na posesji, ale widzę ze w kraju gdzie ma się gdzieś cudza własność to ciężko pojąć
Odpowiedz@Lapis: Zabawne, masz troje dzieci, problem z kotami sasiadow, ale nic z tym nie zrobisz bo masz tysiac wymowek dlaczego nie. Zastanawia mnie, czy sasiedzi wiedza ze Ci to przeszkadza, czy zachowujesz to dla siebie zeby miec na co marudzic. @Pixi: Nie, ciezko pojac, ze ma sie problem ale na kazde rozwiazanie odpowiada sie "nie, bo to za ciezko". Ludzie sa, jacy sa i z reguly nie zdaja sobie sprawy, ze sa uciazliwi dla innych
Odpowiedz@Ophelie: ale autor nie ma może ochoty latać z plandeka, kupować nowe piaskownice, i ma do tego prawo, bo jest u siebie. Gdyby to były dzikie zwierzęta to nie ma kogo obwiniać, ale koty maja pseudowlasciciela . Powinien zawartość nocnika dzieci przerzucić do sąsiada
Odpowiedz@Pixi: Przyznalam Ci juz racje wczesniej, ze problem z kotami jest. I nie widze tu nikogo, kto by powiedzial "nie, koteczki powinny latac po Twoim podworku, bo czemu maja latac po swoim". Ale chcesz mi powiedziec, ze gdybys miala dzieci i taki problem to bys nic z nim nie zrobila, bo nie masz ochoty? Rownie dobrze jak sama chyba napisalas moglby to byc menel albo dzikie zwierzeta. I nadal bys nie ochronila swojej posesji?
Odpowiedz@Ophelie: przecież to nie ma znaczenia co zrobi autor, może już kupił plandekę, nie zmienia to problemu w ogóle! Menela tez by mógł tu opisać, i tez byście pisali ze „kup se plandekę i zostaw menela w spokoju”
Odpowiedz@Pixi: Haha a co, mialaby tego menela zbic? Wlasnie to sie nazywa rozwiazywaniem problemow. To ma znaczenie co zrobi autorka, bo ma z tym problem. O czym my tu rozmawiamy? O tym, ze wlasciciele zli, niedobrzy i nie da sie nic z tym zrobic? No wlasnie sie da - zadbaj o swoje podworko. A jesli Ci chodzi o te piskleta zjadane przez koty to niezbyt dobrze pamietam ze szkoly ale to chyba sie nazywa Natura. Historia nie mowi o nierownowadze gatunkowej spowodowanej nadmierna reprodukcja kotow, tylko o problemie autorki.
Odpowiedz@Ophelie: jaka natura dziewczynko, mieszanie nieupilnowanych zwierząt domowych do dzikich ptaków ... Boże co z tym narodem się dzieje...
Odpowiedz@Ophelie: Zagryzionego człowieka przez błąkającego się psa tez podciagniesz pod „naturę” i jej prawa?
Odpowiedz@Pixi: Przeczytaj jeszcze raz to co napisalam i zauwaz, ze zaczelysmy rozmawiac na dwa inne tematy
Odpowiedz@Ophelie: nie, nie będę komentować tego ze to autor ma się kłopotać przez zwierzęta sąsiada, ale chętnie skomentowałam te brednie o naturze. Wiec pytam się, jak Ciebie pogryzie błąkający się pies, nie wilk, nie lis, tylko pies, z obrożą, to zrzucisz to na prawa natury?
Odpowiedz@Pixi: Boze Swiety, kobieto.. Napisalam ze to natura bo tak jest. Jak juz ktos Ci wyjasnil, koty lapia szczury - to tez natura. To nijak nie neguje tego, ze o swojego kota trzeba dbac, tak samo jak o swoja posiadlosc i swoje dzieci. Wiec jedyne co mowie to tak, autorka powinna sie klopotac dla dobra swoich dzieci i domu
Odpowiedz@Ophelie: domowy kot zabijamy dzikie , zagrożone gatunki ptaków to jest ludzka ingerencja w naturę, edukacja w tym narodzie leży i kwiczy, jak prosie na wsi...
Odpowiedz@Pixi: Przepraszam Cie za brzydkie slowa, ale gowno wiesz o mojej edukacji. Ale Ciebie, wyedukowana, najwyrazniej boli czytanie ze zrozumieniem. Przyznalam Ci racje co najmniej 4 razy odnosnie wlascicieli kotow, a Ty odnosisz sie nie do tematu, tylko do mnie. Edukacja moze u Ciebie jest na najwyzszym poziomie ale jak sie "argumenty" skonczyly to sie zaczela osobista rywalizacja. Gratulacje
Odpowiedz@Ophelie: a kto Ci powiedział że nic? Spryskalam piaskownicę i otoczenie brosem na psy i koty a koteczka wskazałam mojemu 14 letniemu ogarowi żeby trochę na niego poszczekał. I nie, to że w budynku w którym mieszkam mieszka 3 dzieci to nie znaczy że ja mam 3 dzieci.
