Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam teraz 24 lata, ze swoim (od roku) już narzeczonym jesteśmy razem…

Mam teraz 24 lata, ze swoim (od roku) już narzeczonym jesteśmy razem od ośmiu. Oboje z Oskarem bardzo realistycznie podchodzimy do życia i w wieku 21 lat postanowiliśmy wyjechać za granicę.

Nie studiowaliśmy, bo oboje wiedzieliśmy, że studia nam się nie przydadzą. Ja zapalona maniaczka robienia paznokci, on typowa złota rączka, więc chcieliśmy po prostu zarobić na dom (piękną ziemie dostałam w spadku i postanowiliśmy się wybudować) i rozkręcenie naszych biznesów.

Było ciężko, nie powiem, że nie. W polsce zostawiliśmy wszystko, rodzinę, przyjaciół, a tam jedyne co mieliśmy to siebie i nawał pracy bo chwytaliśmy się wszystkiego co się dało.

Pół roku temu wróciliśmy do Polski, stawiamy dom niedaleko mojej rodzinnej wsi (ja chciałam być niedaleko rodziny, a on chciał wyjechać z miasta).
Oboje po powrocie przeżyliśmy mały szok, połowa naszych znajomych w związkach małżeńskich, druga połowa dzieciata, a jedyne co ich łączy to klepanie biedy. Na pierwszym ognisku który zorganizowaliśmy po powrocie 3/4 osób zaproszonych przyszła z dziećmi mimo, że zaznaczaliśmy, że to nie miejsce dla nich (niedaleko jezioro, las, chłodno, a do tego dookoła nic prócz jednej altanki) ale okej, nie mój problem jak bombelek zachoruje.

Jednak to co dzieje się od tamtego czasu gdy przyznaliśmy, że lada dzień ruszają prace nad budową i ja już mam lokal (wynajmuję) na swój biznes to jakaś komedia.. kiepska komedia.

1. Koleżanka Anita, bombelek cztery lata, ojciec małego daje jej alimenty ale nie miesza się i nie poczuwa do odpowiedzialności. To, że ona wychowuje dziecko na niedorajdę to jedno (mały sam nawet nie podniesie zabawki tylko w ryk i aż mamusia poda). Anitka według facebooka pracuje jako mama na pełen etat. W praktyce ciągnie każdą zapomogę jaką może i tylko żali się, że pieniędzy nie ma.
Nic dziwnego w tym by nie było gdyby nie to, że Anitka co trzeci dzień jest u kosmetyczki, nosi drogie ubrania (i nie z ciuchlandu, bo to obrzydliwe). Ma telefon z jabłkiem z nowszych modeli, pieszo nie przejdzie 100m bo po co jak może podjechać (jeździ starym benzyniakiem, co od cholery pali).

I Anitka wpadła do mnie do rodziców ostatnio:
A: No bo wy macie tyle pieniędzy, a ja to do gara nie mam co włożyć. Może byście kupili tableta małemu,on bardzo by chciał, a mnie nie stać.
J: Słucham?
A: No wiesz, on potrzebuje do zabawy.
J: Okej, skoro nie ma zabawek to kupię mu klocki.
A: Nie, nie żadne klocki. On musi mieć tableta, ja ci pokażę jakiego.
I pokazała.. najnowszego samsunga.
Odmówiłam i teraz tylko po wsi rozpowiada jaką jestem sknerą.

2. Kolega Janusz. To nie jego imię choć powinien zmienić bo jest typowym Januszem. Pracy się brzydzi, wie najlepiej wszystko, a żyje ze swoją Basiulą od kredytu do kredytu, bombelek dosyć mały bo może z pół roku. Tym razem rozmawiał z Oskarem:
J: Słuchaj bo wiesz my byśmy chcieli, żebyś ze swoją OkrutnąZołzą zostali chrzestnymi Brajanka (niestety imię prawdziwe)
O: No nie wiem, zapytam. Musimy to przemyśleć.
J: Daj spokój, wy macie tyle kasy, co to dla was? Kupicie raz na rok jakiś telefon i będziemy kwita.
ŻE WHAAAT?!

3. Ola, lat 23 mama na pełen etat dwójki bombelków. Żyje w starej chałupinie bez bieżącej wody. Odkąd przyjechałam to zastanawiam się czy te dzieci wiedzą kto jest ich matką. Olka codziennie podrzuca je komuś innemu, a sama jest skupiona na szukaniu potencjalnego dawcy spermy. Rano po łowach, przychodzi i odbiera dzieci.
Żyje z alimentów i innych zapomóg.
O: Ty, OkrutnaZołza pożyczyłabyś mi parę stówek. Wy tacy bogaci, a ja z dwójką dzieci nie daje już rady.
J: Coś się stało? W domu coś nie tak? Wiesz, mogę poprosić Oskara żeby wpadł tam ci coś pomóc (oby nie tylko zrobić kolejne dziecko)
O: Nie nie, ale wiesz ja idę w piątek na imprezę i nie mam z kim dzieci zostawić, na opiekunkę mi trzeba.
AŻ TYLE?
J: A to mama nie zostanie?
O: Ta stara k&$#a powiedziała, że mam dorosnąć i sama zajmować się dziećmi. Ona nie rozumie, że ja to robię dla ich dobra!
J: Yyy... (konsternacja). No to ja zostanę z nimi ten jeden wieczór.
O: Ale wiesz.. ja to bym chciała jeszcze sukienkę jakąś. Wiesz, nie każda ma takiego Oskara jak ty. Inne kobiety muszą sobie inaczej radzić..
Ilość osób która zwróciła się do nas po pieniądze na wieczne nieoddanie przerosła nasze oczekiwania. Jak nie na kredyt to na tablet dla bombelka.

Nie rozumiem, skoro nie mają pieniędzy to po co żyć ponad stan? Szukałam pracownicy na recepcję (zapisywanie klientek i dobieranie telefonów, czasem dwa razy dziennie zmyć podłogę) to ŻADNA z dziewczyn które wyciągały ręce po kasę nie chciała. Sprzątać nie będą, a już na pewno nie za 2 tysiące złotych.. Może to i mało ale za posiedzenie 5h na tyłku? (stwierdziłam, że rano i wieczorem sama dam rade, tylko od 12 do max 17 potrzebuje kogoś na zapisywanie).

