Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłam dziś na pobraniu krwi i przypomniało mi się, dlaczego tego nie…

Byłam dziś na pobraniu krwi i przypomniało mi się, dlaczego tego nie lubię. Nie przeszkadza mi kłucie, wiadomo że przyjemne nie jest, ale da się wytrzymać, nie przeraża też mnie widok mojej własnej krwi, pod warunkiem...

Ano pod warunkiem, że jest w probówce.

Cofnijmy się w czasie.

Byłam wtedy w 5 klasie podstawówki i poślizgnęłam się idąc do szkoły. Przy próbie podparcia złamałam rękę (było się, idiotko nie podpierać, a najlepiej podłożyć sobie poduszkę...).

Ponieważ był to rok 1996 (jeśli dobrze liczę), w lokalnej przychodni dowiedziałam się tylko, że ręka na pewno złamana, na pewno z przemieszczeniem (było to widać), ale oni nie mają w przychodni rentgena, wypiszą mi skierowanie do szpitala, polecają szpital przy Al. Jerozolimskich w Warszawie (było najbliżej), słynną Omegę.

Na miejsce dotarłam, zostałam wpisana na oddział (nie sama, zawiozła mnie ciotka, mama musiała zostać z moim rodzeństwem) i skierowano mnie do zabiegowego. Ważenie, mierzenie, wywiad i...

Pobranie krwi.

Nie pamiętam, czy pielęgniarki zakładały mi wtedy wenflon, czy pobierały za pomocą igły, ale nie w tym rzecz.

Opaska zaciskowa na ramię, zaciśnij pięść, nie patrz tutaj, dobrze, jeszcze jedną strzykawkę i już... O Jezu, a co to się dzieje?!?!?!

Pani pielęgniarka wyjęła strzykawkę z igły bez zdejmowania opaski, rozluźnienia pięści, bez niczego.

Siknęło zdrowo, tak na oko szklanka mojej krwi znalazła się nagle na podłodze.
Jeszcze zachowałam spokój, w końcu są ze mną trzy dorosłe baby, wykształcone pielęgniarki, wiedzą co robić w takich przypadkach?

I gdyby bodaj jedna z nich zachowała zimną krew i powiedziała mi na spokojnie "Tu masz wacik, uciśnij, wyjmę igłę, zdejmiemy opaskę..." pewnie bym to zapamiętała jako trochę zabawne wydarzenie. Ale usłyszałam mniej więcej coś takiego:

"Co to się dzieje, rany boskie, coś ty idiotko narobiła, puść, puść tę pięść, ale nie patrz, nie patrz dziecko!!! No zdejmij tę opaskę, co tak stoisz, rany boskie, olaboga!!!"

I to wspomnienie trzech rozpanikowanych bab, wlecze się za mną po wszystkich gabinetach zabiegowych... Trzy pielęgniarki, a nie umiały odpowiednio pobrać krwi ani zachować spokoju w sytuacji awaryjnej.

Może się to wydawać mało piekielne, ale jak się przekonałam sama będąc matką, dzieci chłoną wszystko, włącznie z reakcjami dorosłych. Więc skoro dorosły panikuje, to znaczy że ma powód, prawda?

szpital

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar misiafaraona
11 11

Dlatego bardzo mnie denerwuje, kiedy różne osoby z rodziny, włączając w to mojego partnera, panikują przy moim synu. Czasami trudniej mi poradzić sobie z dorosłymi niż z dzieckiem.

Odpowiedz
avatar singri
3 7

@misiafaraona: Tak, zwłaszcza że panika często utrudnia udzielenie pomocy. Ja mam jakoś tak organizm skonstruowany, że prawie nie panikuję...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

@singri: Podobnie. W zagrożeniu, stresie jestem tak spokojna aż sama się dziwię. Myśli jasne, pamięć podsuwa właściwe rozwiązania, a tu obok ktoś niby dorosły a lata jak pomylony wzywając wszystkich świętych. Mam często ochotę zwyczajnie walnąć takiego.