Odpowiedz@Ophelie: nie uważam, że moja edukacja stoi na najwyższym poziomie, jednak zabieram głos, gdy orientuję się w temacie. Być może jesteś obeznana w innych dziedzinach, ale akurat na tej płaszczyźnie -nie
Odpowiedz@Lapis: I działa ten bros? U mnie żaden z nich nie działał :(
Odpowiedz@kierofca: ciężko stwierdzić czy bros, czy pies czy to, że jak wróciłam ze spaceru ze środkiem to siedział w okolicy i nie chciał się odsunąć więc prawdopodobnie dostał rykoszetem. Jakby mój pies dostał takim rykoszetem to pewnie wytarzalby się w jakichś smieciach, zygach albo kupie, więc kto wie :] Nie jest to kot żadnego z bezpośrednich sąsiadów, więc nie wiem czyj,ale mieszka trochę dalej. Na pewno od jakichś 4-5 dni nie widziałam tego kota, tylko że te środki się spłukują i trzeba powtarzać.
OdpowiedzWszystkim mądrym inaczej miłośnikom puszczania kotów dedykuje te dwa rozjechane truchła widziane w ciągu ostatnich 2 dni na polskiej wsi. Ale co tam, zawsze można sobie kotki rozmnożyć i mieć kolejnego co nie? 50 lat mentalnie za Bangladeszem ...
Odpowiedz@Pixi: Pewnie zostanę zminusowana, ale wieś rządzi się własnymi prawami. Jako przykład podam gospodarstwo teściów. Teściowie mają kury. Kury jadają zboże. Więc na strychu nad jednym z budynków gospodarczych jest zapas zboża. A jak zboże to i myszy, ostatnio nawet teściowa się zarzeka że widziała szczura. W zeszłym roku przyplątała się bezdomna kotka. Jeść dostała, niedługo się okociła trzema kociętami. Koty nie były "domowe", miały legowisko na tym samym stryszku na którym leżało zboże, były karmione jak należy. Wszystkie trzy kocięta były strasznie ciekawe, co się znajduje po drugiej stronie jezdni. Wszystkie marnie skończyły, a po jakimś czasie i kotka zniknęła. Niedawno teść przywiózł od znajomego kota. Młodziutki, choć już nie kociak, a łowny jak szatan. I ten kot, wyobraź sobie, za bramę nie wyjdzie. Dźwięk silnika samochodowego jest dla niego sygnałem do schronienia się. Nikt go do tego nie przyuczał, jest mniej więcej w tym samym wieku, w jakim zginęli jego poprzednicy. Nie wiem, instynkt wspomagany inteligencją? Jakkolwiek to jest smutne, moim zdaniem to coś w rodzaju selekcji naturalnej. W warunkach naturalnych populację regulują drapieżniki, ale na terenie ludzkich osiedli nie ma dla nich wroga. Nawet pies kota nie zagryzie, bo kot go podrapie po nosie, spierniczy na drzewo i tyle. Po drugie - jak już wspominałam, kot na wsi (tradycyjnej wsi) ma swoje obowiązki. Konkretnie jest to łapanie myszy. Kot nie wyłapie myszy w stodole, jeśli będzie zamknięty w domu. Dlatego kot powinien swobodnie poruszać się w obrębie podwórka. Z tym że w historii nie mamy wsi z kurami, traktorami i stodołą. Mamy osiedle domków jednorodzinnych. Jeśli nawet trzymamy kota jako zwierzę użytkowe, to ma to sens jedynie w domu. W mieście, czy też właśnie na opisanym osiedlu, nie ma sensu żeby kot wychodził z domu.
Odpowiedz@singri: od tępienia myszy sa trutki. A jeśli chodzi o zdziczałe zwierzęta domowe, niedopilnowane przez człowieka, to nie może tu być mowy p selekcji naturalnej, zupełnie inna działka. To po prostu zahukanie i bezmyślność. Skoczyła się era błąkających psów jakiej 10 lat temu, mam nadzieje ze w koncu przyjdzie czas na koty
Odpowiedz@Pixi: Przyjdzie. Wtedy gdy skończy się era kur wolnowybiegowych karmionych ziarnem i jarzynami zamiast gotową karmą, mleka prosto od krowy zamiast z kartonu i warzyw z mrożonki zamiast z ogrodu. A trutki to sobie można wsadzić. Myszy nie chcą ich jeść. Nie są takie głupie, za jakie je uważamy :D
Odpowiedz@Pixi: Rozumiem, ze uwazasz ze trutka na szczury jest bardziej naturalna i ekologiczna niz kot? Musisz byc bardzo wielkomiejska
Odpowiedz@Ophelie: jest bardziej humanitarna. W d*** mam ekologię na małą skalę jeśli w grę wchodzi zaniedbanie zwierząt
Odpowiedz@singri: wraz ze zmianami klimatu czeka nas jeszcze więcej zmian - niektóre na lepsze inne najgorsze.
Odpowiedz@Pixi: Zaniedbanie zwierzat, zmiany klimatyczne? O czym Ty teraz mowisz? Trzymanie kota w domu i mrozone warzywa to teraz efekt zmian klimatycznych? Gdzie jest zaniedbanie zwierzat w tym, ze kot wychodzi na dwor na wsi?
