Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w kinie. Oto kilka piekielności: 1. "Bo ty tylko tam oglądasz…

Pracuję w kinie. Oto kilka piekielności:

1. "Bo ty tylko tam oglądasz filmy".
Chciałabym. Niestety, na sale wchodzimy tylko wtedy, kiedy idziemy posprzątać, wypuścić ludzi oraz sprawdzić, czy film działa. Praca jako tako nie jest ciężka, ale czasem trzeba iść na kilka sal w jednym czasie. Fizycznie jest to niemożliwe, a więc trzeba biegać. W dodatku nie wolno nam siedzieć - co oznacza, że przez 6-12 godzin dziennie stoimy, z krótką przerwą na jedzenie. Cóż, idzie się zmęczyć. Nie wspominając o odpowiedzialności finansowej (różnice w kasie sami pokrywamy, chociaż na ogół nie mylimy się).

2. "A kiedy film się kończy?"
Podchodzi klient, ani "dzień dobry", ani "pocałuj mnie w dupę". Grzecznie się witam, a on od razu "a kiedy kończy się film?". Sal mamy sześć i na każdej są puszczane filmy. Dopiero po dłuższym wypytywaniu pan/pani mówią jaki film. Niestety, czytać w myślach nie umiem.

3. "Ja nie wiem".
Przychodzi pan/pani, pytają kiedy kończy się film, bo na dzieci czekają. Pytam o tytuł - nie wiedzą. O godzinę rozpoczęcia - nie wiedzą. O salę - nie wiedzą. Ale oni mogą opisać wygląd dzieci! Pomijając fakt, że wysyłając dzieci powinni wiedzieć na co idą, to niestety, ale nie jestem w stanie spamiętać kto jest na jakim filmie.

4. Własne jedzenie.
Jest zakaz wnoszenia swojego jedzenia na teren kina, co oznacza, że nie mogę wpuścić kogoś na salę ze swoim jedzeniem. Mamy miejsce do przechowywania takiego jedzenia, po seansie oddajemy. Jeśli ktoś jest miły, od razu informuję, że można wejść przed kino i schować do torebki lub nieprzezroczystej reklamówki, bo jeśli spakują przy mnie do torebki i wpuszczę ich albo nie spakują i wpuszczę, to ja będę mieć kłopoty (kamery). Jeśli ktoś jednak nie jest miły, milczę na ten temat. Większość bez słowa robi co mówię, ale:

A. Przychodzi pan z panią. Wymiana uprzejmości, mówię że nie można wejść z własnym jedzeniem. "O, jaka szkoda!". Informuję, że jeśli wyjdą przed kino i schowają do torebki, bez problemu wejdą. I państwo schowali, ale przy mnie, nie przed kinem, po czym obrazili się, bo ich nie wpuściłam z tym jedzeniem i musieli je zostawić.

B. Tutaj nawet nie informowałam, bo po moim "nie można", państwo zaczęli krzyczeć. Jak to nie mogą, ONI nie mogą?! Przecież inny pan/inna pani pozwalają! Oni zawsze wchodzą!
Tym razem nie weszli.

5. Sprzątanie sal.
Na każdej sali podstawiamy kosze na śmieci, których nie da się nie zauważyć. Można tam wrzucać opakowania po popcornie, coli, nachosach lub nawet swoje papierki. Wiem, że może niektórym się nakruszyć - normalne, też mi się zdarza, nikt nie wymaga sprzątania ich, po to jest obsługa. Ale nie rozumiem zostawiania po kilkanaście opakowań coli i popcornu na jednej sali...
Inne rzeczy, które można znaleźć sprzątając na sali: butelki po wódce, prezerwatywy. Oczywiście, rzucone na podłogę.

6. Dzieci.
Bieganie dzieci po korytarzu kina (śliska podłoga), wchodzenie butami na blat z jedzeniem (!), dotykanie ekranu, chodzenie brudnymi butami po siedzeniach - normalka. Rodzice nie zwracają uwagi. Czasem ignorują nawet nasze prośby o zwrócenie uwagi na dziecko, żeby im też się nie zdarzyła krzywda.

7. "Nic się nie da zrobić?”
Dwunastolatki przychodzące na horrory od 16 lat to normalka. Kino potem może mieć kłopoty, jeśli takie 12-latki wychodzą z płaczem z filmu, bo się boją ("jak mogliście sprzedać im bilety?!"), dlatego zawsze sprawdzamy legitymację. Większość przyjmuje to ze spokojem (informujemy, że jeśli przyjdą ich rodzice razem z nimi to bez problemu sprzedamy bilet), jednak kilka osób woli się wściekać, że oni przecież nie będą się bać! Pytania "no i co, nic nie da się zrobić?" również są na porządku dziennym.