Nie po to wyjechaliśmy za granice i nie po to harowałam za pięciu żeby teraz rozdawać ciężko zarobione pieniądze. Serio, dlaczego każdy ma przeczucie, że MUSIMY pomóc?
Teraz czekam aż rozniesie się, że pożyczyłam pieniądze Aśce... Matce małej dziewczynki której mąż zginął w wypadku(tysiąc złotych na zakupy dla małej i rachunki). Aśka mając na głowie roczne dziecko podziękowała mi za możliwość pracy i pierwszy tysiąc mi odpracuje, a ja zaoferowałam, że moja teściowa czasem może popilnować małej.

Da się? Da się, tylko trzeba chcieć.

odmęty polski

by ~OkrutnaZolza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
36 36

Jeśli dla kogoś "chrzestny" to taki "wujek od drogich prezentów" to nie powinien chrzcić dziecka w ogóle, bo wyraźnie nie ogarnia, o co w tym wszystkim chodzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 21

Zacznij rozgłaszać że w ciąży jesteś.Zaraz się odezwą oburzeni-takie bogate a dzieciaka zrobili żeby pińcet plus dostać.

Odpowiedz
avatar dyndns
-3 29

Elektorat Pisu

Odpowiedz
avatar MrSpook
10 10

@dyndns: PiSu nie było i tacy ludzie niestety tak, moi rodzice jeździli do Niemiec się dorabiać w latach 90tych na handlu ciuchami sportowymi, które się wtedy pojawiły.Mentalność dziedziczona. Potem tacy sąsiedzi przychodzili na żebry, ale, żeby odpracować to ni chooja, rodzice potrzebowali pracowników do sklepów. 500+ wtedy nie było. Choooja rodziców obchodziła opinia leniwego bydła na wiosce. Ojciec musiał w żołnierskich słowach im tłumaczyć gdzie jest jego miejsce.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 1

@MrSpook: Nie było PiSu, było PC, ZChN i tym podobne g...

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

@dyndns: Przedwyborcze trollowanie na Piekielnych? Serio?

Odpowiedz
avatar Ursueal
15 17

2000 za 5 godzin, czyli 3200 netto za pełen etat? Tyle się w niektórych zawodach kwalifikowanych nie zarabia po 10 latach pracy, a ktoś naprawdę kręcił nosem za recepcję i mycie podłogi?

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 5

@Ursueal: Nie jest powiedziane, że netto. Tutaj pracodawcy w historiach raczej podają kwoty brutto.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
10 10

@Ohboy: Nawet 3200 brutto za pełen etat na portierni, to i tak dużo. Dla porównania 3500-4000 brutto zarabia początkujący kierowca z kat C, bez E.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@rodzynek2: Ale ja nie oceniam, czy dużo, czy mało. Punkt widzenia zależy w tej sytuacji od punktu siedzenia.

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
30 30

aj autorko droga. Miałaś taką dobrą okazję, żeby powiedzieć: - "Znam cię od wielu lat, ale o pomoc prosisz po raz pierwszy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zaprosiłeś mnie na kawę. Nie potrzebowałeś mej przyjaźni. A teraz przychodzisz do mnie: „Okrutnazolzo, sprawiedliwości”. Ale nie prosisz z szacunkiem..." i nie skorzystałaś :D

Odpowiedz
avatar Meliana
11 13

@antyalergiczka: A potem bach! koński łeb do łóżka xD

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 8

@antyalergiczka: A to nie małżonek Oskar powinien był wygłosić ten tekst?

Odpowiedz
avatar jatonieja
-2 14

I po co było wracać... ja liczę na rychły wyjazd. Nie stać mnie na życie w PL.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
15 19

@Tajemnica_17: Ale jest coś takiego jak wyrażenia potoczne, slang itp. itd. Jest też coś takiego jak przypier****nie do czegoś jak się nie ma nic mądrego do powiedzenia czy napisania, bombelku...

Odpowiedz
avatar Monomotapa
16 20

@Iceman1973: maDka triggered

Odpowiedz
avatar Mavra
7 11

@Tajemnica_17: Ty tak poważnie? Słowo bombelek jak najbardziej istnieje. Polecam google.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-3 9

@Mavra: jest bąbelek. To co wy piszecie to źle napisane słowo. Iceman1973 - wzajemnie.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-1 7

@Monomotapa: Jestem "maDką" bo zwróciłam uwagę na poprawne nazewnictwo? Chyba nawet w waszym języku definicja tego słowa jest inna.

Odpowiedz
avatar irulax
10 12

To mnie własnie drażni: wszechobecna zawiść. I brak przekonania, że pieniądze biorą się z pracy. Nawet więcej, kto ciężko pracuje jest frajerem, bo pieniądze biorą się z "kombinowania". Może w dużych mniej widać zjawisko zawiści, plotowania - ludzie zwyczajnie się nie znają. A na wsiach to dopiero jazda jest. A w niedzielę: garniturek i do kościółka.

