Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ja wiem, że każdy z nas uczył się kiedyś jeździć, nikt się…

Ja wiem, że każdy z nas uczył się kiedyś jeździć, nikt się Hołowczycem czy Niki Laudą nie urodził, ale...

Wracałam wczoraj z miasta w godzinach szczytu. Zamiast autostrady, wybrałam drogę wiodącą przez park przemysłowy. I widzę: L-ka. Ok, trochę wolno jedzie, ale wyminę...

Nie dało rady. Panna jechała średnio 20 mil na godzinę na drodze z limitem do 50 (czasem było to 25, czasem 15). Dodatkowo jechała tropem węża w czasie sztormu, od krawężnika do środkowej linii. Widać, że to jedna z jej pierwszych lekcji.

I byłoby ok, bo przez większość dnia ta droga jest pusta, ale nie o szóstej po południu, kiedy w wielu okolicznych zakładach pracy kończą lub zmieniają się zmiany i panuje spory ruch w obie strony.

W końcu, zupełnie nieprawidłowo, wyprzedziłam L-kę, używając zatoczki do skrętu w prawo i łamiąc pewnie przy tym kilka przepisów.

I nie, nie winię dziewczyny, ja trzy lata temu też uczyłam się jeździć. Winię instruktora, który ewidentnie nie dopasował umiejętności uczennicy do wybranej trasy i idę o zakład, że samochody wyprzedzające ją na wariata stresowały ją bardziej niż to konieczne i odbierały przyjemność z jazdy.

P.S. Mieszkam w Anglii, stąd prędkość w milach i zatoczka do skrętu w prawo. :-)

by GoshC
Dodaj nowy komentarz
avatar gomez
4 12

Poczytaj sobie kierowco, czym się rożni wyprzedzanie od wymijania.

Odpowiedz
avatar Wrednababa
3 5

Jak ja Cię rozumiem! Wina instruktora. Albo ich złośliwość.

Odpowiedz
avatar GoshC
4 4

@Wrednababa: ja zakładam, że instruktor nie pomyślał, że ulice, które przez większość dnia świecą pustkami , zapełnią sie samochodami dwa razy dziennie. godzinę wcześniej albo póżniej i byłoby tam pusto.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-1 9

@GoshC: Brytyjczycy nie są zbyt światłym narodem, toteż myślenie im średnio wychodzi.

Odpowiedz
avatar Wrednababa
0 4

@Jaladreips: Czyli Pakistańczycy z brytyjskim paszportem to też Brytyjczycy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Jaladreips: a i tak to my jedziemy do nich na zmywak, a nie odwrotnie.

Odpowiedz
avatar annabel
-2 10

Kiedy sie uczylam jezdzic, mialam jazdy wlasnie w godzinach, kiedy nie bylo ruchu. No i wszystko ladnie. A potem sie przeprowadzilam do duzego miasta, pierwsza jazda solo i kicha- 15 minutach stanelam na parkingu i zaczelam plakac, bo nie bylam absolutnie przygotowana na jazde podczas normalnego ruchu. Musialam sie wszystko sama nauczyc a to bylo dopiero naprawde strwsujace, napewno bardziej, niz jazda z instruktorem w takiej chwili. Wiec tak- jezdzieniem za takim pojazdem mozesz stracic 5 minut czasu, mozesz stracic cierpliwosc, ale mozesz uratowac zycie komus, kogo w przyszlosci ten nieprzygotowany student moglby zabic wierzac, ze jak zdal prawko, to juz wszystko umie. A moze byloby to nawet twoje zycie?

Odpowiedz
avatar Grav
8 12

@annabel: Jest różnica pomiędzy zorganizowaniem zaawansowanemu kursantowi trudniejszych jazd w gęstym ruchu, a wzięciem świeżynki gaszącej samochód przy każdym ruszeniu w miejsce, w ktorym akurat wszyscy wyjeżdżają z pracy do domu i dostają wścieklizny.

Odpowiedz
avatar HaxtonFale
7 7

@annabel: No dobrze, ale o to tu właśnie chodzi, żeby dopasować trasę do umiejętności, których tutaj najwyraźniej było brak. Jeśli ktoś nie czuje się zbyt dobrze za kółkiem na pierwszych lekcjach, nie powinno się go rzucać prosto w godziny szczytu.

Odpowiedz
avatar GoshC
7 7

@Grav: albo spieszą się do pracy bo akurat za pięć minut zaczyna im się zmiana, a tu taka zawalidroga...

Odpowiedz
avatar marcelka
4 4

@annabel: no to Twój instruktor też (tak jak tej kursantki w historii) był do d***. Bo na pierwsze godziny - a sądząc po opisie jazdy eL-ki to raczej był początek kursu - nie powinien brać kursantki na trasę o tak dużym natężeniu ruchu. Ale z kolei też cały kurs nie powinien polegać na jeżdżeniu po drogach, gdzie prawie nikt nie jeździ. Ja na początku miałam jazdy po mniej uczęszczanych uliczkach - co wcale w sumie nie było takie proste, bo były wąskie, pozastawiane samochodami i często jednokierunkowe. Ale ćwiczyłam znajomość znaków, opanowanie samochodu i parkowanie. Jak już się "naumiałam", to zaczęliśmy jazdy po centrum miasta, zdarzało się też w godzinach szczytu. I mistrzem kierownicy nie byłam (do tej pory się za takiego nie uważam), ale jeździłam na tyle dobrze, żeby nie tamować ruchu i nie przyprawiać innych kierowców o niepotrzebny wk*rw. Ale miałam świetnego instruktora...

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

A to był instruktor, czy prywatny samochód z naklejoną Lką? Ja teraz jestem na etapie jazdy prywatnym samochodem z naklejoną Lką i chociaż jeżdżę przepisowo i z prędkością dostosowaną do ograniczeń, to mogłabym napisać całą epopeję na temat zachowania innych kierowców. Hitem jest wymuszanie pierwszeństwa i wyprzedzanie na wariata. Po prostu nikt nie chce za Lką jechać nawet jeśli jedzie ok. Tak jakby L na masce działała na niektórych jak płachta na byka.

Odpowiedz
avatar GoshC
-2 2

@Bryanka: instruktor, samochód cały oklejony z kogutem itp... po prostu instruktor do bani.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@GoshC: Tak jak Dominik poniżej napisał, rzeczywiście można taki samochód wypożyczyć od szkoły jazdy. Nie bardzo chce mi się wierzyć, że instruktor nie reagował na jazdę "wężykiem".

Odpowiedz
avatar Dominik
2 2

Toż ty nie wiesz, że a Albionie za instruktora może robić mamuska, tatusiek i kto tylko chce z prawkiem dłużej niz 3 lata. Wiem, bo synek się tak uczy.

Odpowiedz
avatar GoshC
1 3

@Dominik: ależ wiem, tylko że to był samochód szkoły cały oklejony reklamami, z kogutem na dachu itp... z pozoru pełen profesjonalizm ;-)

Odpowiedz
avatar Dominik
3 3

@GoshC: takie samochody się wypożycza na godziny, jeśli masz auto automat, a dzieciak musi zdawać na manualu. Poza tym dorzucenie dzieciaka do ubezpieczenia kosztuje i to sporo. Czasem wypożyczenie takiego autka kosztuje o wiele taniej.

Odpowiedz
Udostępnij