Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z serii rozmowy kwalifikacyjne. Wczorajsza rozmowa o pracę, sprawiła, że już całkowicie…

Z serii rozmowy kwalifikacyjne.

Wczorajsza rozmowa o pracę, sprawiła, że już całkowicie popieram obowiązek widełek finansowych na danym stanowisku podanym w ogłoszeniu o pracę.

W zeszłym tygodniu odebrałam telefon od kancelarii radców prawnych, gdzie zgłosiłam się na Asystenta Radcy. Zakres obowiązków podany w ogłoszeniu taki, że w rzeczywistości jest to całkowicie samodzielne stanowisko, jeśli wykluczyć zapis "bieżąca pomoc w sprawach zleconych przez mecenasa". Widełek finansowych nie chciano podać, przekazano mi jedynie, że są one zależne od doświadczenia, co powinno sprawić, że zaświeci mi się czerwona lampka. Ale cóż, nadzieja matką głupich, idziemy.

Odbieram nadgodziny w obecnej pracy, jadę na rozmowę. Wita mnie sekretarka, która prowadzi do pokoju mecenasów. Kobieta i mężczyzna - pomyślałam, dobry znak. Sama kancelaria wyposażona w komputery Apple'a, na biurku leży jeden z nowszych iPhonów.

Mecenasi otwierają moje CV. Podpytują się o doświadczenia, dziwią się, że pracę "w zawodzie" miałam od 2 roku studiów, pytają się skąd zmiana branży. Zachwycają się nad umiejętnościami. A to wspaniałe, a to jeszcze lepsze. A że kojarzę co to za twój Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna? Oni sami nie do końca to rozumieją, ale bardzo to się przyda! Pisanie umów najmu, dzierżawy-super! Umowy deweloperskie? Jeszcze lepiej, mało osób je kojarzy z punktu praktycznego.
Po czym przystępujemy do kwestii wynagrodzenia.

- Ile by chciała Pani zarabiać? - podaję konkretną kwotę, całkowicie dopasowaną do mojego doświadczenia i ich wymagań, które pokrywały się prawie w 100%.
- Wie Pani, my musimy mieć gwarancję, że wypracuje Pani dla nas zysk. Już mieliśmy osoby, które miały dużą wiedzę teoretyczną, ale praktycznej żadnej. - myślę sobie "oho, będzie ciekawie".
- Widzimy, że Pani ma doświadczenie i wie o czym Pani mówi, ale i tak musimy zastosować okres próbny, a po nim będziemy rozmawiać o podniesieniu stawki, proporcjonalnym do wypracowanych przez Panią zysków.
- Dobrze, a więc jaką kwotę przewidują Państwo na tym stanowisku na okresie próbnym i po.
- Możemy obecnie zaoferować minimalną krajową (1664 zł netto!), a po trzech miesiącach możemy porozmawiać o podwyżce w zależności od wypracowanych zysków.
- I jak rozumiem ta kwota to na cały etat?
- Takie obecnie mamy przewidywania.

Wbiło mnie to w fotel. W mieście, gdzie pokój wynajmuje się za około 800 zł+opłaty, oferować takie pieniądze za cały etat, było dla mnie śmieszne. Na początku mojej drogi zawodowej, kiedy byłam kompletnie zielona i wszystkiego trzeba było mnie uczyć, dostawałam więcej.

- W takim razie dziękuję za poświęcony mi czas, ale nie mogę przyjąć tej oferty. Obecnie zarabiam o wiele więcej i nie mogę zgodzić się na takie zarobki.
- Ale niech Pani to przemyśli, przedzwonimy do końca tygodnia i Pani da nam odpowiedź, bo my chcemy podjąć współpracę.

Wróciłam do domu z myślą, że zmarnowałam prawie godzinę życia, bez dojazdu, na rozmowie, gdzie szukano młodszego specjalisty z określoną, wąską wiedzą na stanowisko podpisane jako "asystent" za pieniądze dla praktykanta, bądź początkującej osoby.

I wiecie co jest najgorsze? Że jest to któraś rozmowa w moim życiu, gdzie oferowane wynagrodzenie w praktycznym aspekcie nie pozwalałoby na przeżycie w tym mieście - ba, nawet wegetować byłoby trudno.
Gdyby od razu w ogłoszeniu podano stawkę, nie marnowałabym swojego i potencjalnego pracodawcy czasu. Czasem rozmawiałam z kimś blisko godzinę, robiłam testy wiedzy, po to, aby dowiedzieć się, że oferowana stawka jest albo najniższą krajową albo niewiele od niej większa.

Szanowni Pracodawcy,
wiem, że jest wam też ciężko, a obecna polityka nie jest pro-przedsiębiorcza, ale oszczędźmy sobie fatygi i powiększcie to ogłoszenie chociaż o widełki kwotowe, które jesteście w stanie zaoferować.

praca

by Habiel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar malinowykrol
7 7

1 bardzo istotna rada na przyszłość, choć po tej rozmowie już powinnaś sobie ten mechanizm wypracować - nie aplikuj do jakichkolwiek kancelarii prawniczych. Prawnicy, jako bodaj 1 grupa zawodowa będą Ci wszystko oferować, wszystkim Cię nęcić tylko nie pieniędzmi, a równocześnie wymagać cuda na kiju. Taka optymalizacja finansowa. Bardzo, bardzo cieszę się, że się szanujesz i olałaś ich. Szkoda że w sposób bardziej dosadny nie sprowadziłaś ich na ziemię. Jesteś prawnikiem, radcą prawnym, adwokatem?