Odpowiedz
avatar Armagedon
14 44

Ostatnio społeczność Piekielnych przerażająco bezkrytyczna się zrobiła i mało dociekliwa. Z logiką też coś nie za bardzo. Udają, że wierzą w pozmyślane bzdety, bo pewnie lepiej komentować cokolwiek, niż nic. Droga Autorko. Może i tyrałaś przez trzy lata z narzeczonym na saksach. Może i przywiozłaś kupę szmalu za pazuchą. Może nawet i dom zamierzasz budować. Może... A może to tylko twój nieziszczony sen o potędze? Prędzej to drugie. Nigdy nie wierzę w przechwałki pod tytułem "jaka ja ogarnięta i wspaniała, a CAŁA RESZTA to roszczeniowe darmozjady, pasożyty i bomisie czyhające na mój nowobogacki majunt". WSZYSCY twoi znajomi bidę klepią, robotą się brzydzą, za to dmuchają się na potęgę, produkują dzieci ślubne i nieślubne czekając zmiłowania bożego i sponsoringu. Twojego, oczywiście. I wszyscy doskonale wiedzą czego żądać, żeby było jak najdrożej. Przyjechała bogaczka, to tłum się rzucił, żeby ją wydoić, sądząc, naturalnie, że to się na pewno uda. A wszyscy tak zdurnieli w ciągu trzech lat twojej nieobecności, bo wcześniej to byli zupełnie normalni, fajni ludzie. No musieli być, skoro się z nimi kumplowałaś. A może to w ogóle jakaś patologiczna okolica i tylko ty jedna odbiłaś się od dna? 1. Koleżanka Anitka to chyba dziecko rodziła jeszcze PRZED twoim wyjazdem, skoro mały ma już 4 lata? I powiadasz, że z alimentów i "zapomóg" żyje jak królowa, szasta kasą na kosmetyczki, ciuchy, srajfony i paliwo, ale na tableta dla małego szkoda jej pieniążka. Do ciebie przyszła, żeby przyoszczędzić na kolejny, markowy łach. Ubawiłam się setnie. Legendy o beneficjentach-bogaczach dobre były ze sześć lat temu. Dziś każdy trzeźwo myślący człowiek wie jakie to wypasione "zapomogi" proponuje OPS. 2. Kolega Janusz pracy nie tyka, ale żyje od kredytu do kredytu. Ciekawe z czego je spłaca? Basiula na niego zaiwania mając półroczne dziecko w domu? Ciekawe za co zamierzają te chrzciny wyprawić? Za kolejny kredyt? I tak sobie z góry zażądali co rok (na urodziny bombelka, rozumiem) nowego telefonu? No, rodzice zupełnie bez polotu. Wyżej telefonu ich wyobraźnia nie sięga? 3. Panna Ola Puszczalska, lat 23. Zważywszy, że dzieci ma dwoje, a ciąża trwa 9 miesięcy na ogół, chyba puszczała się ostro jeszcze przed twoim wyjazdem? Nie wiedziałaś o tym? Co noc poluje na dawcę spermy, znaczy, pragnie kolejnego bachora? Aha, o 500+ jej chodzi! I o alimenty, zapewne, bo z tego żyje. A przyszłego tatusia szuka po imprezach? Nie lepiej było jej poradzić, żeby się zatrudniła w agencji, skoro tak lubi tę robotę? Nie musiałaby liczyć na "zapomogi", miałaby na opiekunki i "wyjściowe" kiecki. A ty, zamiast ukierunkować ją "biznesowo", deklarujesz nocną wartę przy dzieciach, żeby mogła podczas imprezy zmajstrować kolejne. A ona żąda w tym celu kasy na nową kieckę. Przeeeestań. 5. No i jeden okruch złota w tonie gówna. Pani Asia. Za karę, że taka normalna i pracowita - los odebrał jej męża. Powinna być na wychowawczym. Dziecko powinno mieć rentę po ojcu, 500+ i inne zasiłki. Ale pewnie właśnie ona tego wszystkiego nie ma. Pewnie wcześniej też nie pracowała, a mąż zasuwał na czarno. Ale jej śmiało można pożyczyć tysiaka, bo tylko ona jedna nie przyleciała po pieniądz, a po pracę. Nikt inny z całej wiochy jej nie chciał (pracy, znaczy), bo za ciężka i mało płatna. GŁODOWE dwa tysie za 5 godzin dniówki. Swoją drogą, ciekawe gdzie ten zakład? Bo już to widzę jak wsiowe baby latają gremialnie na hybrydowy manicure. Na sól do śledzia byś nie zarobiła, a nie na czynsz i wypasioną pensję dla pracownika. No i jeszcze coś na zakończenie. "...stawiamy dom niedaleko mojej rodzinnej wsi (ja chciałam być niedaleko rodziny, a on chciał wyjechać z miasta)." Rozumiem, że wybraliście lokalizację w pobliżu twojej wiochy? A nie było czasem tak, że "i tak" nie mieliście wyboru, bo "piękną ziemię dostałaś w spadku"? Czyli "i tak" musielibyście budować tam, a nie gdzie indziej?

Odpowiedz
avatar irulax
-2 20

@Armagedon: Historia zapewne podkoloryzowana, ale pod kątem opisywanych ludzi zupełnie wiarygodna. Właściwie wszystkie przypadki mógłbym znaleźć w swojej (licznej) rodzinie. Tego typu rzeczy dzieją się w okolicach miasteczek powiatowych z dala od większych metropolii np. okolice Dęblina, Puław... Ludzie budowali się tam, ponieważ były liczne miejscowe zakłady dające zatrudnienie. Obecnie trzeba ciężko tyrać za najniższą krajową, albo wyjechać do pracy za granicę, albo dojeżdżać codziennie do Warszawy po 100 km w jedną stronę. Jeżeli masz darmowy dach nad głową np. u emerytowanych rodziców + jakieś socjale, praca za najniższą krajową może być zupełnie nieopłacalna. Historia 1-2 100% zgodności. P.S. A co Cię obchodzi jak Autorka weszła w posiadanie działki budowlanej? Jest to treścią opowieści? Ze skarbówki jesteś? Szukasz porady?

Odpowiedz
avatar digi51
14 24

@Armagedon: Pięknie wypunktowane, odniosę się tylko do tego, dlaczego takie bieda-wymysły są takie lubiane obecnie. Przecież tu nie chodzi o to, że historia jest dobra i sensowna (prawdziwości i tak nikt nie zweryfikuje), tylko na ile modny temat porusza i po której stronie barykady się opowiada. Schemat typu: zapierniczam jak osioł, ale się dorobiłam, a moimi roszczeniowi znajomi tylko dzieci robią i zasiłki pobierają, no i oczywiście mi zazdroszczą to nihil novi na tej stronie, szczególnie od czasu wprowadzeni 500+ to niemalże gwarant głównej i poklasku ze strony oburzonych, bezdzietnych singli pracujących za 5 koła w korporacji i przekonanych, że od tej zajebistej pensji płacą podatek finansujący pół kraju.

