Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Aktualizacja https://piekielni.pl/85185 No cóż... Jest sobota wieczór, a ja nadal nie mam…

Aktualizacja https://piekielni.pl/85185
No cóż... Jest sobota wieczór, a ja nadal nie mam kuchni...

W poniedziałek nikt się ze mną nawet nie skontaktował w sprawie montażu, miła pani do której dzwoniłam chyba z dziesięć razy co i rusz mnie zapewniała, że zaraz chłopcy do mnie zadzwonią, że już za chwileczkę, już za momencik, za pół godzinki, za godzinkę i dupa. Do wieczora cisza (o 16 firma kończy pracę).

OK. Lubię być robiona w balona, pasjami wręcz.
Wtorek, godzina ósma zero dwie dzwonię do firmy. Grzecznie przedstawiam miłej pani sytuację-że mieli dzwonić, nie zadzwonili, ze to kolejne niepoważne traktowanie mnie jako klienta i że ja dochodzę do wniosku że ja już nie chcę tej kuchni. Proszę o zwrot zaliczki i proszę się już nie kłopotać moimi meblami.
-Ależ o czym pani mówi, chłopcy już skończyli, zaraz do pani zadzwonią, proszę dać mi 10 minut.
Dałam. Po 3 zadzwonił pan, sympatyczny, z zapytaniem czy jestem w domu bo on by chciał coś zobaczyć-coś mu dziwne w rysunku się wydaje.

Przyjechał za kilka minut, obejrzał dokładnie ścianę za lodówką i skonsternowany zapytał:
-A te rury to gdzie w końcu są?...
-Jaki rury, proszę szanownego pana?
-No te, na rysunku są jakieś zapiski o rurach, nie są narysowane ale z notatek wynika że jakieś rury tu były i ani lodówka ani cargo do ściany nie dojdą, będą odstawać 30 cm... Ale ja tu żadnych rur nie widzę, co pani z nimi zrobiła?...
Na usta cisnęło mi się "zjadłam". Ale się powstrzymałam.
- Proszę pana, jak pan naocznie się przekonał nie ma tu żadnych rur. Nie ma i nie było. Nigdy. Wcale. Żadnych. Pieprzonych. Rur.

Obejrzeliśmy zapiski PP. No stoi jak byk, ze 30 cm od ściany rura. Myślę, myślę, wymyśliłam. Pokazuję panu palcem pod samym sufitem, 255 cm od podłogi
- O, tam jest rura, wentylacja do łazienki, w czymś przeszkadza? Nie sądzę, jak widać lodówka pod samą ścianą stoi.
Pan pokręcił z niedowierzaniem głową, chciał co powiedzieć ale się rozmyślił i zaczął oglądać resztę moich włości(całe 8,5 metra kwadratowego kuchni).

- Tak, no taaak... Aha... O kur.. No nie... OK. Dobra, wszystko wiem. To my będziemy jutro koło 9 z kolegą i, jeśli dostaniemy resztę elementów, to po południu będzie pani mieć kuchnię.
-Jaką resztę?!...
-No bo my na razie mamy trzy szafki, wiszące, kolega teraz skręca tę na piekarnik a reszty nie mamy.
Od słowa do słowa pojechałam z panem do niego do warsztatu gdzie pokazał mi meble, jakie miał dla mnie przygotowane.
Firma, w której złożyłam zamówienie, nie używa pracowników własnych do montażu, korzysta z usług firm zewnętrznych, takich jednoosobowych PP czy PS [Pan Sympatyczny]. Firma nie zrealizowała mojego zamówienia od dnia podpisania umowy (09.07.2019) do dnia dzisiejszego. Firma stopniowo dostarcza podwykonawcy elementy do skręcenia zamówionych mebli.
Bezsilność, już nie gniew tylko bezsilność mnie ogarnęła.
Wróciłam do domu i zadzwoniłam do Właściciela tego burdla.