Dla wielu pewnie to nic i to fakt, że są gorsze piekielności. Jednak każda taka sytuacja dla obsługi również nie jest przyjemna. Pomimo tego lubię swoją pracę.

Kino

by ~Olissm
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar slawetus
-3 11

Jedzenie w kinie!!! Żałosne!!!

Odpowiedz
avatar digi51
11 15

Co do 4. to i tak zachowałaś się hmmm, bardzo frontem do klienta, z jednej strony przynoszenie własnych przekąsek to niezła cebula, z drugiej nie będę kłamać, że nigdy mi się nie zdarzyło, szczególnie za czasów szkolnych, kiedy kubek popcornu w kinie to był luksus porównywalny z kolacją z prestiżowej restauracji. Ja czasem ludziom w restauracji pozwalam pić własną wodę, jeśli zamówią jedzenie czasem wino, ale proszę o niestawianie butelek na stole. Pretensje, no bo jak kto, przecież schowanie butelki do torebki uwłacza godności wielkiej damy, która jest jednak na tyle skąpa, że nie zamówi mineralki u nas. Daj palec, będę chcieli rękę, zastanawiam się, kiedy klienci uznają, że nie muszą nawet czegokolwiek kupować, aby móc się panoszyć.

Odpowiedz
avatar xpert17
-1 1

@digi51: serio ktoś przychodzi do restauracji z własnym winem???

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@xpert17: Nie, zabrakło przecinka, chodziło o to, że jeśli ktoś zamówi jedzenie i wino, to przymykam oko na popijanie własnej wody, szczególnie w lecie na tarasie. Kilka razy przy organizacji imprez mieliśmy pytania o możliwość przyniesienia własnego alkoholu, ale nie jest tu akceptowane.

Odpowiedz
avatar xpert17
1 1

@digi51: uff

Odpowiedz
avatar Librariana
4 4

Z jednej strony dziwi mnie, że ktoś próbuje otwarcie wnieść własne jedzenie do kina (przecież wiadomo, że obsługa się na to nie zgadza), z drugiej pamiętam, jak kiedyś szłam do kina po drobnych zakupach spożywczych. Chleb, masło, jakieś serki, kilka warzyw. Wszystko w foliowej torebce. Dziewczyna sprawdzająca bilety miała wątpliwości czy może mnie wpuścić, bo mam ze sobą jedzenie. Nie wiem czy serio myślała, że zacznę sobie kanapki w trakcie seansu robić?

Odpowiedz
avatar xpert17
6 8

@Librariana: biorąc pod uwagę co potrafią żreć ludzie w trakcie seansu... tacosy z sosami... trójkąty pizzy... Robienie kanapek z chleba i serka w ogóle by mnie nie zdziwiło.

Odpowiedz
avatar dayana
-3 3

@Librariana: Pewnie są tacy ludzie. Zresztą trochę słaba logistyka - takie rzeczy jak nabiał powinno się przechowywać w lodówce, więc bez sensu iść z tym do kina.

Odpowiedz
avatar katem
3 5

I dlatego nie chodzę do kina (multipleksów) - nie lubię obracać się w złym towarzystwie.

Odpowiedz
avatar yuzuki_87
5 5

Inne rzeczy, które można znaleźć w kinie po seansie to: cała 1 litrowa butelka wódki, nóż sprężynowy (taki na ok 15 cm), działka marihuany wraz z lufką lub inne używki :) Nie wspomnę o telefonach, biżuterii, gotówce, portfelach, kosmetykach. Najgorsze z czym ja się spotkałam to "sałatka na siedzeniu". Ktoś wysypał popcorn, pokruszone nachos, m&m`sy, podlał to pięknie colą i sosem z nachos i wymieszał na siedzeniu :D

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

punkt czwarty przypomniał mi, czemu nie idę zwykle na rękę klientom. Bo zawsze jest tak, że nagniesz się dla kogoś, bo jest miły, stały klient i w ogóle, a następnym razem ten sam kolo, wiedząc doskonale, że ktoś 'przymknął oko" robi awanturę na cały sklep, że przecież Szafa mu tak zrobiła. I później szafa ma awanturę od kierownictwa, że nie słucha poleceń. Tak więc niestety nie.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 0

pkt 4. Jak dla mnie, to jeżeli kino prowadzi sprzedaż jedzenia, to nie ma prawa zabronić przyjść z własnymi przekąskami. Albo każdy może wejść, albo nikt z jedzeniem

Odpowiedz
avatar daroc
0 0

@krogulec: Do restauracji też idziesz ze swoim jedzeniem, bo skoro sprzedaje posiłki, to można wnieść też swój prowiant?

Odpowiedz
avatar krogulec
0 0

@daroc: Porównanie bez sensu. Do kina idę na film, nie jeść tak jak w restauracji.

Odpowiedz
Udostępnij