Odpowiedz
avatar irulax
-1 11

@digi51: Nie pięknie wypunktowane, ale wypunktowane zgodnie z Waszymi wyobrażeniami. Ad1. Jeżeli kobieta mieszka u rodziców (nie płaci za wynajem, michę itp.) ma na czysto: 500 zł (sławetne 500+) + 500 zł (tyle powiedzmy alimentów) + 300 zł (np. wartość zapomogi). Przyznajcie, komu z Was pracujących normalnie zostaje 1300 zł mies. na wydatki po odliczeniu: wynajmu/kredytu, czynszów/opłat, wyżywienia, dojazdu do pracy? Wystarczy, że trochę poczaruje przed rodziną. Po co ma tyrać za 1600(?) zł miesięcznie + dojazdy? Ad2. Dokładnie tak żyje daleka część mojej rodziny. Dwoje (teraz już starszych) dzieci, dom z gospodarstwem po rodzicach, kobieta pracuje w budżetówce, facet "kombinuje". Pożyczają od kogo się da: banków, prywatnych ludzi, proboszcza nawet, biorą zaliczkę za robotę i nie oddają, spłacają długi kolejnymi kredytami. Jeszcze chwila a ich zlicytują. Też mi powiecie, że sobie wymyśliłem? Słyszeliście np. jak potrafią byli pracownicy dawnych PGRów.? Napisz mi jeszcze, że to co piszę jest nieprawdą, ponieważ zrobiłem błąd ortograficzny.

Odpowiedz
avatar Balbina
9 11

@irulax: Syn mojej znajomej nabrał kredytów i w banku i w parabankach. Zrobił to w niecałe pół roku. Żadnej historii kredytowej nie miał,pracował w tym czasie ze dwa razy po dwa miesiące.Wszystko przeputał.Nie konkretnego nie zakupił. 21 lat-30 tys. Można?

Odpowiedz
avatar irulax
0 6

@Balbina: O tym właśnie piszę. Dużo ludzi na wsiach nie nadąża za zmianami. Małe gospodarstwa rolne stają się nierentowne, zostaje słabo opłacana praca, dalekie dojazdy lub emigracja. Wioski wyludniają się. Bardzo często zostają takie właśnie sieroty życiowe. Ale, domy bez kredytu, zarejestrowani w KRUSie, rodzice z emeryturami dziecka nie wygonią. Mają niskie koszty życia, wystarczy jakiś zasiłek + dorobienie na czarno.

Odpowiedz
avatar digi51
7 15

@irulax: To, że coś jest możliwe jeszcze nie znaczy, że jest prawdopodobne, a to, że w jednej historii występuje kilka nieprawdopodobnych sytuacji czyni całą historię bardzo nieprawdopodobną, szczególnie dodając do tego naiwną schematyczność (mądra i pracowita autorka, która w młodym wieku odniosła nieprawdopodobny sukces zawodowo-finansowy vs. niezaradni, ubodzy umysłowo znajomi żyjący z zasiłków i żerujący na bogatych znajomych). Oczywiście opowiadają bardzo chętnie o żałości swojego życia, no bo zakładam, że tak inteligentna osoba jak autorka nie uwierzyłaby w wiejskie ploty ani nie opisywała swoich domysłów, tylko wie wszystko, co pisze z pierwszej ręki. Na koniec niczym Robin Hood oferuje jedynej pozytywnej bohaterce tej opowieści dobrze płatną pracę przy robieniu niczego, bo prowadząc wiejski salonik manicure potrzebna jej recepcjonistka niczym w wielkim, modnym salonie w mieście wojewódzkim. Żadna z tych sytuacji nie jest niemożliwa, ale historia jest naciągnięta jak guma w majtach, żeby móc błysnąć namiastką sukcesu na tle wieśniackich znajomych. Moim zdaniem pierwsza sytuacja mogła mie O miejsce (ognisko) i była podwaliną do reszty historii. Ot, państwo przyjechali zza granicy na stare śmieci, ale zamiast zabawowego towarzystwa, które opuścili kilka lat temu mają do czynienia z dzieciatymi znajomymi, którzy nie palą się do już do wspólnego chlania jak za dawnych lat.

Odpowiedz
avatar irulax
2 6

@digi51: Mamy tylko słowa Autorki, z jej punktu widzenia, raczej podkolorowane, więc nie mogę w 100% powiedzieć, że są prawdziwe. Jednak sądzę, że główne założenia opowieści mogą być prawdziwe. Pochodzę ze wsi niedaleko Warszawy, mam bardzo liczną dalszą rodzinę - porównując z nimi, nie ma w tej historii nic nieprawdopodobnego (poza wyliczaniem dat urodzeń dzieci). Ludzie wyjeżdżają z założeniem zarobienia wkładu we własny interes. Ciężko pracują, odkładając jak najwięcej, następnie wracają i starają się rozwinąć coś własnego. Można kupić/dostać działkę budowlaną niedaleko np. gminy. Salon(?) otworzyć już wynajętym lokalu w gminie (nigdzie nie napisała lokalizacji). We wsi gdzie mieszkają moi rodzice są 3 (słownie: trzy) saloniki w odległości 1 km od siebie. Stanowisko pracy "recepcjonistka" może być trochę na wyrost. Raczej "dziewczyna" od wszystkiego. To może być niemiłym zaskoczeniem, np. dla osób niezamożnych, że oni osiągnęli założony cel a po powrocie zastali wszystko po staremu. Odnośnie informacji, plotek: na wsiach mają potężną siłę, wierz mi: potężną.

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@irulax: Słuchaj, ja naprawdę nie twierdzę, że ta historia jest niemożliwa. Nawet ten wiejski salonik cieszący się taką popularnością, że autorkę stać na płacenie 2tys pracownikowi (czyli, żeby TYLKO zapłacić pracownikowi musi obrobić jakieś 30 klientek, znajdź na wsi 30 kobiet, które chodzą w miarę regularnie na paznokcie do kosmetyczki)nie jest niemożliwy. Ja nawet jestem skłonna uwierzyć w to, że autorka się jako tako dorobiła, ba, nawet uwierzę, że ktoś poprosił ją o wsparcie finansowe. Ale w całość w takiej formie nie wierzę i tyle. Nie dowiemy się nigdy jaka jest prawda, mnie po prostu razi o oczach to stawianie siebie na piedestale, a znajomych w jak najgorszym świetle. A plotki wszędzie mają potężną siłę ;) Tylko ludzie nieco bardziej inteligentni nie biorą ich za pewnik, a już na pewno nie czynią z nich podstawy do rzucania znajomych na pożarcie obcym w necie.

