Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Oto niewielka piekielność dnia powszedniego. Zawsze uważałam się za psiarę i nienawidziłam…

Oto niewielka piekielność dnia powszedniego. Zawsze uważałam się za psiarę i nienawidziłam kotów. Po wyprowadzce z domu rodzinnego zadecydowałam, że miło by było przygarnąć kogoś, kto będzie na mnie czekał. Na psa nie mam czasu i zupełnym przypadkiem w moim domu pojawiły się dwa koty. Śpią ze mną w łóżku, ale jakby kto pytał, nadal kotów nie lubię.

W jednym z pierwszych odcinków „Rodziny zastępczej” jest scena, jak do rodziny Kwiatkowskich przychodzi Posterunkowy. Na gościa rzuca się Śliniak, a kiedy Posterunkowy domaga się, żeby go odwołać, pani Kwiatkowska mówi: „proszę pana, pies jest u siebie”. Zawsze mi się takie myślenie podobało.

Dzisiaj pomyślałam, że miło by było, by koty zaczerpnęły świeżego powietrza. Zapięłam im szelki, zapakowałam składaną miskę na wodę i przysmaki i zniosłam je do samochodu. Zapięłam jednego z nich (jeden koniec zapięcia wpinam w pas, drugi przypinam do szelek - bardziej lubią podróżować samochodem w taki sposób niż w transporterze, są wtedy spokojniejsze), a kiedy odwróciłam się po drugiego, spostrzegłam, że pojawił się przy nas (z właścicielką) pies na smyczy. Uroczy buldog francuski. Właścicielka mieszka w bloku obok i wyprowadza pieska na trawnik za kamienicą, w której mieszkam, czasami słyszę ją przez okno.

Pies musiał być zafascynowany kotem w pomarańczowych szelkach, bo podszedł bliżej. Kot, który pierwszy raz w życiu widział psa, zaczął syczeć i zjeżył się. Ponieważ stałam tuż przy samochodzie i to pies podszedł do nas, odezwałam się:
- Przepraszam, czy mogłaby pani zabrać pieska?

Właścicielka, wzorem pani Kwiatkowskiej, chociaż przekonana najwidoczniej, że cały teren wokół jej bloku jest jej własnością, odpowiedziała:
- Ja tam jestem u siebie.
Na to odparłam, że ja również.
- Ale ja tu mieszkam.
- Ja też! - odpowiedziałam już wkurzona i wzięłam przestraszonego kota na ręce, czując jak jego pazury zatapiają się w moją skórę.

Właścicielka, niezrażona sytuacją, nadal nie przywołała do siebie psa i próbowała wypytać mnie, od kogo wynajmuję mieszkanie. Nie zwlekając dalej, zapięłam kotka i powiedziałam, że miło mi było ją poznać.

I w ten oto sposób poznałam nową sąsiadkę, która najwidoczniej uważa, że można szczuć cudze zwierzęta na trawniku pod innym budynkiem, bo jest blisko jej bloku.

Ale na spacerze było bardzo miło.

Podwórko

by 2night
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 13

"szelków", 'zjerzył"??? Pomijam brak spacji w niektórych miejscach, bo to się zdarzyć może.

Odpowiedz
avatar 2night
6 8

@PaniMasztalska: dzięki :)

Odpowiedz
avatar aegerita
8 10

Pro forma - pozwolenie psu na podejście do kogoś nie ma NIC wspólnego ze szczuciem. Szczucie jest przestępstwem, traktowanym jako napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia, i zagrożone karą więzienia. Pozwolenie na podejście bez zgody drugiej strony jest zwyczajnym chamstwem (no, w najlepszym wypadku nieobyciem w zasadach współżycia społecznego). Chamstwo należy zwalczać, ale nie trzeba dramatyzować. W kwestii praktycznej, niestety takie sytuacje się zdarzają i jako osoba od lat mająca zarówno koty, jak i psy, radzę podnoszenie zwierzaka traktować jako ostateczność. Z Twojego opisu wynika, że pies był zainteresowany, a nie agresywny (podszedł, nie podbiegł; nie ma nic o warczenie, rzucaniu się czy ujadaniu), a kot zirytowany i przestraszony, ale nie spanikowany. W takiej sytuacji - i biorąc pod uwagę, że buldog francuski jest od kota niewiele większy, a duuużo wolniejszy - zwykle najlepiej jest obserwować sytuację w gotowości do interwencji, ale pozwolić kotu samemu poradzić sobie z intruzem. Większość kotów bez problemu uczy psy międzygatunkowej kultury, a kobiecie też parę szram na nosie psa może dałoby do myślenia. Podniesienie kota tylko dodatkowo go przestraszyło, i ani pies, ani jego opiekunka niczego się nie nauczyli.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
5 9

"Śpią ze mną w łóżku, ale jakby kto pytał nadal kotów nie lubię". Znaczy się, tak jak niektórzy ludzie nie znoszą dzieci ale swoje kochają, tak? Bo tylko tak chciałabym Twoje słowa rozumieć

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

Czemu pies trzymał właścicielkę na smyczy? :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Buldog francuski tak się nadaje do szczucia jak pingwin do pracy w roli gołębia pocztowego. Wyszłaś aby cało po tym jak poszczuli cię tą straszną bestią? Co powiedział psychoanalityk? Kot nie ma depresji? Z zapartym tchem czekam na ciąg dalszy tej fascynującej historii.

Odpowiedz
Udostępnij