Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jest taka kampania w Warszawie "Bądź życzliwym pasażerem zamiast być monsterem". Kampanię…

Jest taka kampania w Warszawie "Bądź życzliwym pasażerem zamiast być monsterem". Kampanię firmują różne potworki. Jest tam m.in. Hałaśnik Głuchawy - taki co to zakłada słuchawki na uszy i nie słyszy, że słuchawki nie działają i "umilają" czas wszystkim podróżnym.
Osobnicy ze słuchawkami doczekali się swojego potworka. Jednak jak kilka razy poprosiłam takich o ściszenie itd. to z reguły naprawdę się starali coś z muzyczką zrobić, więc w sumie spoko.

Jest jednak odmiana Hałaśnika Głuchawego (albo może to powinien być jakiś nowy potworek), która jest niereformowalna tak jak niereformowalna jest też reakcja otoczenia na takowego.

Chodzi o dzieci, albo raczej ich rodziców. Bo to chyba nie dzieci są winne temu, że zostały tak wychowane, że jedyną szansą na spokój w autobusie jest włączenie im głośnej bajeczki, muzyczki czy innej edukacyjnej pierdoły. Piszę z przekąsem o tych treściach, nie dlatego, że mam coś ogólnie do dzieci, ale dlatego, że to co jest puszczane dzieciom to najczęściej jakiś piskliwy chłam i treści typu: "myjemy rączki ram, tam tam, jemy kanapeczki ram, tam, tam" i tak w kółko zapętlone.

Mam skłonność do migren, wysokie dźwięki mnie męczą dość szybko. Są też autystycy czy ludzie po prostu zmęczeni dniem itd. Raz gdy miałam migrenę poprosiłam, by dziecku grę ściszyć. Pani zaczęła krzyczeć, że to przecież dziecko (tak dziecko, ale nie nieświadome niemowlę tylko wczesny przedszkolak), że ono inaczej nie umie i że inaczej będzie krzyczeć. Współpasażerowie stwierdzili, że skoro dziecko ma wpaść w szał, to niech lepiej już sobie głośno gra.
Nie wiem, nie sprawdzałam, ale jakiś ograniczeń wiekowych do stosowania słuchawek chyba nie ma. To co opisałam powyżej to po prostu porażka wychowawcza rodziców (żeby było jasne nie jestem przeciwniczką bajek dla dzieci na telefonie - są czasem takie sytuacje gdy może to być konieczne, ale podróż autobusem do nich według mnie nie należy, bo są tam też inni ludzie, ze swoimi problemami i należy ich szanować).

komunikacja_miejska hałas dzieci

by ~jusol
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Always_smile
21 23

Jestem matką i nic mnie bardziej nie wkurza niż robienie z dziecka idioty. Może nie zrozumie jak się powie "zaiste synu wyreguluj głośność o 73,6% ponieważ dama skarży się na męczącą migrenę", ale jak się rozmawia z dzieckiem to teksty typu "w autobusie jest dużo ludzi i nie można być głośno", czy "ciekawe czy będziesz ciszej Ty czy telefon" maluch zrozumie. Kwestia podejścia do dziecka

Odpowiedz
avatar BiAnQ
5 9

*jakiCHś ograniczeń...

Odpowiedz
avatar Monomotapa
11 13

Podczas migren mam skłonność do wymiotów - chętnie bym takiej pani dodała kolorytu na ubraniach.

Odpowiedz
avatar irulax
13 13

Zachowanie ludzi w pojazdach komunikacji zbiorowej samo w sobie jest tematem rzeką.

Odpowiedz
avatar aegerita
16 18

@ooomatko: Niczego, jeśli mają to słyszeć inni pasażerowie? Zrozum, nie jest problemem to, że dziecko słucha akurat tego czy tamtego. Jak dla mnie może sobie słuchać nawet death metalu albo instrukcji zrobienia bomby - pod warunkiem, że jest to tak ciche, że osoba dwa rzędy dalej ledwie słyszy "program". Jeśli chcesz puścić coś dziecku głośniej, są słuchawki.

Odpowiedz
avatar aegerita
14 16

Chyba najstraszniejsze jest to, że tacy (z braku lepszego określenia) "opiekunowie" często naprawdę nie potrafią dziecka uspokoić bez telefonu. Wcale nie dlatego, że dziecko jest głupie i nic nie rozumie, tylko dlatego, że tak sobie dziecko wytresowali - że jak gdzieś jedziemy, to bajka musi być; jak nie ma bajki, to oznacza złamanie rutyny, więc krzyk i płacz. Kiedyś w ramach dobrego uczynku gościłam u siebie parę z małym dzieckiem (2 lata). Już pomijam, że biedny dzieciak nie potrafił zjeść byle serka bez jakiegoś plumkania w telefonie, ale rozłożył mnie na łopatki dramat przed wyjazdem. Bo jak oni dadzą radę w samolocie (1,5h), skoro nie będzie można puścić bajki. Powiedziałam, że przecież można zabrać książeczki i zabawki i zająć młodego, na co usłyszałam zupełnie poważną odpowiedź, że dziecka w tym wieku NIE DA SIĘ zająć nieruchomymi obrazkami O_o. Po co w ogóle tacy ludzie mają dzieci, skoro nie chcą się nimi zajmować?

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 9

@aegerita: I to jest bardzo dobre pytanie!

Odpowiedz
avatar singri
2 4

@aegerita: Nie da się? Dobrze, że o tym nie wiedziałam, bo nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając smartfona ani telewizora... Sarkazm off.

Odpowiedz
avatar Eloe
3 3

@aegerita: kurła, to jak nasi rodzice sobie dawali radę?

Odpowiedz
avatar Krolon
0 0

@Eloe: Niektórzy widocznie nie dali, skoro są takie kwiatki.

Odpowiedz
avatar Allice
9 11

Kiedyś jedna youtuberka skarżyła się na filmie jak to źli nietolerancyjni ludzie chcieli żeby ściszać bajkę na telefonie w samolocie... A potem w komentarzach odpisywała że dzieciak słuchał bajki bez głosu niby... Zbiorowe omamy słuchowe

Odpowiedz
avatar irulax
3 3

Codzienny przewóz takiej ilości osób wymaga dużej koordynacji zachowań od wszystkich. Tymczasem jedna księżniczka czy księciunio potrafią utrudnić życie 50-ciu innym osobom, np. wchodzi koleś ze śmierdzącym kebsem - smród niesamowity, a Ty człowieku stoisz wraz z tłumem w korku 30 min. Albo ktoś drze papę do telefonu opowiadając historię swojego życia ze szczegółami. Ludzie, bardzo wszystkich proszę: bierzcie prysznic przed wyjściem do pracy/szkoły. Te 5 min. dłużej rano Was nie zbawi. P.S. Nie, duża ilość dezodorantu nie zastąpi prysznica.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@irulax: Widzisz, w życiu bym nie powiedziała, że kebs śmierdzi... I w życiu bym nie weszła do autobusu/sklepu/gdziekolwiek z ciepłym jedzeniem wydzielającym silny zapach... No ludzie...

Odpowiedz
Udostępnij