Umówiłam się z nim na spotkanie w godzinach popołudniowych i podczas bardzo spokojnej i grzecznej rozmowy wypunktowałam mu wszystkie przykrości jakich doświadczyłam podczas wykonywania przez jego firmę usługi. Tak spieprzonej usługi nie miałam nigdy-ani u mechanika, ani u krawcowej, fryzjerki czy malarza pokojowego.
Właściciel na zmianę bladł i się czerwienił, przepraszał, zapewniał że usługę zakończą i będę zachwycona efektem, ze rabat, że rekompensata, że mam rację i absolutną rację, ze zachowanie z jakim się spotkałam jest absolutnie niedopuszczalne i karygodne i że on mnie jeszcze raz przeprasza... Świetnie, to jutro montują.
Środa. Panowie już o 9:45 zadzwonili domofonem i zaczęli wnosić moje meble. Super.

Żeby nie przedłużać:
1) Brak narożnej szafki wiszące (zamiast niej szafka zwykła).
2) Brak zakańczających szafek wisząca+stojąca (otwarte, z półkami).
3)Szafka przedostatnia zamiast 60 cm ma 80 (przez co nie mieszczą się nieobecne szafki zakańczające).
4) Szafka nad lodówką zamiast głębokości i szerokości zgodnej z lodówką (dokładny model i jego wymiary PP miał podane) ma 30 cm głębokości, jest dużo węższa od lodówki a wysokość jest ni w pipe ni w oko-ani nie sięga do lodówki, ani nie da się nic w tej przestrzeni pod postawić.
5) Jednego blatu nie ma.
6) Cargo przy lodówce nie ma, ale to w sumie dobrze, bo jego wymiary są z dupy.
7) Szafka wisząca pierwsza nie licuje się z pierwszą szafką stojącą (5 cm węższa).
8) Cokołów nie ma.
9) Gniazdko przerabiane specjalnie pod zmywarkę nie pozwala jej się wsunąć, wtyczka haczy, a do kolejnego gniazdka kabel nie sięga-"pani kupi przedłużacz i będzie dobrze".

No nie, pani nie kupi przedłużacza bo nie po to pani zamawiała 12 gniazdek w kuchni, w tym dla każdego urządzenia elektrycznego osobne gniazdko, żeby teraz lecieć na przedłużaczu.
Panowie nie zamontowali tego wszystkiego co było niezgodne z projektem jaki im wskazałam na ostatni jaki za zaakceptowałam i bardzo sprawnie pomierzyli wszystko jeszcze raz, zamówili w mojej (tfu!) cudownej firmie poprawne elementy, przeprosili i poszli. Dadzą znać jak dostaną elementy i będą mieli co montować.

Tymczasem wracają do swoich projektów i klientów, sorry, oni nie pracują w tej cudownej firmie, mają własną.
Wkur.... Bardzo wzburzona i mocno zirytowana dzwonię do Właściciela. Kolejne przeprosiny, rzyganie tęczą i sławetne "Będzie pani zadowolona, będzie pani zadowolona".
Czwartek-cisza. Ja nie dzwonię, firma nie dzwoni, montażyści nie dzwonią.
Piątek. Firma dzwoni, czy jestem w domu bo panowie by podjechali po południu i...
- Nie, nie ma mnie po południu, jak wspominałam wielokrotnie specyfika mojej pracy jest taka, ze elastyczna jestem czasowo w 2 i 3 tydzień miesiąca, a tygodnie 1 i ostatni praktycznie nocuję w pracy.
- Czyli że ewentualnie w piątek?...
- Ewentualnie, być może, nie mogę się zadeklarować na sto procent.
- A to i nawet lepiej, bo wie pani, tam jeszcze kilku elementów nie ma, ale do piątku to już na pewno zostaną docięte i...

Rozłączyłam się.
Ja naprawdę mam ochotę oddać te meble. Ale z drugiej strony jak pomyślę, że na kolejne, w innej firmie, będę znów musiała czekać, to mi się wyć chce.

uslugi

by Adriana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar greggor
11 11

Podziwiam Twoją cierpliwość.

Odpowiedz
avatar minus25
13 13

O ile nie zależy Ci za bardzo na dalszych historiach na piekielnych - odetnij się od tej firmy czy tam zespołu firm. Wielkimi ostrymi nożycami.