Odpowiedz
avatar irulax
3 5

@digi51: Nie bardzo się na sprawach fryzjersko-kosmetycznych znam, ale mówię prawdę: na naszej wsi (spora, ale nie ma praw miejskich) są trzy saloniki fryzjerskie. Od lat i się jakoś utrzymują. Policzmy: załóżmy, że "recepcjonistka" zarobi 1500 zł na rękę (2000 zł brutto)/20 dni w miesiącu/5 godzin dziennie = 15 zł/godz. Stawka realna. Jeżeli jeszcze dostanie 500+ i jakieś dodatki z MOPSU. To już źle nie jest. Szczególnie gdy mieszkasz na miejscu, nie wydajesz na dojazdy, wynajem itp. Gospodarstwo domowe prowadzisz wspólnie z dziadkami. Nie masz kredytu hipotecznego. Nie wiem czy mi zostaje więcej po potrąceniu wszystkich kosztów. --- Odnośnie rentowności: nie wiem co planuje Autorka. Może ma jakiś pomysł na biznes? Zresztą powtarzam, nigdzie nie pisze, że salonik otworzy w miejscu zamieszkania, czyli na wsi. Działkę budowlaną można już znaleźć od 60 tys. Koszty utrzymania poza aglomeracjami są znacznie niższe. --- Autorka nigdzie nie pisze, że jest "bizneswoman" i zarobiła na Merca + futro z drogiego zwierza. Może się zwyczajnie dziwi, że ktoś może zaiwaniać ciężko, mieć pomysł na życie a inny woli wegetować beztrosko od pierwszego do pierwszego. Za to mieć jabłkowy telefon w kredycie.

Odpowiedz
avatar digi51
8 8

@irulax: Po pierwsze nigdzie nie napisałam, że autorka twierdzi, że jest rasową bizneswoman i szczerze to raczej zakładam, że salon już działa, bo nikt normalny nie szuka sobie pracownika salonu kosmetycznego, kiedy ten nawet jeszcze nie istnieje, nie ma stabilnej klienteli, a dopóki takiej nie będzie miał to nawet takiego pracownika nie potrzebuje. Mało tego - niewielkie saloniki w ogóle nie potrzebują takiego pracownika, bo fryzjerki i kosmetyczki wolą więcej zarobić i same zamieść podłogę po pracy i odebrać kilka telefonów dziennie. Autorka ma 24 lata, śmiem twierdzić, że nie ma pojęcia o prowadzeniu jakiegokolwiek biznesu, a to, że kiedyś będzie tak rozchwytywana, że będzie potrzebowała dziewczyny do pomocy to raczej jej pobożne życzenia. Daj jej Boże, ale to będzie raczej za kilka ładnych lat. I to nie jest kwestia lokalizacji, bo może nawet ma lokalizację, gdzie jest duże zapotrzebowanie na usługi kosmetyczne, a konkurencja żadna. Tylko, że ona nie jest kosmetyczką, a panią, która lubi robić paznokcie. To nie te czasy, że kosmetyczka to karyna-samouk, bo takie robią pazury po domach na czarno za pół ceny, a kobiety jeśli nie po studiach z kosmetologii to kilkudziesięciu kursach, bo wielu zabiegów, na które jest zapotrzebowanie wręcz nie wolno wykonywać bez odpowiednich certyfikatów. Z samych paznokci to można sobie dorobić na waciki po godzinach. Nawet w dużym mieście.

Odpowiedz
avatar irulax
1 5

@digi51: Może masz rację, może nie ma zielonego pojęcia na co się porwała. Jednak zaryzykowała swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi i otworzyła własny biznes. Może nawet zbankrutuje - nie wiem. Niektórzy uczą się biznesu/ekonomii na wyższych uczelniach, inni na własnych błędach. Odważyła się na podjęcie ryzyka. Gdyby poczytała Wasze posty pod historią, pewnie poszłaby kasę przepić, bo i tak się nie uda. Kursy można dorobić, kto wie czy jakichś certyfikatów nie przywiozła. A może właśnie po to potrzebuje pomocy w swoim zakładzie, bo sama nie ogarnia reszty obowiązków. Do sprzątania, mycia bambetli nie potrzeba żadnych kursów. Chciałbym aby jej się udało. Tylko obawiam się brutalnego zderzenia z rzeczywistością w odniesieniu do prowadzenia biznesu w UK a u nas. Edycja: P.S. Czytałem nieuważnie czy historia została uzupełniona szczegółami?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2019 o 20:00

avatar xlendi
8 8

@Armagedon: Dokladnie to samo mi przyszlo do glowy gdy doszlam do spadkowej ziemi;) Tez mi sie wydaje, ze to podpucha - cala wies nieudacznikow i meneli? Na pewno zdarzaja sie takie sytuacje i sa tacy ludzie, ale nie chce mi sie wierzyc, ze chodza stadami. 2 tysiace za zapisywanie na manicure w niepelnym wymiarze? To ile manicurzystka w Polsce zarabia? 40k miesiecznie?

Odpowiedz
avatar pusia
8 8

@irulax: przede wszystkim otwierając salon w którym będzie robić paznokcie (zakładam, że zabiegów kosmetycznych nie będzie wykonywać, bo jak sama przyznała nie ma wykształcenia), nie mając stałej klienteli, nie ma praktycznie szans na takie zarobki, żeby móc utrzymywać salon i pracownika z taką pensją. Wiele kobiet otwiera salon, dopiero po kilku latach szkolenia się, robienia paznokci za pół darmo i zbierania klientek, które zadowolone z efektów, będą skłonne pójść za nią i płacić więcej w gabinecie. To, że autorka historii, po 3 latach za granicą ma środki, na budowę domu i utrzymanie salonu (licząc się z tym, że w biznesie może być ciężki czas bez klientek), jest tak nieprawdopodobne, że w całości ta historia brzmi wręcz śmiesznie.

