Poprzednia historia z MPSH (Mój Poj*bany Szef Hindus) się przyjęła (
https://piekielni.pl/85119), więc czas na kolejną.
Poprzednio wspomniałem, że MPSH paranoicznie nas kontrolował, a gdy dołączyć do tego kolejną jego cechę - sknerstwo - otrzyma się bodaj największą (obiektywnie) piekielność.
Sknerstwo MPSH objawiało się na wiele sposobów, o których w przyszłości może wspomnę, jednak najbardziej z tego powodu cierpiały jego dzieci.
Polityka w większości szkół/przedszkoli w kraju mojego pobytu była prosta - jeśli dziecko jest chore, ma być bezwzględnie zabrane przez rodzica. Podejście bardzo słuszne. W przypadku MPSH kończyło się to przyprowadzaniem dziecka do laboratorium. Dlaczego? Po pierwsze, jak już wspomniałem, pracowników należy kontrolować, więc pracę można opuścić tylko w ekstremalnych sytuacjach (nie, choroba dziecka nie jest ekstremalną sytuacją), po drugie szkoda kasy na nianię. MPSH twierdził, że nianie są zbyt drogie, a jednocześnie chwalił się tym, że ma w kraju trzy czy cztery domy, które wynajmował, ciężko więc mi było kupić argument o kosztach opieki.
Wyobraźcie sobie, jak to wyglądało: po labie biologicznym kręcił się zasmarkany kilkulatek, który mógł zrobić krzywdę sobie, albo i coś zniszczyć, nie wspominając już o tym, że wszędzie rozsiewał zarazki, które mogły zarazić nas lub hodowle albo zepsuć eksperymenty. W najgorszej sytuacji, jakiej byłem świadkiem, dzieciak z wysoką gorączką leżał owinięty kocem na podłodze w gabinecie MPSH i pojękiwał przez sen. A wszystko to w imię oszczędności i kontrolowania pracowników.
Ojciec roku (a raczej rodzice roku, bo żona MPSH wyznawała identyczną zasadę).
zagranica rodzice roku.
Jeśli to Wielka Brytania to trzeba było zgłosić jako safeguarding. Można zgľaszać anonimowo.
OdpowiedzŚwiadkiem, nie światkiem - no chyba, że byłaś czyimś całym światkiem...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2019 o 17:49
Ale, że Twój szef był najwyżej w hierarchii? Nie było nikogo wyżej, żeby zgłosić dziecko w laboratorium? A gdzie bezpieczeństwo, bo kilkulatek w laboratorium to jest raczej duże zagrożenie. Nie ważne czy coś się stanie czy nie, zagrożenie jest.
OdpowiedzTo dziecko w laboratorium pobudziło moje wspomnienia. Jakieś 20 lat temu moja mama była zmuszona postąpić podobnie. Dopiero zaczynała staż w laboratorium, w ob cym kraju gdzie nikt nie słyszał o czymś takim jak L4 "na dziecko", dodatkowo była zupełnie sama, a ja miałam niecałe 4 lata. Ryzyk - fizyk, uwiła mi gniazdo z koców i zabawek pod biurkiem, zastawiła krzesłem. I tak to działało od czasu do czasu, ja byłam spokojnym dzieckiem, nie wyłaziłam z kryjówki. Potem pewnego dnia wylazłam, ale w sumie kichy nie było, za to zyskałam dużo nowych "cioć" i "wujków". Co do szefa Hindusa...Hindusi są bardzo fajni jako współpracownicy. Niestety jeśli tylko skoczą w hierarchi to robi się nieciekawie. Przy czym, tak jak przy każdych nacjach, mówimy o tych, którzy zachowali swoje zwyczaje, nie o tych, którzy są zrośnięci z np. brytyjską kulturą.
Odpowiedznie mogliscie gdzies tego zglosic?
Odpowiedz