Odpowiedz
avatar miramakota
9 11

U nich też jeszcze poczekasz, poza tym nie wiadomo, co ostatecznie z tego wyjdzie. Wiem, to trwało tyle czasu i perspektywa dalszych paru tygodni bez kuchni wydaje się straszna, ale chyba lepiej teraz poczekać, niż przez długie lata wściekać się użytkując kuchnię niezgodną z Twoją koncepcją i w ogóle nie taką, jak miała być.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@miramakota: Myślisz? Moja mama robiła na zamówienie i był owszem jakiś tam tygodniowy poślizg, ale meble cacuszko i niedrogo. Ja bym zmieniła firmę. Ludzie robią meble i nie mają takich przebojów.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
9 9

@miramakota ma rację. Uciekaj od nich jak najszybciej. Przecież to prawie 2 miesiące, a już wiesz, że wszystkich elementów i tak nie mają. Moim zdaniem w tej firmie będziesz czekać kolejny miesiąc, albo i dłużej na meble. Efekt końcowy nieznany. Jeżeli teraz z nich zrezygnujesz, masz szansę znaleźć kogoś bardziej rzetelnego i mieć to zrobione szybciej niż teraz.

Odpowiedz
avatar kolorowa7
4 4

Już dawno rozwiazalabym umowę i straszył ich konsekwencjami prawnymi. Jest tyle firm na rynku, dlaczego zarabiać maja takie buraki?

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-3 3

Wiecie co? Pracuję w firmie będącej podwykonawcą w zakładzie, w którym kiedyś pracowałem bezpośrednio. Ów firma zajmuje maszynami do suszenia, magazynowania i transportu płodów rolnych. Ja pracuję dla nich jako automatyk programista. I znam podobne historie od strony pracownika, który musi kajać się za firmę. A mówimy tu nie o kwotach rzędy tysięcy, a rzędu setek tysięcy do milionów. Wiecznie to my, jako automatycy obrywamy, za to co sprzedał przedstawiciel handlowy, i to co klient ma finalnie według budżetu. A co chciał mieć i jak miało działać. Dla mnie ta historia to nic nowego, dlatego ja pewnie byłbym cierpliwy i wyrozumiały, bo wiem jak to wygląda z drugiej strony. Po internecie krąży kilak obrazkowych historii o tym co klient zamówił, co dostał, czego oczekiwał, za co zapłacił z całym majdanem po drodze. Ta historia idealnie wpisuje się w ten obrazek po linkiem jeden z przykładów, dość ubogi: http://www.nurt.pl/templates/nurt/img/funny/bsi_3.gif Przykład dotyczy system informatycznego, ale w każdej branży schemat jest ten sam...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 5

@Doombringerpl: Przecież autorka nie narzeka na wykonawców, a na zleceniobiorcę. No chyba, że wykonawca podsuwa z doopy rozwiązania jak zakup przedłużacza. Twoje porównanie też jest słabe. Wyraźnie wskazuje na to, że autorka zamówiła 1, zapłaciła za 1 - x, oczekuje 1 + x, a dostaje 2. Póki co to zleceniobiorca nie wywiązuje się z tego, co autorka zamówiła. Jeżeli tego nie widzisz to przeczytaj obie historie jeszcze raz. I powtórzę, uciekać od tego zleceniobiorcy. Podwykonawcy to inna para kaloszy. Nie wiadomo co zostało im zlecone.

Odpowiedz
avatar Nowaczek
3 3

Nie ma ofiar, są ochotnicy. Jak to się tu sprawdza. Nie rozumiem, co jeszcze cię trzyma przy tej firmie. Powinnaś natychmiast skorzystać z prawnika i wezwać do zabrania niekompletnych i wadliwie wykonanych mebli oraz do zwrotu zaliczki wraz z odszkodowaniem za niezrealizowaną umowę (bo jak rozumiem taką posiadasz).

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Nowaczek: wejdz w nick autorki i poczytaj...

Odpowiedz
Udostępnij