Odpowiedz
avatar irulax
0 2

@pusia: Też nie sądzę, aby z samych własnych środków bez żadnej pomocy finansowo dali radę. Jeżeli nawet założę, że parze udało się zaoszczędzić w trzy lata, pracując za granicą, 100 tys. zł i dostała dodatkowo działkę w prezencie - to jednak stan surowy zamknięty samego domu raczej przekroczy 150 tys. zł. Być może czegoś nie mówi np. oprócz samej działki dostali również bonus od rodziców, chociażby 20 tys. Może coś jeszcze zebrali z wesela. Może dostali więcej działek i część sprzedali. Też się zdarza na wsiach, gdzie rodzice dzielą ziemię pomiędzy dzieci. --- Obstawiam jednak, że wszystko po trochu. Pościągali kapitał z różnych stron, ruszyli z budową a dokończenie planują z pieniędzy banku. W międzyczasie jedno do roboty - drugie swój biznes. Przynajmniej taki plan wydaje się realny. Okolica gdzie mieszkają moi rodzice też się mocno rozbudowuje, mimo ponoć niskich dochodów samych mieszkańców. Za obrębem miast nie znajdziesz już typowych gospodarstw z kupą obornika pośrodku podwórza oraz stadem kur. ---- Odnośnie samego salonu, jestem ciekaw co wymyśliła Autorka - o ile to oczywiście nie jest blaga.

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@irulax: "Gdyby poczytała Wasze posty pod historią, pewnie poszłaby kasę przepić, bo i tak się nie uda." - a jak ma się udać, skoro zamiast najpierw wygenerować przychody generuje się w pierwszej kolejności zbędne koszta? Nie trzeba być ani doświadczonym rekinem biznesu ani geniuszem ekonomii, a przeciętnie inteligentnym człowiekiem, żeby to ogarnąć. Zresztą zabrnęliśmy zbyt daleko w domysłach, ja jestem zdania, że i ten salon i stanowisko recepcjonistki sobie wymyśliła tylko po to, aby postawić się w lepszym świetle, a i tak nie dowiemy się jaka jest prawda.

Odpowiedz
avatar irulax
-1 1

@digi51: Sorki za to domniemane wesele, zmęczony już jestem. Nadal twierdzę, że niekoniecznie. Chociaż po namyśle - raczej nie mówi wszystkiego. Zgromadzili jakiś kapitał, "bujnęli" robotę a co wyjdzie dalej nie wiadomo. A posadą recepcjonistki raczej wygląda jak przysłowiowa "przyszłościowa praca w młodym dynamicznym zespole", czyli w przetłumaczeniu na nasze: dziewczyna od wszystkiego. ---- Odbiegając odrobinę od tematu, widzę sporo fajnych domków pobudowanych przez ludzi wywodzących się z niezbyt zamożnych rodzin. Część znam osobiście jeszcze ze szkoły podstawowej. Wiem, że raczej dużo kasy od rodziców nie dostali. Z wykształceniem też nie błyszczą, więc jednak jakoś się da. Chociaż, jak słusznie wspomniałaś, prawdy raczej się nie dowiemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Armagedon: Armagedon, z jakiej czesci Polski jestes? Bo ja takie historie slysze od kolezanek z okolic Lublina i podkarpacia. Osobiscie pochodze z woj slaskiego z malego miasta, otoczonego wioskami i tam na wsiach jest zupelnie inaczej. Tak zupelnie szczerze to pare moich kolezanek, ktore zostaly na wsiach o wiele lepiej finansowo wyszly na tym niz ja bo rodzice dali dzialki, budowali sie bardzo wczesnie, szybko pracowaly a poznien studia zaoczne). A ja chcialam uciec jak najdalej do wielkiego miasta i roznie sie uklada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@irulax: Wyjedz zagranice to zobaczysz, że w 3 lata dwie osoby oszczedzajac na wszystkim zarobia na dom bez problemu. Jestem zagranica 5 lat, pracuje za srednia krajowa, jezdze na wycieczki zagraniczne, kupuje to na co mam ochote a mimo to zaoszczedzilam kwote ok 100tys zlotych wiec co to za problem dla dwoch osob zyjac za minimum. Co do salonu to tez moze sie oplacac, w mojej rodzinnej okolicy to dziewczyny ze wsi byly zawsze lepiej umalowane i ubrane niz tzw miastowe. Sama jak odwiedzam rodzine to jezdze do wiejskiej fryzjerki bo lepiej mi uklada wlosy niz te wszystkie luksusowe fryzjerki w salonach.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
-2 4

@digi51: Mam wrażenie, że niektórzy myślą, że na polskich wsiach do tej pory mieszkają same babinki przewalające gnój widłami. W mojej rodzinnej wsi (prawie 2000 mieszkańców) większość młodych kobiet regularnie chodzi do kosmetyczki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@Hatsumimi: Chyba zalezy skad kto pochodzi. We wschodniej Polsce na wsi jest bieda, ale na moim terenie na wsiach buduja sie bogaci.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@Hatsumimi: nie wiem, kto tak uważa, ja nie, ale gęstość zaludnienia na wsi jest znacznie mniejsza niż w mieście. Powiedzmy, że przeciętnie ludność wsi odpowiada kilku blokom mieszkalnym w dużym mieście. To teraz zapytaj osiedlowej manicurzystki z dużego miasta czy stać ją na etat recepcjonistki. Bo sądzę, że znakomita większość by ten pomysł wyśmiała. Znam 2 salony posiadające recepcjonistkę. W jednym praracuje 7 kosmetyczek, w drugim recepcjonistka także sprząta po zamknięciu salonu i jest to fryzjer i kosmetyka w jednym. Aha, oczywiście w obzdwu przypadkach zakres usług jest "trochę" większy niż "robienie paznokci".