Odpowiedz
avatar camander
8 8

"Szklanka krwi"? Z tego wnioskuję, że historia w dużej części przesadzona. Jesteś panikarą i konfabulujesz.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@camander: A Ty nigdy nie widziałeś, jak krew leje się z żyły, zwłaszcza gdy żyła została wcześniej uciśnięta właśnie po to, żeby się łatwiej lało...

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@singri: Ale nie szklanka. 200 mL w w bardzo krótkim czasie, z opisu zgaduję, że kilka sekund? Jakiś czas temu miałem historię przy pobieraniu krwi, pielęgniarz coś zrobił nie tak, nie pamiętam dokładnie co, ale krew była dookoła mnie w wielu miejscach. Na sprzęcie do badania ciśnienia, na fotelu, na podłodze. Jedno szczęście, że mnie wybrudził.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2019 o 11:16

avatar GlaNiK
0 0

@GlaNiK: Poprawka. Jedno szczęście, że mnie nie wybrudził.

Odpowiedz
avatar MyCha
4 8

@camander, @GlaNiK: Podziwam, że w wieku 6 lat byliście wstanie realnie ocenić ile krwi wytrysnęło wam z żył. Tylko trochę empatii i zrozumienia, że nie każdy posiada taki zmysł i to w wieku 6 lat! Z resztą, szklanka znaczy dużo, a nie dokładnie 200ml i ani kropli więcej/mniej.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 4

@MyCha: Będąc w 5 klasie podstawówki ma się 12 lat a nie 6, to po pierwsze. Po drugie szklanki są różne, 200 ml jest w miarę popularną objętością szklanki. Dużo to jest dużo, a szklanka to jest szklanka. Nie pisałem nigdzie, że to miłe przeżycie. @singri napisała, że do teraz ma ten obraz, straszne przeżycie. A ja wykazałem tylko, że to dużo o którym napisałaś nie mogło być szklanką.

Odpowiedz
avatar MyCha
1 1

@GlaNiK Zgoda, nie wiem skąd mi się wzięło to 6 lat. Wyjaśnij mi tylko jeszcze jedną rzecz. Czy to, że to była szklanka czy dużo czy mało czy naparstek robi jakąkolwiek różnicę w kontekście tej konkretnej historii? po co o tym dyskutować skoro to do niczego nie prowadzi?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 3

@MyCha: Widzisz, nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że taki nagły upływ krwi w takiej ilości mógłby mieć konsekwencje zdrowotne. Tylko pod tym względem to robi różnicę. Po co dyskutować? No właśnie, jeżeli nie chcesz o tym dyskutować to po co to właściwie robisz?

Odpowiedz
avatar camander
3 3

@MyCha: Ta Pani już dorosła - nie ma już 6 lat i powinna realnie oceniać chyba, że konfabuluje (polecam słownik języka polskiego).

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@camander: Jestem w stanie się opanować na tyle, że w gabinecie zabiegowym ograniczam się do śledzenia każdego ruchu pielęgniarki od momentu wkłucia się do naklejenia plastra. Ale każde pobranie oznacza dla mnie pytanie "A jak teraz pójdzie coś nie tak, to będą wiedziały co zrobić, czy też spanikują?"

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@singri: historia, która się Tobie przydarzyła jest iście piekielna, współczuję. Nam się rozchodzi co najwyżej o wyolbrzymianie faktów a nie o fakt traumatycznych przeżyć.

Odpowiedz
avatar Neczka
0 0

Dzieci, zwierzęta, inni dorośli... idealnie przełapują nasze emocje. Te 2 pierwsze grupy nie zawsze posiadają doświadczenie, które pomaga im w trakcie akcji przyjąć odpowiednią postawę. Szklanka to się na bank nie polała, ale rozumiem, że jako dzieciak mogłaś sobie takie wspomnienia zakorzenić. Mi w wieku 6 lat, po ugryzieniu przez psa, wystawały "flaki z ręki" ;) Dorośli są beznadziejni.

Odpowiedz
Udostępnij