Odpowiedz@Ophelie: po pierwsze nie pisałam tego do Ciebie i widzę ze zgubiłaś wątek , a po drugie jak chcesz wyślę ci zdjęcie 2 kotów wychodzących, zrobionych na naleśniki, na pewno było im przyjemnie na tym spacerku po tej sielskiej wsi. Właściciel tak się przejął ze aż rozmnożył 10 kolejnych
Odpowiedz@Pixi: Widze, ze brniemy bardzo daleko w tej dyskusji. Zgubilam watek, bo to co piszesz nie zawsze trzyma sie kupy. Teraz mowisz o rozmnazaniu kotow... To ma sie nijak do historii ani do moich komentarzy.
Odpowiedz@Ophelie: „gdzie jest zaniedbanie w tym ze kot chodzi po wsi” - wiec wskazuje Ci konsekwencje takiego postępowania (2xnalesnik). Rozmnażanie to już mój domyśl, dam rękę uciąć ze trafny.
Odpowiedz@Pixi: Zaniedbanie w tym moze byc tez ze strony kierowcy samochodu. Generalnie duzo zaniedban. Ktore niestety sie zdarzaja, tak jak i inne. A ja caly czas probuje wyjasnic ze chodzi mi tylko o to, ze trzeba pilnowac swojej wlasnosci, jakakolwiek by ona nie byla. Nieistotne, czy chodzi o kota, samochod czy o dom. Tylko w tej historii mowimy o posiadlosci autorki
Odpowiedz@Ophelie: zdarzyć to Ci się może awaria kanalizacji, puszczanie kota samopas to jest działanie z premedytacja, zwykle zaniedbanie i patologia
Odpowiedz@Ophelie: a ze dodatkowo robisz kłopot sąsiadowi któremu kot s*ra na podwórko to już nie muszę wspominać
Odpowiedz@Pixi: Ja swoje, Ty swoje... no nie, wypadki sie nie zdarzaja.. Dobra, pozwole sobie skonczyc te dyskusje bo juz dawno jest nie na temat. Powdrawiam ;)
Odpowiedzjest bardzo na temat, tylko argumenty bardzo niewygodne. Pozdrawiam
Odpowiedz@singri: Trutki działają dobrze, rocznie zużywam do 10kg pasty w saszetkach. Do tego trzy koty kręcące się po obejściu i kolejne sąsiadów łapią myszy, nornice, chomiki i inne wynalazki. W polu gryzoni jest tyle że ostatnio dwie sztuki ubiłem osobiście, a widziałem kilkanaście. Żeby ich nie było, trzeba by uprawiać coś czego nie jedzą. Można by też zaprząc GMO żeby zboże samo odstraszało.
Odpowiedz@kierofca: a chciałbyś jeść to, czego nawet szczury nie chcą tknąć?
OdpowiedzZaimpregnuj piaskownicę olejkiem cytrynowym. Koty nienawidzą zapachu cytrusów. Parę kropel na każdej z desek załatwi sprawę.
OdpowiedzJak by kotów nie było to różne janusze z grażynkami i halynkami narzekaliby, że mają poryte trawniki przez nornice i krety, albo poniszczone rzeczy w piwnicy przez inne gryzonie. Mam dwa koty, w zime i na jesieni siedzą w blokach, a w lato latają luzem po działce z kotami sąsiadów. By nie mieć problemów z insektami na drzewkach owocowych i komarami porozstawiałem budki lęgowe dla różnych ptaków, odpowiednio zabezpieczone przed kotami. Oczywiście lepiej zrzędzić jak januszowate dorobkiewicze, niż trochę się wysilić. Kuny, łasice, jeże też wolą walić w piasek jak się go nie zabezpieczy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2019 o 15:41
ale dyskusja... to i dołożę jedno spostrzeżenia: koty przeganiane ,mają tendencje do robienia kupy na złość, tak żeby uprzykrzyć komuś życie. w naturze to dział , bo taki czy inny w końcu się wyniesie w inne miejsce niż to zasrane. wiec czasem nie warto wszczynać konfliktu z lokalnymi kotami. i jedno rozwiązanie: trzeba skopać kilka m^2 ziemi i nic tam nie sadzić, najlepiej namówić do ego wszystkich sąsiadów, z zwłaszcza tych od kotów. Zrobić kotom po prostu naturalną kuwetę poza piaskownica.
OdpowiedzSerio, zazdroszczę problemów.
OdpowiedzDla ynteligentnych ludzi opieka nad zwierzętami ogranicza się tylko do podania jedzenia i nic poza tym. Po co zaprzątać sobie głowę, czy mój zwierzak czasami nie uprzykrza życia innym? Jeśli rozmowa z tymi właścicielami nic nie daje, to jednak przykrywałabym tę piaskownicę. Wiem, że to uciążliwe i nie powinno tak być, ale lepsze to niż ciągłe sprzątanie odchodów nie swoich zwierząt.
Odpowiedz