Odpowiedz
avatar Habiel
5 7

@malinowykrol: Jestem na V roku prawa. Planuję aplikację notarialną, ale nie wykluczam też radcowskiej. Także jeszcze prawnikiem nie jestem, ale mam bardzo bogate CV, bo nie lubię czekać aż ktoś mi coś poda na tacy i wolę sama zadbać o wiedzę praktyczną, a nie być teoretykiem ;)

Odpowiedz
avatar dayana
14 14

To dobrze, że w ogóle planowali płacić. Przecież jak się robi aplikację to im trzeba zapłacić za to, że można u nich pracować. Prawnicy to dziwna grupa społeczna.

Odpowiedz
avatar malinowykrol
9 9

@dayana: Skoro wymagali konkretnej wiedzy teoretycznej popartej określonym doświadczeniem, to łaski nie robili. Przecież nikt nikt kto spełnia ww. wymagania nie przyjdzie u nich pracować, bo czego ma się nauczyć, jak ma już wykonywać określone zadania...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2019 o 21:48

avatar bazienka
9 11

Jakze cie rozumiem... sama mialam kilka takich sytuacji - praca biurowa typu asystentka, na totalnym zad.piu, 1,5 godziny 2 autobusami w jedna strone. 6zl/h. - inwentaryzacja (z czasow studiow), 5zl/h ( standardem w tym czasie bylo 8+ zl/h) - aplikowalam na trenera umiejetnosci miekkich na infolinii, oferta okazala sie byc jednak na pracownika callcenter- bez stalej podstawy, tylko prowizje w sumie nie za bardzo rozumiem, po co pracodawcy tak robia- ze niby licza, ze ktos noralny podpisze umowe na krzywdzace warunki finansowe, z ktorych nie da sie wyzyc? tylko dlatego,ze poswiecil godzine na rozmowe? zawsze, jak slysze teksty, ze wynagrodzenie uzaleznione od..., nie mozemy podac itp., zapala mi sie czerwona lampka w tej historii to jeszcze bezczel, bo wymagania na specjaliste a pensja stazysty :/ rowniez jestem za wprowadzeniem obowiazkowych widelek w ogloszeniach, za granica dziala to swietnie

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@bazienka: oni wciąż tęsknią za czasami, gdy trafiali się ludzie zdesperowani ;). Ale spoko, teraz będą mieć imigrantów i też dy rydy.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@szafa: Chyba raczej autorka trafiła na idiotów. W czasach, kiedy ludzie bywali zdesperowani, bo bezrobocie przekraczało 20%, ja szukałem pracy i żaden z potencjalnych pracodawców, z którymi rozmawiałem, się nie wygłupiał z proponowaniem za pracę wymagającą wykształcenia lub doświadczenia wynagrodzenia niższego niż dwuktotność średniej krajowej (średniej, nie minimalnej, choć wtedy średnia była zbliżona do dzisiejszej minimalnej). Tylko ofert było w tym trudnym okresie mniej niż zwykle, bo jak ktoś miał dobrą posadę, to się jej trzymał.

Odpowiedz
avatar jass
10 10

Dopiero teraz popierasz ten obowiązek? Dla mnie to jest kompletnie niezrozumiałe, nie czarujmy się, wynagrodzenie to zwykle najważniejszy punkt, więc naprawdę nie pojmuję dlaczego pracodawcy wolą tracić czas obu stron zamiast od razu te widełki wpisać.

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

@jass: pewnie dlatego, ze wydaje im sie, ze potencjalny pracownik "zawola" mniej niz zalozyli lub sam zaproponuje te najnizsza krajowa :)

Odpowiedz
avatar marius
6 6

Gdybym chciał uzależniać swoją wypłatę od wypracowanego zysku, to zostałbym przedsiębiorcą/freelancerem. To normalne, że pracownik specjalistyczny przez pierwszy kwartał nie wypracowuje zysku, a drugi kwartał odrabia stratę z pierwszego kwartału. Pracownik zaczyna być zyskiem po pół roku. Wyjątkiem jest zmiana stanowiska na prawie identyczne lub/i w podobnej branży.

Odpowiedz
avatar szafa
5 7

@marius: normalne, ale nie dla naszych pracodawców. Nasi pracodawcy oczekują, że masz od razu wszystko robić świetnie i szybko, mieć doświadczenie, być dyspozycyjny, a pracować za minimalną, bo panie, ni dy rydy wincej. Normą jest, że się słyszy jęki, że "studia nic nie uczą pracowników', 'ja nie będę płacił, żeby ktoś się SZKOLIŁ, ja płacę za pracę'. A później płacz, że nie ma pracowników.

Odpowiedz
avatar malinowykrol
0 0

a tak w ogóle jak się ta historia potoczyła?

Odpowiedz
Udostępnij