Odpowiedz
avatar irulax
-1 1

@digi51: Tak, ale zwróć również uwagę, że koszt wynajmu lokalu może być znacznie mniejszy, może nie być konkurencji itp. Druga sprawa, klientki mogę do niej przyjeżdżać nawet z odległości 10 km - jeżeli zakład jest w miejscowości gminnej i przesiadkowej. Gdybym ja otwierał taki przybytek, dogadał bym się z kimś i otworzył usługi fryzjerskie, kosmetyczne lub/i "jakieś tam babskie" pod jednym dachem. Fryzjerek bez kasy może być dostatek. Zawsze z kimś można spółkę zawiązać. W dużych miastach łatwo się otwiera działalność ale finansowanie musisz mieć znacznie wyższe. Ta recepcjonistka spać nie daje. :)

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@irulax: A nie daje! Ja biorę wszystko pod uwagę, i tańsze koszta utrzymania salonu, i brak konkurencji w promieniu nawet 30km, ale ten etat jest po prostu ZBĘDNY i nie wierzę, że młody przedsiębiorca na dorobku wydaje 2tys na coś, co jest absolutnie zbędne. Chyba, że jest niepełnosprytny.

Odpowiedz
avatar Balbina
-2 2

@digi51: Robię paznokcie u pani w domu.60 zł Ma ful klientek.Po 7-8 szt daje to dziennie ok 400-500. Ma obłożenie takie że z miesięcznym wyprzedzeniem trzeba się zapisywać. Tydzień-2500,miesiąc to już sobie policz. Oczywiście że musi zakupić produkty do pracy ale to nie co miesiąc.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Balbina: jeżeli ma 7-8 klientek dziennie to ma też mniej więcej tyle samo telefonów dziennie. Serio potrzeba recepcjonistki do odebrania nawet 20 telefonów dziennie? Już pomijając fakt, że w Twoich wyliczeniach koszta prowadzenia działalności to pies, a przychody obliczasz jak dla działalności ze stabilną klientelą, której nie osiąga się po kilku miesiącach, a raczej po kilku latach. Aha, jeżeli jest w stanie w normalnym wymiarze godzin pracy obronić 8 klientek to nie sądzę, aby te klientki jeszcze wróciły.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Balbina: w komentarzu wyżej miałam na myśli oczywiście 10, nie 20 telefonów :)

Odpowiedz
avatar TakNaSzybko
3 3

@nursetka: Gdzie ty masz taką średnią krajową, że 100 tysięcy złotych odkładasz tak od niechcenia? Mieszkam w Londynie, więc obliczenia "na szybko" zrobię na podstawie teggo miejsca. Do w miarę swobodnego życia, bez przesadnego przejmowania się kasą ale i bez szaleństw, potrzebuję ok. 1000 funtów miesięcznie. Do całkowitej swobody zakupowej i zagranicznych wycieczek potrzebowałabym ok. 2 tysięcy miesięcznie. Co ważne nie płacę żadnych rachunków - moje koszty to wyłącznie jedzenie (nie ukrywam, dobrej jakości = droższe), ubrania, transport itp. Koszt wynajmu mieszkania, nawet maleńkiego, to min. 1000 funtów miesięcznie. Łącznie swobodne życie dla jednej osoby to ok. 3 tys/miesięcznie = 36 tys/rocznie Teraz weźmy 100 tys zł = 20-22 tys funtów odkładane od tak! Łącznie otrzymujemy kwotę w granicach powiedzmy 55-60 TYSIĘCY ROCZNIE! W dolarach czy euro będziemy mówić o jeszcze większych sumach. W Anglii średnia wynosi 27 tys/rok, w Niemczech obecnie to ok. 42 tys/rok, USA - 21 tys/rok (sekcja restauracyjna). Przy czym pamiętajmy, że ktoś kto świeżo przyjechał "na dorobek" zarabia raczej minimalną niż średnią. Dojście do wyższych zarobków wymaga zazwyczaj czasu...

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Armagedon: Popieram. Ta historia to bzdura. Wszystko wypunktowałaś, od siebie dodam, że w tego typu historyjkach charakterystyczne jest to, iż autorzy z zadziwiającą precyzją wymieniają jakie dochody mają opisani przez nich delikwenci. W szczegółach wiedzą z jakich konkretnie zasiłków korzystają, kto komu i ile płaci alimentów, kto, jak, gdzie i ile zarabia, gdzie i jak i za ile pracuje na czarno, a nawet kto, ile i jakie ma kredyty! Skąd ona to wszystko tak szczegółowo o każdym wie? Takie opisy to typowe znamiona fejkowej historyjki. Autor/ka fejków czuje się zmuszona do opisywania takich nieprawdopodobnych detali po to, aby na tym tle pokazać siebie jako postać wyjątkową, bo przecież nic nie pogrąży bardziej bohaterów takiej opowiastki, niż opisanie z jakich to niezliczonych zasiłków/zapomóg oni rzekomo korzystają - tak jakby zapomogi można sobie było wybierać z menu jak dania w restauracji - po prostu idziesz do MOPSU i "ciągniesz każde zapomogi". Już się przekonałam, że ilekroć ktoś zaczyna wyliczać połowie wsi/dzielnicy kto, ile i z czego czerpie dochody - okraszone wyrazami oburzenia i wzgardy, zwieńczone konstatacją, iż "ja to jestem inna, lepsza od tego motłochu" - to mamy znak rozpoznawczy fejka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2019 o 1:43

avatar bazienka
-1 1

@Armagedon: jedyny racjonalny argument to ten o "wybieraniu" sobie miejsca i "marzeniach" dostali w spadku ziemie w konkretnej lokalizacji i musieliby albo sprzedac i kupic gdzie indziej, albo budowac sie tam, a nie "ja chciaam blisko rodziny a maz nie w miescie" i tak, niestety Asia mogla miec meza robiacego na czarno (albo rolnika?), sama tez mogla pracowac na czarnucha i zostac zwolniona jak ciaza przeszkdzala wykonyac obowiazki, w przeciwnym razie ona mialaby rente po mezu, a dziecko po ojcu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@TakNaSzybko: Odlozylam 100tysiecy w 5 lat i nie odniechcenia, po prostu odkladalam co miesiac ustalana kwote i tych pieniedzy nie ruszalam. Mieszkam w Londynie i mam 27tysiecy na rok plus czasem dorabiam overtime. Odrazu tyle mialam po przyjezdzie ale pracuje w NHS. Wydaje ok 5tysiecy rocznie na podroze ok 1000funtow na wynajem plus rachunki miesieczne a reszta na to co chce z tym, ze nie oszczedzam na wszystkim ale tez nie sa mi potrzebne luksusy. Teraz pomysl o dwoch osobach, ktore pracuja za minimalna i maja tyle co ja razem a podatek minimalny. Dwie osoby, ktore przyjechaly tylko zarobic, mieszkaja w tanim pokoju, zyja na minimum i co nie odloza 1000funtow co miesiac? Czyli w 2 lata spokojnie 20000funtow na czysto? Nie porownuj zycia na wyzszym poziomie w Londynie z kims kto chce szybko sie dorobic i oszczedza na wszystkim.

Odpowiedz
avatar pusia
14 20

To fajni znajomi, patrząc na to, że ta ma dwoje dzieci, ktoś inny 4letnie dziecko, to musieli się już mnożyć przed waszym wyjazdem, ale wcześniej ci to pewnie w ogóle nie przeszkadzało, mimo że zawsze taka ogarnięta byłaś? Naprawdę ostatnio temat się dobrze sprzedaje, to co chwilę wysyp takich samych historii. Wszyscy znajomi klepią biedę z dzieciakami, a ty jedna wyrwałaś się z tej patologii. Jakbyś co najmniej wychowała się na mega slumsach, gdzie każdy to dzieciaty darmozjad. Wszystkim, których takie historie spotykają codziennie, radzę zmienić otoczenie i znajomych. Albo wyjść z internetu i przestać czytać takie historie, zawsze z tym samym schematem

Odpowiedz
avatar Bubu2016
4 4

Pouczające, tylko jeden mały zgrzyt - albo "dwa razy dziennie", albo "czasem".

Odpowiedz
avatar digi51
19 25

Tylko jedno pytanie - masz salon manicure na wsi i potrzebujesz recepcjonistki? Ty masz ludzi za idiotów? Chodzę w dużym mieście do gabinetu kosmetycznego (świadczenie kompleksowych usług kosmetycznych i fryzjerskich, a nie tylko robienie hybrydy), pracuje jedna fryzjerka i jedna kosmetyczka, są zabukowane na 2-3 tygodnie w przód i nie potrzebują żadnej recepcjonistki, a ty niby robiąc hybrydę na wsi masz taki ruch, że potrzeba ci recepcjonistka, a do tego stać Cię na płacenie 2tys, mimo, że dopiero za zaczynasz biznes? Wiesz, nie zrozum mnie źle, życzę każdemu przedsiębiorcy jak najlepiej, ale jak czytam takie pierdoły to zaczynam myśleć, że nigdy w życiu żadnego biznesu nie prowadziłaś i masz wyobrażenie, że tak będzie wyglądać Twoja praca jak otworzysz namiastkę salonu kosmetycznego na wsi (bo robienie paznokci to jeszcze nie kosmetyka).

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
3 7

@Pixi: Akurat kupki to się może i trzyma, bo faktycznie coś tu wania :)

Odpowiedz
avatar Jaladreips
2 2

Co za podludzie...

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-2 6

Ej, to może i dla mnie jakaś robota się znajdzie? A, nie, czekaj ja już mam pracę. Mi nawet tego nikt nie pomagał zdobyć. Ja na start dostałem dno i tonę mułu. I wygrzebałem się z tego sam. I na moje szczęście nikt nie ma odwagi pytać o kasę. Z resztą większość moich znajomych jest ogarnięta i myśli racjonalnie. Może dlatego tak ciężko zrozumieć mi współczesne pokolenie, a dokładniej roszczeniowość niektórych ludzi.

Odpowiedz
avatar kijek
-1 7

napisz lepiej na portalu Obrabiamdupe.pl

Odpowiedz
avatar jatonieja
0 0

I co się dziwisz, tak wychowano. Ludziom jest dobrze brać od innych.

Odpowiedz
avatar minus25
8 8

To brzmi trochę jak leczenie kompleksów, a przynajmniej szczodre ubarwienie. Mieszkasz na wsi, ale robisz ludziom paznokcie i potrzebujesz do tego recepcjonistki? Ile setek klientów masz na wsi na manicure że potrzeba Ci recepcjonistki? I to w świeżo otwartym salonie (bo przecież dopiero niedawno wróciłaś z zagranicy)? No proszę, szanujmy się trochę. Plus wszystkie te schematy "ja z moim facetem od tylu lat razem, tak ciężko pracowaliśmy i dorobiliśmy się jak królowie (bo i remont i otwarcie własnego biznesu) a tutaj puszczalskie i leniwi zostali i teraz błagają o naszą łaskę"... nie twierdzę że tak się nie stało, ale twierdzę że w to nie wierzę.

Odpowiedz
avatar Marek42
0 2

Znam takie osoby.Sytuacje z życia wzięte. 1.Kup towaru za 200 zł, dam 260 zł. 60 zł zarobku przy okazji. TO DAJ 260 zł, k.. A chytrusiz, co Tobie szkodzi dać. Odpowizdzialem: Pracujesz u Sławka, dostajesz wypłatę po skończonej pracy. TAK, ALE TO ON. DAJ TE J.. E 260 zł zgredzie 2.Zarabiam 5000 zł minimum a jak mnie spotyka to słyszę. Kup coś moim dzieciom, jestem biedny, Ty jesteś sam to masz łatwiej. Kup mi wódkę o tak bo się znamy. Z PODEJŚCIEM ROSZCZENIOWYM 3.Moge załatwić owoce, warzywa tanio. Podał cennik, za ile kupi i ile chce ode mnie. Wydalby 5000 zł a ja odkupie za 6000 zł. USLYSZALEM: Daj 6000 zł bo nie mam zamiaru płacić że swoich pieniędzy. Załatw towar zapłacę. Powiedziałem NIE. Ale jesteś mama chora, dzieci, tata chory jemu jest ciężko. Wszyscy są obrażeń i plotkuja, jaki to chytry jestem

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

A ja sie zastanawiam skad wy macie takich znajomych? Mieszkam od lat w Niemczech. Przyjechalam tutaj na studia. Nie znam nikogo w PL kto z zapomog zyje. Wszyscy moi starzy znajomi pracuja. Nie sa milionerami, ale na urlop w Grecji/Chorwacji i wlasne lokum wystarczy. Moja rodzina tez sobie dobrze radzi. Nigdy nikt nie prosil mnie o pieniadze.

Odpowiedz
Udostępnij